Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych to zupełnie inna rzeczywistość niż sądy obsadzone przez zupełnie nadzwyczajną kastę ludzi
- Autor: Andrzej Turczyn
- 10 października 2018
- Brak komentarzy
2018-10-10 07:59 (PAP) USA/ Sędzia Brett Kavanaugh zadebiutował na ławie sędziowskiej SN
Brett Kavanaugh, drugi po sędzim Neilu Gorsuchu nominowany przez prezydenta USA Donalda Trumpa do Sądu Najwyższego, zadebiutował we wtorek na ławie sędziowskiej tego sądu.
Kavanough został publicznie zaprzysiężony na 114. sędziego w historii SN w poniedziałek.
Nowy sędzia SN zasiadł po lewej stronie przewodniczącego Sądu Najwyższego Johna Robertsa razem z czterema innymi konserwatywnymi sędziami w dziewięcioosobowym zespole SN.
Na miejscach zarezerwowanych dla gości zasiadła w sali posiedzeń Sądu Najwyższego rodzina Kavanaugh oraz sędzia Anthony Kennedy. Brett Kavanaugh, w przeszłości aplikant w kancelarii sędziego Kennedy’ego, został nominowany na jego miejsce po przejściu Kennedy’ego w lipcu na emeryturę. Jest to pierwszy taki przypadek, aby aplikant sędziego Sądu Najwyższego zastąpił w zespole sędziowskim SN swojego dawnego mentora.
Oprócz typowo sędziowskich zadań Roberts powierzył Kavanaugh, który ma najmniejszy staż w SN, mniej zaszczytne obowiązki, w tym otwierania drzwi sali obrad, aby np. odebrać ważną przesyłkę, kawę czy zapomniane okulary oraz sporządzanie notatek z konferencji sędziów SN. Kavanaugh będzie także członkiem komisji nadzorującej kafejką SN, z której mogą także korzystać turyści, goście i personel sądu. Zadanie takie – jak wyjaśnił sędzia Roberts – “pomaga sędziom SN na zejście na ziemię po emocjach zatwierdzania nominacji i zaprzysiężenia”.
Pierwsze posiedzenie SN z udziałem Kavanaugh – w przeciwieństwie do burzliwych posiedzeń senackiej komisji sprawiedliwości, która zatwierdzała jego nominację – upłynęła w miłej atmosferze, a sędziowie śmiali się ze swoich dowcipów.
Podczas posiedzenia we wtorek sędzia Kavanaugh i sędzia Gorsuch – pierwszy konserwatywny sędzia nominowany przez Trumpa do SN od objęcia przez niego urzędu prezydenta – zadawali prokuratorom federalnego resortu sprawiedliwości pytania sugerujące, że zgadzają się z argumentami adwokatów reprezentujących recydywistę z Florydy, który został skazany na podwyższoną karę “przynajmniej 15 lat” więzienia w miejsce kary “przynajmniej 6 lat więzienia” stosowanej w przypadku popełnienia podobnego przestępstwa po raz pierwszy.
Sprawa rozpatrywana podczas posiedzenia SN we wtorek, jest jedną z ważnych spraw dotyczących zakresu uprawnień rządu federalnego.
Wśród innych ważnych spraw na wokandzie SN podczas rozpoczętej 1 października jesiennej sesji znajdują się sprawy dotyczące mniejszości seksualnych LGBT, tzw. marzycieli czyli nielegalnych imigrantów, którzy znaleźli się w USA przeszmuglowani przez zieloną granicę przed uzyskaniem pełnoletności, oraz niektóre sporne kwestie związane z demontażem przez administrację Trumpa systemu opieki medycznej Obamacare poprzednika Trumpa Baracka Obamy.
Sędziowie SN sami wybierają sobie sprawy do rozpatrzenia, a wyroki sądu mają charakter ostateczny i nie podlegają apelacji.
Swoją funkcję sędziowie SN pełnią dożywotnio bez ograniczeń wiekowych, a jej pełnienie kończy się w momencie dobrowolnego przejścia na emeryturę, śmierci bądź odwołania w drodze procesu sądowego przed sądem Kongresu (tzw. impeachment), w którym oskarżycielem jest Izba Reprezentantów, a sędzią Senat.
Do tej pory, w ponad 200-letniej historii amerykańskiego Sądu Najwyższego tylko jeden sędzia SN Samuel Chase w roku 1803 był poddany procesowi impeachmentu. Chase został jednak oczyszczony z zarzutów przez Senat i zachował stanowisko do śmierci w roku 1811.
Zaprzysiężenie Bretta Kavanaugh, do tej pory sędziego federalnego Sądu Apelacyjnego w Waszyngtonie, na sędziego SN, poprzedziła burzliwa debata w Senacie, po tym jak 51-letnia obecnie Christine Ford oskarżyła go, że w roku 1982 molestował ją seksualnie. Kavanaugh wielokrotnie publicznie zaprzeczał tym zarzutom. Po 14-tygodniowej batalii jego nominacja została w końcu zatwierdzona przez Senat w ubiegłą sobotę, przewagą zaledwie dwóch głosów – jedną z najniższych w historii SN.
Kavanaugh, który zdaniem krytyków dokona ostrego zwrotu na prawo tego najwyższego organu amerykańskiej władzy sądowniczej, został zaprzysiężony na sędziego SN najpierw podczas prywatnej uroczystości w siedzibie sądu w sobotę, a następnie ponownie w Białym Domu, podczas publicznej ceremonii z udziałem prezydenta Trumpa w poniedziałek w nocy czasu miejscowego.
Trump odszedł od scenariusza takich uroczystości i przeprosił Kavanaugh i jego rodzinę, za “kampanię osobistej destrukcji”, jaką przeciw niemu zorganizowali przeciwni zatwierdzeniu jego nominacji politycy Partii Demokratycznej i “za olbrzymi ból i cierpienia, jakie przeżył on sam i jego rodzina”.
Mam nadzieję, że te kilka zdań podkreślonych przeze mnie pozwoli wam zrozumieć różnicę pomiędzy Ameryką, a ten kraj. Kto kiedykolwiek był w sądzie, ten wie jak tam traktuje się ludzi i jakie przekonanie o sobie mają niektórzy przedstawiciele zupełnie nadzwyczajnej kasty ludzi.
Przypomina mi się pewna historia, z pewnego sądu, gdy pewien sędzia, którego znam od lat jeszcze z aplikacji sądowej, którą odbywałem w tymże sądzie, na sali rozpraw, na publicznej rozprawie krzyczał na mnie, normalnie krzyczał i zwracał mi jakieś uwagi dotyczące mojego zachowania, a że mam wstać, a to mam siadać. Jestem adwokatem, który nie używa zwrotu wysoki sądzie, tylko zwracam się do sądu, póki co o wysokim sądzie nie stanowi żaden przepis prawa, a więc unikam pozaprawnych określeń. Może brak uniżonej postawy sprawił wściekłość pana sędziego, naprawdę nie mam pojęcia. Okropna sytuacja, a pamiętajcie, że ja jestem adwokatem, a adwokatów traktują sędziowie w ten kraj nieco grzeczniej niż lud, którzy przychodzi przed ich oblicze po wyrok. Po wyrok, bo nie po sprawiedliwość, sprawiedliwość nie jest w przepisach polskiego prawa jakimkolwiek kryterium do wydawania orzeczeń.
Kiedyś mogłem uczestniczyć w rozprawie sądu w USA. To chyba nawet było po wrzaskach jakie musiałem słuchać od przedstawiciela zupełnie nadzwyczajnej kasty ludzi. Oniemiałem z zachwytu, byłem w innej rzeczywistości. Grzecznie, miło, bez żadnego nadęcia, bez poniżającego strony ceremoniału. No i teraz czytam to jak w Sądzie Najwyższym funkcjonuje nowy sędzia. Jaką rzeczywistość wam odpowiada?
Nie wiem co można jeszcze napisać aby Polacy zrozumieli, że my żyjemy w jakimś feudalnym, poddańczym systemie, gdzie człowiek jest i ma być niczym przed obliczem tzw. władzy. To albo trzeba odmienić, wręczając każdemu przedstawicielowi zupełnie nadzwyczajnej kasty ludzi Biblię na aplikacji sądowej, z obowiązkiem przeczytania co tam jest napisane. Nie, że to prawo obowiązujące, ale że zachowanie, obyczaje i co najważniejsze, że sprawiedliwość, że sprawiedliwość, a nie jakieś napisane przez człowieka przepisy prawa są najważniejsze.
Ta strona działa dzięki darowiznom na rzecz Fundacji Trybun.org.pl oraz mojemu codziennemu wysiłkowi. Z otrzymanych darowizn jest opłacany serwis PAP. Proszę abyście brali to pod uwagę przy gospodarowaniu waszymi pieniędzmi.