Ze strony Rosji istnieje poważne zagrożenie, przede wszystkim hybrydowe

Rosja jest znacząco słabsza od NATO – stwierdził w sobotę podczas sesji Zgromadzenia Parlamentarnego NATO przedstawiciel brytyjskiego parlamentu Lord Jopling. Eksperci zwracali uwagę również na to, aby wyprzedzać działania hybrydowe Rosji.

Od piątku w Warszawie odbywa się wiosenna sesja Zgromadzenia Parlamentarnego NATO. W sobotę parlamentarzyści w Sejmie rozmawiali w ramach Komisji Obywatelskiej Wymiaru Bezpieczeństwa na temat zagrożeń dla państw Sojuszu ze strony Rosji.

Jopling przedstawił wstępny projekt raportu „Zwalczanie rosyjskich zagrożeń hybrydowych”. Wśród największych zagrożeń raport wymienia m.in. nowe technologie, media społecznościowe, wirusy internetowe, fałszywe strony internetowe, propagandę, dezinformację czy wykorzystanie „zawirowań politycznych”.

„Putin określił NATO jako rosyjskiego wroga. To jest wymówka, żeby odwrócić uwagę od bardzo ważnych wewnętrznych problemów, z którymi zmaga się Rosja” – stwierdził Jopling. Dodał przy tym, że „Rosja jest znacząco słabsza niż NATO”.

Jopling stwierdził, że „Rosja woli wprowadzać zamęt niż przekonywać”.

„Hybrydowe taktyki i działania są skoordynowane w ten czy inny sposób. Oczywiście Rosja zaprzecza swojemu zaangażowaniu, co jest z resztą typowe dla Rosji i działo się na długo zanim ktokolwiek z nas pojawił się na świecie” – mówił.

Dodał, że wówczas trzeba sobie zadać pytanie: „komu innemu mogłoby na tym zależeć?”. „Kreml w atmosferze niepewności rozkwita” – mówił.

Przyznał, że media i społeczeństwo jest coraz bardziej świadome rosyjskich ataków hybrydowych.

„Musimy pamiętać, że Kreml nie buduje rozłamów i napięć w naszych społeczeństwach, on zaledwie korzysta z nich i pogłębia je, więc powinniśmy się skupić nie na tym, co robi Rosja, ale na nas samych” – mówił Jopling. Dodał, że „trzeba reagować na wewnętrzne problemy i budować bardziej odporne społeczeństwo obywatelskie”.

Przyznał, że dobrym przykładem mogą być Finlandia i Szwecja, które „nauczyły dzieci krytycznego myślenia i nawigacji w świecie postprawdy”.

Dodał, że potrzebna jest też kontrola, w jaki sposób rosyjskie pieniądze wkraczają do państw NATO.

Kierownik wydziału ds. Rosji Ośrodka Studiów Wschodnich Marek Menkiszak podkreślił, że można mówić o dwóch źródłach agresji Rosji wobec Zachodu. Źródła wewnętrzne, to wąska grupa rządząca skupiona wokół Władimira Putina i byłych tajnych służb. Mówiąc o zewnętrznych źródłach Menkiszak wskazał niechęć do Stanów Zjednoczonych. Dodał, że wobec Zachodu w Rosji istnieje wiele teorii spiskowych.

Menkiszak wymienił cztery cele polityczne Rosji związane z bezpieczeństwem europejskim: rosyjska strategiczna kontrola w obszarze postsowieckim, tworzenie strefy buforowej bezpieczeństwa w Europie Środkowej, zminimalizowanie wpływu Stanów Zjednoczonych i usunięcie obecności amerykańskiej z Europy oraz maksymalizacja i jak największa formalizacja wpływów Rosji w Europie.

Stwierdził, że „wszystkie te cele nie licują z zachowaniem społeczności NATO”.

Ekspert ds. Rosji Departamentu Dyplomacji Publicznej NATO Robert Pszczel określił raport przedstawiony przez Joplinga jako „bardzo potrzebny”.

Przyznał, że w czasie rządów Putina odnotowano włamania do systemów bezpieczeństwa UE. Dodał, że strategią Rosji jest „włamać się i rozwalić wszystko od wewnątrz”. „To podejście hybrydowe, to nie jest koniecznie oznaka siły. Tak naprawdę może to być postrzegane jako oznaka słabości” – stwierdził.

Pszczel powiedział też, że „polityka NATO jest dość bezpośrednia i łatwa do wyjaśnienia – stawiamy na obronę i na odstraszanie oraz na otwarty dialog”, „musimy zostawić możliwość otwartego dialogu”.

Podczas debaty podkreślono również, że niektóre media są pod wpływem m.in. finansowym oligarchów rosyjskich. Zwracano uwagę na potrzebę interwencji w tej sprawie.

Parlamentarzyści zwracali również uwagę, że NATO powinno odczytywać wcześniej wysyłane przez Rosję sygnały w kwestii zagrożeń. (PAP)


W tej depeszy, a być może w referacie brytyjskiego lorda jest moim zdaniem teza merytorycznie wadliwa. Wynika ona z być może z faktu, że brytyjski lord jest brytyjskim lordem, a nie mieszkańcem Polski i nie dostrzega tego, że u nas Rosja działa także przez przeróżnych agentów w przestrzeni publicznej. Może pan lord to rozumie, ale nie odnotowano tego w tekście z należytą powagą.

Moim zdaniem nieprawdziwa jest teza, że Kreml nie buduje rozłamów i napięć w naszych społeczeństwach, on zaledwie korzysta z nich i pogłębia je. Jestem pewny, że w Polsce Kreml buduje rozłamy i ma do tego przeróżną agenturę. Najbardziej widoczna jest tzw. opcja prorosyjska czyli agentura wpływu.

Przykładowo Korwin-Mikke sam o sobie mówi, że jest opcją prorosyjską. Stary Morawiecki jest także z tej samej grupy. Osobiście stawiam także na Mateusza Morawieckiego jako miłośnika przyjaźni z braćmi Rosjanami. Tylko ten działa o wiele przebieglej. Ten pan to stronnik ruski, ale od strony Berlina. Berlin zawsze był z Rosją w sojuszu przeciwko Polsce. Nie ma powodu myśleć, że dzisiaj jest odmiennie. Wielka rura Nord Stream 2 tego najlepszym dowodem. Sprzeciw Morawieckiego w tej sprawie jest o wiele mniejszy niż zaangażowanie Amerykanów.

Pan premier jest dla Polski także zagrożeniem z uwagi na to, że on wyznaje technokratyczny socjalizm. To jego opowiadanie bajek o gospodarce solidarnej, gospodarce współdzielenia to nowoczesna postać komunizmu. Komunizm wieje ze wschodu, także tego azjatyckiego. Zaś Chiny i Rosja to ten sam zespół.

Na agenturze wpływu jednak sprawa się nie kończy. Są w Polsce zwyczajni ruscy agenci. Mamy na to dowód, tym dowodem jest pan Mateusz P. czyli polityk podejrzany o pracę dla rosyjskiego i chińskiego wywiadu. Nie przyjmuję do wiadomości, że na Mateuszu P. agenturalna działalność ruskich szpiegów się kończy. Jestem pewny, że powaga z jaką należy traktować Rosję nakazuje uznawać, że takich agentów mają znaczenie więcej.

Polska ma poważne problemy z obroną przed tymi zagrożeniami. Stan naszego kraju jest naprawdę słaby. Pisząc stan naszego kraju mam na myśli polskich polityków, od których zależy to co w Polsce się dzieje. Oni nas wpędzają w tak nieprawdopodobne tarapaty, sami nie będąc mentalnie niepodległymi ludźmi. W ich głowach już nie istnieje Polska niepoległa. W ich głowach istnieje Polska zależna, która musi słuchać innych. Oto dowód:

W sobotę w Karczewie wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński powiedział: Opowiadamy się za większą suwerennością Polski, bardziej podmiotowym rozwojem gospodarczym, społecznym, kulturowym i politycznym; nie oznacza to jednak, że Polska będzie w pełni niezależna – powiedział. Przeczytajcie te słowa. Oni już zaakceptowali, że my nie jesteśmy suwerenni. W sumie to nawet źle napisałem. To oni sprawili, że jesteśmy poddani obcym wpływom i to poddanie jest tak intensywne, że sami się go przerazili i teraz próbują pokazywać jak walczą o Polską sprawę i rozmydlają problem. “We współczesnym świecie to może tylko Stany Zjednoczone mogą być jakoś tam niezależne. Wszyscy są od kogoś zależni. To nie znaczy, że my nie chcemy być w Unii Europejskiej. Chcemy być, ale jako podmiot, jako kraj narodowy, jako kultura narodowa, jako kraj, który broni swoich interesów, także swojego regionu. Dlatego budujemy regionalne sojusze, dlatego obstajemy przy sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, czyli to jest kwestia proporcji” – wyjaśnił Gliński.

To co mówi Gliński, że dzisiaj tylko Ameryka może mówić o niezależności, to zwyczajna ściema. Rozmywanie problemu, usprawiedliwianie własnych działań. Czym innym jest zależność od umów, porozumień, paktów międzynarodowych – a czym innym zależność od postanowień i prawa tworzonego przez obcych. My, na skutek także obecnie rządzących, jesteśmy w tym drugim, gorszym rodzaju zależności. Właściwie to nie jest zależność, to brak niepodległości. Pan Gliński i jemu podobni będą stosowali taką jak czytacie retorykę, abyśmy uznali, że zależność = brak niepodległości. Przyjdzie taki moment, że oficjalnie to ogłoszą.

Miało być o zagrożeniach ze strony Rosji, zeszło na polskich polityków. Myślę, że to ma jednak związek. Jedni i drudzy chcą dobrać się do owoców naszej pracy, chcą z nas zrobić absolutnych poddanych, wykorzystywać, panować, drenować nasze kieszenie. Zatem cele mają wspólne.

Pamiętajcie proszę o wsparciu Fundacji Trybun.org.pl. Ta strona istnieje dzięki zaangażowaniu tych, którzy finansują jej działanie. Wspieranie tego co robię jest wówczas, gdy opiera się nie o słowa, a o czyny.