Sprawa broni Lecha Wałęsy uchyla rąbka tajemnicy o broni u ludzi władzy

Bardzo mi się podoba sprawa broni Lecha Wałęsy. Dzięki niej poznajemy fragmenty tajemnic broni w rękach ludzi władzy. Dzisiaj główny bohater afery pistoletowej zamieścił dwa wpisy i bardzo ciekawie to wygląda. Chciałbym oczywiście aby ten temat rozwijał się dalej, chociaż podejrzewam, że zacznie być zamiatany pod dywan. Po co Polacy mają wiedzieć jak to jest z bronią u ludzi władzy. Lepiej aby nie wiedzieli, bo mogą chcieć aby ich dotyczyły te same prawa.

 

Pierwszy wpis Lecha Wałęsy:

Z tego co pisze Lech Wałęsa wynika, że on ma pozwolenie na broń w celu pamiątkowym. Drogocenne podarunki, to może jest więcej niż jeden podarunek w postaci broni?! Czyli dostał Lech Wałęsa broń w prezencie po czym otrzymał pozwolenie. Załatwiano – pisze pan były prezydent. Rozumuję tak, że to nie on, a ktoś załatwiał aby miał. Słowo załatwiano bardzo źle mi się kojarzy. Mi nikt pozwolenia na broń nie załatwiał, musiałem sam latać i spełniać przeróżne formalności i wymagania. Chciałbym aby to dotyczyło też wielkich polityków, oni nie są z innej gliny niż my. Niech więc zdobywają, a nie piszą, że im załatwiano.

Z wpisu byłego prezydenta dowiedziałem się, że możliwe jest zjawisko, otrzymania broni i dopiero później załatwiania pozwolenia. No możliwe, pod warunkiem, że bronią nie dysponował do czasu uzyskania pozwolenia. Gdyby to co pisze pan Wałęsa oznaczało, że broń miał, a dopiero w trakcie tego mania otrzymał pozwolenie, to byłaby inna sprawa. Jak było, tego nie wiem, Lech Wałęsa nie podaje szczegółów.

 

Drugi wpis Lech Wałęsy, zdecydowanie ciekawszy:

Jarosław Kaczyński broń miał już od dawna – zdradza nam Lech Wałęsa. Od czasu do czasu przedzierają się do przestrzeni publicznej informacje o tajemniczym małym pistoleciku Jarosława Kaczyńskiego. To kolejna z nich. Wierzę w to co pisze Wałęsa, bo on był/jest po tamtej stronie władzy. Były czasy, że bracia Kaczyńscy byli najbliższymi współpracownikami Lecha Wałęsy. On wie co pisze, jestem tego pewny.

Moim zdaniem to jest bardzo ważna jest informacja. Jarosław Kaczyński od dawana posiada broń. Od dawna w Polsce pozwolenia na broń była w nagrodę, dla wybranych. Tak było jeszcze do niedawana, a w przypadku pozwolenia do ochrony osobistej jest tak do dzisiaj.

Pozwolenie na broń do ochrony osobistej to od dawana i wciąż przywilej, wyraz zaufania nadawany ludziom zupełnie wyjątkowym. Wyjątkowym – zaufanym wobec władzy, uprzywilejowanym w stosunku do pozostałych Polaków. W Polsce od dziesięcioleci rządzi postkomuna, a w Policji jeszcze do niedawna rządzili byli milicjanci. Skoro Jarosław Kaczyński od dawana był osobą zaufaną dla byłych milicjantów, to jest dość ciekawa konstatacja. Ale logiczna, chyba sami przyznacie?

Tak poza tym wszystkim, to zastanawiam się jak bardzo źle musi myśleć o Polakach człowiek, który sam posiadając broń palną mówi o współobywatelach, że nie są na posiadanie broni gotowi. Pan Kaczyński w styczniu 2017 roku zapytany w Gdańsku o prawo do broni dla Polaków był przeciwny, zwrócił uwagę na czynniki kulturowe i na to, że nie jesteśmy gotowi. Pisałem o tym we wpisie pt. Prezes PiS w Gdańsku o dostępie do broni palnej, na pytanie działaczki PiS Natalii Nitek.

Rozumuję zupełnie prosto. My jesteśmy innej kultury niż pan prezes Kaczyński. No bo skoro czynniki kulturowe ogółowi Polaków nie pozwalają na dostęp do broni, a Jarosław Kaczyński broń ma, to on musi być z jakiejś innej kultury. Nie wiem czy to oznacza, że zdaniem prezesa Polacy w ogólności to chamy, czy też coś innego oznacza ten czynnik kulturowy? Po wtóre rozumuję, że on jest gotowy, bo jak pisze Wałęsa, Kaczyński broń od dawna ma, a Polacy nadal nie bardzo mieć mogą, bo właśnie nie są gotowi.

No to jak to w końcu jest? Dlaczego oni tam przy wielkim sejmowym i rządowym korycie są gotowi na posiadanie broni, a my ludzi nie uczestniczących w tym korycie, z których pracy zapełnia się ciągle to koryto, nie jesteśmy gotowi? Jak to jest, że my niegotowi wybieramy tych gotowych. Skąd u Polaków tyle mądrości, że potrafimy wybrać gotowych na posiadanie broni, a sami tej gotowości nie posiadamy?

Chyba nie znajdę logicznego wyjaśnienia. Nie znajdę, bo go nie ma. Oni, Kaczyński, inni politycy i ich kompani uważają nas Polaków za rabów, nadających się do roboty aby było pełne koryto władzy napełniane przy pomocy gigantycznych podatków. Do roboty jesteśmy gotowi ale nie do posiadania broni. Oni zaś, ci cudowni politycy są lepsi, z innej kultury, gotowi – po prostu uprzywilejowani. Coś mi się zdaje, że te nasze cechy są właściwie dla niewolnika, ale może jestem przewrażliwiony…

Takie mam przemyślenia, gdy czytam te przepychanki dotyczące broni u ludzi władzy.