Rosja prowadzi wojny, w których nie uczestniczy, bo dysponuje jednostką terrorystyczną

Na południu Rosji od około pięciu lat funkcjonuje baza “grupy Wagnera”, prywatnej firmy wojskowej, której członkowie w ostatnich latach walczyli na Krymie, w Donbasie i walczą w Syrii – relacjonuje reporter rosyjskiego portalu Znak, który był na miejscu.

Obóz tej firmy najemniczej jest położony w okolicach miejscowości Molkino, 30 km na południe od Krasnodaru w Kraju Krasnodarskim.

Przed wejściem na teren obiektu znajduje się posterunek kontrolny 10. brygady (specnazu) rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU. Korespondent, który zmierzał do obozu tzw. grupy Wagnera, został skontrolowany przez żołnierzy GRU. Mieli oni na sobie “kamizelki kuloodporne i kaski, byli uzbrojeni w bagnety”. Z lewej strony punktu kontrolnego znajduje się baza wojskowa. Baza tzw. grupy Wagnera jest po przeciwnej stronie.

Początkowo żołnierze nie chcieli przepuścić korespondenta. Wskazali mu drogę i przepuścili przez punkt kontrolny dopiero po tym, jak powiedział, że jedzie “do Syrii”. Przed wejściem na teren bazy “wagnerowców” usytuowany jest jeszcze jeden punkt kontrolny, w którym również pełni wartę żołnierz GRU. “Nie poświęca zbyt wiele uwagi przechodzącym obok. Spokojnie siedzi na stołku w budce, słucha radia, pije herbatę, je ciastko” – relacjonuje korespondent.

Obóz najemników znajduje się około kilometra od drugiego punktu kontrolnego. Na terenie stoją piętrowe budynki, obóz jest ogrodzony. Przed ogrodzeniem parkuje ok. 10 samochodów. Mężczyźni mają na sobie “mieszane”, wojskowo-cywilne ubiory. Jak informuje dziennikarz, kamery na terenie obiektu skierowane są do wewnątrz.

Podczas kolejnej kontroli dziennikarz przyznaje, że przybył do obozu, by pozyskać informacje na temat członków “grupy Wagnera”, którzy według doniesień medialnych zginęli 7 lutego w nalotach sił pod wodzą USA w prowincji Dajr az-Zaur w Syrii. Po zanotowaniu przez wartownika nazwisk bojowników, o których pytał dziennikarz, korespondent wyruszył w drogę powrotną.

Mieszkaniec pobliskiej miejscowości, były wojskowy, który “utrzymuje kontakt” z bazą i z nią współpracuje (nie określił jednak, w jakim charakterze), opowiada korespondentowi, że wszyscy najemnicy mają pseudonimy. Po przyjeździe do bazy “oddają wszystko – paszporty, dokumenty”. W zamian otrzymują nieśmiertelniki, które służą do ich identyfikacji. Dodał, że regularnie spotyka “wagnerowców”.

Powołując się na swojego rozmówcę, dziennikarz informuje, że obóz powstał około pięciu lat temu, przed rozpoczęciem konfliktu na Ukrainie. Mężczyzna mówi, że początkowo nikt nie podejrzewał, że w pobliżu wioski powstała baza.

Rozmówca dodaje, że najemnicy są wysyłani na misje z wojskowego lotniska w Rostowie nad Donem, dokąd z bazy jadą autobusami. “Dopóki nie zbierze się 150 osób, nigdzie ich nie wysyłają. 150 osób to najmniejsza grupa. Tym razem zwerbowali bardzo wielu rekrutów” – relacjonuje.

“Połowa z tych, którzy są obecnie w bazie, pojedzie do Syrii, a druga połowa gdzie indziej (…). Do Donbasu już od dawna nikogo nie wysyłają. Pojadą do Afryki” – mówił. Portal Znak informuje, że bojownicy tzw. grupy Wagnera będą działać w Południowym Sudanie. Rozmówca reportera zaznacza jednak, że na miejscu nie będą walczyć. “Będą instruktorami, będą nauczać” – twierdzi. Według rozmówcy najemników wysyłają na okres sześciu miesięcy.

“Nie wyciągnie się od nich nawet pół słowa. Bardzo dobrze działają ich służby bezpieczeństwa, nie ma żartów. Mogą nawet sami zabić, jeśli coś spartaczysz. Później powiedzą, że zginąłeś w walkach, albo cię wsadzą w takie miejsce, że już nigdy nie wrócisz” – opowiada mężczyzna.

Według danych z lutego 2018 r., przywoływanych przez rosyjski portal Republic, grupa Wagnera liczy co najmniej 3602 osoby. Zdaniem portalu do grupy często dołączają byli wojskowi i weterani, którzy po zakończeniu służby nie mogli znaleźć pracy. (PAP)


 

Czym jest, jeżeli nie jednostką terrorystyczną ta grupa? Wojsko to nie jest, bo prywatna formuła. Wojsko prywatywne znaczy najemnicy? Zgoda, komu służą? Na papierze pewnie coś tam by się dało naskrobać, ale fakty są takie, że to poza wszelką kontrolą specjalna armia służąca dla tow. Putina.

Czym różni się takie wojsko od islamistów? Nie dostrzegam specjalnej różnicy. Nie posługują się pojęciem dobra i zła, zasadnicze kryterium to pieniądze, no może jeszcze ruski nacjonalizm. Moim zdaniem gdy ktoś jest wojskiem za pieniądze, bez odróżniania dobra i zła w swojej walce, przypomina terrorystów. Stąd moje podejrzenie, że to jednostka terrorystyczna.

Przy pomocy takiej terrorystycznej armii Rosja prowadzić może wojny gdzie tylko zechce, w żadnej oficjalnie nie uczestnicząc. Mam wrażenie, że właśnie na tym polega terroryzm, tak bardzo niebezpieczny w dzisiejszym świecie.  Poniżej jeszcze dwie depesze, które dopełniają obrazu terrorystycznej armii Putina, która działa w przeróżnych zakątkach świata.

Wiecie co jest dobre na takich chuliganów? Już słyszę kwik, że oni tu nie przyjdą. Najlepsze na takich zawodników jest świadome i uzbrojone społeczeństwo. Niestety Polacy do tej grupy ludów nie należą. Pozostaje tylko nadzieja, że to w jakimś czasie się odmieni. Tylko to towarzystwo, które nami rządzie – narodowe w treści i socjalistyczne w formie – musiałoby dać nam wreszcie odetchnąć.

 


2018-02-21 11:57 (Media/PAP) “WaPo”: Prigożyn – miliarder i człowiek Putina od brudnej roboty

Rosyjski miliarder i człowiek od brudnej roboty prezydenta Rosji Władimira Putina – pisze w środę “Washington Post” o Jewgieniju Prigożynie, wskazując na jego zaangażowanie w wybory w USA w 2016 r., wspieranie separatystów na Ukrainie czy sił reżimu w Syrii.

“Każda dobra historia szpiegowska potrzebuje tajnego agenta, który wykonuje brudną robotę dla szefa. Dzięki oskarżeniu, wysuniętemu w piątek przez specjalnego prokuratora USA Roberta Muellera mamy kandydata do tej roli” – pisze David Ignatius w środowym wydaniu “WaPo”.

“Wydaje się, że +odciski palców+ Prigożyna są na trzech najbardziej newralgicznych operacjach uruchomionych przez prezydenta Rosji Władimira Putina: mieszaniu się w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku, wspieraniu prorosyjskich separatystycznych bojowników we wschodniej Ukrainie i zapewnieniu wojskowych sił reżimowi syryjskiemu” – czytamy w gazecie.

Ukryci bojownicy Rosji są często określani jako “zielone ludziki”, a Prigożyn może być Wesołym Zielonym Gigantem, który pomaga tej maszynie funkcjonować – wskazuje autor tekstu.

Prigożyn zwany jest w mediach “kucharzem Putina”, ponieważ rozpoczął karierę jako ulubiony restaurator przyszłego prezydenta w dzikim rosyjskim kapitalizmie lat 90. Zaczął od stoisk z jedzeniem w rodzinnym Petersburgu, by w końcu założyć elegancką pływającą restaurację, w której Putin gościł zagranicznych przywódców. Następnie pojawiły się miliardowe kontrakty zaopatrzeniowe dla rosyjskiego wojska – przypomina waszyngtońska gazeta.

Ale Prigożyn zaczął jako twardy facet: w 1981 roku, przed zdobyciem przychylności Putina, był prawdopodobnie więziony przez dziewięć lat za rabunek, oszustwo i prostytucję dziecięcą – pisze “WaPo”, powołując się na rosyjski portal informacyjny Meduza.

Z wysuniętego w zeszłym tygodniu przez specjalnego prokuratora Muellera oskarżenia wobec 13 Rosjan, w tym Prigożyna, wynika, że był on kluczowym fundatorem petersburskiej “farmy trolli”, znanej jako Agencja Studiów Internetowych, która dążyła do zamieszczania prokremlowskich informacji w mediach społecznościowych. W akcie oskarżenia zarzucono, że poprzez kilka spółek zależnych, funkcjonujących jako holding Concord Prigożyn, “wydał znaczne fundusze” na wsparcie “wojny informacyjnej” przeciwko Stanom Zjednoczonym – czytamy w “WaPo”. Gazeta dodaje, że Rosjanin zaprzeczył zaangażowaniu w “fabrykę trolli”.

Dziennik przypomina również, że biznesmen w 2016 roku został objęty sankcjami przez resort finansów z powodu jego działalności na Ukrainie.

Jak wskazuje David Ignatius, Prigożyn jest też podobno związany z grupą najemników, zwaną Grupą Wagnera, która wspierała ukraińskich separatystów. Publicysta przywołuje “The Moscow Times” z listopada ub.r., który pisał, że Prigożyn zainwestował w Grupę Wagnera, a jej lider, były rosyjski oficer Dmitrij Utkin, był dyrektorem generalnym jednej z firm należących do holdingu Concorda.

Wydaje się, że Prigożyn odegrał także szczególną rolę w operacjach Grupy Wagnera w Syrii – czytamy w “WaPo”. Dziennik przypomina, że w grudniu ub.r. agencja Associated Press informowała, że Prigożyn jest inwestorem w Evro Polis, firmie, która ma kontrakt z władzami Syrii dotyczący odzyskania z rąk syryjskich rebeliantów pól naftowych i ochrony złóż ropy i gazu, a w zamian otrzymuje 25 proc. przychodów z produkcji. “Związek między Evro Polis i Prigożynem jest znaczący i nie budzi wątpliwości” – uważa Denis Korotkow, reporter rosyjskiej strony internetowej Fontanka, cytowanej przez AP.

Grupa Wagnera też została objęta sankcjami USA, ale Prigożyn dementuje, jakoby miał z nią powiązania. (PAP)


2018-02-23 12:08 (Media/PAP) “WP”: Prigożyn kontaktował się z Kremlem i Asadem ws. ataku na siły USA

Rosyjski oligarcha Jewgienij Prigożyn, kontrolujący najpewniej rosyjskich najemników, którzy w lutym zaatakowali siły USA i ich sojuszników w Syrii, był w bliskim kontakcie z Kremlem i władzami Syrii przed i po tym ataku – pisze w piątek “Washington Post”.

Waszyngtoński dziennik powołuje się na doniesienia amerykańskiego wywiadu. Prigożyn miał kontaktować się z Kremlem i Damaszkiem na kilka dni tygodni przed i po ataku.

W przechwyconej rozmowie z końca stycznia Prigożyn powiedział wysokiemu rangą urzędnikowi syryjskiemu, że – jak to ujął – “ma zgodę” od jednego z rosyjskich ministrów na posuwanie się naprzód z “szybką i mocną” inicjatywą, do której ma dojść na początku lutego.

Mający bliskie związki z prezydentem Rosji Władimirem Putinem rosyjski miliarder, wraz z 12 innymi Rosjanami, został wskazany w zeszłym tygodniu przez specjalnego prokuratora USA Roberta Muellera jako osoby, które ingerowały w proces wyborczy w USA. W zeszłym tygodniu w piątek powołana przez Muellera wielka ława przysięgłych (ang. grand jury) postawiła w stan oskarżenia 13 Rosjan, w tym Prigożyna, oraz trzy rosyjskie podmioty w związku z ingerencją w wybory prezydenckie w 2016 roku.

“Amerykański wywiad uważa, że wśród swych różnych biznesów Prigożyn +prawie na pewno+ kontroluje rosyjskich najemników walczących w Syrii po stronie prezydenta Baszara el-Asada – pisze “WP”. – Według rosyjskich mediów najemnicy, zatrudnieni przez firmę prywatną Grupa Wagnera, to rosyjscy ultranacjonaliści i weterani wojenni, z których część brała udział również w konflikcie na wschodzie Ukrainy”.

Amerykańskie agencje wywiadowcze nie chciały komentować tych doniesień. “Jasne jest jednak – jak wskazuje “WP” – że lutowy atak był największym bezpośrednim wyzwaniem dla obecności wojskowej USA we wschodniej Syrii od czasu, gdy w 2015 roku zaczęły tam działać siły Operacji Specjalnych USA w celu wsparcia syryjskich sojuszników w walce z dżihadystycznym Państwem Islamskim (IS)”. “Epizod ten rodzi również pytania o trwającą współpracę USA w Syrii z Rosją – głównym sojusznikiem Asada w wojnie domowej, która w coraz większym stopniu pokrywała się z kampanią Stanów Zjednoczonych przeciwko IS” – dodaje dziennik.

“Urzędnik wysokiego szczebla, pragnący zachować anonimowość, określił ten epizod jako +niepokojący+. Dodał, że +uderzające jest, jak sami Rosjanie szybko dystansowali się+ od tego, co nazwał operacją +pod dowództwem Syrii i w odpowiedzi na syryjską wytyczną+”. “Myślę, że (Rosjanie) zdają sobie sprawę, jak niszczące może to być dla jakiejkolwiek dalszej współpracy” – dodał ten urzędnik.

“Washington Post” przypomina, że niedawny incydent miał miejsce w nocy z 7-8 lutego, gdy baza dowództwa wojsk amerykańskich i ich syryjskich sojuszników, znajdująca się w pobliżu strategicznego pola naftowego i miasta Dajr az-Zaur, została zaatakowana przez 300-500 żołnierzy sił “proreżimowych”.

“Amerykanie szybko zmobilizowali się do ostrej reakcji, z udziałem samolotów AC-130, przeznaczonych do wspierania piechoty, myśliwców i śmigłowców szturmowych Apache. Po trzech godzinach siły atakujące wycofały się, pozostawiając za sobą, według amerykańskich wojskowych, ok. 100 zabitych napastników. Żadne straty w ludziach nie zostały odnotowane wśród Amerykanów ani ich sojuszników z Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF)” – czytamy w “WP”.

W oświadczeniach wydawanych od czasu ataku Pentagon wielokrotnie powtarzał, że wciąż prowadzi dochodzenie i nie stwierdził ostatecznie tożsamości napastników. Minister obrony USA James Mattis nazwał ten incydent “kłopotliwym” i powiedział, że “nie może podać żadnych wyjaśnień”, dlaczego “proreżimowe” siły przekroczyły rzekę i ostrzelały znaną im bazę sił SDF i USA – odnotowuje amerykański dziennik, dodając że rosyjski rząd usilnie zaprzecza jakiemukolwiek zaangażowaniu w te działania. (PAP)


2018-02-16 14:15 (Media/PAP) “Kommiersant”: w walce w Syrii brało udział kilka oddziałów grupy Wagnera

W walce w prowincji Dajr az-Zaur we wschodniej Syrii, podczas której w wyniku nalotu sił pod wodzą USA zginęli Rosjanie, brało udział kilka oddziałów szturmowych tzw. grupy Wagnera – podaje dziennik “Kommiersant”, powołując się na źródło.

Walka rozpoczęła się od podjęcia przez siły prorządowe próby ataku sztabu zbrojnej opozycji, wspieranej przez USA. Pentagon potwierdził, że siły USA 7 lutego przeprowadziły nalot na atakujących.

Jak poinformował rosyjską gazetę Michaił Połynkow, koordynator projektu Dobrowoliec, w starciu bezpośrednio uczestniczył oddział Karpaty (wcześniejsza nazwa – Wiosna), w którego skład wchodzili mieszkańcy Donbasu na wschodzie Ukrainy i walczący w Donbasie obywatele Rosji. Drugi i piąty oddział tzw. grupy Wagnera przed rozpoczęciem nalotu amerykańskiego lotnictwa stały w kolumnie, a na polu bitwy była obecna również grupa pancerna ?-72 i artyleryjski dywizjon haubic M-30 – dodał rozmówca gazety.

Prawie natychmiast po rozpoczęciu szturmu ruszył ostrzał, a łączność ze sztabem przerwała się – twierdzi Połynkow. Dodaje, że pierwszy ostrzał najprawdopodobniej był prowadzony z 120-mm moździerza, następnie przeprowadzono “niezwykle celny” rakietowo-bombowy nalot. Bombardowanie z powietrza trwało w przybliżeniu od północy do 4 nad ranem – podkreślił. Ocalali członkowie grup szturmowych znaleźli się pod ostrzałem helikopterów USA, a ostatni nalot rakietowo-bombowy skierowano w resztę wycofujących się oddziałów tzw. grupy Wagnera – pisze gazeta.

W przypadku odniesienia ran walczącym w Syrii w szeregach prywatnej firmy najemniczej, tzw. grupy Wagnera, obiecano wypłacić po 700 tys. rubli (ok. 41 tys. zł), a rodzinom ofiar śmiertelnych – po 3 mln rubli (ok. 176 tys. zł) – powiedział gazecie “Kommiersant” były pracownik grupy Wagnera, walczący w Syrii w pododdziale, który ucierpiał w nalotach USA.

Do tej pory wypłacano te pieniądze – dodał. “Nie mamy ubezpieczenia, jakie mają żołnierze zawodowi” – stwierdził. Walczący w Syrii najemnicy grupy Wagnera otrzymywali wypłatę jak etatowi pracownicy – opowiada źródło gazety.

Do Syrii najemnicy udają się na podstawie umowy z firmą Evro Polis, objętą w styczniu 2018 r. sankcjami departamentu skarbu USA, które nałożono w związku z konfliktem na Ukrainie – podaje “Kommiersant”. Resort oświadczył, że firma jest związana z Jewgienijem Prigożynem, zwanym przez rosyjskie media “kucharzem Putina”, ponieważ zbił fortunę na restauracjach, zamówieniach publicznych i kateringu dla dygnitarzy Kremla i ich zagranicznych gości. Sankcjami USA została objęta też prywatna wojskowa firma Wagner; Prigożyn dementuje, jakoby miał z nią powiązania.

Spółka Evro Polis otrzymała od syryjskiego rządu pozwolenie na odzyskanie i ochronę naftowych i gazowych pól, zajętych przez przeciwników reżimu prezydenta Baszara el-Asada – pisał w 2017 r. portal Fontanka.ru, powołując się na źródła. Jak dodał, w zamian firmie obiecano prawo do 25 proc. dochodów ze sprzedaży surowców z tych pól.

W czwartek MSZ Rosji po raz pierwszy potwierdziło, że w prowincji Dajr az-Zour w wyniku nalotów koalicji USA zginęło pięć osób, które najprawdopodobniej były obywatelami Rosji.

Jak ocenia “Kommiersant”, jeśli w walce zginęłyby lub zostały ranne setki Rosjan, jak twierdzi Reuters czy Bloomberg, byliby oni ewakuowani z Syrii do Rosji samolotami. Po przeanalizowaniu danych serwisu Flightradar24 gazeta doszła do wniosku, że nie odnotowano zwiększonej aktywności lotniczej nad Syrią w pierwszych dniach po walce. Gazeta zaznacza, że dane serwisu mogą nie być pełne, jako że nie wszystkie wojskowe samoloty latają z włączonymi transponderami.(PAP)

 

Dla zaangażowanych i zainteresowanym możliwością korzystania przeze mnie z serwisu PAP zawiadamiam, że lada wkrótce kolejna, comiesięczna płatność za dostęp do serwisu.