75 lat temu poległ Tadeusz Zawadzki „Zośka”; druhu co robić, partia Prawo i Sprawiedliwość chce zupełnie rozbroić Polaków?!
- Autor: Andrzej Turczyn
- 20 sierpnia 2018
- Brak komentarzy
75 lat temu, 20 sierpnia 1943 r., podczas ataku na niemiecką strażnicę graniczną w Sieczychach koło Wyszkowa zginął Tadeusz Zawadzki, harcmistrz, ppor. Armii Krajowej, legendarny bohater książki Aleksandra Kamińskiego „Kamienie na szaniec”, odznaczony Orderem Virtuti Militari V kl. oraz dwukrotnie Krzyżem Walecznych.
“Miał od dziecka rzadką właściwość interesowania się wszystkim, co go otaczało, czy były to rzeczy ważne, czy błahe; do wszystkiego się brał, wszystko mu jakoś wychodziło, umiał zawsze być pomocny i przydatny. Pamiętał, co komu może zrobić przyjemność i zawsze starał się to uczynić. Wcześnie odczuwał troski życiowe otoczenia. // W chorobie, w trudnych sytuacjach podczas wojny był nieocenioną pomocą” – tak wspominał Tadeusza pod koniec 1943 r. jego ojciec Józef Zawadzki. (“Bohaterowie +Kamieni na szaniec+ w świetle dokumentów”. Oprac. T. Strzembosz)
Tadeusz Zawadzki urodził się 24 stycznia 1921 r. w Warszawie. Jego ojciec był profesorem chemii i rektorem Politechniki Warszawskiej. Matka – Leona z Siemieńskich – zajmowała się działalnością społeczno-wychowawczą i oświatową.
W latach 1931-1939 Tadeusz był uczniem Gimnazjum im. Stefana Batorego w Warszawie oraz harcerzem 23 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej “Pomarańczarnia”, w której od stycznia do kwietnia 1939 r. pełnił funkcję drużynowego drużyny starszej.
Pomimo pełnego zaangażowania w pracę harcerską pozostawał samotnikiem. Wspominając ten okres w autobiograficznych refleksjach sporządzonych już w czasie wojny pisał: “Zawsze raczej byłem sam. W szkole nie miałem kolegów, bliskich przyjaciół, przyjaźniłem się z wieloma, lecz właściwie z żadnym do końca szkoły nie związałem się silnymi więzami koleżeństwa. Swój czas wolny spędzałem przeważnie sam lub z rodziną, w której czułem się najlepiej”.
We wrześniu 1939 r., podobnie jak większość starszych harcerzy z “Pomarańczarni”, opuścił stolicę i wraz z Batalionem Harcerskim wyruszył na wschód. Do Warszawy powrócił na początku października 1939 r. Od listopada do grudnia tego roku był członkiem Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej (PLAN), w ramach której brał udział w akcjach małego sabotażu. Na początku 1940 r. został łącznikiem komórki więziennej ZWZ, która zajmowała się przekazywaniem informacji o losach więźniów m.in. z Pawiaka.
Działając w konspiracji Tadeusz Zawadzki rozpoczął we wrześniu 1940 r. naukę w Państwowej Szkole Budowy Maszyn, która przed wojną nosiła nazwę Państwowej Wyższej Szkoły Budowy Maszyn i Elektrotechniki im. H. Wawelberga i S. Rotwanda. Ukończył ją wiosną 1942 r. Jesienią tego roku rozpoczął studia na działającej w konspiracji Politechnice Warszawskiej, która w czasie okupacji funkcjonowała pod nazwą Wyższej Szkoły Technicznej. Przerwał je na przełomie 1942 i 1943 r. ze względu na działalność konspiracyjną.
Wiosną 1941 r. razem z grupą harcerzy z 23 WDH wszedł do Szarych Szeregów. Latem 1942 r. objął w Okręgu “Południe” Chorągwi Warszawskiej komendę nad hufcem “Mokotów Górny”, z którym brał udział w akcjach przeprowadzanych w ramach Organizacji Małego Sabotażu “Wawer”.
Za szczególne dokonania w tej dziedzinie otrzymał od komendanta głównego “Wawra” Aleksandra Kamińskiego pseudonim “Kotwicki”. “Kotwica” była graficznym symbolem Polski Podziemnej, a m.in. jej malowaniem w miejscach publicznych zajmował się “Wawer”.
Po ukończeniu pierwszego w Chorągwi Warszawskiej kursu podharcmistrzowskiego, 15 sierpnia 1942 r., Tadeusz Zawadzki mianowany został podharcmistrzem i przyjął pseudonim instruktorski “Kajman”. Również w sierpniu 1942 r. został elewem II turnusu Zastępczego Kursu Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty, który organizowany był przez Okręg Warszawski AK. Ukończył go w styczniu 1943 r. otrzymując stopień podchorążego.
Po reorganizacji Chorągwi Warszawskiej w listopadzie 1942 r. objął pod pseudonimem “Zośka” dowodzenie nad hufcem (plutonem) “Centrum” Grup Szturmowych. Jednocześnie został zastępcą ppor. phm. Ryszarda Białousa “Jerzego”, dowódcy wszystkich hufców Grup Szturmowych w Chorągwi.
W tym czasie razem z harcerzami z 23 WDH utworzył tzw. Wojenną Pomarańczarnię, zakonspirowany krąg starszoharcerski. Stając na jego czele przyjął pseudonim “Lecha Pomarańczowego”.
Po aresztowaniu 23 marca 1943 r. Jana Bytnara objął czasowo dowodzenie również nad jego hufcem SAD. 6 maja 1943 r. został oficjalnie jego komendantem, przekazując hufiec “Centrum”.
Tadeusz Zawadzki uczestniczył w wielu akcjach bojowych i dywersyjnych Kedywu KG AK, m.in. w akcji “Wieniec II” – wysadzenia niemieckiego pociągu wojskowego pod Kraśnikiem, w noc sylwestrową 1942/1943 r., w akcji “Bracka” 2 lutego 1943 r. – zbrojnej ewakuacji lokalu konspiracyjnego, a także w słynnej akcji “Arsenał” 26 marca 1943 r., w czasie której z rąk Gestapo uwolniono grupę więźniów, wśród nich Jana Bytnara. 20 maja 1943 r. dowodził grupą “Atak” w akcji “Celestynów”, w wyniku której odbito więźniów z transportu kolejowego. 6 czerwca 1943 r. dowodził akcją “Czarnocin” – wysadzenie mostu na rzece Wolborce pod Czarnocinem.
Był także wykonawcą kilku akcji likwidacyjnych w okupowanej Warszawie. 15 stycznia 1943 r. zastrzelił zdrajcę volksdeutscha Ludwika Herberta w jego mieszkaniu na Saskiej Kępie. 6 maja 1943 r. na ul. Polnej był uczestnikiem zamachu na funkcjonariusza Gestapo Herberta Schultza.
Cytowany już wcześniej prof. Józef Zawadzki wspominając rozmowy z synem na temat konspiracji pisał: “Próbowałem przekonać Tadeusza, że trzeba, by najzdolniejsza i najbardziej wartościowa młodzież w Polsce przygotowywała się do wielkich zadań w przyszłym normalnym życiu i czas swój między to przygotowanie a pracę bieżącą podzielić umiała. +Tak+ powiedział, +ale żeby kilkuset ludzi mogło tak czynić, to trzeba, by kilku oddało się tej pracy bieżącej bez reszty+”.
“Rozmawiał nieraz ze mną o swoich pracach – dodawał Józef Zawadzki – na ogół jednak w formie bardzo ogólnikowej, nie chwalił się nigdy żadnymi swymi wyczynami, nie wspominał nigdy o otrzymaniu Krzyża Walecznych //. Tadeusz bardzo ciężko znosił śmierć swych przyjaciół i to nie tylko ze względu na ból, jaki mu sprawiła ich strata; ciążyło mu, że oni zginęli, a on żyje. // Dojrzewało w nim przekonanie, że zginąć musi, mimo wyjątkowego, jakby się zdawało, szczęścia”.
Na początku lipca 1943 r. Tadeusz Zawadzki został przypadkowo aresztowany przez niemiecką policję. Przez kilka tygodni więziony był w obozie karnym “Gęsiówka” w Warszawie, a następnie zwolniony.
15 sierpnia 1943 r., po ukończeniu tzw. Kursu Charyzmatycznego, mianowany został harcmistrzem.
Zginął 20 sierpnia 1943 r. podczas ataku na niemiecką strażnicę graniczną w Sieczychach koło Wyszkowa, na granicy między Generalnym Gubernatorstwem a polskimi ziemiami włączonymi do Rzeszy.
Komendant Warszawskiej Chorągwi Szarych Szeregów Stefan Mirowski “Bolesław Prawdzic” w rozkazie wydanym po śmierci Tadeusza Zawadzkiego pisał: “Dh. Hm. Kajman – Komendant Grup Szturmowych Wisły nie żyje. Zginął śmiercią zwykłego żołnierza, choć żołnierzem był niezwykłym. Łączył w sobie wysoki talent organizacyjny i rzadko spotykany realizm pracy z nieprzeciętnym poziomem ideowym. Na tych cechach swojego charakteru budował i tworzył nowy styl pracy wojskowej i harcerskiej. W uznaniu niepospolitych walorów osobistych żołnierza i dowódcy odznaczony Krzyżem Walecznych i awansowany na podporucznika”.
Tadeusz Zawadzki odznaczony był Orderem Virtuti Militari V klasy oraz dwukrotnie Krzyżem Walecznych. Jego pseudonimem “Zośka” nazwano utworzony 1 września 1943 r. batalion harcerski, złożony z członków Grup Szturmowych. (PAP)
Co by powiedział “Zośka” panu ministrowi Brudzinskiemu gdyby przeczytał projektowane w MSWiA radykalne rozbrojenie Polaków?
Czy powiedziałby: dobrze czynisz ministrze Rzeczpospolitej, Polacy są niegotowi, unia każe trzeba im pozabierać to co niebezpieczne?
Czy może powiedziałby: ty zdrajco, hańbisz pamięć Szarych Szeregów i wynaturzasz znaczenia słowa patriota?
Mam pewne podejrzenia co by myśleli polscy bohaterowie o bezprecedensowej w historii Polski akcji rozbrojenia Polaków przez Polaków o mentalności kapo.
Pomyślałem, że warto właśnie w taki sposób pokazywać jaki podły los szykuje nam rząd PiS-u. Pod dyktando obcych, w istocie Niemców, planują zupełnie rozbroić Polaków. Niemcom spod znaku swastyki to się nie udało, Niemcom spod niebieskiej flagi zaopatrzonej gwiazdkami to chyba się uda. Tym razem będzie to rękami polskich “patriotów” z partii Prawo i Sprawiedliwość.
Nie dość, że efekt będzie zadowalający – Polacy bez broni – to i drugi skutek się ziści – patriotyczni Polacy znienawidzą Prawo i Sprawiedliwość. To się nazywa dobrze przeprowadza gra operacyjna!
Darowizny jakie otrzymuje Fundacja Trybun.org.pl, są przeznaczane na opłacanie serwisu PAP, ukształtowały się na takim poziomie, że jest niebezpieczeństwo, że zbraknie Fundacji pieniędzy na abonament PAP. Proszę abyście brali to pod uwagę przy gospodarowaniu waszymi pieniędzmi. Przez ponad rok utrzymuję dostęp do serwisu PAP za wasze pieniądze. Przez ten czas moje wpisy dotarły do kilkuset tysięcy odbiorców i ilość osób wchodzących na bloga wzrasta.