“Nigdy wcześniej nie doświadczyłem tak wielkiego strachu i takiej bezsilności… teraz wystąpię o pozwolenie na broń”

Waszyngton, USA. Tim Young, komik i felietonista polityczny, spacerował w stronę The Wharf (www.wharfdc.com), popularnego miejsca spotkań w sercu Waszyngtonu – gdy jego życie zmieniło się na zawsze.

Szedł dobrze oświetloną ulicą M Street około godziny 19:45 wieczorem. Podeszło do niego dwóch mężczyzn. Jeden z nich miał w ręku pistolet.

“Wystraszyłem się. Gdy opowiadam o tym ludziom… jesteś przerażony. Nie ma wtedy mowy o jakieś karcie praw człowieka. Czułem się bezbronny,” opowiedział o zdarzeniu Young. Napastnicy uciekli ze skradzionym telefonem.

Zdarzeniu przyglądało się 6-7 osób, ale żadna z nich nie próbowała mu pomóc. Dwie osoby zadzwoniły na 112 już po całym zajściu. “Reszta po prostu rozeszła się”. Wcześniej tylko patrzyli, gdy wołałem “Pomocy, okradają mnie!” — wspomina Young.

Napad zmienił jego stanowisko w sprawie broni. Przyznał, że wielokrotnie znajdował się w niebezpiecznych miejscach, ale nigdy nic złego się mu nie przytrafiło. Zakładał więc, że zawsze tak będzie.

Teraz definitywnie wystąpi o pozwolenie na broń, co w Waszyngtonie nie jest łatwe. W stanie tym obowiązują bowiem jedne z najbardziej restrykcyjnych przepisów w całych Stanach.

“Gdy znajdziesz się w sytuacji bez wyjścia, z wycelowanym w ciebie pistoletem, gdy twoje życie wisi na włosku podczas grabieży i nie ma nikogo, kto by ci pomógł—wiem już teraz, że tak to właśnie wygląda—to chcę czuć się pewnie. Chcę czuć się bezpieczny i mieć się czym obronić” – powiedział.

Young zwrócił się do ludzi, którzy występują przeciwko posiadaniu legalnej broni, stawiając tezę, że prawdopodobnie nigdy nie znaleźli się w takiej sytuacji jak on.

“Myślę, że wielu przeciwników skrytego noszenia broni i w ogóle posiadania legalnej broni, nigdy nie byli w sytuacji gdy ktoś mierzy do nich z pistoletu, a oni nie mają jak się obronić.”

Dziennikarz planuje nie tylko spełnić wszystkie wymogi formalne i zakupić broń, ale też nauczyć się z niej dobrze strzelać by nosić broń poza domem.

“Nigdy wcześniej nie doświadczyłem tak wielkiego strachu i takiej bezsilności, nie da się tego porównać do niczego co czułem wcześniej.”

(źródło wusa9.com tłumaczenie Tomasz Trocki)

Doświadczenie osobiste może zmienić nawet najtrwalsze przekonania, gdy okażą się błędne. Mądry uczy się na błędach innych, mądry inaczej czeka na naukę, która dotknie go bezpośrednio – czasem po takiej nauce bardzo boli zadek…

W rozbrojonym Waszyngtonie świadkowie napadu z bronią w reku nie podjęli nawet prób wezwania policji w czasie gdy trwało przestępstwo. Nie wiem czy nie mieli odwagi, czy nie wystarczyło czasu. Chociaż czy to ma jakieś znaczenie, skutek jest ten sam.

Ilu Polaków będzie beztrosko czekało, że państwo wszystko załatwi za nich? Niestety to metoda hodowania Polaków. Metoda na socjalizm. Czyli państwo, najwspanialsza władza mówi, że wszystko załatwia za nas. Jakaś część zgadza się na to, stając się z obywateli poddanymi. Najgorsze w tym jest to, że poddaństwo ogranicza myślenie i utrudnia bycie obywatelami innym. Poddany nie traci prawa głosu, a powinien. Po co mu prawo głosu, skoro godzi się na to, że wszystko za niego załatwia państwo. Poddany, który zgadza się na taki stan swoich spraw, powinien być oznaczony kolorową obrożą. Najlepiej czerwoną aby było widać z daleka. Obrożą, obrożą, bo czym? Poddaństwo przecież jest formą niewolnictwa.

Pistolet samopowtarzalny Margolin, egzemplarz w stanie kolekcjonerskim na sprzedaż