Gdyby komendanci lokalnej policji byli wybierani, zniknęłyby problemy z represjonowaniem policjantów niewygodnych dla politycznych przełożonych
- Autor: Andrzej Turczyn
- 6 kwietnia 2019
- Brak komentarzy
2019-04-05 15:55 (PAP) PO: policjanci z Białegostoku zgłaszający nieprawidłowości – zwalniani i poddawani represjom
Zgłaszający nieprawidłowości policjanci z Białegostoku są zwalniani i poddawani represjom – mówili w piątek posłowie PO. Według nich, podlaska policja stała się “prywatnym folwarkiem” wiceszefa MSWiA Jarosława Zielińskiego, a ludzie, którzy mówili głośno o patologiach, są dzisiaj poza służbą.
W piątkowej konferencji prasowej w Sejmie obok posłów Platformy wzięli udział trzej policjanci, którzy – jak powiedział wiceszef PO Tomasz Siemoniak – do niedawna służyli w Komendzie Miejskiej Policji w Białymstoku “i wszyscy zostali poddani represjom, i wszyscy są zwalniani z tej służby”.
Siemoniak podkreślił, że są “to 30, 40-latkowie, którzy jeszcze wszystko co najlepsze w służbie mieliby przed sobą”. Ale – dodał – “przez to, że podlaska policja jest prywatnym folwarkiem” wiceministra spraw wewnętrznych Jarosława Zielińskiego i komendanta podlaskiej policji Daniela Kołnierowicza, dzisiaj są oni w Warszawie na konferencji. “Skoro zdecydowali się na wystąpienie na konferencji prasowej w Sejmie, to są doprowadzeni do skrajności, takiej desperacji” – podkreślił poseł PO.
Według Siemoniaka “to jest skandal, to jest absurd, to jest coś co obciąża rząd PiS”, ministra spraw wewnętrznych Joachima Brudzińskiego oraz wiceministra Zielińskiego, że “tacy ludzie, którzy poświęcili swoje życie służbie ojczyźnie, narażając życie i zdrowie są dzisiaj poza tą służbą”.
Trzej policjanci, którzy uczestniczyli w konferencji mówili o swoich negatywnych doświadczeniach po ujawnieniu nieprawidłowości w m.in. funkcjonowaniu Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. Norbert Kościesza, który podnosił m.in. kwestię nieprawidłowości w PdOZ-tach czyli Pomieszczeniach dla Osób Zatrzymanych, podkreślił, że w sytuacji braku reakcji na drodze służbowej, kierowane były pisma ws. nieprawidłowości m.in. do Rzecznika Praw Obywatelskich, do prokuratury, do Komendanta Głównego Policji.
“Jak się później okazało wszczęto mi postępowanie za +pisanie bajek+, później następne postępowanie o wydalenie ze służby, w końcu w połowie października (ub.r.) zostałem wydalony ze służby” – powiedział Kościesza. Dodał, że w marcu tego roku zwolniono też jego kolegę, a trzeciego, który również zgłaszał te nieprawidłowości – zawieszono.
Kościesza dodał, że na jego pisma odpowiedziano, że “są to subiektywne odczucia i komendant się nie mści”. “Chociaż to właśnie jest nieprawda” – dodał.
Podkreślił, że po wydaniu przez niego książki – dotyczącej doświadczeń z okresu służby w policji – odezwało się do niego wielu policjantów. “Taka sytuacja nie dzieje się tylko w województwie podlaskim, dzieje się ona w całej Polsce” – zaznaczył. Dodał, że takie sytuacje, jak niedawno opisywany mobbing w komendzie w Lubinie, mają “miejsce w 90 proc. jednostek w kraju”. “I nie dajcie się państwo oszukać, że w policji jest dobrze. Jest to nieprawda i takie sytuacje mają miejsce” – powiedział Kościesza.
Drugi z policjantów Dawid Romaniuk powiedział, że od jakiegoś czasu zaczął zgłaszać nieprawidłowości. Zaznaczył, że ponieważ nadal służy w policji, obowiązuje go zakaz rozmów z dziennikarzami bez zgody przełożonych. “Jeżeli się państwo zwrócą z prośbą o pozwolenie do komendy, do moich przełożonych, bardzo chętnie udzielę wywiadu na temat nieprawidłowości” – dodał. Powiedział przy tym jednak, że “na podstawie pomówień” przez jego kolegów i przełożonych został zawieszony w obowiązkach służbowych.
Trzeci z funkcjonariuszy Wojciech Fiłonowicz zaznaczył, że z Kościeszą i Romaniukiem nie znali się wcześniej, a połączył ich wspólny brak zgody na postępowanie z ludźmi, którzy trafiają na PdOZ, czyli policyjny “dołek”.
Opisywał swój konflikt z przełożonymi, który zaczął się od tego, gdy wytknął brak podstaw prawnych do wspólnych dwuosobowych patroli policjanta i strażnika miejskiego. Podkreślał, że pomimo chęci i zaangażowania strażnicy miejscy nie są przeszkoleni i nie mają uprawnień do podejmowania wielu działań, czy wypełniania dokumentacji procesowej. “Skierowano wtedy przeciwko mnie pozew do sądu o rzekome wykroczenie, sprawę wygrałem – zostałem uniewinniony, ale zapowiedziano mi, że komendant Kołnierowicz jest osobą mściwą i nigdy mi tego nie zapomni, że przyjdzie moment, że tego pożałuję” – powiedział Fiłonowicz.
Dodał, że ten moment przyszedł, bo od kilku dni nie jest już policjantem, został zwolniony. Dodał, że “w międzyczasie przeżyłem wiele nieprzyjemności, wiele szykan”, a teraz nawet nie może być formalnie bezrobotny, bo nie wydano mu świadectwa służby. Fiłonowicz stwierdził, że sprawy uderzające w środowisko oficerskie są umarzane w białostockiej prokuraturze bez względu na to jaki jest materiał dowodowy, sądy podtrzymują te umorzenia, natomiast policjanci niżsi stopniem są karani. “Policjanci boją się odzywać, żeby nie skończyć tak jak ja, czy tak jak Norbert” – dodał.
“Jeden +odstrzelony+, drugi +odstrzelony+, trzeci zawieszony, niedługo prawdopodobnie też będzie +odstrzelony+. Tak się kończy podnoszenie głosu, tak jest w Białymstoku” – powiedział Fiłonowicz.
Posłanka PO Bożena Kamińska powiedziała, że od pół roku trwa jej interwencja, funkcjonariuszy policji z woj. podlaskiego i z innych regionów, którzy mówią o patologiach w tej służbie.
Podkreśliła, że trzej funkcjonariusze, którzy wzięli udział w piątkowej konferencji bronią swojego honoru, ale też walczą o innych policjantów w kraju. Oceniła, że ani szef MSWiA, ani wiceminister Zieliński nie są zainteresowani poprawą sytuacji. Zaznaczyła, że do tej pory nie otrzymała odpowiedzi na skierowaną kilka miesięcy temu prośbę o spotkanie z Zielińskim. (PAP)
Moim zdaniem, bo tylko tak mogę napisać sytuacja w policji jest patologiczna. Moim zdaniem rozwiązanie jest zupełnie proste, ale w tym dziadowskim państwie niewykonalne. Rozwiązanie jest takie: wybieralność komendantów policji na poziomie gminy (miasta). Tak jak w USA wybierają szeryfa w hrabstwie, tak w gminie ludzie powinni wybierać człowieka, który na ich rzecz będzie wykonywał funkcje policyjne i był przełożonym lokalnych policjantów.
Dzisiaj sytuacja jest taka, że panowie (nie wiem czy są panie) komendanci są podlegli swoim służbowym przełożonym, ci zaś wyższym przełożonym, ci wyżsi przełożeni podlegają kaprysom kacyków z partii rządzącej. Krąg służbowego czyli absolutnego podporządkowania się zamyka. Policja w ten sposób została ukształtowana jako formacja służąca władzy rządzącej, a w istocie formacji politycznej, która aktualnie władzę sprawuje. Nie chcę napisać, że nie służy obywatelom, bo zaraz się ktoś obrazi i nie zrozumie tego o co mi chodzi. Niestety można mieć dzisiaj w Polsce wrażenie, że tu nie o dobro obywatela idzie, a o wykonywanie poleceń przełożonych.
Przykład: czy jest dobre dla obywateli to, że w skali całej Polski wydano w 2018 r. tylko 122 pozwolenia na broń do obrony osobistej? Tak, odpowiedzą panowie komendanci, bo wiedzą czego oczekują od nich przełożeni, ale zwykli ludzie mają zupełnie odmienne przekonanie w tej sprawie. Właśnie na tym polega absolutny rozdźwięk pomiędzy tym czyje interesy realizuje policja ukształtowana jako formacja podległa politykom. Jak to działa w Ameryce możecie przeczytać w artykule pt. Sheriff on gun law: I’ll go to jail to protect the Constitution – z całą pewnością napiszę więcej o tej sprawie.
Faktyczna (służbowa) zależność sprawia, że ten od kogo zależy to czy i ile dostanie ktoś wypłaty powoduje, że taki przełożony staje się feudalnym panem gdy jest jednoosobowy. Tak jest obecnie w Policji. Od najniższego w hierarchii policjanta myślenie jest takie, że trzeba robić to czego oczekuje ten od kogo zależy moja dalsza praca (wypłata). Faktyczna zależność od społeczeństwa staje się wówczas gdy w wypłata zależy od tego czy wybiorą pana komendanta ludzie. W wyborach ludzie dają wyraz zadowoleniu lub nie i to sprawia, że mamy do czynienia z pragnieniem spełniania oczekiwań tego społeczeństwa. Policja nie jest po to, aby spełniać oczekiwania rządzącej władzy polityków. Policja jest od tego aby służyć suwerenowi – społeczeństwo, narodowi. Lokalna policja w gminach i powiatach jest od służenia lokalnej społeczności. Samo przysięganie narodowi nie wystarczy, jeszcze faktyczne mechanizmy muszą być takie, aby tak się działo.
Niestety myśmy dali się ogłupić, okłamać, że rząd/władza wie lepiej jak policjant na służyć lokalnej społeczności, z tego powodu nie może być taki lokalny komendant wybierany. To zwyczajne kłamstwo. To tylko zasłona mająca za cel osiągnięcie stanu, aby policja od pierwszego do ostatniego policjanta była podporządkowana politycznym swoim zwierzchnikom w postaci kacyków partii rządzącej (tej czy innej, nie piszę teraz o kacykach z PiS-u).
W USA doskonale się sprawdza wybieralność szeryfów. Szeryf wie kto go wybiera, wie kto jest tak naprawdę jego pracodawcą, kto mu płaci i wiedzą to zarazem wszyscy pracownicy biura szeryfa. Tam sprawa jest prosta. Uśmiechnięty szeryf wdzięczy się lokalnej społeczności i wszyscy są zadowoleni. Tak samo być powinno w Polsce i gdyby tak było, nie czytalibyśmy o takich patologiach jak wyżej.
Wybieralność lokalnych komendantów policji w takim samym trybie jak wybieranie prezydenta, burmistrza czy wójta, to postulat partii Ruch 11 Listopada. Władza, także ta policyjna musi wrócić faktycznie do ludzi, być od nich zależna, a nie być wykonywana z poziomu pana kacyka ministra. To, że Policja musi być formacją skierowaną centralnie to mit. Powtarzam, w USA jest inaczej i ludzie są zadowoleni. Niech sobie będzie CBŚP, jako formacja ogólnokrajowa, ale niech policja wreszcie zacznie faktycznie zależeć od suwerena, od zwykłych ludzi w gminie. Aby tak było ci mieszkańcy muszą wybierać lokalnego komendanta, wybierać i rozliczać z tego czy dobrze się wobec nich zachowuje, czy tak jak tego oczekują, czy robi to co jest w ich interesie. Tylko taka faktyczna zależność może to sprawić.