Dostęp do broni po rusku czyli made in ZSRR – tam nie ma powszechnego dostępu do broni tylko surowo reglamentowany
- Autor: Andrzej Turczyn
- 10 stycznia 2018
- komentarzy 15
Polska jest w przeróżny sposób atakowana fałszywymi informacjami. Dokładnie tak samo jest z dostępem do broni po rusku. Jakiś czas temu internet został przewietrzony wiadomością o powszechnym dostępie do broni po rusku. Jakoś mi ten dostęp powszechny z państwa tow. Putina nie pasował. Nawet próbowałem pytać w jakiejś ambasadzie, ale przysłali mi odnośnik do przepisów po rosyjsku, zatem dałem sobie spokój. Wreszcie znalazłem wiarygodne informacje i okazuje się, że jest jak myślałem. Dostęp do broni po rusku jest made in ZSRR. Czyli masz prawo ale… jest kilka wyjątków.
Na stronie szkolenia-ensis.pl wpis z marca 2017 a w nim opis zasadniczych reguł dostępu do broni made in ZSRR:
Swego czasu Internet obiegły doniesienia, że znowelizowane prawo pozwala „każdemu” obywatelowi Rosji na posiadanie broni w celu samoobrony. Znając ogólny poziom sieciowych wypowiedzi na tematy prawne, postanowiłem sprawdzić u źródła – w Federalnej ustawie o broni (Федеральный закон Об оружии) z dnia 13 listopada 1996 r. z późniejszymi zmianami.
Długo można by się rozwodzić nad osobliwościami tego aktu, regulującego m.in. posiadanie bumerangów; w niniejszym artykule skupię się na broni palnej zdolnej zabić człowieka.
Faktycznie, artykuł 13 ustawy na samym początku głosi, że prawo posiadania cywilnej broni palnej mają obywatele Federacji Rosyjskiej po ukończeniu 21. roku życia (a także młodsi, jeśli służą bądź służyli w określonych formacjach państwowych). Na zasadzie Radia Erewań, dowiadujemy się jednak kilka akapitów dalej, że prawo owszem, mają, ale na podstawie licencji, wydawanej przez federalny organ władzy wykonawczej właściwy w sprawach obrotu bronią.
Licencje wydawane są do celów samoobrony, sportu i myślistwa. Te do samoobrony – na gładkolufową broń długą, bez prawa noszenia. Wszystkie wymagają:
– obywatelstwa Federacji Rosyjskiej
– potwierdzenia przeszkolenia i okresowego (co 5 lat) sprawdzenia w zakresie nawyków i znajomości zasad bezpiecznego obchodzenia się z bronią, dokonywanego przez organizacje ujęte w federalnym rejestrze
– zaświadczenia lekarskiego o braku narkotyków i środków psychotropowych w organizmie (wydawanego na podstawie badania toksykologicznego i odnawianego co 5 lat)
– zaświadczenia lekarskiego o braku przeciwwskazań dla posiadania broni
– niekaralności
– stałego miejsca pobytu
– spełnienia warunków przechowywania broni
Większości tych warunków nie muszą spełniać służący w państwowych formacjach uzbrojonych.
Nie wydaje się licencji obywatelom karanym za ciężkie lub szczególnie ciężkie przestępstwa związane z użyciem broni, nawet jeśli wyrok uległ zatarciu, co każe się zastanowić nad szczególnym rozumieniem instytucji zatarcia we wschodniej jurysprudencji, zbliżonym do rozumienia zwrotu obywatel ma prawo.
Ponadto dla pewnych rodzajów broni trzeba spełnić szczególne warunki. I tak:
– broń długa z lufami gwintowanymi dostępna jest dla osób wykonujących polowania zawodowo lub posiadających gładkolufową broń długą od co najmniej pięciu lat oraz wyczynowych zawodników (sportowców wysokiej klasy)
– broń krótką z lufami gwintowanymi mogą posiadać sportowcy wysokiej klasy, wyłącznie w konkurencjach olimpijskich („Spis konkurencji sportowych, których uprawianie daje prawo nabywania sportowej broni palnej z lufą gwintowaną, składa się z konkurencji sportowych uwzględnionych w programie Igrzysk Olimpijskich”), i to bez prawa noszenia
Oczywiście status sportowca potwierdza odpowiednia wszechrosyjska federacja sportowa, która każdemu strzelcowi w naszym kraju musi nasunąć skojarzenia z Polskim Związkiem.
Zasadniczo z danej kategorii wolno posiadać do pięciu sztuk broni.
Bez licencji dostępna jest jedynie jednolufowa broń długa rozdzielnego ładowania sprzed końca 1899 roku oraz jej kopie i repliki (ustawa rozróżnia te pojęcia zależnie od wierności oryginałowi, ale obie kategorie są traktowane tak samo).
Podsumowując: już w chwili przekroczenia granicy z Polską, obywatel Rosji nie mający licencji zyskuje większe prawo posiadania broni niż w ojczyźnie, bo może od ręki kupić chociażby czarnoprochowego Remingtona czy dubeltówkę. Mając pobyt stały, może wyrobić pozwolenie na broń krótką z prawem noszenia, którego prawo rosyjskie w ogóle nie przewiduje. Sama procedura wyrobienia licencji nie wydaje się pod żadnym względem łatwiejsza od polskiego pozwolenia na broń.
(autor: Karol Nowacki szkolenia-ensis.pl facebook.com/SzkoleniaEnsis)
Jak widzicie nie ma w Rosji żadnego powszechnego dostępu do broni palnej, jest dostęp reglamentowany. Mam wrażenie, że ta reglamentacja jest znacznie bardziej surowa niż w Polsce. W tym wpisie nie chwalę polskiego dostępu do broni, tylko pokazuję, że w Rosji nie jest wcale tak cudownie. Dla jasności, dostęp do broni w Polsce określam jako postsowiecki, kto czyta bloga ten to wie.
W Rosji w sposób właściwy dla sowieckich czy postsowieckich systemów prawa, w jednym przepisie piękna deklaracja, a w kolejnych ustępach wyjątki, które odwracają znaczenie reguły. Jak pisze autor w pierwszym ustępie jest deklaracja, że każdy obywatel ma prawo do posiadania broni, a dalej, że na licencję i przeróżne szczegółowe regulacje. Jak te wyjątki zestawi się w całość okazuje się, że o powszechnym dostępie do broni w Rosji nie ma mowy. Jest dostęp surowo reglamentowany czyli made in ZSRR.
Śmiać mi się chce, jak to łatwo przy pomocy internetowych wpisów wzbudzić miłość do postsowieckiej Rosji, tylko z tego powodu, że ktoś podał fake news, że tam powszechny dostęp do broni, a w Polsce nie. Tak ogłupia się masy. Ile jeszcze takich mamy w obiegu wiadomości? Pewnie cały tony. Na szczęście ja to Rosji nie pałam miłością i czasem mi się w internecie szukać chce.
Informacja organizacyjna dla wszystkich tych, którym zależy aby miał dostęp do serwisu PAP i zamieszczał na blogu komentarze w oparciu o depesze, które tam znajduję. Comiesięczny dostęp do serwisu kosztuje ponad 1200 zł. W tym miesiącu otrzymałem fakturę, a w poprzednim miesiącu darowizny, które otrzymała fundacja wyniosły około 400 zł. Póki co środki na zapłatę faktury Fundacja ma, ale proszę zwróćcie na to uwagę. Gdy środków zbraknie będę musiał dostęp do wyłączyć serwisu, co moim zdaniem bloga zuboży.