Gdy broń wpadnie w ręce bandyty może być naprawdę tragicznie, ale to nie powód aby zakazywać broni

Funkcjonariusz policji w Massachusetts i starsza kobieta zostali zastrzeleni w niedzielę po tym, jak mężczyzna zaatakował policjanta kamieniem, wziął jego pistolet i strzelił mu w głowę i klatkę piersiową. Kobieta zmarła na skutek przypadkowych trafień.

Zabójca oddał kilkanaście strzałów w kierunku policjanta, po tym gdy funkcjonariusz policji w Weymouth, 42-letni Michael Chesna próbował zatrzymać przestępcę, który demolował dom. Kiedy policjant dobył broni i nakazał mężczyźnie aby się zatrzymał, podejrzany zaatakował policjanta kamieniem, uderzając go w głowę. To prawdopodobnie umożliwiło przestępcy zabranie policyjnej broni i oddanie śmiertelnych strzałów w kierunku policjanta.

Morderca został przez ujęty, będzie odpowiadał za podwójne morderstwo.

(źródło foxnews.com)


Ta sytuacja mogła zdarzyć się w każdym miejscu na świecie. Zdarzyło się w USA, ale równie dobrze to mogła być Polska i właśnie to sprawia, że postanowiłem napisać ten niedzielny wpis. Broń wpadła w łapska przestępcy i od razu została wykorzystana w sposób zły.

Broń w jednej chwili zamieniała się z broni, przy pomocy której można było powstrzymać bandytę, w broń przy pomocy, której została zadana śmierć. To najlepszy dowód na to, że winnym niewinnej śmierci wcale nie była broń, a wyzuty ze skrupułów bandyta.

Dość często uzasadnia się wprowadzanie lub utrzymywanie restrykcji posiadania broni tym, że im trudniej jest posiadać broń, tym mniej przypadków utraty broni. Szczególnie w Polsce jest to niemal codzienna formuła, podnoszona przez przeciwników posiadania broni. Przy okazji tej sprawy można rozprawić się z tą nieracjonalną tezą.

Gdyby ten konkretny policjant nie był uzbrojony dzisiaj by nadal żył. By żył, bo przestępca by mu nie odebrał broni i nie zastrzeliłby go. Niestety nie da się przewidzieć komu przestępca i kiedy zabierze broń. Gdyby ktoś chciał wyeliminować takie przypadki jak z powyższej wiadomości, trzeba rozbroić wszystkich, a przynajmniej dążyć do rozbrojenia wszystkich.

Rozbrojenie lub dążenie do rozbrojenia wszystkich, w zamierzeniu miałoby eliminować takie przypadki jak ten, ale zarazem nie byłoby o czym pisać w rubryce z cyklu broń ratuje życie. Zobaczcie ile tam przypadków, gdy posiadacz broni ratował się z poważnych tarapatów – gdyby nie broń, kłopoty by nie zostały zażegnane.

Czy warto z powodu jednostkowego, wyjątkowego, przypadku utraty broni i zadania nią śmierci przez złoczyńcę, zabierać narzędzie, którym praworządni ludzie w znacznie większej ilości przypadków się bronią? Do ludzi, którzy nie potrafią ważyć korzyści oczywiście nie dotrze nic. Uważam jednak, że sprawy broni trzeba opierać o rozum, a nie o emocje. Gdy się tak postąpi, wówczas szybko się okaże, że znacznie więcej jest zjawisk pozytywnego wykorzystania broni, niż użycia broni w celach złych.

Moim zdaniem taka nauka płynie z tej sprawy. No trudno, że bandzior zabrał policjantowi broń. To nie jest powód aby zakazywać praworządnym ludziom posiadania broni w obawie, że takich przypadków będzie więcej. Obserwacja rzeczywistości poucza, że takie przypadki to zupełne wyjątki. Podporządkowanie reguł życia do zdarzeń niepewnych i wyjątkowych, musi wywołać jeszcze poważne problemy problem. Obowiązujące w cywilizacji reguły trzeba muszą być dostosowane do większości.