Z cyklu broń ratuje życie: strzelił w nogę agresywnego, pijanego, naćpanego nożownika, prokurator oskarżył go o usiłowanie zabójstwa – to historia z Płocka
- Autor: Andrzej Turczyn
- 2 czerwca 2019
- Brak komentarzy
Polska, Płock, 7 lipca 2018 roku, około godziny 3 w nocy. Historia Jacka Widyka, dzisiaj ma około 50 lat, od 10 miesięcy siedzi w areszcie śledczym pod zarzutem usiłowania zabójstwa.
Bohater wpisu użył broni palnej posiadanej w celu sportowym do obrony przed przed pijanym, naćpanym i agresywnym nożownikiem, strzelając mu w nogę, prokurator nie dostrzega obrony koniecznej, za to widzi zamiar zabicia.
Z dużymi szczegółami zdarzenia opisane są we wpisie na stronie wyborcza.pl. W moim wpisie przedstawię jedynie istotę rzeczy. Przedstawię obraz tego moralnie zgniłego i upadłego państwa, w którym gdy ktoś do obrony zdrowia czy życia użyje broni palnej staje się przez to winnym.
Do jednego z Płockich pubów Jacek Widyk przyszedł ze znajomymi po pracy (Katarzyna i Monika). Siedzieli w ogródku, znajome z którymi przyszedł piły alkohol, on nie pił w ogóle, bo miał je później porozwozić. Wpół do trzeciej poszedł po samochód, który był zaparkowany kilka ulic dalej. Wszedł po dziewczyny, ale poprosiły go, żeby jeszcze trochę poczekał. Usiadł. Chwilę później otoczyła ich grupa kilku osób, był wśród nich Grzegorz H. Pierwszy raz w życiu go widział. Nie wie, czego chcieli i co mówili, bo było głośno, grała muzyka. Dziewczyny zaczęły się kłócić. Grzegorz H. w pewnym momencie popchnął i uderzył Katarzynę, potem przewrócił Monikę tak, że jej głowa uderzyła w blat stolika. Monika chciała się z H. bić, ale Jacek ją powstrzymał.
Wówczas H. całą agresję przeniósł na niego. Krzyczał, że go „zajebie”, że „nie wyjdzie żywy z klubu” i „już, kurwo, nie żyjesz”. Trwało to chwilę. Widyk sięgnął do paska spodni, gdzie w kaburze miał CZ 9mm, posiadanego w oparciu o pozwolenie w celu sportowym. Widyk tłumaczył, że poczuł się zagrożony. Agresywny Grzegorz H. jest dużo większy od niego, stał blisko, blokował wyjście ze swoimi znajomymi i groził. Wszyscy wokół byli pijani.
Wyjął więc broń i zawołał: „Gleba!”. H. zaczął się cofać. Jacek Widyk szedł za nim w kierunku do wyjścia z pubu. Nagle ktoś z boku uderzył go w głowę, ktoś inny próbował mu wyszarpać broń. W tym momencie w ręku Grzegorza H. pojawił się nóż, Widyk krzyknął, żeby rzucił, ale tamten ruszył z nożem na niego. Wycelował w nogę poniżej kolana i strzelił, żeby zatrzymać naćpanego napastnika. Trafił tam, gdzie chciał trafić – w nogę. Posiadacz broni palnej został ostatecznie przez pijane towarzystwo obezwładniony i poważnie pobity. Trafił najpierw do szpitala, a później do aresztu śledczego.
Prokurator oskarżył ofiarę o usiłowanie zabójstwa. Jakie to polskie. Przecież w ten kraj każdy cywil, który posiada broń palną to groźny bandyta – ta komunistyczna nauka jak widać w prokuraturze nieustannie trwa. Prokurator widzi zdarzenie od połowy, zupełnie nie widzi zachowania pana H. jego agresji, faktu, że był pijany i naćpany, że miał nóż. Na jedno oko widzi prokurator?
Pan H. to lider grupy kibiców Wisły Płock, trenuje na słowni, bierze udział ustawkach, karany “tylko raz” za udział w bójce, znany policji. Badanie krwi wykazuje wynik pozytywny dla THC, kokainy i jej metabolitów oraz sporo alkoholu.
Dalsze szczegóły ma stronie wyborcza.pl. Na koniec tylko dodam, że z aresztu Jacek Widyk ma do nas wszystkich przesłanie:
Drugi raz bym tego nie zrobił. Nie stanąłbym w niczyjej obronie.
W normalnym świecie facet otrzymałby medal, pochwałę za obronę zaatakowanej przez agresywnego łobuza kobiety. W Polsce życie mu instytucje zgniłego państwa zamieniły w koszmar. Powinien był dać się pobić może na śmierć, a wówczas dzielna prokuratura i policja dostrzegłby w nim ofiarę. Co za upadek.
Kończę komentarz, straszliwa to opowieść, komentujcie sami, bo mi brakuje kulturalnych słów na to wrogie nam, zdemoralizowane państwo i jego służby. Gdzie rozum, gdzie jakiś elementarny rozsądek? Oskarżyć człowieka o usiłowanie zabójstwa, bo się bronił? To możliwe jest tylko w ten kraj.
Gdybym był ministrem sprawiedliwości, tak sobie pomarzę – poleciłbym cofnąć akt oskarżenia, wszcząć sprawę przeciwko rzeczywistemu sprawcy w tym zdarzeniu, wyrzucić z pracy prokuratora i jego przełożonego i wszcząć przeciwko nim postępowanie karne o nadużycie uprawnień i niedopełnienie obowiązków. Jacek Widyk wyszedłby z więzienia, dostałby medal za obywatelską postawę i sowite odszkodowanie za krzywdy jakie wyrządziła mu Polska.
Pamiętajcie proszę o wsparciu Fundacji Trybun.org.pl. Moje możliwości oddziaływania na przestrzeń publiczną, są miarą waszego zaangażowania i wsparcia. Trwa realizacja akcji billboardowej, do pokrycia bieżących wydatków potrzeba jeszcze 1500 zł.
Uzupełnienie. Czytam niektóre komentarze na Facebook i przestraszyłem się. Niektórzy ludzie są mentalnymi niewolnikami, takim co to drżą przed tym czego oczekuje od nich tajemny duch (komunistycznej ustawy), nawet gdy to nie jest napisane w ustawie.
Z ustawy o broni i amunicji wynika, że broń do celów sportowych można nosić załadowaną w każdym miejscu i o każdym czasie. Z ustawy wynika, że broni palnej zarejestrowanej do celów sportowych można używać do obrony koniecznej. Reguły użycia w obronie koniecznej i noszenia broni palnej do celów sportowych i co celów ochrony własnej są identyczne.
Dla nich sprawa nie jest jednoznaczna, bo to była broń w celu sportowym i miał ją człowiek w knajpie pomiędzy pijanym towarzystwem. Broń sportowa tylko na strzelnicy. Tego typu bzdury piszą niektórzy komentatorzy.
Widzę, że trzeba z jeszcze większa mocą zmuszać ludzi do myślenia, rozdzierać ich dobre samopoczucie ich niewiedzę i głupotę, bo mentalność komusza zagnieździła się w polskich duszach. Nie zgadzam się na to.
Uzupełnienie. Taki oto komentarz do tej sprawy otrzymałem:
Aby lepiej zrozumieć co zaszło w Lisiej Jamie i dlaczego ofiara siedzi od prawie roku w areszcie, należałoby przyjrzeć się bliżej powiązaniom postrzelonego Grzegorza H. oraz jego brata, którzy to stali na bramce (zatrudnieni “nieoficjalnie”). Opisywani są jako kibole, ale na bramce w tym lokalu stoją głównie policjanci (czynni lub emerytowani) oraz osoby przez nich polecane. Byle kmiot – chuligan stadionowy nie miałby szans tam pracować bez solidnej rekomendacji.