Sejm znowelizował prawo łowieckie. Są poprawki dobre – deubekizacja, ale i skrajnie złe – wręcz lewackie

Zakaz udziału nieletnich do 18. roku życia w polowaniach, zwiększenie do 150 m odległości od zabudowań, gdzie będzie można prowadzić odstrzał, możliwość wyłączenia swojej ziemi z polowań – m.in. takie rozwiązania przewiduje znowelizowane we wtorek przez Sejm Prawo łowieckie.

Za uchwaleniem ustawy wraz z poprawkami zagłosowało 221 posłów, 196 było przeciw, a 7 wstrzymało się od głosu. Teraz nowela trafi pod obrady Senatu.

Posłowie jeszcze przed ostatecznym głosowaniem poparli kilkanaście poprawek zgłoszonych przez PiS oraz PO. Zdecydowaną większość stanowiły zmiany zaproponowane przez partię rządzącą. Zaproponowane przez obie partie poprawki były też zbieżne z postulatami lewicowych organizacji ekologów i obrońców zwierząt.

Zgodnie z przyjętymi zmianami, nie będzie można m.in. wykorzystywać żywych zwierząt do szkoleń psów myśliwskich, czy polować w obecności lub przy udziale dzieci do 18 roku życia. Ta ostatnia poprawka miała negatywną rekomendację połączonych komisji środowiska i rolnictwa po drugim czytaniu. Przeciwnicy zakazu udziału dzieci w polowaniach wskazywali, że jest to ingerencja w prawa rodziców do wychowywania dzieci.

Mój komentarz. Nie przeszkodziło to przeciwnikom wielowiekowych tradycji łowieckich i wyznawcom lewicowych antywartości z partii Prawo i Sprawiedliwość na uchwalenie poprawki o zakazie biernego udziału dzieci w polowaniu. Od dawana powtarzam, że PiS to partia socjalistyczna, miejscami wręcz postępowa – lewacka, bez związku z konserwatywnym systemem wartości, która systematycznie wyniszcza elementy tradycyjnej kultury posiadania broni palnej, a do tej należą polowania i łowiectwo jako całość. Uczestnictwo w polowaniach chłopców w wieku poniżej 18 roku życia było elementem związanych z kształtowaniem męskich cech. Zdaje się, że partia Jarosława Kaczyńskiego woli raczej kształtować cechy młodzieży na podstawie lektury atlasu kotów. Może to nieco prześmiewcze, ale mam nieodparte wrażenie, że jednak tak jest. Partia Kaczyńskiego chce kształtować Polaków na wzór i podobieństwo prezesa, który ponad rozum przedkłada swoje uwielbienie zwierząt futrzanych.

Dodatkowo kilka słów od posła Bartosza Józwiaka i poseł Urszuli Pasławskiej w sprawie udziału w polowaniach osób poniżej 18 roku życia: 

Skandaliczną wręcz zmianą jest zakaz wykorzystywania zwierząt żywych w szkoleniu psów myśliwskich czy ptaków łowczych. Kaczyński jest tak zdeklarowanym lewakiem w tej dziedzinie, że nie dociera do niego kompletnie nic. Posłowie zwracali uwagę lewactwu z PiS, że wyszkolony pies myśliwski ma za cel chodzenie postrzałka – skrócenie cierpienia zwierzęcia, a wyszkolonego sokoła używa się np. w ochronie lotnisk – to bezpieczeństwo ludzi. Walczenie z tradycją w zakresie łowiectwa jest jedną z ważniejszych “misji” wielbiciela kotów. Gdzie tu konserwatyzm? Gdzie tu tradycja? Toż to czyste lewactwo i postępowy świat zielonych. Co co zakazu używania zwierząt przy szkoleniu psów myśliwskich, niech komentarzem będzie wystąpienie posła Bartosza Józwiaka i poseł Urszuli Pasławskiej w Sejmie. Te wystąpienia mówią wszystko. 

Posłowie zgodzili się ponadto, by właściciele bądź użytkownicy wieczyści nieruchomości wchodzącej w skład obwodu łowieckiego mogli złożyć staroście oświadczenie, w którym nie zgadzają się na prowadzenie polowań na ich gruntach.

Mój komentarz. Jestem przekonany, że wyłączenia z obwodów łowieckich wcale nie będą powszechne. Oczywiście będzie takie zjawisko wśród właścicieli nieruchomości, ale trzeba pamiętać, że wyłącznie gruntu z obwodu łowieckiego wiąże się z tym, że za szkody wyrządzone przez zwierzynę łowną nie będzie ponosił nikt. Całe ryzyko związane z żerowaniem tej zwierzyny spadnie na właściciela gruntu. Ogrodzenie, pilnowanie i wszystkie zabiegi ochronne spadną na właściciela nieruchomości, przy jednoczesnym braku możliwości domagania się odszkodowań łowieckich. Szczególnie właściciele gospodarstw rolnych nie będą wcale chętni do korzystania z tej regulacji. 

Najważniejsze poprawki PO, które uzyskały akceptację Sejmu dotyczyły m.in: zakazu prowadzenia polowań zbiorowych w parkach narodowych, czy karania za umyślne utrudnianie w polowaniu. Ten zapis znalazł się w tzw. specustawie dot. zwalczania ASF, która została uchwalona pod koniec ub.r.

Posłowie nie zgodzili się natomiast, by zwiększyć ze 150 do 250 metrów odległość od zabudowań mieszkalnych obszaru, na którym myśliwi będą mogli polować. Taką poprawkę zaproponowało wcześniej PiS. Minister środowiska Henryk Kowalczyk tłumaczył, że zwiększenie odległości nawet do 250 metrów – według analiz resortu – znacząco ograniczałoby możliwość polowań i skutecznej redukcji zwierzyny łownej. W przypadku odległości, organizacje społeczne postulowały, by wynosiła ona 0,5 km.

Kowalczyk przekonywał w Sejmie, że nowela Prawa łowieckiego wraz z przyjętymi do niej poprawkami to kompromis, który nie będzie w pełni zadowalał wszystkich stron. Zaznaczył jednak, że w nowych przepisach znalazły się niektóre przepisy zbieżne z postulatami organizacji społecznych, rolników i myśliwych.

Nowe przepisy dopuszczać będą izby rolnicze do procesu wyznaczania obwodów łowieckich, czy udział przedstawiciela izb w inwentaryzacji zwierząt łownych. Izby rolnicze będą mogły też wnioskować o rozwiązanie koła łowieckiego, jeżeli nie będzie wykonywało ono ustalonych planów łowieckich (odstrzałów).

Nowelizacja reguluje też kwestie związane z szacowaniem szkód i wypłat odszkodowań. Koła łowieckie będą nadal wypłacały odszkodowania za szkody wyrządzone przez zwierzynę czy w czasie prowadzenia polowania. Myśliwi nie będą jednak sami – tak jak dotychczas – szacować szkód. Mają się tym zajmować komisje składające się z przedstawiciela gminy, zarządcy obwodu łowieckiego i właściciela nieruchomości, na której wystąpiła szkoda. Organem odwoławczym będzie nadleśniczy, a od jego decyzji będzie można odwołać się do sądu.

Mój komentarz Regulacja związana z nowym sposobem szacowania szkód jest wyjątkowo niekorzystna dla kół łowieckich, ale myślę, że i dla rolników. Uchwalona ustawa w praktyce sprawi, że szkodę łowiecką będzie szacował przedstawiciel gminy. Ustawa jest niejasna, bo komisja szacująca szkody jest 3 osoba, przepisy nie przewidują w jaki sposób ostatecznie, czy większością głosów, czy jednoosobowo przez przedstawiciela gminy, będzie ustalana szkoda łowiecka. Z praktyki wiem, że stanowiska mogą być skrajnie odmienne. Czyj głos ostatecznie zdecyduje o wysokości szkody? Tego w ustawie oczywiście nie ma. Przedstawiciel koła łowieckiego oraz przedstawiciel właściciela gruntu będzie mógł zgłaszać zastrzeżenia do protokołu z uzasadnieniem co sugeruje, że to jednak przedstawiciel gminy będzie ostatecznie decydował. Od oszacowania szkody ustawa przewiduje odwołanie do nadleśniczego właściwego ze względu na miejsce szacowania szkody, który w istocie będzie powtarzał całość procedury samodzielnie. Moim zdaniem w trybie odwoławczym będzie szacowana ogromna większość szkód. Nadleśniczy będzie wydawał decyzję administracyjną – ostateczną, która będzie określała wielkość szkody, a zapłata za szkodę ma nastąpić w terminie 30 dni od dnia jej otrzymania. W terminie 3 miesięcy od dnia otrzymania decyzji dzierżawca lub zarządca obwodu łowieckiego lub właściciel czy dzierżawca nieruchomości będą mogli złożyć powództwo do sądu powszechnego. Powództwo będzie można złożyć, ale decyzja będzie w terminie 30 dni wykonalna. Wydaje się, że takie było zamierzenie użycia słów o ostateczności decyzji wydanej przez nadleśniczego. Będziemy mieli do czynienia z sytuacją trwania wieloletnich procesów przed sądami powszechnymi, przy zapłaconej przez koło łowieckie szkodzie. To są na ogół bardzo skomplikowane i czasochłonne procesy sądowe. Będą problemy z tym związane i to poważne. Skutkiem nowelizacji wydłuży się czas szacowania szkód, być może skróci czas zapłaty odszkodowań. Kompetencje szacowania szkód w pierwszej instancji przekazano gminom, a te są do tego kompletnie nieprzygotowane i nie mają na to środków finansowych. Ani dzierżawca obwodu łowieckiego ani właściciel nieruchomości nie są zobowiązani płacić za szacowanie, zatem to co dotychczas robiły koła łowieckie spadnie na gminy, a te przecież muszą zatrudniać pracowników, pojawi się tak typowa dla Polski w obecnym stanie biurokracja.

Nowe Prawo łowieckie zwiększy też nadzór ministra środowiska nad Polskim Związkiem Łowieckim. Kowalczyk w trakcie prac nad ustawą przyznawał, ze obecnie PZŁ jest “poza wszelką kontrolą”. Dlatego też w nowelizacji zaproponowano, by minister m.in.: zatwierdzał statut PZŁ; powoływał zarząd główny związku; powoływał i odwoływał Łowczego Krajowego; prowadził nadzór nad działalnością PZŁ; zlecał kontrole w związku. Nowe przepisy zakładają też likwidację Głównej Komisji Rewizyjnej, okręgowych komisji rewizyjnych i okręgowych rad łowieckich. Ograniczają też do dwóch kadencji możliwość zasiadania w organach PZŁ.

Mój komentarz. PiS wielbi wszystko to co państwowe, instytucjonalne, co kontroluje przy życiu urzędników. Kontrola, sprawdzanie, nadzór, państwo, państwowy – oni bez tego nie mogą żyć. To immanentna cecha tej formacji politycznej, zarazem to immanentna cecha ustroju państwa, który nazywa się socjalizm. Niech nikt nie ma złudzeń gdzie oni nas prowadzą. 

Nowela zakłada ponadto zasadę niekaralności kandydatów do organów PZŁ i kół łowieckich; nie będzie można też łączyć funkcji we władzach związku i w organach nadzorujących PZŁ. We władzach związku nie będą mogły też zasiadać osoby, które w okresie PRL pracowały na rzecz organów bezpieczeństwa.

Mój komentarz. To dobra zmiana. Trzeba pamiętać, że PZŁ, koła łowieckie i w ogólności wszystkie instytucje, które przeszły przez czas PRL, a przynależność do nich dawała możliwość posiadania broni (PZSS, LOK itp.), były zdominowane przez funkcjonariuszy i żołnierzy z czasów PRL. PZŁ trzeba deubekizować i zdaje się, że to ma miejsce, chociaż i w tym zakresie moim zdaniem są pewne wątpliwości wynikające z nowego brzmienia przepisów. O tym jednak przy innej okazji napiszę.

Nowe przepisy regulują też kwestie odstrzału w parkach narodowych. Takie polowanie będzie możliwe jedynie po każdorazowym uzyskaniu upoważnienia od dyrektora parku lub regionalnego dyrektora ochrony środowiska.

Celem nowelizacji było przede wszystkim wykonanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2014 roku, który wskazał na niedostateczną ochronę praw właścicielskich w obowiązujących przepisach. Chodziło o brak konsultacji z prywatnymi właścicielami gruntów podczas tworzenia obwodów łowieckich czy w czasie polowań na ich terenie. Trybunał dał wówczas 18 miesięcy na zmianę przepisów.

Mój komentarz. W nowelizacji znajduje się o wiele więcej niż chciał aby tam było TK. Nie jest tak, że głównym celem jest wdrożenie uwag Trybunału. Może taka była przyczyna, ale fakty są odmienne. Mam wrażenie, że przy pomocy tej nowelizacji wyrządzi się całkiem dużo szkody łowiectwu. 

Rządowy projekt noweli Prawa łowieckiego trafił do Sejmu blisko półtora roku temu i od początku budził wiele emocji. Zakładał on m.in., że właściciel nieruchomości, chcący wyłączyć swój grunt z polowań, musiałby przed sądem uzasadnić to swoimi przekonaniami religijnymi lub wyznawanymi zasadami moralnymi.

Mój komentarz. Ustawa ma dobre i złe regulacje. Moim zdaniem absolutnie niepuszczana jest jednak ta, która zabrania rodzicom samodzielnie decydować o tym czy dziecko, zwykle syn, może przyglądać się polowaniu. To jest realizacja wynaturzonej wizji świata, oznaka zniewieścienia, to realizacja obłąkańczych lewackich idei i to przez Sejm w Polsce. 

Jak pisałem w tytule są poprawki dobre – deubekizacja, ale i skrajnie złe – wręcz lewackie. Wszystkich zmian nie omówiłem. Nie miejsce to i czas. Z ustawę zapoznajcie się sami, warto ją znać:

Download (PDF, 228KB)

 Dla zaangażowanych i zainteresowanym możliwością korzystania przeze mnie z serwisu PAP zawiadamiam, że lada wkrótce kolejna, comiesięczna płatność za dostęp do serwisu.