W niedzielę policja przerwała zawody 3Gun na strzelnicy w Podstolicach

Ok. godziny 12 na strzelnicę w Podstolicach k/Wrześni przyjechał radiowóz z informacją, że w miejscowości oddalonej o ok. 1 km od strzelnicy mieszkańcy zgłaszają pociski uderzające w budynki i świst przelatujących kul.

Na strzelnicy w tym czasie odbywały się zawody 3Gun oraz korzystali z niej inni uczestnicy, którzy w zawodach nie uczestniczyli.

Zapadła decyzja o przerwaniu zawodów na osiach, które były skierowane na te zabudowania. Na pozostałych osiach strzeleckich strzelanie było kontynuowane. Ostatecznie po krótkim czasie zawody przerwano.

Z uwagi na to uczestnicy zawodów zaczęli przygotować się do opuszczenia strzelnicy. Gdy kilka osób wyjechało ze strzelnicy, po kilkunastu minutach policyjny radiowóz ustawił się na drodze wyjazdowej i strzelcy sportowi zostali poinformowani, że nie wolno im opuścić strzelnicy. Jeden uczestników zawodów zapytał, czy strzelcy są zatrzymani, ale policjanci nie umieli udzielić odpowiedzi wprost. Policjanci twierdzili, że nikogo im nie wolno wypuścić, a sprawą zajmie się prokurator.

Ostatecznie na miejsce przyjechały policyjne radiowozy oraz biegły czy też policyjny ekspert, zapewne w celu zebrania dowodów. Strzelcom, którzy byli jeszcze na strzelnicy odebrano broń, zapewne w celach badań balistycznych. Rozumiem sens zabezpieczenia broni, jako identyfikacja tej, z której do zabudowań doleciał pocisk. Gdybym był prokuratorem też bym tak postanowił – naprawdę nie było wyjścia. Trzeba chociaż spróbować ustalić kto puścił kulę za kulochwyt, bo przecież może się okazać, że nikt z uczestników zawodów. Każda odpowiedzialność musi być zindywidualizowana, a nie zbiorowa. Oczywiście warunkiem racjonalności zabrania broni jest znalezienie podejrzanego pocisku. Na zdjęciach jakie są na portalu radiopoznan.fm nie do końca wiadomo czy pocisk da się w ścianie znaleźć.

Moim zdaniem kluczowe jest pytanie czy jest zabezpieczony pocisk, albo czy gdzieś on tam tkwi w jakiejś ścianie. Tego oczywiście nie wiem. Kluczowe, bo jak pocisku nie ma, to broń trzeba oddać, a jak jest to trzeba oddać tą, do której nijak nie pasuje. W zawodach 3Gun jak wiadomo używa się karabinów, strzelb gładkolufowych i pistoletów. Moim zdaniem badanie balistyczne broni, a zatem jej przetrzymywanie przez policję, powinno dotyczyć tylko i wyłącznie tej, która mogła wystrzelić pocisk, który jest lub być może będzie odnaleziony.

Uczestnicy zawodów zostali też przebadani alkomatem, oczywiście nie wykryto u nikogo zawartości alkoholu w wydychanym powietrzu. Jak wynika z relacji uczestniczących w zawodach strzelców 3Gun w innej części strzelnicy także ktoś prowadził strzelanie. Ci użytkownicy strzelnicy opuścili ją w tzw. międzyczasie.

Z informacji, którą otrzymałem od uczestnika zawodów wynika, że nie ma najmniejszych szans na to aby to z broni używanej na zawodach 3Gun ktoś posłał pocisk ponad kulochwytem. Po pierwsze część zawodów odbywała się na osi nie skierowanej w kierunku zabudowań, a ponadto uczestniczyli w nich doświadczeni zawodnicy.

Co teraz? Teraz trzeba się uzbroić w cierpliwość.

Co będzie gdy znalezione został lub zostanie pocisk? Będzie próba ustalenia z jakiej broni został wystrzelony. Możliwe, że to jest możliwe. Uczone książki o kryminalistyce podają, że każda broń pozostawia sobie tylko właściwe rysy na pocisku przepychanym przez przewód lufy przez gazy prochowe.

Oczywiście może być tak, że żadnego pocisku nie ma. Tego nie wiem, ale proponuję nie poddawać się medialnemu przekazowi zbyt łatwowiernie. Nie wolno zakładać niczego z góry, bo tak podano w mediach. We wszystkim tym co dotyczy strzelnic i broni trzeba wykazywać szczególną ostrożność. Pamiętajmy, że w Polsce jest wiele osób, które by chciały, aby Polak na słowa karabin, pistolet strzelnica, histerycznie drżał. Słyszałem już o przeróżnych sytuacjach. Słyszałem o podrzucaniu butelek po alkoholu na strzelnicę, słyszałem też o latających pociskach. Nie zarzucam nikomu złej woli, ale na stanowcze stwierdzenia, że pocisk poleciał za kulochwyt trzeba poczekać. Niestety Polacy, obserwuję to często, nie są przygotowani do oceniania po faktach, a nie po pozorach. Pozory tworzą media – o tym pamiętajmy.

Gdyby się okazało, że jednak ten pocisk jest. Przecież może tak być. To nie oznacza, że winni są wszyscy, którzy byli na strzelnicy lub, że strzelnica jest wadliwa. Przepisy o strzelnicach są tak skonstruowane, że strzelać można wyłącznie w sposób opisany w regulaminie strzelnicy. Strzelnica jest wówczas bezpieczna, gdy oddanie strzału zgodnie z regulaminem strzelnic nie spowoduje opuszczenia pocisku poza teren strzelnicy. Za oddanie strzału niezgodnie z regulaminem strzelnicy nie odpowiada ani strzelnica, ani ci, którzy z tej strzelnicy zgodnie z jej regulaminem.

Pamiętajcie proszę o wsparciu Fundacji Trybun.org.pl. Ta strona istnieje dzięki zaangażowaniu tych, którzy finansują jej działanie. Wspieranie tego co robię jest wówczas, gdy opiera się nie o słowa, a o czyny.