W Polsce poczucie bezpieczeństwa jest duże – co zrobisz gdy przestępca właśnie ciebie odwiedzi – statystycznie jest to przecież możliwe?

Polska jest bardzo bezpieczna. Czujemy się bezpieczni. Poczucie bezpieczeństwa rośnie. To wszystko jest prawda i taka jest rzeczywistość.

Mam jednak pytanie, do tych wszystkich, którzy na statystycznym poczuciu opierają swoje bezpieczeństwo: co zrobisz, jak przestępca do ciebie zawita, co statystycznie jest przecież możliwe? Wizyta przestępcy właśnie u ciebie zupełnie nie zmieni poczucia bezpieczeństwa u innych.

Czy statystycznie będziesz nadal się czuł bezpieczny? Czy zgodzisz się na popełnienie na tobie zborni, przecież to tylko statycznie dla innych nieistotne zdarzenie. Inni będą i tak czuli się bezpieczni, bo przecież na statystycznym poczuciu bezpieczeństwa opierają swoje bezpieczeństwo.

Poczucie bezpieczeństwa nazywa to co jest wciskane nam w ostatnich latach. Poczucie – od czuć, mieć wrażenie, być przekonanym. Czyli coś co niekonieczne związane jest z faktami.

Polacy mają poczucie bezpieczeństwa, a ja czuję, że ktoś tym poczuciem robi was rodacy w …a. Statystyka dotyczy ogółu, a bezpieczeństwo jest indywidualne. Właśnie na tym zasadza się oszustwo stosowania poczucia bezpieczeństwa do indywidualnej osoby.

Zastanawiałem się już od jakiegoś czasu jak odpowiadać na oto poczucie bezpieczeństwa. Przecież powszechne poczucie bezpieczeństwa jest jednym z argumentów używanych do negowania konieczności zapewnienia Polakom szerszego dostępu do broni.

Wymyśliłem, że trzeba odpowiadać tak jak to jest wyżej. Statystycznie czuj się bezpieczny, ale co będzie z twoim losem, losem twoich najbliższych, gdy statystyczny margines przestępczy właśnie do ciebie zawita? Poświęcisz wszystko co drogie, co najważniejsze w twoim życiu, bo statystyka mówiła, że nie warto interesować się dostępem do broni?

Skoro tak, to ok, kończymy rozmowę. Nie chcę rozmawiać z oszołomami, którzy na statystyce opierają własne, bliskich bezpieczeństwo, a może i życie.

  

Uzupełnienie. Przyszedł mi do głowy jeszcze jeden argument na to mityczne “poczucie bezpieczeństwa” jako argument za brakiem potrzeby liberalizacji przepisów o dostępie do broni.

Otóż skoro poczucie bezpieczeństwa jest tak duże i ma uzasadniać to, że Polacy nie chcą mieć dostępu do broni, to Polacy sami powinni wybierać. Przepisy powinny być racjonalne i kto ma duże pouczcie bezpieczeństwa przecież i tak nie będzie chciał mieć broni.

Dlaczego jest tak, że na anonimowych badaniach statystycznych opierać niemożliwość skorzystania z prawa do indywidualnego wyboru każdego przestrzegającego prawa obywatela? Kto chce, mając niskie poczucie bezpieczeństwa, uzyska pozwolenie, kto chce, mając wysokie zaufanie do statystyki, nie skorzysta z tego wyboru.

Jak widzicie “wysokie poczucie bezpieczeństwa” jako argument przeciwko możliwości posiadania broni, to kolejne wielkie emocjonalne oszustwo całego społeczeństwa, bez związku z merytorycznym podejściem do zjawiska posiadania broni.