Fabryka Broni “Łucznik” Radom wycofała się z przetargu na dostawę broni dla Estonii

W listopadzie 2017 roku Estońskie Centrum Inwestycji w Obronność (ECDI) zakwalifikowało 9 spośród 14 oferentów do udziału w przetargu na nowe karabinki dla sił zbrojnych i służb mundurowych. Postępowanie dotyczy prawie 30 tys. karabinków kalibru 5,56 mm i 7,62 mm, a jego wartość szacowana jest na 75 mln euro. Wstępna faza dostaw została zaplanowana na lata 2018-2021, obejmować ma dostawę 11 tys. karabinków. Kolejne 18 tys. Estonia planuje pozyskać do roku 2024. Oprócz sił zbrojnych odbiorca nowej broni mają być też służby podległe Ministerstwu Sprawiedliwości, Policja oraz Straż Graniczna. Łączna wartość kontraktu może sięgnąć 75 mln euro.

Do kwalifikacji przystąpiła również Fabryka Broni “Łucznik” – Radom. Poza polskim producentem o  przetarg ubiegali się Heckler & Koch, Sig Sauer, Colt Canada Corporation, Ceska Zbrojovka, Israel Weapon Industries Ltd, Lewis Machine & Tool Company, Patriot Ordnance Factory Inc. oraz Fabbrica dArmi Pietro Beretta łącznie z  Sako.

Po wstępnych kwalifikacjach oferty złożyły cztery spośród dziewięciu zakwalifikowanych firm: Heckler & Koch, Sig Sauer, Lewis Machine & Tool Company i Patriot Ordnance Factory. Pięciu spośród dziewięciu oferentów którzy zostali zakwalifikowani w postępowaniu nie złożyło ostatecznych ofert, w tym Fabryka Broni “Łucznik”.

Jak podaje portal defence24.pl z nieoficjalnie uzyskanych przez portal, wycofanie się Fabryki Broni „Łucznik” z postępowania było spowodowane niemożliwością spełnienia ujawnionych w drugim etapie postępowania wymagań technicznych i terminów czasowych. Decydującym było m. in. wyznaczenie terminu dostawy docelowych (a więc seryjnych) egzemplarzy testowych broni w wersji na amunicję 7.62 x 51 mm. Jak wiadomo karabin MSBS-762N istnieje dziś jedynie w postaci sześciu prototypów. Wdrożenie karabinka Grot w tym kalibrze przewidywane jest na drugą połowę 2018 roku. Tymczasem zgodnie z wymogami strony estońskiej broń powinna znajdować się już w produkcji seryjnej.

(źródło defence24.pl)

Pierwsza próba nieudana. Kolejne też będą takie. Moim zdaniem jeszcze całkiem sporo wody musi upłynąć w Wiśle zanim inne niż polska, armie, będą ten karabin kupować. Pewnym rozwiązaniem przyspieszającym pozytywne rozwiązania byłoby tłoczenie znacznych ilości tych karabinów na rynek cywilny. Niestety to najlepsze z rozwiązań dla nowej konstrukcji, w Polsce jest niewykonalne.

Zanim na nowy karabin nabiorą armie świata apetytu, trzeba by ten karabin wpuścić na rynki cywilne, aby niejako tylnymi drzwiami trafiał w ręce wojskowych użytkowników. Przecież tak działają wszyscy wielcy producenci broni palnej. Rynki cywilne są naprawdę zdecydowanie większe niż zamówienia wojskowe. Amerykański rynek chłonie miliony egzemplarzy broni rocznie. W Polsce delikatne poluzowanie prawa spowodowało to, że rocznie sprzedaje się blisko 50 tysięcy egzemplarzy broni palnej. W miejsce takiej rocznej sprzedaży możliwa byłby sprzedaż wielokrotnie większa. Niestety…

Niestety ten najprostszy sposób w Polsce jest najtrudniejszy. Najtrudniejszy, bo Polska jest straszliwie zideologizowana i to ideologią nie byle jaką. W Polsce króluje lewicowość, socjalizm, to jakaś popłuczyna komunizmu. To tak straszliwie złowroga ideologia, a jednak jest naprawdę wbita w głowy Polaków. Im dłużej się zajmuję sprawami broni palnej, tym bardzie jest to dla mnie widoczne.

Trzeba to zdecydowanie szybko zmienić. Wysilać się musi każdy, chociaż z tym wysiłkiem jest naprawdę różnie. Mam nadzieję, że moja walka z socjalizmem nadal będzie owocowała na polu dostępu do broni palnej.