Obrona konieczna z wykorzystaniem broni palnej – przypadek z życia wzięty i praktyczne porady prawnika
- Autor: Andrzej Turczyn
- 26 stycznia 2018
- komentarzy 48
Dzisiejszy wpis będzie dzielił się na dwie części. Pierwsza część to wywiad z człowiekiem, który najpierw przeżył atak i użył broni palnej do obrony własnej, a następnie wpadł w tryby prawne naszego złowrogiego państwa. Ta sprawa moim zdaniem jest szczególna, bo dotyczy obywatela, który jest przywiązany do inwalidzkiego wózka i w żaden sposób nie miałby szans na uzyskanie w Polsce pozwolenia na broń w celu ochrony osobistej, a bronić się musiał, bo atakował agresywny i pijany człowiek trzymający zbitą butelkę w ręku.
Druga część to napisany bardzo praktycznie przez adwokata poradnik dla tych wszystkich, którzy kiedyś będą mieli do wyboru ulec zagrożeniu życia lub zdrowia lub odeprzeć atak z użyciem broni palnej. Niestety w Polsce czekają na kogoś takiego traumatyczna droga urządzona mu przez policjantów, prokuratorów i sędziów. Niestety Polska to bardzo nieprzyjazny obywatelom kraj.
AT: Czy może Pan czytelnikom bloga trybun.org.pl opowiedzieć co wydarzyło się w Pana życiu 9 lipca zeszłego roku, w biały dzień.
M: Na co dzień poruszam się na wózku inwalidzkim, nie mogę chodzić. Z uwagi na to, że moje otoczenie jest dość niebezpieczne starałem się mieć ze sobą rewolwer czarnoprochowy. Nie potrafię biegać, przed bandytami nie jestem w stanie uciec, a chcę być bezpieczny.
Tego dnia jechałem wzdłuż parku gdy zobaczyłem dwóch mężczyzn, byłem pewny, że gwałcącą kobietę. Nie miałem jak do nich pobiec, aby ją obronić. Droga do nich prowadziła przez krzaki, trawę, na wózku nie było szans tam wjechać. Zacząłem krzyczeć do nich wulgarnie. Myślałem, że to ich wystraszy, a przy okazji chciałem wywołać zamieszanie, licząc na jakąś pomoc.
Jeden z tych meneli wstał wziął w pewnym momencie ubitą butelkę do ręki i zaczął biec w moim kierunku. Wyjąłem mój rewolwer i krzyknąłem: stój bo strzelam! Atakujący mnie człowiek nie zareagował, biegł nadal do mnie z niebezpiecznym przedmiotem w ręku. Strzeliłem w powietrze. To był strzał ostrzegawczy. Miałem nadzieję, że on się przestraszy. Atakujący mnie mężczyzna był tak strasznie pijany, że nie wystraszył się strzału i nadal szybko zbliżał się do mnie. Strzeliłem drugi raz, tym razem w nogę. Trafiłem celnie w lewą nogę poniżej kolana. Łobuz runął przede mną z impetem. Gdy próbował się podnieść z ziemi złapałem za lufę rewolweru i walnąłem go rękojeścią w głowę.
Strzał w nogę i uderzenie w głowę ostudziło bandziora i próbował uciekać. Na szczęście nie był w stanie, doszedł do jakiejś ławki i tam złapała go policja.
Drugi bandzior, który chyba na skutek strzałów uciekł.
AT: Co było dalej, co zrobili policjanci, którzy przybyli na miejsce? Czy była jakaś dalsza sprawa? Odczucie społeczne jest takie, że powinien pan na miejscu otrzymać pochwałę za postawę obywatelską.
M: W miejsce nagrody i pochwały natychmiast po tym zajściu zostałem przez Policję zatrzymany. Odebrano mi broń i zamknięto na komisariacie Policji, czekałem co o moim losie postanowią tzw. organy ścigania. Przeszukano mi mieszkanie, gdzie zostały zabezpieczone przedmioty związane z posiadanym przeze mnie rewolwerem, na którego posiadanie nie jest wymagane przecież żadne pozwolenie.
Następnego dnia zrobiono ze mnie podejrzanego, a agresor uczestniczący w obrzydliwym przestępstwie wobec kobiety stał się pokrzywdzonym. Nie zostałem oskarżony o usiłowanie zabójstwa, a o to, że spowodowałem uszkodzenie narządów ciała człowieka powyżej dni siedmiu. Na szczęście zostałem wypuszczony na wolność, pewnie przez moją niepełnosprawność.
Po kilku dniach dostałem postanowienie z prokuratury, że powołano biegłego, który ma min. odpowiedzieć na pytanie czy mój stan zdrowia nie sprzeciwia się przebywaniu przeze mnie w warunkach zakładu karnego czy aresztu śledczego.
Szczerze pisząc przestraszyłem się dość poważnie. Myślałem, że pójdę siedzieć.
AT: Czy pańska sprawa jeszcze trwa?
M: Sprawa w prokuraturze trwała przez ponad pół roku. Przez ten czas stałem pod zarzutem popełnienia poważnego przestępstwa. Od początku byłem pewny, że to nie jest żadne przestępstwo, a obrona mojego życia lub zdrowia. Nie wspominam nawet o tym, że strzelając wystraszyłem łobuza, który napastował kobietę. Na końcu prokurator umorzył sprawę uznając, że działałem w obronie koniecznej.
Napisałem skargę aby wyższa prokuratura zainterweniowała. Nie wiem co zadziałało, że prokurator, który tak naprawdę od początku miał ten sam materiał dowodowy, nagle doszedł do wniosku, że to jednak była obrona.
AT: Chciałby Pan coś przekazać czytelnikom bloga?
M: Nie mogłem o tej sprawie wcześniej mówić. Trwało postępowanie. Dzisiaj sprawa jest już umorzona, odetchnąłem z ulgą, jestem niewinny w świetle prawa.
Nie wiem czy następnym razem podjąłbym obronę. Prawo, postawa policjantów i prokuratorów skutecznie zniechęciła mnie do tego. Czuję się sponiewierany przez tą sprawą. Za niewinność przez wiele miesięcy musiałem bać się czy mnie na końcu ktoś nie zamknie w więzieniu.
Nie podoba mi się to jak mnie potraktowano.
AT: Dziękuję za rozmowę.
Ta sprawa wydarzyła się w czyimś życiu, a może się wydarzyć w życiu każdego kto postanowi bronić się z użyciem broni palnej. Pamiętajcie, że Polska to nie Ameryka, tu obywatel jest niczym, jest prochem, z którym organy państwa mogą zrobić wszystko. Oczywiście dla jego dobra i w imię walki o praworządność.
Chciałbym aby Polacy zapragnęli zmiany. Taka Polska musi na początek wywoływać w Polakach zwyczajne obrzydzenie i złość. Polacy powinni zrozumieć, że muszą brać sprawy w swoje ręce, każdego dnia, w każdej chwili, wszystkimi siłami muszą dążyć do zmiany tego złowrogiego zwykłym Polakom systemu. Zupełnie dobre sprawy, zaangażowanie w sprawy społeczne, to zupełnie elementarne zaangażowanie.
Teraz druga część wpisu, praktyczne porady prawnika – adwokata Krzysztofa Kuczyńskiego, ze strony gss.gda.pl
Obrona konieczna z użyciem broni palnej Część I. Prawo do obrony:
Obrona konieczna z użyciem broni palnej Część II: Formy i skutki przekroczenia granic obrony koniecznej:
Obrona konieczna z użyciem broni palnej Część III. Strzeliłeś? Szykuj się na proces. Wskazówki praktyczne: