Niepohamowany apetyt rządu Nowej Zelandii w ograniczaniu dostępu obywateli do broni palnej
- Autor: Andrzej Turczyn
- 30 lipca 2019
- Brak komentarzy
22 lipca rząd Nowej Zelandii pod przywództwem Partii Pracy ogłosił szeroki wachlarz nowych propozycji dotyczących kontroli broni. Ruch ten nastąpił w ramach trwającego na wyspie programu konfiskaty powszechnie posiadanej półautomatycznej broni palnej od praworządnych właścicieli tejże broni, który będzie trwał do 20 grudnia. Najnowszy atak rządu na właścicieli broni palnej prawdopodobnie doprowadzi do dalszego obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec programu konfiskaty broni palnej.
W marcu, po głośnej strzelaninie w Christchurch, premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern przychyliła się do zakazu i konfiskaty kilku rodzajów powszechnie posiadanej w tym kraju broni palnej.
Nowelizacja rozporządzenia w sprawie broni (zakazanej broni palnej, magazynów i części) została przyjęta na początku kwietnia 2019r. i zgodnie z podejściem nowozelandzkiej policji zakazuje posiadania następujących rodzajów broni:
– Wszystkich rodzajów samopowtarzalnej (półautomatycznej) broni palnej (w tym strzelby półautomatyczne). Z wyłączeniem strzelb kaliber .22 lub mniej, o ile posiadają one magazynek (odłączany lub nie) mieszczący nie więcej niż 10 naboi oraz z wyłączeniem tych strzelb samopowtarzalnych (półautomatycznych), które mają nierozłączny, rurowy magazynek, który mieści nie więcej niż 5 naboi.
– Strzelb typu “pump action” które posiadają odłączany magazynek lub magazynek rurowy mogący pomieścić ponad 5 naboi.
Ponadto przepisy zakazują stosowania magazynków, które mogą pomieścić więcej niż 10 naboi, magazynków do strzelb, które mogą pomieścić więcej niż 5 naboi, oraz szeregu półautomatycznych części i akcesoriów do broni palnej. Posiadacze nielegalnej w świetle nowych przepisów broni palnej są zobowiązani do jej modyfikacji w celu spełnienia wymogów poprawki dotyczącej broni lub oddania jej w ramach tzw. “collection event”, za z góry ustaloną finansową rekompensatę. Wkrótce po wprowadzeniu nowego zakazu, niektórzy przedstawiciele organów ścigania i społeczności zajmującej się kontrolą broni wskazali na fakt, że rząd nie wykonał kluczowego kroku w procesie rozbrojenia cywilnego jakim jest przymus rejestracji broni palnej. Obecnie potencjalni właściciele broni muszą uzyskać pozwolenie na broń palną jedynie dla pistoletów i niewielkiej grupy broni długiej.
Brak szczegółowego rejestru podważył zdolność rządu do zapewnienia zgodności z wysiłkami w zakresie konfiskaty broni palnej. Odnosząc się do tej kwestii, Prezydent Nowozelandzkiego Stowarzyszenia Policji Chris Cahill skarżył się w maju: “Naprawdę nie mamy pojęcia, ile sztuk tej broni palnej jest w Nowej Zelandii. Co wskazuje na to, jak złe było nasze prawodawstwo dotyczące broni palnej, doprowadzając do tego, aby wymknęło się to spod kontroli”. Współzałożycielka “Gun Control NZ” Philippa Yasbek narzekała w Washington Post: “Jest mało prawdopodobne, aby broń ta została skonfiskowana przez policję, ponieważ nie wiedzą oni o jej istnieniu.Stanie się ona bronią czarnego rynku, jeśli ich właściciele zdecydują się nie przestrzegać prawa i staną się przestępcami”.
Zgodnie z komunikatem prasowym z 22 lipca, wydanym przez Ardern i ministra policji Stuarta Nasha, kompleksowa rejestracja broni palnej jest głównym priorytetem legislacyjnym rządu w zakresie broni palnej.
Biorąc pod uwagę ostatnie działania rządu, można by się racjonalnie zastanowić jak skuteczny byłby taki plan rejestracji. Posiadacze broni są teraz na bieżąco informowani przez portal Kiwi, że ich rząd skonfiskuje broń palną i że rejestr ułatwi realizację tego zadania. Właściciele broni palnej, którzy przystaną na rejestrację swojej broni, w praktyce skażą się na “tymczaczasowe” posiadanie broni zależne od kaprysu państwa, które to państwo wykazuje ogromną wolę wywłaszczenia ich z ich własności praktycznie w każdej chwili.
Przesłanie Ardern i Stuarta zawierało jedynie ogólne zarysy propozycji legislacyjnych rządu, zaznaczając, że pełne prawodawstwo zostanie opublikowane w sierpniu. Proponowane ograniczenia obciążają każdy aspekt posiadania broni w Nowej Zelandii. W oświadczeniu stwierdzono, że nowe prawodawstwo będzie funkcjonowało zgodnie z następującymi zasadami :
– Ustanowienie rejestru broni palnej i posiadaczy pozwoleń, który ma być wprowadzony w ciągu 5 lat.
– Zaostrzenie zasad otrzymywania oraz utrzymywania pozwolenia na broń palną.
– Zaostrzenie zasad dla sprzedawców broni, aby zdobyć i zachować licencję.
– Wymóg odnawiania licencji co pięć lat.
– Wprowadzenie nowego systemu flag ostrzegawczych, tak aby policja mogła interweniować jeżeli ma obawy co do zachowania posiadacza licencji.
– Zakaz nabywania broni przez osoby odwiedzające Nową Zelandię.
– Ustanowienie systemu licencjonowania klubów strzeleckich i nowopowstałych strzelnic.
– Utworzenie nowej formalnej grupy, której zadaniem będzie udzielanie Policji niezależnych porad dotyczących broni palnej, w skład której wejdą osoby pochodzące ze społeczności posiadaczy broni i spoza niej.
– Zapewnienie zaostrzonej kontroli nad reklamowaniem broni palnej.
– Wymóg posiadania licencji na zakup magazynków, części i amunicji.
– Zwiększenie kar i wprowadzenie nowych rodzajów przestępstw.
– Podkreślanie w nowo tworzonym prawie, że posiadanie broni palnej jest przywilejem i wiąże się z obowiązkiem wykazania przez obywateli wysokiego poziomu bezpieczeństwa i odpowiedzialności.
Oprócz wymogu rejestracji, działania podejmowane w Nowej Zelandii najbardziej dotyczą rozszerzenia subiektywnej swobody decyzyjnej rządu w procesie wydawania zezwoleń na broń palną.
Dokument dołączony do komunikatu prasowego zatytułowanego “Ustawa o zmianie ustawy o broni: Pytania i odpowiedzi” wyjaśnia jak inwazyjne mogą być nowe wymogi licencyjne.
W sprawozdaniu Q+A stwierdzono, że “policja będzie miała szerszy zakres uprawnień do interweniowania przy użyciu szeregu środków służących zapewnieniu zgodności i egzekwowaniu prawa”. Ponadto, ustawodawstwo będzie wymuszać na lekarzach działania mające na celu uznaniowe ograniczanie prawa do posiadania broni. W dokumencie wyjaśniono: “Pracownicy służby zdrowia będą mieli nowy obowiązek powiadamiania policji, jeśli uważają, że posiadacz licencji nie powinien używać broni palnej”. W artykule przytoczono “uzależnienie od hazardu” jako okoliczność, która może dyskwalifikować osobę fizyczną w przypadku chęci uzyskania licencji.
W programie Q+A rozwinięto również kwestię “flag ostrzegawczych wbudowywanych w system licencjonowania”. W dokumencie zauważono, że “Zachowanie, które podniesie flagi, obejmuje zachęcanie do przemocy, nienawiści lub ekstremizmu”. Innymi słowy, rząd Nowej Zelandii staje się arbitrem oceniającym jakie poglądy polityczne oraz wypowiedzi są akceptowalne i łaskawie zezwala na korzystanie z praw do broni palnej w zależności od tego, czy dana osoba dostosuje się do jego dyktatu. Potencjalny lub aktualny licencjobiorca broni palnej może również otrzymać “flagę ostrzegawczą” na przykład za tak ogólnie zdefiniowane wykroczenie jakim jest “okazywania lekceważenia dla cudzej własności lub ziemi”.
W przytoczonym komunikacie prasowym cytowana jest następująca wypowiedź Nasha “Posiadanie broni jest przywilejem, a nie prawem”. To rozumowanie jest błędne. Prawo do posiadania i noszenia broni jest rozszerzeniem naturalnego prawa do samoobrony, a zatem jest nieodłączną cechą wszystkich ludzi i nie jest uzależnione od istnienia rządu. Rządy mogą nie uznać tego prawa, ale nie mają uprawnień do jego eliminacji.
Niektórzy amerykańscy politycy podzielają poglądy Nasha na temat praw do broni, a wielu z nich podziela zapał Ardern do kontrolowania społeczeństwa poprzez ograniczenia dotyczące broni palnej. Amerykanie powinni zwracać szczególną uwagę na działania rządu Nowej Zelandii, ponieważ daje to ważny wgląd w cele i sposób myślenia krajowych przeciwników politycznych Drugiej Poprawki.
(źródło nraila.org tłumaczenie Maciej Rozwadowski)
W ramach komentarza kilka dosłownie zdań. Po pierwsze Nowa Zelandia goni Polskę, bo wszystko to co oni mają mieć od lat obowiązuje w Polsce. No może nie mamy jeszcze zakazu posiadania broni samopowtarzalnej, ale przecież wdrażanie dyrektywy unijnej dopiero przed nami, a pierwsze przymiarki już poznaliśmy.
Po drugie i to chyba najważniejsze, w pewnym nawiązaniu do tego co pisałem wczoraj we wpisie pt. Masowe morderstwo w strefie wolnej od broni (gun free zone) w Gilroy w Kalifornii, represje podejmowane przez rząd NZ wobec przestrajających prawa obywateli, nie mają związku z mordem w Christchurch. Jakiś wyznawca lewicowej utopii zastrzelił sporo osób, a rząd NZ z taką gorliwością zaatakował przestrzegających prawa ludzi, jakby tylko czekał na pretekst do wykonania dawno obmyślonego planu.
To zupełnie podobnie jak z dyrektywą bieńkowskiej. Ten kagańcowy akta prawa też skierował swoje ostrze przeciwko przestrzegającym prawa ludzi, bo jakiś islamista mordował używając nielegalnej broni.
Oczywiście w spiski nie wierzę, ale… to jakby się umówili: ktoś kogoś zamorduje, a później rząd zrobi porządek z przestrzegającymi prawa obywatelami. Gdyby odłączyć słowa i patrzeć na te sceny jak na film niemy, to dokładnie taki należałoby wyprowadzić wniosek.