Amerykanie wyrazili wotum nieufności wobec socjalistycznego rządu PiS

2018-11-28 07:43 (Media/PAP) USA/ Rzeczniczka Dep. Stanu: ambasador Mosbacher świetnie reprezentuje nasz kraj w Polsce

Amerykańska ambasador w Polsce Georgette Mosbacher świetnie radzi sobie z reprezentowaniem rządu USA w Polsce – oświadczyła we wtorek (czasu lokalnego) rzeczniczka Departamentu Stanu Heather Nauert, proszona o komentarz do listu Mosbacher do premiera Mateusza Morawieckiego.

“Powiedziałabym, że ambasador Mosbacher świetnie sobie radzi z reprezentowaniem Departamentu Stanu i rządu Stanów Zjednoczonych w Polsce” – oceniła Nauert na briefingu w odpowiedzi na pytanie reportera agencji AP. Zwrócił on uwagę na popełnione w liście błędy w pisowni nazwisk polskich polityków oraz wskazał, że ogólny ton listu “nie przypadł Polakom do gustu”.

Nauert przypomniała, że Mosbacher ma polskie korzenie oraz “reprezentuje nasze ideały i wartości”, w tym wolność prasy. Reporter AP zauważył, że pochodzenie ambasador nie uchroniło jej przed błędami w polskich nazwiskach.

Rzeczniczka zaznaczyła, że jeśli chodzi o tę sprawę, może jedynie powiedzieć, że Mosbacher “świetnie sobie radzi, reprezentując nas” w Polsce, i podziękowała jej za wykonywaną “dobrą pracę”.

W poniedziałek tygodnik “Do Rzeczy” jako pierwszy poinformował, że amerykańska ambasador przesłała na ręce premiera Morawieckiego list, komentujący śledztwo w sprawie środowisk neonazistowskich w Polsce oraz materiału telewizji TVN na ten temat.

We wtorek prezydencki rzecznik Błażej Spychalski potwierdził doniesienia mediów o tym, że kopia listu ambasador USA do Morawieckiego, przeznaczona do wiadomości prezydenta Andrzeja Dudy, wpłynęła do Kancelarii Prezydenta.

“Do Rzeczy” napisał też, że wicepremier oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin odwołał spotkanie z Mosbacher po jej wypowiedzi o ostrej reakcji Kongresu USA w przypadku ewentualnego łamania wolności słowa w Polsce. Służby prasowe resortu potwierdziły we wtorek, że spotkanie zostało odwołane, nie skomentowały jednak powodów tej decyzji.

Na Twitterze dziennikarze “Dziennika Gazety Prawnej” i radia RMF FM opublikowali zdjęcie listu Mosbacher. Wynika z niego, że ambasador popełniła błąd w nazwisku polskiego premiera, pisząc “Moraweicki”, a później także w nazwisku szefa MSWiA, które zapisano jako “Brudzińksi”.

W liście Mosbacher wyraża “głębokie zaniepokojenie niedawnymi zarzutami wysuwanymi przez przedstawicieli polskiego rządu wobec dziennikarzy i kierownictwa TVN i Discovery”. Wyjaśnia, że chodzi o wyemitowany w TVN24 reportaż dotyczący działalności neonazistów w Polsce.

Ambasador zwraca uwagę na tweet Brudzińskiego dotyczący tego programu. Chodzi prawdopodobnie o wpis z 16 listopada. “Kiedy w polskim Sejmie mówiłem o ludziach którzy pod zdjęciem Hitlera i swastyką hajlują to byłem przekonany, że to garstka idiotów i imbecyli. Byłem naiwny. Wygląda na to, że była to ohydna, odrażająca i dewastująca wizerunek Polski w świecie prowokacja. Co na to właściciele TVN?” – napisał wówczas szef MSWiA.

“To zadziwiające, że publiczne osoby atakują dziennikarzy, którzy pełnią funkcję niezależnych mediów w tętniącej życiem polskiej demokracji”, a “członkowie rządu wydają się teraz bardziej zainteresowani podważaniem pobudek dziennikarzy i próbą powiązania TVN z ekstremizmem” – pisze w liście Mosbacher.

Ambasador wyraża na koniec przekonanie, że przedstawiciele polskiego rządu “przestaną atakować, nie mówiąc już o ściganiu, niezależnych dziennikarzy, którzy reprezentują interes publiczny i wzmacniają nasze społeczeństwa”.

Odręcznie ambasador dopisała, że “musimy rozwiązać ten problem, ponieważ stoi on na przeszkodzie ważniejszym sprawom”. (PAP)

 

Za  najlepszy komentarz uznaję to co tu przeczytacie: idzpodprad.pl:

Wczoraj przez wyciek z otoczenia rządowego rozpoczęto burzę wokół słów ambasador USA w Polsce, Georgette Mosbacher. Pani ambasador napisała list do premiera Mateusza Morawieckiego. Według “Do Rzeczy”, które ujawniło sprawę, ambasador miała “pouczać, co wolno, a czego nie wolno mówić ministrom polskiego rządu ws. stacji TVN”.

Osoba z bliskiego otoczenia premiera miała stwierdzić, że “ton pisma jest niezwykle arogancki”. Z informacji podanych przez “Do Rzeczy” wynika, że Jarosław Gowin, jeszcze przed upublicznieniem listu, postanowił odwołać swoje spotkanie z Mosbacher, do którego miało dojść z inicjatywy ambasador.

Całe oburzenie środowiska rządowego wydaje się być wyreżyserowane. Zauważmy, że awantura została rozkręcona 26 listopada, list opublikowano 27 listopada, a wysłany został jeszcze 19 listopada. Jak widać PiS miało tydzień czasu, po którym dopiero nastąpiło “oburzenie”.

Właśnie dzisiaj portal RMF24.pl ujawnił całą treść listu, z której wynika, że Mosbacher zabiega o poszanowanie wolności słowa w Polsce. Przypomina, że wobec grupy organizującej “urodziny Hitlera” organy ścigania podjęły działania prawne dzięki śledztwu przeprowadzonemu przez dziennikarzy TVN. Następnie tych samych dziennikarzy rząd oskarżył o prowokację. Ambasador zarzuca politykom PiS nagonkę na stację TVN i atak na wolne media.

Mosbacher w ciepłych słowach wypowiada się o Polakach. Stwierdza, że ataki na wolność słowa są sprawą wymagającą szybkiego wyjaśnienia, bo uniemożliwiają zajęcie się ważniejszymi sprawami.

Stanowisko USA w tej sprawie sygnalizowała Mosbacher osobiście parlamentarzystom podczas ubiegłotygodniowej wizyty w Sejmie. Jej wypowiedzi były komentowane w mediach społecznościowych przez wielu parlamentarzystów. Tak przytoczył słowa pani ambasador Marcin Święcicki z PO „W Kongresie wielka sympatia dla Polski, ale jest jedna rzecz, która może zepsuć te stosunki to zamach na wolne media. Ostrzegam, bo jestem szczera”. Potwierdza to fakt, że rząd miał sporo czasu, żeby zająć się tą sprawą i odnieść się do stanowiska USA.

Tak w programie Idź Pod Prąd Odpowiada sytuację komentował pastor Paweł Chojecki:

– Jest to zasłona dymna uruchomiona przez wrogów Polski, a zrobiona przez administratorów Polski, czyli rząd PO, bo już dzisiaj PiS-u jest tam niewiele. Oni wykonali tak, jak atak na Izrael na początku tego roku na zlecenie wrogów Narodu polskiego, tak teraz tę operację burzy wobec Stanów Zjednoczonych. Przypomnijmy, że ten list pochodzi z 19 listopada, czyli było dużo czasu, żeby nim się zająć. […] Jednocześnie pani Merkel stawia żądanie poddania armii polskiej armii europejskiej, czyli jeszcze gorsze żądanie niż Hitler, a Putin atakuje Ukrainę. Widać jak agentura niemiecko-rosyjska rozgrywa Polaków. […] Mamy atak niemiecki z zachodu na narody Europy, także na Polskę. Mamy atak ze wschodu na Ukrainę, sojusznika Stanów Zjednoczonych. […] W tym momencie ekipa bandytów warszawskich, czyli pseudodziennikarzy i pseudopolityków, czyli zdrajców rozpoczyna atak nie na Niemcy, nie na Rosję, tylko na USA. Rozpoczyna burzę z naszym praktycznie jedynym sojusznikiem mogącym pokonać Niemcy, jak i Rosję razem wzięte. To jest polityka zdrady narodowej.

Bardzo szybko się przekonaliśmy jak bardzo “proamerykański” jest PiS. Dosłownie kilka dni temu pisałem Polska nie może być jednocześnie proamerykańska i proeuropejska, bo Unia Europejska jest/będzie antyamerykańska. Jak widzicie, nie pomyliłem się. Polska pod rządami socjalistów z PiS już wkrótce będzie awangardą antyamerykańską w Europie. Oczywiście nie było możliwe obrócenie się na pięcie, potrzebny był pretekst no i ten pretekst jest.

Amerykanie lojalnie o ostrzegają i mówią trudną prawdę. Z ich strony nie ma niedomówień, nie ma gier, nie ma insynuacji, nie ma operacyjnego rozprowadzenia i przygotowania. Ze strony Amerykańskiej jest bardzo prosty przekaz. Oni chcą normalnych relacji prasowych, a nie straszenia kryminałem dziennikarzy za słowa. Przecież sprawa dziennikarza TVN to drugi już przypadek karania za słowa. Pierwszym była ustawa o IPN i ustanowienie przepisu karnego za mówienie o Holokauście nie tak jak by pisowcy chcieli.

Aby nie było wątpliwości. Osobiście jestem przekonany, że to TVN wyreżyserował sprawę z wafel SS, ale to było wiadome od początku, niestety nie dla każdego. Pan Brudziński właśnie od sprawy zaczął szukać faszystów pośród Polaków. Mam wrażenie, że się chłopina zorientował jak został zrobiony w …ja i się wściekł.

W Ameryce za słowa się nie karze więzieniem, w Ameryce za kłamliwe słowa Prezydent mówi do stacji telewizyjnych, że są fake news – właśnie tym różni się Ameryka od PRP-pis. W PRL-pis socjaliści chcą karać za słowa.

Jestem przekonany, że Departament Stanu USA w dyplomatycznych słowach wyraził wotum nieufności wobec socjalistycznego rządu PiS. Pionuję wolnym Polakom słuchanie co będzie pani ambasador mówiła, bo teraz będą padały ważne słowa.


W ramach uzupełnienia zachęcam autorów komentarzy do obejrzenia tego programu, przynajmniej w części poświęconej sprawie o której traktuje wpis. Odlecieli niektórzy zupełnie w przestworza i warto abyście zderzyli się z trzeźwą o ceną rzeczywistości, która jest zaprezentowana w tym programie: