Konserwatysta Ryszard Czarnecki pisząc do nas o broni i konserwatystach prosto z Ameryki, objawił nam socjalizm

Otwieram dzisiejszy tygodnik Gazeta Polska i czytam felieton Ryszarda Czarneckiego {Widziane z Brukseli}, dzisiejszy odcinek poświęcony tegorocznej Conservative Political Action Conference (CPAC). Czytam, bo może ciekawe będzie, pierwsze zdanie brzmi tak:

Na sali jest parę tysięcy republikanów, w tym bardzo, bardzo wielu młodych ludzi. Przed chwilą entuzjastycznie oklaskiwali Wayne’a LaPierre’a ze stowarzyszenia domagającego się swobodnego dostępu do broni. 

Zatrzymałem się, nie wiem czy warto czytać dalej. Myślę sobie tak. Zwrócił pan Czarnecki uwagę na wiceprezydenta NRA Wayne’a LaPierre’a, co może oznaczać, że to istotne dla pana Czarneckiego. Tylko co z tego, skoro polski polityk mówiący o sobie konserwatysta, nawet nie wie, że to jedno zdanie demaskuje jego socjalizm, albo zupełny brak wiedzy o tym co oznacza amerykański konserwatyzm.

Amerykańskie stowarzyszenie – NRA (National Rifle Association of America), w którego kierownictwie jest Wayne LaPierre ani nie domaga się, ani swobodnego dostępu do broni. Nawet nie bardzo wiem jak w kilku słowach wyjaśnić jak wielką tej dziedzinie niewiedzą charakteryzuje się pan Czarnecki. Chyba muszę napisać więcej słów.

Po pierwsze, NRA niczego nie chce dodać do tego co już jest w Ameryce w tym znaczeniu, że domaga się czegoś czego by nie było zapisanego w prawie. NRA broni naturalnych, nadanych przez Stwórcę ludziom praw, których zakaz naruszania zapisany jest w Drugiej Poprawce do amerykańskiej konstytucji. Amerykanie są bardzo konkretni, nie domagają się czegoś co mają. Nawet myślenia na skróty, którego może pan Czarnecki chciał spróbować, nikt w USA nie będzie tak formułował. NRA w imieniu obywateli Ameryki i nie tylko, broni prawa do broni przed ingerencją rządu i próbą ograniczenia naturalnych praw, które Amerykanie mają potwierdzone w konstytucji.

Po drugie, cokolwiek myślał pan Czarnecki, pisząc o swobodnym dostępie do broni, to także nie polega na prawdzie. Amerykańskie prawo do posiadania i noszenia broni jest adresowane wyłącznie do praworządnych Amerykanów. Każdy kto choćby odrobię zainteresuje się amerykańską ideą konserwatyzmu wie, że w Ameryce nikt nie mówi o dostępie do broni dla przestępców i wariatów, a to chyba oznacza swobodny dostęp do broni.

Jedno zdanie wystarczy i konserwatysta z PiSu jest zdemaskowany. Nie piszę tego co czytacie aby dokuczyć panu Czarneckiemu. Chcę raczej przy tej okazji uświadomić Polakom, że z konserwatyzmem rządzący Polską politycy PiS mają wspólne tylko słowo konserwatyzm. Treść konserwatyzmu amerykańskiego, moim zdaniem wzorca konserwatyzmu na całym świecie, jest zasadniczo różna od tego konserwatyzmu do którego Polaków przekonują politycy PiSu.

Prawo do broni jest jednym z fundamentów amerykańskiego konserwatyzmu. Nie można być konserwatystą domagając się odebrania ludziom prawa do broni. To dla każdego konserwatysty sprawa oczywista. Amerykanie wprost mówią, że prawo do broni to prawo służące do zachowania wszystkich pozostałych ludzkich praw. Bez prawa do broni nie ma wolności słowa, wolności religii i wszystkiego tego co amerykanie zapisali w swojej Karcie Praw.

Dzisiejsi konserwatyści w Ameryce mówią to, co dla konserwatystów z PiS jest powodem do przerażenia, histerycznego strachu, mówienia nam żeśmy niedojrzali i pukania się w socjalizmem napchane głowy. Andrew P. Napolitano, profesor, konstytucjonalista, sędzia Sądu Najwyższego USA mówił: 

Druga Poprawka to nie jest prawo strzelania do jeleni. Druga Poprawka to jest prawo strzelania do rządu, gdyby został przejęty przez tyranów.

Pan Czarnecki o tym wszystkim nie wie albo nie ma to dla jego konserwatyzmu znaczenia, bo to nie jest elementem konserwatyzmu w wykonaniu PiSu. Konserwatyzm w wykonaniu PiS nie ma związku z posiadaniem broni przez obywateli. Konserwatyzm w wykonaniu PiS ma związek z zakazywaniem czy ograniczaniem posiadania broni przez obywateli. Konserwatyści z Ameryki bronią fundamentalnego prawa do posiadania i noszenia broni przez praworządnych obywateli, a konserwatyści z PiS przymierzają się jakby tu ostatki czy namiastkę prawa posiadania broni pod dyktando eurokomunistów w Polsce zlikwidować. Nie wspominam już nawet o podatkach, o interwencji państwa w gospodarkę, o swobodach obywatelskich, o biurokracji – wszystko to różni konserwatystów z Ameryki od konserwatystów z PiSu.

Moim zdaniem wyjaśnienie tych różnic jest zupełnie proste. Konserwatyści z PiSu to nie są konserwatyści, to po prostu pobożni socjaliści, którym bliżej do komunistów z Chin, niż do uczestników dorocznej konferencji, z której pisał do czytelników Gazety Polskiej konserwatywny tow. Ryszard Czarnecki. Taki to jest w praktyce pisowski konserwatyzm, słowo wprawdzie tradycyjne, ale treść postępowa, ja mówią prosto to socjalizm.