Z cyklu broń ratuje życie: uzbrojony w rewolwer mężczyzna obronił się przed napastnikami – za to w Polsce idzie się do aresztu

Jak podaje gazetawroclawska.pl uniewinnieniem zakończył się procesu przeciwko obywatelowi, który postrzelił napastnika z broni czarnoprochowej, działać w obronie własnej.

Sprawa wydarzyła się w marcu 2017 roku. Mężczyzna jadąc rowerem przewrócił się, bo pies wbiegł mu pod koła. Gdy odepchnął psa nogą zauważył jak biegnie w jego stronę dwóch mężczyzn. Jeden z tych dwóch był przekonany, że rowerzysta kopie psa. Rzucił się więc w jego kierunku. Był z kolegą. Na widok biegnących dwóch mężczyzn rowerzysta wsiadł na rower i zaczął uciekać. Ujechał 20 metrów i wywrócił się ponownie. Dwóch mężczyzn zbliżało się do niego. Wtedy z kieszeni kurtki wyciągnął broń czarnoprochową i strzelił w powietrze, aby napastnicy odstąpili od ataku. Jeden z mężczyzn zrozumiał komunikat i wycofał się. Drugi nie przestał atakować. Wtedy oskarżony wystrzelił w jego kierunku, trafiając napastnika, tym samym skutecznie się broniąc.

Broniący się mężczyzna czternaście miesięcy przesiedział w areszcie pod zarzutem usiłowania zabójstwa!

Sąd Okręgowy we Wrocławiu w dniu 28 marca 2018 roku uznał, że przestępstwa nie było. Oskarżony miał prawo bronić się przed atakującym go mężczyzną i w żaden sposób nie przekroczył granic obrony koniecznej. To postrzelony cały czas był w tej sprawie stroną atakującą. Oskarżony najpierw uciekał, a potem po prostu się bronił.


 

Nie pamiętam już czy ja o tej sprawie pisałem na blogu, gdyby ktoś znalazł proszę o link. Z całą pewnością czytałem o niej w internecie.

Sprawa od początku była wątpliwa, tylko prokurator nie miał wątpliwości. Zwróćcie proszę uwagę, że akt oskarżenia był o usiłowanie zabójstwa. Nie, że obrona konieczna, ale z przekroczeniem. Prokurator uznał, że posiadacz broni czarnoprochowej po prostu chciał zastrzelić innego człowieka. Niczego więcej pan czy pani prokurator nie dostrzegł/a.

Zwróćcie także uwagę na to jak sąd uzasadnił uniewinnienie. Oskarżony miał prawo bronić się przed atakującym go mężczyzną i w żaden sposób nie przekroczył granic obrony koniecznej. To postrzelony cały czas był w tej sprawie stroną atakującą. Można powiedzieć prosta sprawa. Atak i obrona z użyciem broni palnej i co tu się zastanawiać.

Prawnicze kombinacie prokuratury kosztowały Polaka 14 miesięcy w kryminale. Pan prokurator się pomylił? O jak przykro, ale czy przypadkiem pan prokurator nie powinien odpowiedzieć za tą kosztowną dla oskarżonego pomyłkę?! Dla pana czy pani prokurator, nie wiem kto był oskarżycielem, to tylko sprawa. Sąd ocenił odmienne dowody powie oskarżyciel.

O nie! Na to to my się w Polsce nie zgadzamy! To nie jest tylko sprawa, to czyjeś życie, być może złamane, a z całą pewnością bezpowrotnie przetrącone.

Przez błąd prokuratury są nie tylko problemy osobiste dla oskarżonego. Jest też okłamana opinia społeczna przez dziennikarzy. Jest zła sława nadana posiadaczom broni, jest broń przedstawiona jako narzędzie zbrodni, a nie narzędzie służące praworządnemu obywatelowi do obrony.  Ludziom łatwo przyjmować wersję urzędu oskarżycielskiego, bo to urząd – wiadomo. Poczytajcie dla przykładu artykuł z wiadomosci.gazeta.pl. “Kopnął psa”, “zaczął strzelać”, “zachowywał się agresywnie”, “agresywny”, “zaczął mu grozić śmiercią”, “wycelował broń w jego głowę grożąc pozbawieniem życia” – przy pomocy takich słów opisywano niewinnego człowieka, który po prostu się bronił.

Jest zła sława nadana praworządnemu posiadaczowi, a w istocie wszystkim innym posiadaczom broni, a jak się okazuje mieliśmy do czynienia ze zwykłym przypadkiem z cyklu broń ratuje życie. Skoro sąd dostrzegł obronę konieczną to mógł to zrobić też prokurator. To nie może być tak, że prawnicy na urzędach będą sobie prowadzili prawnicze dysputy, a w tym czasie obywatel gnije w więzieniu. Człowiek to nie przedmiot prawa, a OBYWATEL.

Mam pewien postulat, bo to nie jedyna ostatnio sprawa, która bulwersuje opinię społeczną. Skandaliczna sprawa pana Komendy i ta sprawa, przedarły się do publicznej wiadomości. Wczoraj inna sprawa, też uniewinnienie tyle, że już prawomocne. Kilku oskarżonych, wiele miesięcy w areszcie, poważne zarzuty nielegalnego handlu bronią. W tle płacz dzieci, żon, matek i po kilku latach uniewinnienie.

Mam postulat. Polega on na tym, aby po każdym prawomocnym uniewinnieniu wszczynane były postępowania w przedmiocie wydalenia z prokuratory oskarżyciela, który przygotował akt oskarżenia. Jest takie prawnicze przysłowie, że lepiej uniewinnić 100 winnych niż skazać jednego niewinnego. Bądźmy konsekwentni: lepiej usunąć z prokuratury 100 prokuratorów niż trzymać tam jednego, który kieruje akty oskarżenia przeciwko niewinnym obywatelom. Taki prokurator jest społecznie niebezpieczny.

Albo urzędnik, także prokurator, będzie odpowiadał indywidualnie za swoje czyny, albo będziemy mieli od czasu do czasu kierowanie aktów oskarżenia przeciwko niewinnym Polakom. Ta anonimowość, to przekonanie urzędników, że nikt im nic nie zrobi, jest powodem tych problemów. To trzeba zmienić i to natychmiast.