Papież Franciszek nawołuje do zakazania posiadania wszelkiej broni
- Autor: Andrzej Turczyn
- 30 kwietnia 2018
- komentarze 2
Papież Franciszek, duchowy przywódca wszystkich katolików, na całym świecie a więc i katolików w Polsce, zamieścił w niedzielę 29 kwietnia, na oficjalnym Twitterze papieskim, takie oto wezwanie:
Do we really want peace? Then let’s ban all weapons so we don’t have to live in fear of war.
— Pope Francis (@Pontifex) April 29, 2018
Niedzielne wezwanie papieża Franciszka wykłada się na język polski tak (przygotowałem twitta w języku polskim):
Wpis powinienem zacząć od takiego zdania: a nie mówiłem?! Mianowicie wiele razy ostrzegałem przed papieżem z Watykanu, który jest bardzo niebezpiecznym pacyfistą. Mówiłem wam, że Jestem chrześcijaninem, a nie katolikiem, przepraszam pacyfistą…, mówiłem też, że Papież przypomniał o potrzebie całkowitego rozbrojenia – diabelsko ciekawe, prawda?, mówiłem też, że Papież Franciszek to zdeklarowany przeciwnik posiadania broni, mówiłem także, że Stawiam ostrożną tezę, że strach przed bronią wywołują i pielęgnują hierarchowie katoliccy, no i wreszcie mówiłem, że Hipokryta z Watykanu innym każe wierzyć w pacyfizm, sam otacza się uzbrojonymi w karabiny maszynowe żandarmami, a wielu mi nie chciało wierzyć. Przeczytajcie te wpisy…
Wielu mnie krytykowało, co powiecie dzisiaj? Jak dzisiaj wytłumaczycie słowa Franciszka Papieża z Watykanu? Jak chcecie mnie przekonać, że on dobrze chciał, ale mu nie wyszło? Czy znajdą się tacy, którzy będą przekonywali, że papież jest fajnym facetem?
Dzisiaj już nikt na świecie nie powinien mieć wątpliwości, że wyjaśnianie tego co mówi papież, jako słów mających za cel nasze dobro, nie jest możliwe. Dzisiaj już nikt, absolutnie nikt nie powinien mieć wątpliwości, że papież Franciszek to pacyfista. Każdy pacyfista moim zdaniem, to niebezpieczny dla cywilizacji jaką znamy szaleniec. Im wyżej taki człowiek urzęduje, tym bardziej jest groźny, bo ma większą siłę oddziaływania na zwykłych ludzi. Siła autorytetu bardzo często zastępuje rozum.
Z uwagi na to, każdego kto będzie w tej oczywistej sprawie próbował tłumaczyć, że papież wcale nie stanowi dla naszej cywilizacji zagrożenia, traktuję jako niebezpiecznego fanatyka. Fanatyka, dla którego fakty nic nie znaczą, który nie posługuje się rozumem, a najważniejsze dla niego jest wiernopoddańcze uznawanie zwodziciela jako nieomylnego.
Nie będę powtarzał argumentów, które zapisałem przez trzy lata pisania bloga w kilu tysiącach wpisów, o potrzebie posiadania broni przez praworządnych obywateli. Te same argumenty odnoszą się do konieczności posiadania broni przez zorganizowane społeczeństwa jakimi są państwa. Kto chce niech czyta.
Dla mnie jest oczywiste, że świat bez broni, to świat przygotowany na przyjęcie panowania ogólnoświatowego tyrana. Zawsze będzie ktoś, kto zechce zapanować nad bezbronnymi. Bezbronne masy swoją bezbronnością wręcz prowokują, aby je brutalnie zniewolić. Mieliśmy już wiele na to dowodów w historii ludzkości.
Dodatkowo wezwanie z Watykanu wpisuje się wprost w narrację komunistyczną. Myśmy myśleli, że komunizmu już nie ma, a tu proszę. Najczystszy komunizm woła do ludzi z Watykanu. Komunizm, komunizm, bo komuniści bardzo pragnęli pokoju, wzywając do rozbrojenia, sami zbrojąc się ile tylko to było możliwe. Tym razem jest tak samo.
Najważniejsze wszakże w tym co napisał watykański przywódca, to zarzucenie Bogu kłamstwa. Bóg dając ludziom swoje sowa zawarte w Biblii, nie wzywał do rozbrojenia. Nie napisał Bóg nigdzie w Biblii, że jak ludzkość będzie rozbrojona, będzie żyła w pokoju. Bóg nie dał nauki, że trzeba dążyć do zakazania wszelkiej broni. Jest dokładnie przeciwnie niż mówi Franciszek. Bóg w słowach zapisanych w Biblii, które pozostawił ludziom, wprost wezwał do konieczności posiadania broni, na wypadek gdyby ktoś miał do czynienia ze złoczyńcą. Komunista z Watykanu zarzucił więc Bogu kłamstwo. No zarzucił, bo powiedział odwrotnie, czyli zdaniem Franciszka Bóg się mylił każąc ludziom i władzy nosić miecz na wypadek istnienia złoczyńców. Można by nawet powiedzieć, że w związku z tym papież to bluźnierca, ale czy te słowa katolicka Polska przyjmie i wywiedzie z tego odpowiednie wnioski?
Moim zadaniem jest przestrzegać, wołać, gdy nadchodzi zguba. Wołam, przestrzegam, ale zdecydować musicie samodzielnie o tym, czy nadal będziecie wierzyli temu komunistycznemu agitatorowi, uznając go za zastępcę Chrystusa.