Polska nie może być jednocześnie proamerykańska i proeuropejska, bo Unia Europejska jest/będzie antyamerykańska

2018-11-19 10:56 (PAP) Francja/ Media: Macron chce pomocy Niemiec w konsolidacji Europy

Komentując wizytę Emmanuela Macrona w Berlinie, francuskie media podkreślają w poniedziałek, że prezydent Francji, uznawszy za nieuniknioną separację z Ameryką Donalda Trumpa, dąży do konsolidacji Europy i chciałby większej pomocy niemieckiej w tym zadaniu.

Tymczasem kanclerz Angela Merkel – zdaniem obserwatorów – gotowa jest jedynie na małe kroczki, a osłabienie pozycji Macrona we Francji utrudnia mu odgrywanie roli przywódcy Europy.

“By zapobiec +światowemu chaosowi+, Macron wzywa w Berlinie do odnowienia dynamiki europejskiej” – tytułuje dziennik „Le Monde” relację z wizyty Macrona w Berlinie. Zauważa, że choć w swych krajach oboje – Macron i Merkel – są osłabieni, to na 6 miesięcy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego trzeba “afiszować” związek między nimi.

Europa pod panowaniem Niemiec i Francji jest antyamerykańska – Macron oszalał, chce armii europejskiej aby walczyć z USA

„Macron chciałby bardziej zdecydowanego poparcia rządu niemieckiego dla swych propozycji ożywienia Unii, dla projektów, na które pani Merkel odpowiedziała późno i ostrożnie” – pisze “Le Monde” i zauważa, że choć kanclerz, podobnie jak deputowani, entuzjastycznie przyjęła przemówienie prezydenta Francji w Bundestagu, „długa jest lista spraw, nad którymi dyskutować muszą jeszcze Niemcy i Francja”.

Również w kwestii reformy strefy euro „jesteśmy daleko od początkowych ambicji francuskich, zarówno gdy chodzi o wysokość jej (przyszłego) budżetu, jak i jego struktury. Paryż pragnie prawdziwego, niezależnego budżetu, a nie (jak Berlin) dodatkowej linii finansowej w budżecie UE” – czytamy w „Le Monde”.

A „Le Figaro” zauważa: „jeśli chodzi o formę, prezydent (Francji) podbił swych słuchaczy, teraz musi ich przekonać co do meritum”. I przypomina, że trzeba też dogadać się w sprawie wciąż bardzo nieokreślonego kształtu armii europejskiej, „pamiętając, że kultury strategiczne Francji i Niemiec są nie do pogodzenia”.

Kanclerz Rzeszy Niemieckiej domaga się utworzenia europejskiego Wehrmachtu (armii europejskiej)

Na swej stronie internetowej „Le Monde” odsyła do wcześniejszego komentarza redakcyjnego, w którym stwierdza, że prezydent Francji nie wierzy w solidność sojuszu z USA. „Jeśli nie można opierać się na Ameryce, trzeba oprzeć się na Europie” – tłumaczy redakcja paryskiej gazety wypowiedzi prezydenta. Po czym kwestionuje wykonalność takiego planu, ponieważ „Europa też jest podzielona i poddana tym samym nacjonalistycznym prądom, jak te, które wyniosły do władzy Donalda Trumpa”.

W porównaniu do kanclerz Merkel „zakres władzy prezydenckiej wybranego na 5 lat i posiadającego solidną większość parlamentarną Macrona wydaje się wystarczająco solidny, by stanął on na czele walki patriotyzmów przeciw nacjonalizmom” – pisze „Le Monde”, zauważając, że patriotyzm „jest niewątpliwie hasłem bardziej porywającym, niż słabo zdefiniowana +postępowość+”.

„Le Monde” określa jako „doskonały wybór polityczny” trwającą od paryskich celebracji zakończenia I wojny światowej „inscenizację bliskości z kanclerz i solidności powiązań francusko-niemieckich mimo niemieckich turbulencji politycznych”. Jednocześnie uważa, że “aby to zadziałało, potrzeba jednak, by doszczętnie nie zanikło słabnące poparcie, jakie Macron ma w kraju”.

Francuskie radio dla zagranicy RFI twierdziło w poniedziałkowej audycji porannej, że wzywając do podejmowania ryzyka wobec „wyzwań populizmu”, francuski prezydent “poszturchiwał niemieckiego sojusznika, ażeby bardziej stanowczo poparł jego propozycję reform dla Europy”.

Dziennikarz wyraził przekonanie, że „gdyby Angela Merkel zechciała, mogłaby poświęcić koniec swego mandatu ożywieniu współpracy niemiecko-francuskiej i dynamiki europejskiej, lecz – jak się wydaje – gotowa jest tylko na małe kroczki”

2018-11-17 14:43 (PAP) Morawiecki: Polska jest jednocześnie proamerykańska i proeuropejska (krótka)

Polska jest jednocześnie bardzo proamerykańska i bardzo proeuropejska – oświadczył premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji FOTAR w Hamburgu dot. relacji transatlantyckich. Problemy widzimy raczej po stronie Chin i Rosji, niż Stanów Zjednoczonych – dodał.

Premier w sobotę bierze udział w konferencji Future of Transatlantic Relations (FOTAR). Szef polskiego rządu wraz z wicekanclerzem i ministrem finansów Niemiec Olafem Scholzem zabrał głos w dyskusji pt. “Europejska perspektywa na przyszłość stosunków transatlantyckich”.

Morawiecki był pytany o ocenę obecnej administracji amerykańskiej, biorąc pod uwagę, że po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta USA relacje transatlantyckie pogorszyły się.

Szef polskiego rządu stwierdził, że powody tego pogorszenia leżą “po obu stronach Atlantyku”. “Z polskiego punktu widzenia to jest bardzo zły fenomen. My jesteśmy przekonani, że powinniśmy mieć aktywny wkład w naprawę tych relacji” – powiedział.

Podkreślił, że “polskie społeczeństwo i polskie państwo są proamerykańskie, ale też proeuropejskie. “Nie ma wielu takich krajów jak Polska, które jednocześnie są bardzo proamerykańskie, protransatlantyckie a z drugiej strony są bardzo proeuropejskie” – powiedział Morawiecki.

Według niego jednym z powodów obecnych napięć w relacjach transatlantyckich jest to, że “czasem tracimy główny przekaz z oczu”. “Bardzo często słyszę narzekania na politykę handlową USA (…). Brak barier celnych jest ważny, by handel mógł się rozwijać i kiedy słyszę, że Stany Zjednoczone są przeciwko takiemu handlowi a Chiny są za takim handlem, to uśmiecham się i nie sądzę, żeby tak było do końca” – powiedział Morawiecki.

Przyznał, że język używany przez Donalda Trumpa jest często “bardzo bezpośredni, bardzo szorstki w przeciwieństwie do języka prezydenta Chin”. “Nie powinniśmy jednak nie doceniać prawdziwych barier w handlu między Europą a Chinami” – zaznaczył Morawiecki.

Wyraził przekonanie, że Stany Zjednoczone nie są adwersarzem Europy. “Oczywiście, że nie. Chcielibyśmy mieć pokojowe relacje ze wszystkimi, w tym z Rosją i Chinami, ale widzimy problemy raczej po ich stronie, po stronie Chin i Rosji, niż Stanów Zjednoczonych” – powiedział Morawiecki. (PAP).

2018-11-17 15:32 (PAP) Morawiecki: by zbudować wspólną armię, kraje UE musiałyby znacznie zwiększyć wydatki na obronność (krótka4)

Byłbym za silną europejską armia, ale aby ją zbudować, kraje Unii Europejskiej musiałyby zwiększyć nasze wydatki na obronność; to jest warunek wstępny – oświadczył premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji FOTAR w Hamburgu.

Premier w sobotę bierze udział w konferencji Future of Transatlantic Relations (FOTAR). Szef polskiego rządu wraz z wicekanclerzem i ministrem finansów Niemiec Olafem Scholzem zabrał głos w dyskusji pt. “Europejska perspektywa na przyszłość stosunków transatlantyckich”.

“Byłbym za silną europejską armią, ale aby ją zbudować, musielibyśmy zwiększyć nasze wydatki na obronność. Niemcy wydają 1,23 proc. PKB na obronność, Francja 1,78 proc., Hiszpania 1,65 proc. Polska jest jednym z niewielu krajów NATO, które wydają 2 proc., a nawet więcej na obronność. To jest pewien warunek wstępny, aby projekt wspólnej europejskiej armii stał się realny” – podkreślił szef polskiego rządu.

Jak dodał, “łatwo o tym mówić, ale o wiele trudniej stworzyć właściwe środowisko i miejsce w budżecie, by to zrealizować”. “Polska popiera PESCO (stałą współpracę strukturalną państw UE w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony – PAP), popieraliśmy również fundusz obronny. Te inicjatywy wspieraliśmy i wspieramy, ale jednocześnie warto porównać całkowite wydatki na obronność Europy z wydatkami Rosji, które są o wiele wyższe niż te oficjalne, oraz z wydatkami USA” – powiedział Morawiecki.

“Aby móc się obronić samemu, Europejczycy musieliby znacznie zwiększyć wydatki na obronę, co my popieramy, ale jest to ogromny wysiłek ze strony wielu krajów, w tym Polski, która już w tej chwili wydaje więcej niż pozostałe kraje” – zaznaczył.(PAP)

Tytuł oraz lektura tego co mówią główni europejscy przywódcy oraz nieśmiałe potakiwanie dla imperialnych projektów ze strony tow. Morawieckiego, wyjaśnia wszystko. Polska pod rządami tow. Morawieckiego z PiS-u odchodzi od sojuszu z USA i przechodzi pod panowanie Niemieckiej Unii Europejskiej. Nie do sojuszu, a pod panowanie. Z Niemcami nie może być sojuszu, oni nie znają takiego pojęcia, historia nas o tym poucza.

Francuski prezydent i kanclerz rzeszy niemieckiej uznali już w sercu, że Ameryka przegrała spór o hegemonię na świecie. Lada moment Niemcy i Francja zgłoszą postulat opuszczenia Europy przez wojska amerykańskie. Może tak się stanie dopiero jak powstanie europejski Wehrmacht, a może i wcześniej. Chcą tworzyć federalną Europę, to nie obejdzie się  bez przelewu krwi, bo przecież nie każde państwo na to się od razu zgodzi. Pamiętajmy jak Hitler budował rzeszę niemiecką. Najpierw były bezkrwawe anschlussy.

We wpisie wstawiłem twitty pana Macierewicza. Sami zobaczcie, że oni PiS mówią jedno, a czynią drugie – czyni PiS co mówi tow. premier, a mówi pis co mówi Macierewicz. Tych dwóch narracji nie da się skleić w całość. Nazwałem zatem Macierewicza harcownikiem PiS-u. Harcownikiem w tym znaczeniu, że wychodzi pan Macierewicz do telewizora, tam harcuje, jak widzicie pisze ostro. Tylko cóż z tego, jak z jego wpisów wynika tyle, że wyborcy PiS-u są ogłupiani. Z jednej strony mają harcującego Macierewicza, a z drugiej strony mają decyzje podejmowane przez tow. Morawieckiego. Decyzje zgodne z niemieckim oczekiwaniem rozwoju wypadków.

Polska nie może jednocześnie proamerykańska i proeuropejska, bo Unia Europejska jest/będzie antyamerykańska. Nie można dawać robić z siebie idioty, że da się połączyć socjalizm z wolnością. Nie można wierzyć, że jest możliwy sojusz pomiędzy światem urzędniczym, a światem obywatelskim. Jest źle i będzie jeszcze gorzej, to wszystko nie dzieje się przypadkowo. To są zaplanowane działania, obliczone na długofalową perspektywę czasu.