W Wielkiej Brytanii gdy powiesz, że chcesz się bronić przed terrorystami bronią palną, stracisz pozwolenie na broń

Callum Long-Collins, pasjonat strzelectwa i propagator sportów strzeleckich w Wielkiej Brytanii poinformował, że stracił licencje na broń z powodu obaw policji dotyczących publikowanych przez niego „treści ekstremistycznych” w mediach społecznościowych.

Ten 28 latek prowadzi na YouTube kanał English Shooting, w którym porusza sprawy związane z legalnym posiadaniem broni palnej i promuje sportowe strzelectwo dynamiczne. Sport ten polega na przemieszczaniu się po torach przeszkód i strzelaniu do papierowych i metalowych celów. W sporcie tym, strzelcy zrzeszeni w lokalnych i międzynarodowych organizacjach takich jak IPSC (International Practical Shooting Confederation) czy IDPA (International Defensive Pistol Association), współzawodniczą używając m.in. broni wojskowej dopuszczonej na rynek cywilny.

Jedno z nagrań, które Long-Collins zamieścił po zamachach terrorystycznych na Bataklanie w listopadzie 2015 r., nosiło tytuł „Ataki Paryskie: Czas na samoobronę”. Film ten jest już niedostępny na YouTube.

W wywiadzie dla BBC w 2016 roku Youtuber powiedział: „Brytyjczykowi legalnie posiadającemu broń palną nie wolno wypowiadać się na tematy związane z jej potencjalnym wykorzystaniem w samoobronie”.

Zwrócił się do ponad 17 000 subskrybentów swojego kanału na YouTube mówiąc:

„Powiedziano mi, że w odczuciu policji, komentarze umieszczane przez innych użytkowników pod moimi nagraniami promują postawy niezgodne z przepisami dotyczącymi legalnego posiadania broni palnej w Wielkiej Brytanii, a prowadzony przeze mnie kanał stanowi forum ekstremizmu.”

Po cofnięciu mu licencji na pistolet i strzelbę w 2016 roku Long-Collins przegrał odwołanie się od tej decyzji administracyjnej przed sądem w Portsmouth. Policja poinformowała go, że raczej nie ma szans na ponowne uzyskanie licencji w przyszłości.

Long-Collins nie jest jedynym brytyjskim aktywistą, który opowiada się za powszechnym dostępem do broni. Dwaj inni z którymi współpracuje są zrzeszeni w Partii Libertariańskiej. Jeden z nich powiedział: „Miłośnicy broni palnej napotykają na arbitralne i drakońskie restrykcje”. Drugi z nich określił wprowadzone w Nowej Zelandii po masakrze w Christchurch restrykcje jako atak na „przestrzegających prawa strzelców”. Porównał dzisiejszą sytuację do tej, która miała miejsce po masakrze w Dunblane w Wielkiej Brytanii w 1996 roku.

Wprawdzie kanał YouTube Long-Collinsa nie jest polityczny, ale autor przyznaje, że niektóre jego nagrania mogą być uznane za kontrowersyjne. Powiedział, że policja najpierw poddała weryfikacji jego licencje sportowe z powodu „fałszywego oskarżenia o napaść”, a potem zaczęła interesować się jego wypowiedziami w mediach społecznościowych.

„Kluczowe był nagranie, które opublikowałem po atakach w Paryżu. Wyraziłem w nim opinię, że Francuzi powinni móc się jakoś bronić, ponieważ takie ataki często się powtarzają.” Twierdzi, że chciał w ten sposób „rozpocząć publiczną dyskusję”.

Tony Hill, szef wydziału policji w Hampshire wydającego licencje na posiadanie broni stwierdził, że pozwolenie na broń zostało Long-Collinsowi odebrane, „ponieważ istniały realne obawy, że bezpieczeństwo publiczne może być zagrożone”.


Wpis ten opracowany na postawie „Gun licences stripped from shooting activist over YouTube comments” dedykuję tym wszystkim, którzy nie rozumieją czym się różni dostęp do broni na pozwolenie, od prawa do broni. Niedawno pisałem o tym, że to rządy, a nie przestrzegający prawa obywatele są przyczyną największych w historii masakr. Jedynym narodem w Europie, który zawsze był mądry przed szkodą są Szwajcarzy. Szwajcarscy strzelcy sportowi, myśliwi i inni praworządni obywatele sprzeciwiają się jednogłośnie narzucanej im na głowę pętli. W Polsce taka zgodna postawa społeczna jest nie do pomyślenia z powodu zbyt długiej indoktrynacji ze strony lewicowych rządów.

(opracowanie Tomasz Trocki)


Callum Long-Collins

Właściwie to niewiele można dodać ponad to co powyżej w dedykacji napisał Tomasz Trocki. Straciliśmy już wszystko, straciliśmy prawa i zgodziliśmy się aby jeszcze tymczasowo mieć to co naszym prawem jako przywilej, jako hobby-zabawę, jako instrumenty do sportowej rywalizacji. Już jest naprawdę wielu, co boją się mówić o prawie do broni. Mówią cicho, bo nam nasze zabawki zabiorą. Słuchać tego niewolniczego słownictwa nie mogę. 

Dzisiaj gdy garstka próbuje zatrzymać postępujący rabunek naszych naturalnych praw, jesteśmy… no właśnie, jakiego użyć słowa. Eksterminowani? W Polsce może jeszcze nie, ale jak czytacie w Wielkiej Brytanii już tak jest. Niewyobrażalne, ale prawdziwe.