Gawrych Custom Knives – polskie noże – prawie dzieła sztuki
- Autor: Andrzej Turczyn
- 2 listopada 2019
- Brak komentarzy
Tak jak obiecywałem, przedstawiam kolejny wpis o nożach tworzonych przez polskich knifemakerów. Dzisiaj coś naprawdę szczególnego.
Przedstawiam wyjątkowe noże w rozmowie z ich twórcą – Rafałem Gawrych. Noże, które mam od Rafała Gawrycha, bardzo mnie zachęciły do napisania tego wpisu.
AT: Dostałem właśnie Pańskie noże i szczerze mówiąc zaniemówiłem. To nie są noże to obierania ziemniaków, to dzieło sztuki. Co Pana motywuje aby coś takiego tworzyć?
RG: Dziękuję jest mi bardzo miło, a do dzieł sztuki to jeszcze sporo im brakuje.
Co mnie motywuje ? Trudno powiedzieć, od około dekady miałem szereg pasji/hobby w których się realizowałem. Nożownictwo było którymś z kolei, ale to właśnie w nim realizuje się najbardziej i daje mi dużo radości.
Od zawsze lubiłem się rozwijać w konkretnej dziedzinie, a jak się już za coś zabrałem to traktowałem to na poważnie. Tak samorealizacja to chyba to chyba motywuje mnie najbardziej. Nigdy nie lubiłem rywalizacji, chyba że właśnie z samym sobą. Knifemaking zaspokaja moje zapotrzebowanie na rozwój osobisty, tworzenie i pracę własnych rak, poza tym bardzo się przy tym relaksuje.
AT: Czyli knifemaking nie jest Pana zawodową pracą? Aby zrobić nóż, jaki właśnie oglądam, trzeba jednak mieć wiedzę i urządzenia. Niech Pan powie w jaki sposób i jak długo powstaje nóż w Pana rękach?
RG: Knifemaking nie jest mim zawodem. Pracuje na etacie w jednej z korporacji w systemie zmianowym co w pewnym sensie ułatwia mi rozwijanie mojego hobby. Od zawsze lubiłem majsterkować i tworzyć coś swoimi rękami. Moja poprzednia praca dostarczyli wielu umiejętności w zakresie mechaniki i obróbki metalu. Moim pierwszym poważnym i wiieleletnim hobby było kowalstwo oraz rekonstrukcja historyczna wczesnego średniowiecza. Od roku 2014 skupiłem się tylko na nożach, miałem już spore zaplecze z dziedziny metaloplastyki, obsługi urządzeń i wytwarzania narzędzi.
Doświadczenie które wyniosłem z ówczesnej pracy zawodowej i sporą ilość informacji pozyskanych z forum knives.pl zaowocowały pierwszymi nożami.
Nim do tego jednak doszło musiałem rozbudować swój warsztat i kuźnię. I tu do akcji wkroczył mój tata. Otrzymałem od niego ogromne wsparcie. Odstąpił mi część swojego warsztatu, poświęcił czas na wspólną budowę kuźni oraz szlifierek taśmowych niezbędnych do nożorobienia, bez niego by się to nie udało. Nawet teraz kiedy warsztat jest jako tako wyposażony ciągle mi pomaga, chociażby czasem zajmuje się moim synem kiedy ja działam na warsztacie.
Często jest pierwszym krytykiem mojej roboty, nie raz coś podpowie i wyrazi swoją opinie na temat konkretnego noża.
Od 5 lat warsztat jest w ciągłej rozbudowie dopiero od zeszłego roku postanowiłem zainwestować w firmowe urządzenia. Nie żeby te zbudowane z ojcem były złe, ale jak mówiłem trzeba iść do przodu o się rozwijać.
Praca nad każdym nożem wygląda inaczej. Wszystko zależy od materiałów i skomplikowania projektu. Jest to zazwyczaj od kilkunastu do kilkudziesięciu godzin świetnej zabawy, aczkolwiek w ciągłym skupieniu i koncentracji. Ilość elementów i procesów przy wykonywaniu noża jest spora, zawsze można coś popsuć czasem trzeba zaczynać od nowa. Dlatego koncentracja jest tak istotna.
AT: No tak, bez warsztatu się nie da. Mnie bardzo interesuje jak robi się nóż. Co trzeba po kolei zrobić aby powstało coś takiego jak Pańskie noże?
RG: Przede wszystkim na początek trzeba złapać troszkę wiedzy. Tak, że bez praktyki u kogoś albo lektury chociażby forum knives.pl będzie trudno. Na knifemaking składa się wiele dziedzin takich jak znajomość stali, materiałów oraz sposób ich obróbki.
Kiedy zdobędzie się już trochę informacji, musimy wyposażyć się w sprzęt. Mogą to być najprostsze urządzenia i narzędzia, takie jak pilnik , wiertarka i szlifierka kątowa. Nie potrzebujemy na dzień dobry niewidomi jakiej szlifierki taśmowej czy nawet wiertarki stołowej.
Zaczynam od ustalenia tego jakie będzie przeznaczenie konkretnego noża. Są spore różnice między nożem do surwiwalu/bushcraftu czy do myślistwa.
Potem często rysuję projekt albo korzystam z już gotowych, zastanawiam się nad materiałami jakie zastosuję. Kiedy wszytko jest gotowe zaczyna się zabawa – wycinam kształt w stali i kładę szlify na taśmie. Następnym krokiem jest obróbka ciepła, obecnie korzystam z usług fachowców w tej dziedzinie gdyż stale które używam często są bardzo wymagające.
Kolejnym etapem pracy jest oprawa rękojeści. Używam głównie naturalnych materiałów takich jak drewno i poroże. Po złożeniu i sklejeniu rękojeści przystępuje do obróbki na taśmie, a potem ręczna papierkowa robota załatwia resztę.
Kiedy nóż jest ukończony szyję do niego pochwę, a na samym końcu ostrzę tak by na żadnym z tych etapów produkcji nie polała się krew.
Z grubsza tak to wygląda, można było by rozwinąć każdy z tych etapów, ale długo by o tym mówić.
AT: Ciekawe to bardzo. Przyglądam się uważnie nożom, które mam od Pana i szczerze mówiąc z całą pewnością nie powiem z czego wykonane są ich rękojeści. Są inne niż wszystkie jakie dotychczas zebrałem, a noży mam sporo. Proszę coś o tym opowiedzieć.
RG: Są to naturalne materiał poddane procesowi barwienia i stabilizacji. Jest to metoda pozbawiająca drewno/poroże pęcherzyków powietrza. W jego miejsce podawana jest specjalna żywica która powoduje, że przedmiot nabiera odporności na warunki atmosferyczne oraz nieco wzmacnia go na uszkodzenia fizyczne. Cały ten proces odbywa się w specjalnych urządzeniach w próżni.
Na jednym z tych noży zastosowałem też kawałek stabilizowanego zęba mamuta. Jest to piękny materiał i nie tani, ale wykorzystany na rękojeści nadaje nożowe uroku. Poza tym to nie są zwykłe kawałki drewna, a czeczota albo raki o niesamowicie pięknym usłojenie i promieniach.
AT: A stal, co to za stal? Mówił Pan, że stal, której używa jest wymagająca. Ostatnio pisałem o nożach, które są ciężkie, grube, nie są tak efektowne ja Pańskie, które są raczej lekkie no i niezwykle przyciągające uwagę.
RG: Pomijając ten damast który nie jest moją klingą. To dwa noże “Tabun” i “Vasyl” wykonane są ze stali proszkowej elmax. Jest to gatunek o bardzo dobrych parametrach tnących i odporny na korozję. Obróbka cieplna takiej stali jest wymagająca bo temperatura potrzebna do odpowiedniego zahartowania to 1050°C w specjalnej “folii” albo z atmosferą ochronną. Niestety nie zajmuje się tym jeszcze bo sprzęt o takich możliwościach jest drogi a ja jako hobbysta niestety nie mam czasu rozwijać wszystkich gałęzi knifemakingu.
Noże te zdają się lżejsze głównie dlatego że są wykonana techniką hiddeny tang, gdzie czpień zatopiony jest w rękojeści . W przeciwieństwie do noża fulltangu gdzie głownia i rękojeść stanowią jeden element. Na wagę maja wpływ materiały zastosowane na rękojeści oraz grubość samej stali. Staram się by moje noże były optymalnie wyważone często z środkiem ciężkości nieco z przodu.
Co do estetyki to staram się by moje noże takie były. Zależy mi na jakości wykonania, a tym samym na walorach wizualnych. Nóż musi coś w sobie mieć, przykuwał oko. nie wiem jak często mi się to udaje, ale także i na tym mi zależy.
AT: Czy w innej technice robi Pan też noże? Takie powiedzmy mniej efektowne, za to cięższe, takie typowo użytkowo wykorzystywane?
RG: Tak wykonuje też i noże do ciężkiej pracy, tzw. buszki czy surwiwale. Wszystko zależy na co mam akurat ochote. Jch wykonanie często bywa bardziej surowe chodź nie zawsze tak jest. Z założenia mają więcej wytrzymywać bo często są kolokwialnie mówiąc ciorane. Budowa takiego noża znacznie się różnią od noża np. myśliwskiego.
Mimo że i popełnię czasem jakiś buszcraftowy nóż to zdecydowanie lepiej czuje się w bardziej złożonych rękojeściach typu hiddentang.
AT: W ostatni weekend października odbyła się spora wystawa noży w Warszawie, wiem, że tam Pan był ze swoimi nożami. Domyślam się, że Pańskie noże wzbudzały żywe zainteresowanie. Jakie doświadczenia dała Panu ta wystawa?
RG: Tak zgadza się pod koniec października miała miejsce największą tego typu impreza w Polsce. Central Europe Knives Exibition, CEKE 2019.
Miałem przyjemność zaprezentować tam swoje noże, podobnie jak pewnie około setki mi podobnych pasjonatów z całej Polski i zagranicy nie licząc innych wystawców.
Czy moje noże wzbudziły zainteresowanie? szczerze mówiąc to nie wiem bo na tych targach było naprawdę co oglądać. Wydaje mi się jednak że odbiór moich prac był pozytywny i raczej podobały się odwiedzającym.
Największą zaletą tej imprezy jest możliwość podziwiania ogromnej ilości noży. Porównanie jakości swojej pracy do innych, tu powiem nieskromnie, że wielkich kompleksów nie mam. Jednak kiedy ogląda się niektóre noże widzę jak wiele jeszcze nauki i pracy przede mną. Poziom polskiego knifemakingu ciągle rośnie i dobrze bo jest to bardzo motywujące. Niezwykle ważna jest wymiana doświadczenia i nawiązywanie znajomości.
Wydaje mi się, że ta impreza jest takim naszym narodowym nożowym świętem, na które czeka się cały rok.
AT: Muszę powiedzieć, że naprawdę ciekawe jest to wszystko o czym Pan mówi. Na koniec proszę powiedzieć co ma zrobić czytelnik mojego bloga, aby stać się posiadaczem noży wykonanych przez Pana? Jestem pewny, że będzie zadowolony, tak jak ja się cieszę mając takie działa w swojej kolekcji. Gdzie ma napisać, z jakim wydatkiem musi się liczyć?
RG: Jest mi bardzo miło i cieszę się że podobają się panu moje noże. Jestem hobbystą, a moja moc przerobowa to jedna max dwie sztuki w miesiącu. Cena zależy od zastosowanych materiałów i skomplikowania projektu. Galerie moich noży można oglądać chociażby na moim Facebook R.Gawrychknives.
AT: Dziękuję za rozmowę.
Noże Pana Rafała Gawrych można podziwiać też w tym wpisie oraz na Instagramie.