Zniewolony przez totalitarny rząd lud chciał sięgnąć po broń, bo zamarzył o wolności – na podstawie Czerwca 1956

Właśnie minął czerwiec. W czerwcu smutna rocznica Poznańskiego Czerwca 1956. Smutna, bo to rocznica przegranej walki, ale pouczająca zarazem. Na podstawie Czerwca 1956 widać co tak naprawdę jest potrzebne do posiadania wolności. To coś nazywa się broń.

Robotniczy bunt i walka rozpoczęła się 63 lata temu, w czerwcu 1956. Na ulicach Poznania zginęło 58 osób. Bohaterowie Czerwca ’56 rzucili wyzwanie komunistycznej władzy, by zawalczyć o godność. To był też protest przeciw opresji i wszechobecnej, jedynie słusznej ideologii. Na ulicach Poznania wybrzmiało głośne, stanowcze nie dla indoktrynacji i propagandy.

Robotnicy Zakładów Cegielskiego, wówczas Zakładów im. Stalina (ZISPO), 28 czerwca 1956 r. podjęli strajk generalny i zorganizowali demonstrację uliczną krwawo stłumioną przez milicję i wojsko. Według ustaleń wciąż trwającego śledztwa życie straciło wówczas 50 cywilów, czterech żołnierzy, trzech funkcjonariuszy UB i milicjant. Kilkaset osób zostało rannych.

Około stutysięczny tłum krzyczał: chcemy wolnej Polski, chcemy chleba, precz z komuną, precz z dyktaturą, precz z Ruskimi. Domagano się podwyżki płac, obniżki norm pracy, obniżki cen, odśpiewano hymn państwowy i +Boże coś Polskę+. W tym czasie opanowano Urząd Miejskiej Rady Narodowej, który znajdował się w Zamku, i gmach KW PZPR oraz Komendę Wojewódzką MO przy moście Uniwersyteckim.

Około godziny 11.00 padły pierwsze strzały z gmachu UB. Byli pierwsi ranni i pierwsze śmiertelne ofiary. Był to sygnał do walki zbrojnej. Każdy, kto znajdował się w tym w rejonie czy był uzbrojony, czy nie – mógł otrzymać śmiertelny postrzał. W tych to godzinach szturmem opanowano więzienie przy ul. Młyńskiej, zdobywając broń i amunicję. (…) Około godz. 12.00 w rejonie ulicy Kochanowskiego i Dąbrowskiego pojawiły się czołgi dla ochrony Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Państwowego. Dwa czołgi zostały opanowane i rozbrojone przez powstańców – a 9 czołgów, które zamierzały dostać się w rejon ul. Dąbrowskiego, Kochanowskiego – zostało podpalonych.

Do ochrony wyznaczonych obiektów komendant Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych skierował ok. 300 elewów, 16 czołgów, 2 transportery BTR i 30 samochodów. Część pojazdów została opanowana przez demonstrantów, a załogi rozbrojone. Grupy demonstrantów zabrały broń ze studium wojskowego poznańskich uczelni, a także komisariatów MO w Poznaniu i podpoznańskich miejscowościach.

Do Poznania przybyła czerwona świnia, tow. premier Józef Cyrankiewicz, który wygłosił przemówienie radiowe. W jego trakcie padły przytaczane później często słowa: Każdy prowokator, czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej niech będzie pewny, że mu te rękę władza ludowa odrąbie.

Po tym poznaje się zły, antyobywatelski rząd, że ogranicza dostęp do broni przez przestrzegających prawa obywateli. Rząd zawsze opowiada kłamstwa, że celem rozbrojenia jest porządek i bezpieczeństwo publiczne, w konsekwencji pomyślność obywateli. Prawda zaś jest prozaiczna, chodzi o to aby ludzie byli poddani, zniewoleni, aby można ich było bezkarnie okradać z owoców ich pracy w przeróżnych podatkach, opłatach i daninach. W 1956 roku w RPL obowiązywała wciąż kara śmierci za tzw. nielegalne posiadanie broni, a ludzie byli głodni i zniewoleni. Dzisiaj ta sama cecha jest wyznacznikiem złego rządu. Jest to obiektywne kryterium do oceny czy rząd zmierza czy też nie, w kierunku totalitarnej kontroli obywateli, a w istocie poddanych.

Władza rządu nad obywatelem zawsze się rozszerza. Niepostrzeżenie ale coraz dalej i dalej, dla wiecznej szczęśliwości poddanych rosną regulacje, władza rządu rozrasta się na kolejne dziedziny życie ludzkiego i społecznego. Czasem jest skokowy postęp – rewolucja jak w Rosji, czasem zjawisko odbywa się niepostrzeżenie, może nawet demokratycznie jak np. w Niemczech. Nieustannie zjawisku towarzyszy coraz lepsza organizacja rządu w kontroli poddanych, której jednym z najistotniejszych elementów jest kontrola posiadania broni.

Zawsze jest tak, że z tego robi się coś strasznego. Zawsze jest tak, że ludzie w końcu zaczynają myśleć o wolności, że jednak są zniewolenie i okradani, chcą się wyzwolić. Niestety wyzwolenie spod jarzma dobrego i opiekuńczego, ale totalitarnego rządu, nie może się odbyć bez broni. Ciśnienie wzrasta i następuje wybuch, który o ile rzeczywiście ma za cel  odzyskanie wolności musi zmierzać do zdobycia broni. Dokładnie jak w Poznaniu 1956. Tamtym ludziom należy się szacunek, oni naprawdę chcieli wolności, bo chcieli sięgnąć po broń. Niestety nie udało im się.