Tragedia na polowaniu – wyciągana z tylnego siedzenia samochodu broń “sama” nie wystrzeliła – regułom bezpieczeństwa uchybił człowiek
- Autor: Andrzej Turczyn
- 12 września 2019
- Brak komentarzy
Portal rmf24.pl informuje o tragicznym zdarzeniu na polowaniu w Wólce Jagielczyńskiej w województwie łódzkim:
Broń wyciągana z tylnego siedzenia samochodu wystrzeliła w niekontrolowany sposób i ranił mężczyznę w głowę. Myśliwy zginął na miejscu.
Dwaj myśliwi udali się na polowanie. Gdy myśliwy brał broń leżącą na tylnym siedzeniu samochodu, jak twierdzi, broń wystrzeliła w sposób niekontrolowany.
Szczerze pisząc nie przekonuje mnie to wcale. Broń palna to zwyczajne narzędzie, które samo nic nie jest w stanie zrobić. Sama broń nie strzela, sama się nie ładuje. Za wszystko odpowiedzialny jest człowiek. Rozumiem, że myśliwy który brał broń powiedział o niekontrolowanym strzale, ale to moim zdaniem zwyczajne bajki.
Mamy do czynienia z kilkoma zaniedbaniami i naruszeniem wielu przepisów. Reguły posługiwania się bronią myśliwską podczas polowania regulują przepisy Rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 23 marca 2005 r.w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz.
Pan myśliwy, którego broń wystrzeliła w sposób niekontrolowany nie zastosował się co najmniej kilku przepisów regulujących bezpieczeństwo. Gdyby je stosował, nawet gdyby prawdą było, że padł niekontrolowany strzał, drugiemu myśliwemu i tak by się nic nie stało.
Zasadnicze przepisy, które zostały naruszone to §8 i §9 ust. 2 wskazanego rozporządzenia. Przepisy mają brzmienie:
§8 Myśliwy jest odpowiedzialny za bezpieczne używanie broni i amunicji (…).
§9 ust. 2 Przy (…) poruszaniu się pojazdem, w obwodzie, w którym myśliwy wykonuje polowanie, broń powinna być rozładowana.
Z opisu zdarzenia wynika, że w pojeździe broń była naładowana i odłożona na tylne siedzenie auta. Niedopuszczalna sytuacja, każdy posiadacz broni to wie i nie podlega to dyskusji.
Gdyby było tak, że broń rzeczywiście była uszkodzona i padł niekontrolowany strzał bez naciśnięcia na język spustowy – sprawna broń jest tak skonstruowana, aby nie padł przypadkowy strzał – to też słabo dla myśliwego, przepis jest jednoznaczny:
§8 Myśliwy jest odpowiedzialny za bezpieczne używanie broni i amunicji i jest obowiązany do przestrzegania następujących zasad: 1) używania broni myśliwskiej sprawnej technicznie;
Moim zdaniem mogło być też tak, że broń miała naciągnięty przyspiesznik. Gdy broń myśliwska ma naciągnięty, wówczas rzeczywiście nawet wstrząs broni może sprawić wystrzał. Jeżeli tak było, to też kłopot dla pana myśliwego, bo rozporządzenia określa reguły naciągania przyspiesznika:
§14 Przyspiesznika używa się jedynie na polowaniu indywidualnym, przy czym jego naciąganie może nastąpić dopiero po dokładnym rozpoznaniu zwierzyny i złożeniu się do strzału; jeżeli strzał nie nastąpił, broń należy zabezpieczyć przed możliwością oddania strzału, a następnie zwolnić przyspiesznik.
Podstawowym elementem bezpiecznego posługiwania się bronią jest niekierowanie jest w kierunku człowieka, niezależnie od tego czy broń jest załadowana czy też nie. Bezpieczne posługiwanie się bronią to traktowanie broni jako zawsze załadowanej i absolutna dbałość aby lufa nigdy nie była skierowana w kierunku człowieka. Jestem w stanie zrozumieć jakieś zajęcia strzeleckie, inscenizacje, sesje fotograficzne i tego rodzaju czynności, po wielokrotnym uprzednim sprawdzeniu stanu rozładowania broni – wówczas wyjątkowo można skierować broń w kierunku człowieka.
Tak czy inaczej pełna lipa, a do tego zła sława dla środowiska myśliwych i innych posiadaczy broni palnej. Tłumaczenie, że padł niekontrolowany strzał warto włożyć między bajki, przynajmniej ja nie mam zamiaru takiego tłumaczenia przyjmować.
Zdaję sobie sprawę, że w tym zdarzeniu nie można dopatrzeć się umyślnego działania myśliwego. To wielka tragedia także dla tego nieszczęsnego człowieka, który wyciągał z samochodu karabin, a dzisiaj przeżywa tą tragiczną sytuację. To wszystko prawda, ale słuchajcie dla ogólnego wizerunku myśliwych ważne jest nieakceptowanie wyjaśnienia, że karabin coś sam zrobił sam, bez uchybienia przez człowieka regułom bezpiecznego posługiwania się bronią.
Piszę nie po to aby stygmatyzować myśliwego, nie moja to rzecz. Według mnie prokurator go już wkrótce obejmie swoją opieką, a później zajmie się nim też i sąd. Piszę ku przestrodze czytelników bloga. Broń trzeba traktować zawsze śmiertelnie poważnie i nie ma przy jej użytkowaniu miejsca na błąd. Kuli wystrzelonej z lufy nie da się zatrzymać ani zmienić jej kierunku.