Czy istnienie służb państwa to powód aby obywatel nie miał prawa posiadania broni?

Gdy w Polsce rządzili komuniści sprawa była stosunkowo prosta. Towarzysz komunista mówił jasno, broń to przywilej dla władzy, lud nie może mieć broni, bo nad ludem z bronią nie da się mieć całkowitej kontroli. Sprawa przejrzysta. Może nawet uczciwie przedstawiona. Taki argument za rozbrojeniem obywateli nie jest argumentem pokrętnym. Z takim argumentem się oczywiście nie zgadzam, ale nie można powiedzieć, że ktoś z nas robi głupców na poziomie używanych argumentów. Masz nie mieć broni, bo masz być poddany władzy, a aby być poddanym władzy (rządu) musisz być całkowicie bezbronny. Nie chodzi nawet o bezbronność indywidualną, bo przecież nikt nie będzie samodzielnie bronił się przed tyranią rządu trzymanym w ręku pistoletem. Chodzi o to aby w społeczeństwie nie zbudowała się tkanka społeczna związana z bronią, duża grupa osób posiadających broń palną, tak aby oni razem, nie mogli stanowić skutecznego oporu przed rządem, który może okazać się tyranem bez powodu odbierającym prawa i dobytek.

Dzisiaj już nie rządzą krwiożerczy komuniści. Prawdą też jest i to, że dostęp do broni jest dzisiaj inny. Zrobił się od 2011 (!!!) bardziej ludzki, chociaż daleko mu do normalności. W zasadniczym zarysie prawdziwa jest teza, że kto spełnia warunki opisane w ustawie pozwolenie na broń otrzyma.

Mam nieodparte wrażenie, że w Polsce jest jednak lansowany pogląd, że obywatelowi broń tak naprawdę nie jest do niczego potrzebna, a już z całą pewnością nie do obrony własnej. Mam w pamięci i przypominam słowa pana wiceministra od spraw wewnętrznych, który w trakcie pierwszego czytania, zamrożonego projektu ustawy o broni i amunicji powiedział:

Otóż ja Panie pośle chcę bardzo wyraźnie  podkreślić, że w moim przekonaniu, i to jest filozofia, którą przyjął nasz rząd, rząd Pani Premier Beaty Szydło. Zresztą to jest odzwierciedlone w programie Prawa i Sprawiedliwości, który jest teraz programem rządu i jest konsekwentnie realizowany, za bezpieczeństwo obywateli odpowiada Państwo. Nie sam obywatel za swoje bezpieczeństwo tylko Państwo i stosowne służby, które to Państwo – Służby Państwowe, które to państwo powołuje. – wiceminister w MSWiA Jarosław Zieliński, Sejm 27 września 2017 r.

Pan wiceminister wprawdzie w dalszej części swojej wypowiedzi mówił, że to co mówi nie oznacza oczywiście, że nie ma powodów, czy nie ma podstaw do rozmowy na temat projektu, tzn. zwłaszcza jeżeli chodzi o zakres dostępu obywateli do broni i zasad tego dostępu. O tym warto zdaniem pana wiceministra rozmawiać, ale “nie wolno takiego wrażenia stwarzać, albo tak myśleć, znaczy wolno myśleć ale ja się z tym nie zgadzam i chcę to wyraźnie powiedzieć, że właśnie ma być tak, że to obywatele sami mają sobie gwarantować bezpieczeństwo, dajmy im łatwy dostęp do broni i oni sami sobie będą zapewniali bezpieczeństwo. Nie. Od tego  jest państwo. Po to płacimy podatki, żeby właśnie to bezpieczeństwo zapewniła Policja i inne służby”.

Z tego obszernego akapitu z wypowiedzi pana wiceministra Zielińskiego wywodzę wniosek, że posiadanie broni przez obywateli Polski, jego zakres i warunki nie bardzo mogą być uzasadniane tym aby obywatel mógł się bronić. Rozumiem te słowa pana wiceministra w ten sposób, że broń w rękach obywatela nie jest od tego aby mógł on się bronić czy to przed bandytą czy to przed innym zagrożeniem. Od obrony obywatela są służby.

Czy zatem istnienie służb państwa to powód aby obywatel nie miała prawa do posiadania broni? Od rozumowania jakie prezentuje pan wiceminister, do odpowiedzi twierdzącej na tytułowe pytanie, jest tylko malutki kroczek. Jestem prawie pewny, że ten krok jest już postawiony, tylko jeszcze nie został nam zakomunikowany.

Fragment depeszy PAP, który pomoże udzielić odpowiedzi na tytułowe pytanie:

“Ok. godz. 10 wolscy policjanci interweniowali w jednym z mieszkań przy ulicy Płockiej. Wcześniej otrzymali zgłoszenie, że ktoś wzywa pomocy. W mieszkaniu ujawnili zwłoki 72-letniego mężczyzny, natomiast przed blokiem zwłoki niezidentyfikowanej kobiety”

Policja przybyła, można powiedzieć, aby posprzątać. Czy można stawiać zarzut Policji, że coś zrobiła nie tak, że za późno? Absolutnie nie! Czy gdyby osoba wołająca o pomoc miała broń palną – najlepsze urządzenie do stanowczej obrony życia – miałaby szansę na przeżycie? Z całą pewnością tak!

Jak zatem łatwo można udowodnić, oczywiście tylko uczciwym obserwatorom życia, istnienie służb państwowych jak Policja, absolutnie nie zastępuje broni w rękach obywateli. Broni nie do zabawy na strzelnicy, a broni, która ma służyć obronie zdrowia czy życia. Można odpowiedzialnie napisać, że broń w rękach obywateli i w dyspozycji służb państwa jest przeznaczona o innych zadań. Czasem zakresy się pokryją, ale z zasady obywatel mając broń do obrony broni się w miejscu i czasie ataku, niezwykle rzadko temu celowi służy broń, którą dysponują służby.

Mam też nieco bardziej ogólne przemyślenie. Służby bezpieczeństwa państwa to zbiorowa aktywność narodu, stworzona przez i w interesie obywateli, do skutecznej obony przed bezprawiem i zagrożeniami. Istnienie służb państwa w żaden sposób nie może być konfrontowane z uzbrojeniem obywateli, bo wówczas można pomyśleć, że służby są sformowane przeciwko praworządnym obywatelom, a nie w ich interesie. Przecież nikt, wyjąwszy oczywiście komunistów, którzy służby puszczali na ulice aby strzelały do Polaków, nie postawi tezy, że służby państwa są stworzone aby kogoś/coś, rząd/władzę bronić przed praworządnymi obywatelami.

Trzeba pamiętać zawsze, że pisząc o uzbrojonych obywatelach, piszę o praworządnych uzbrojonych obywatelach. Gdyby ktoś pomyślał, że praworządny obywatel z racji posiadania broni staje się obywatelem podejrzanym, znaczy że jego myśli czerpią wprost z komunistycznych antywartości. Każda władza/rząd, który dopuści myśl, że trzeba wobec praworządnego obywatela stosować domniemanie sprowadzania przez niego zagrożenia z uwagi na fakt posiadania broni jest władzą, która właśnie wkracza na ścieżkę totalitarnego zniewolenia poddanych.

Informacja organizacyjna dla wszystkich tych, którym zależy aby miał dostęp do serwisu PAP i zamieszczał na blogu komentarze w oparciu o depesze, które tam znajduję. Comiesięczny dostęp do serwisu kosztuje ponad 1200 zł. W tym miesiącu otrzymałem fakturę, a w poprzednim miesiącu darowizny, które otrzymała fundacja wyniosły około 400 zł. Póki co środki na zapłatę faktury Fundacja ma, ale proszę zwróćcie na to uwagę. Gdy środków zbraknie będę musiał dostęp do wyłączyć serwisu, co moim zdaniem bloga zuboży.