Komunistyczne Chiny to niebezpieczny i agresywny kraj, który chce zniewolić Tajwan
- Autor: Andrzej Turczyn
- 21 kwietnia 2018
- Brak komentarzy
Dawno nie wspominałem o Chinach. Dzisiaj kilka zdań o tym strategicznym partnerze partii Prawo i Sprawiedliwość. Nawet bez szerszego komentarza, poniżej kilka depesz PAP, które pokazują jak zachowują się Chiny gdy realizują własne interesy polityczne i gospodarcze. Czy tak samo mogą kiedyś zachować się wobec nas? Dlaczego nie, to zależy wyłącznie od realizacji przez nich ich własnych interesów. Komuniści wyznaczają swoje cele nie ważąc argumenty, a licząc siły wojskowe jakie trzeba poświęcić na osiągnięcie celu.
Chyba nie ma na świecie ludzi, którzy szczerze wierzą, że Chiny chcą zapanować nas Tajwanem w interesie mieszkańców wyspy? Wszystkie działania komunistycznych Chin mają taki cel, aby dokonać podboju tego miejsca, które nie jest pod panowaniem chińskich komunistów, a w ich przekonaniu powinno pod nim być. Innymi słowy komuniści z Chin wyznają zasadę, że ich własnością ma być każde miejsce, które z jakiegoś powodu uznają za im potrzebne.
To nie jest tak, że Chiny to taki sam kraj jak inne. Chiny to typowy przedstawiciel agresywnego komunizmu, który przełamuje sprzeciw groźbą użycia siły. W mentalności komunistów z Chin nie ma możliwości stanowienia o sobie. Komuniści z Chin potrafią grozić wojną, a kto wie, może i będą zdolni ją rozpętać. Chociaż komunizm
Chiny są odległe od Polski, niestety rząd PiS i prezydent Duda w komunistach Chinach dostrzegli partnerów do wspólnych interesów z naszym krajem. Gdyby nie to może nie byłoby pilnej potrzeby pisania o tych faktach. Ale skoro Chiny są strategicznym partnerem partii PiS, to po pierwsze myślę, że PiS-owi pasuje komunizm, a po wtóre chcę aby Polacy wiedzieli jak działają komuniści wobec tych, którzy im z jakiegoś powodu nie pasują.
2018-04-20 13:34 (PAP) Media: Chiny mogą planować siłowe przejęcie kontroli nad Tajwanem
Częstsze ostatnio manewry różnych formacji chińskiego wojska w okolicach rządzonego demokratycznie Tajwanu mogą być częścią przygotowań do konfliktu zbrojnego – napisał w piątek hongkoński dziennik „South China Morning Post”, powołując się na ekspertów.
W środę chińska marynarka wojenna urządziła ćwiczenia z użyciem ostrej amunicji w Cieśninie Tajwańskiej, a chińskie lotnictwo prowadziło w ostatnich dniach manewry „okrążania wyspy” – wynika z komunikatów Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ChALW). W działaniach tych uczestniczyły m.in. bombowce H-6K, myśliwce Su-30 i J-11 oraz samoloty zwiadowcze.
Pekin określał środowe manewry jako ostrzeżenie dla sił separatystycznych w Tajpej, ale według niektórych ekspertów mogą one być częścią większego planu przygotowań na wypadek, gdyby zdecydowano się na siłowe rozwiązanie kwestii Tajwanu. „Wszechstronne, połączone ćwiczenia sugerują, że ChALW nie celuje tylko w jeden obszar, ale w cały region” – ocenił komentator spraw wojskowych i były żołnierz chińskiej artylerii Song Zhongping.
Władze ChRL uznają Tajwan za nieodłączną część „jednych Chin” i nigdy nie wykluczyły możliwości użycia siły, by przejąć kontrolę nad wyspą. Relacje Pekinu z Tajpej zaostrzają się, od kiedy w 2016 roku prezydenturę na wyspie objęła Caj Ing-wen, wywodząca się z partii proniepodległościowej.
„Choć pokojowe zjednoczenie z Tajwanem jest wyjściem optymalnym, w Chinach kontynentalnych poważnie rozważa się możliwość zjednoczenia siłowego” – napisał w piątek w artykule redakcyjnym państwowy chiński dziennik „Global Times”. „W rzeczywistości im bardziej Waszyngton wspiera tajwańskich separatystów, tym szybciej nadejdzie ich koniec” – stwierdza znana z ostrej nacjonalistycznej retoryki gazeta.
Pekin protestuje przeciwko polityce prezydenta USA Donalda Trumpa wobec wyspy, w tym przeciwko przyjętej niedawno w Stanach Zjednoczonych ustawie Taiwan Travel Act, która zachęca do wzajemnych odwiedzin urzędników z Tajpej i Waszyngtonu.
„Global Times” sugeruje, że prezydent Caj jest tylko pionkiem w rękach USA, które w ostatnich miesiącach „lekkomyślnie grały kartą Tajwanu” i „nasiliły prowokacje przeciwko Pekinowi”, zacieśniając współpracę wojskową z wyspą. ”Jeśli Tajwan stałby się szachistą, Chiny kontynentalne powiedziałyby mu +gra skończona+. Miejmy nadzieję, że Waszyngton i Tajpej zrozumieją ostrzeżenie wysłane przez manewry (wojsk) Chin kontynentalnych z użyciem ostrej amunicji” – ocenia chińska gazeta.
2018-04-18 13:13 (PAP) Trwają manewry sił zbrojnych ChRL w Cieśninie Tajwańskiej
Siły zbrojne ChRL prowadzą w środę manewry z użyciem ostrej amunicji w Cieśninie Tajwańskiej oddzielającej Chiny kontynentalne od Tajwanu. Według Pekinu ćwiczenia są ostrzeżeniem dla separatystów, ale Tajpej ocenia je jako próbę zastraszenia mieszkańców wyspy.
Chińskie media nie podają zbyt wielu szczegółów dotyczących ćwiczeń, określanych jako pierwsze manewry Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej w tej cieśninie od 2015 roku. Zgodnie z wcześniejszymi komunikatami będą one trwały do północy.
Dyrektor rządowego chińskiego biura ds. Tajwanu Liu Jieyi nazwał ćwiczenia “działaniem w obronie suwerenności i integralności terytorialnej naszej ojczyzny”. Państwowa prasa ChRL opisuje je jako ostrzeżenie dla “sił separatystycznych” na wyspie. Sugeruje również związek manewrów z niedawnymi wypowiedziami tajwańskiego premiera Williama Laia, który określał się w tamtejszym parlamencie jako aktywista niepodległościowy.
Według rzecznika tajwańskiego ministerstwa obrony Chen Chung-chi, cytowanego przez agencję Reutera, chińscy komuniści dopuszczają się “taniego zastraszania” i demonstracji siły, by zaniepokoić mieszkańców Tajwanu. Podobne zdanie wyraził w rozmowie z dziennikiem “Financial Times”, niewymieniony z nazwiska wysoki rangą tajwański urzędnik. “Niektóre państwowe chińskie media prowadzą wojnę dezinformacyjną i celowo podnoszą rangę manewrów, by wywołać niepokój na Tajwanie” – powiedział.
Według ekspertów brytyjskiej gazety manewry mają być również sygnałem dla USA w atmosferze narastających napięć pomiędzy amerykańskimi i chińskimi siłami morskimi na Pacyfiku. “To nie są rutynowe ćwiczenia (…) Chodzi częściowo o wystraszenie Tajwanu, a częściowo o wysłanie USA sygnału, że sprawy mogą przyjąć kiepski obrót, jeśli (prezydent USA Donald) Trump będzie źle zarządzał relacjami z Tajwanem” – powiedział wykładowca nauk politycznych z Uniwersytetu Lingnan w Hongkongu Zhang Baohui.
Władze ChRL wielokrotnie potępiały zacieśnianie przez administrację Trumpa związków z wyspą, w tym przyjętą niedawno w USA ustawę Taiwan Travel Act o wzajemnych wizytach urzędników Stanów Zjednoczonych i Tajwanu.
Wladze w Pekinie uważają rządzony demokratycznie Tajwan za nieodłączną część “jednych Chin” i nigdy nie wykluczyły możliwości użycia siły, by przejąć kontrolę nad wyspą. Relacje zaostrzyły się, gdy w 2016 roku stanowisko prezydenta Tajwanu objęła Caj Ing-wen, wywodząca się z partii niepodległościowej. Władze ChRL podejrzewają ją o tendencje separatystyczne, ale sama Caj opowiadała się za utrzymaniem status quo wyspy.
Kolejnym punktem spornym między Pekinem a Waszyngtonem jest Morze Południowochińskie, do którego prawa roszczą sobie Chiny i kilka innych krajów regionu. USA krytykują ChRL za budowanie tam sztucznych wysp i instalacji wojskowych, które zdaniem Waszyngtonu mogą posłużyć do ograniczenia swobody żeglugi na spornym akwenie, przez który przebiegają kluczowe trasy transportowe handlu międzynarodowego.
W ubiegłym tygodniu chińska marynarka wojenna urządziła na Morzu Południowochińskim największą w swojej historii paradę z udziałem ponad 70 samolotów i prawie 50 okrętów, w tym jedynego chińskiego lotniskowca Liaoning. Uczestniczący w niej prezydent ChRL Xi Jinping powiedział, że potrzeba budowy marynarki wojennej najwyższej światowej klasy “jeszcze nigdy nie była pilniejsza niż dziś”.
2018-04-20 12:16 (AP,Reuters/PAP) Australijsko-chiński incydent na Morzu Południowochińskim
Australijskie media poinformowały w piątek o incydencie na Morzu Południowochińskim. W niedzielę jednostki chińskiej marynarki wojennej miały tam “rzucić wyzwanie” okrętom australijskim, udającym się z wizytą do Wietnamu.
Premier Australii Malcolm Turnbull, przebywający obecnie w Londynie na szczycie prezydentów i premierów państw Wspólnoty Narodów (Commonwealth) podkreślił, że jego kraj ma pełne prawo do żeglugi na Morzu Południowochińskim. Nie nawiązał bezpośrednio do niedzielnego zajścia.
Chińskie ministerstwo obrony wydało oświadczenie, w którym przyznano, że doszło tam do spotkania chińskich i australijskich okrętów. Podkreślono, że załogi chińskich jednostek “użyły profesjonalnego języka komunikując się ze stroną australijską, działały zgodnie z prawem i regulacjami, profesjonalnie i bezpiecznie”.
Szczegóły incydentu z udziałem dwóch australijskich fregat nie są znane. Neil James, szef australijskiego think tanku Australian Defence Asociation zajmującego się polityką bezpieczeństwa, powiedział, że zwykle “pierwszym aspektem takiego wyzwania” jest ostrzeżenie przez radio, że Australijczycy są na chińskich wodach terytorialnych i żądanie identyfikacji. Australijczycy odpowiedzieliby na to, że znajdują się na wodach międzynarodowych. Później mogłoby dojść do eskalacji napięcia.
Do incydentu doszło w czasie, kiedy chińska marynarka wojenna prowadziła w tym rejonie Morza Południowochińskiego duże ćwiczenia.
Pekin rości sobie prawa do prawie całego akwenu Morza Południowochińskiego, przez który przebiegają kluczowe dla międzynarodowego handlu trasy transportowe. Chiny budują na spornym obszarze, do którego roszczenia zgłaszają także Filipiny, Wietnam, Tajwan, Brunei i Malezja, sztuczne wyspy i instalacje wojskowe, które według USA mogą zagrozić swobodzie żeglugi. (PAP)
Taka ciekawostka…. wyobraźcie sobie, że linka to tego postu nie można wstawić na Facebook pod pozorem, że to spam. Został od razu zablokowany. Na Facebook nie można pisać, że komunistyczne Chiny to agresywny kraj.
Pamiętajcie proszę o wsparciu Fundacji Trybun.org.pl. Ta strona istnieje dzięki zaangażowaniu tych, którzy finansują jej działanie. Wspieranie tego co robię jest wówczas, gdy opiera się nie o słowa, a o czyny.