Pod Namysłowem pięciolatek został straszliwie pogryziony przez psa – matka nie miała czym się bronić

Pod Namysłowem (Opolskie) owczarek niemiecki pogryzł 5-letniego chłopca oraz jego matkę. Dziecko zostało przewiezione do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu.

Do zdarzenia doszło w środę w godzinach popołudniowych pod Namysłowem. Z nieznanych dotąd przyczyn prowadzony na smyczy przez 49-letniego właściciela owczarek niemiecki zaatakował pięciolatka oraz próbującą bronić go matkę. Dziecko z ciężkimi ranami twarzy i głowy zostało przewiezione śmigłowcem Lotniczego Pogotowania Ratunkowego do szpitala w Opolu.

Jak informuje opolska policja, pies był prawidłowo szczepiony. Obecnie funkcjonariusze ustalają okoliczności zdarzenia. Chłopiec jest przygotowywany do operacji. Zdaniem lekarzy, jego stan jest stabilny, chociaż rany są głębokie i zakażone. (PAP)


Za zabicie zwierzęcia idzie się w rządzonej przez lewicowych ludzi Polsce do więzienia. Czy pójdzie właściciel psa do więzienia za to, że nie upilnował agresywnego zwierzęcia? Powinien.

Kiedyś pisałem o sprawie posiadania broni, który broniąc się przed psem zastrzelił go. Co było robić, gdy atakowało bydle? Pamiętacie co od razu się rozpoczęło? Rozpoczęły się dolegliwości dla posiadacza broni. Jak znam życie one wciąż są. Gdyby ktoś wiedział, proszę o info.

W tej sprawie matka dziecka nie miała się czym bronić i ma jeszcze większe problemy. Dziecko okaleczone na całe życie.

Szanowni państwo! Wiem, że nie każdy może i chce mieć broń, najlepszą na tego rodzaju tragedie. Ale gaz pieprzowy na rozwydrzone bydlęta powinien mieć każdy, kto spaceruje spokojnie po ulicy. No chociaż tyle! To kosztuje kilkanaście złotych. Nie słuchajcie szarlatanów w garniturach, którzy zapewniają was o tym, że o was zadbają i zakazują i zniechęcają do troski o siebie. Nikt trzeci nie zadba o człowieka – może zrobić to tylko on sam – w chwili i miejscu ataku – także ze strony zwierzęcia.

Polska to kraj urządzony dla ludzi obłąkanych. Bronisz się skutecznie przed agresywnym zwierzęciem – dolegliwości urzędowe. Nie masz czym się bronić – kalectwo na całe życie. Chyba sami przyznacie, że to co dzieje się w Polsce nie jest normalne i z obecnymi politykami zielono-czerwonymi, nie ma szans na żadne zmiany. Oni patologię będą pogłębiali, bo lewitujący nad ziemią, w oparach własnego geniuszu, teoretycy życia.

Mówię wam, czas na Ruch 11 Listopada, czyli partię zwykłych ludzi, dla których rozum jest ważny, a nie obłąkańcze ideologiczne mrzonki.


2018-05-17 14:21 (PAP) Pomorskie/ Wyrok roku ograniczenia wolności w sprawie o pogryzienie 9-letniej dziewczynki przez psy (opis)

Na karę roku ograniczenia wolności Sąd Rejonowy w Tczewie (Pomorskie) skazał w czwartek Danutę Sz., właścicielkę trzech mastifów tybetańskich, które w 2016 r. pogryzły 9-letnią dziewczynkę. Dziecko miało liczne rany i straciło palec. Wyrok nie jest prawomocny.

W ramach kary ograniczenia wolności oskarżona ma wykonywać miesięcznie 30 godzin prac społecznych. Sąd orzekł także wobec Danuty Sz. trzyletni zakaz prowadzenia hodowli psów oraz zapłatę w ramach zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonej dziewczynki 500 tys. zł, a także 15 tys. zł mężczyźnie, który uratował dziecko.

W uzasadnieniu wyrok sądu podkreślił, że oskarżona nie dopełniła obowiązku, aby psy na spacerze miały kagańce lub smycze. “To świadczy o tym, że miłość do psów, tak akcentowana przez oskarżoną, przysłoniła jej obiektywizm całej sytuacji. Oskarżona uważała, że +moje psy są tak kochane, że nie mogą zrobić nikomu krzywdy+” – powiedział sędzia Rafał Gorgolewski.

Dodał, że furtka, przez którą wybiegły psy, zacinała się już od kilku miesięcy i Danuta Sz. z powodu swojego niedbalstwa doprowadziła nieumyślnie do zdarzenia.

“Wystarczyło, żeby oskarżona, wypuszczając psy na podwórko, sprawdziła, czy bramka jest naprawdę zamknięta. Okazałoby się wtedy, że elektromagnes w niej działał wadliwie: +przekręcamy kluczyk, co zajmuje dwie sekundy i do zdarzenia dochodzi+. Niestety, oskarżona takiej ostrożności nie zachowała, a należy podkreślić, że w przypadku, gdy psy hodowała nie tylko hobbystycznie, ale też zarabiała w ten sposób, wymagana jest od niej jako przedsiębiorcy szczególna staranność w zakresie wykonywanej działalności” – ocenił sąd.

Sąd podkreślił, że w tej historii jest dwóch bohaterów – sąsiad Jacek R. i matka dziewczynki, która zawsze kazała Marysi jeździć na rowerze w kasku, choć “sąsiedzi wręcz podśmiewali się, dlaczego tak pani pilnowała, żeby córka zawsze była w kasku na strzeżonym osiedlu, gdzie jeździ się 20 km/h”. “Nie ulega wątpliwości, że gdyby nie miała tego kasku, to nawet pomoc pana Jacka byłaby bezskuteczna, po prostu nie byłoby już kogo ratować” – zaznaczył.

“Psy wybiegły i zaczęły atakować Marysię. Tutaj szczęśliwie pojawił się pierwszy bohater tego zdarzenia – sąsiad Jacek R., który zauważył sytuację i praktycznie bez namysłu z gołymi rękami ruszył i udzielił pomocy pokrzywdzonej, przy czy sam ucierpiał – został również dotkliwie pogryziony przez psy. I należy podkreślić, że tym zachowaniem pan Jacek uratował życie małoletniej Marysi, ponieważ – jak wynika z zeznań świadków – psy już ją szarpały między sobą, a obrażenia, których doznała małoletnia, to nie były tylko pogryzienia, ale dochodziło już do miażdżenia kości” – mówił sąd.

“Niestety sad nie dysponuje możliwością odznaczenia pana Jacka, więc jedynie może pogratulować mu postawy, a rodzicom wychowania syna. I przedstawić tę postać jako przykład prawdziwego bohatera naszych czasów, a nie jakiejś postaci z komiksu, ale człowieka, który rzeczywiście w decydującym momencie zachował się tak, jak należy, za co sąd jeszcze raz serdecznie mu dziękuje” – powiedział sędzia.

W ocenie sądu pół miliona złotych zadośćuczynienia dla dziewczynki nie jest kwotą wygórowaną.

“9-letnia dziewczynka stanęła w obliczu śmierci. Marysia musi zrezygnować ze swojej pasji gry na instrumencie (klarnet – PAP), straciła bowiem palec, a drugi jest niesprawny. Blizny na ciele będzie miała jeszcze około 10 lat i będzie przez ten czas oszpecona. To jest dziewczynka, która będzie miała niedługo lat naście i będzie chciała podobać się chłopakom, mieć narzeczonego – i dalszy komentarz w tej kwestii wydaje się zbędny. To zdarzenie całkowicie zmieniło spokojne życie dziecka, które nic złego nie zrobiło, było zupełnie przypadkową ofiarą, a na miejscu Marysi mogło być dziecko każdego z nas” – ocenił sąd.

Nadmienił, że dziewczynka ma stany lękowe, śpi przy zapalonym świetle, a rodzina musiała zmienić miejsce zamieszkania.

Ojciec pokrzywdzonej Grzegorz Piankowski powiedział dziennikarzom, że jest zadowolony z wyroku.

“Marysia czuje się dziś zdecydowanie lepiej, ale nadal ma bardzo duże lęki. Na twarzy są na szczęście tylko dwie blizny, reszta to są ręce i bardzo dużo blizn jest na nogach – tam są wręcz ubytki ciała, psy wyszarpały jej część mięśni, które się już nie odbudują. Lekarze mówią, że z tymi bliznami nie możemy nic zrobić do momentu zakończenia procesu zrostu. U takich dzieci nie usuwa się blizn, dopiero ewentualnie jak dorośnie” – wyjaśnił rodzic.

Obrońca oskarżonej Czesław Pastwa zapowiedział apelację od wyroku.

“Cała rzesza świadków wykazywała, że bramka była zatrzaśnięta i to zatrzaśnięta na amen. A po drugie, jeśli chodzi o same pieski, to były nadzwyczaj spokojne. Dwoje świadków twierdziło wprawdzie, że psy są agresywne, ale głównie dlatego, że szczekały, ale reszta mówiła, że były potulne. Nie kto inny jak ojciec pokrzywdzonej stwierdził, że te psy, jak były małe, to były maskotkami całego osiedla” – powiedział dziennikarzom adwokat.

Do nieszczęścia doszło w kwietniu 2016 roku w Rokitkach koło Tczewa. Trzy mastify tybetańskie wydostały się nagle przez furtkę posesji oskarżonej i zaatakowały jadącą rowerem 9-letnią dziewczynkę.

Prokuratura wnioskowała dla Danuty Sz. o karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i zapłatę pół miliona złotych zadośćuczynienia na rzecz poszkodowanej. Obrona domagała się uniewinnienia.(PAP)

 


O jak się pięknie składa, że pojawiła się kolejna depesza w związku z pogryzieniem przez psa. Szczerze pisząc wolałby nie być pogryziony, tylko wolę mieć prawo i narzędzia – broń palną – aby się przed zwierzęciem bronić, gdy zajdzie taka potrzeba. Czasami zwierzęta są niebezpieczne. Powyżej tragiczne dowody.

 

Pamiętajcie proszę o wsparciu Fundacji Trybun.org.pl. Ta strona istnieje dzięki zaangażowaniu tych, którzy finansują jej działanie. Wspieranie tego co robię jest wówczas, gdy opiera się nie o słowa, a o czyny.

 

Posiadacz broni zastrzelił atakującego go psa, a dzielna policja sprawdza czy mógł się bronić posiadaną bronią…