Z cyklu broń ratuje życie: właściciel sklepu, który ścigał i zastrzelił przestępcę, miał do tego prawo – w hrabstwie Lehigh w Pensylwanii

Przestępca wchodzi do pizzerii wyciąga broń i kieruje ją do sprzedawcy. Domaga się pieniędzy. Pracownik pizzerii wykłada na ladę wszystkie pieniądze i zaczyna uciekać na zaplecze. Zaczynają padać strzały.

Okazuje się, że przestępca gdy wychodził po napadzie z pizzerii natknął się na ścigającego go właściciela sklepu z piwem, który przed chwilą napadł ten sam rozbójnik.

Właściciel sklepu z piwem zgodnie z prawem nosił broń, gdy przestępca skierował do niego posiadaną broń, przedsiębiorca zaczął do bandziora strzelać. Trafił kilka razy, pan przestępca za chwilę padł martwy.

Prokurator okręgowy hrabstwa Lehigh w Pensylwanii uznał i publicznie to oświadczył, że właściciel z sklepu z piwem miał prawo interweniować i zastrzelić napastnika.

(źródło breitbart.com mcall.com)

Na podstawie mojego prawie 20 letniego doświadczenia w kontakcie z policją, prokuraturą i sądami zaświadczam, że w Polsce byłoby takie “rozumowanie” najpierw policji i prokuratury, a na koniec sądu:

1 Napadnięty właściciel sklepu z piwem powinien był zawiadomić policję i czekać na przybycie pomocy.

2 Z uwagi na to, że z bronią w ręku ścigał napastnika miał zamiar pozbawienia go życia. Właśnie z faktu pościgu z bronią w ręku dobitnie wynika bezpośredni zamiar zabójstwa.

3 Nie możemy mieć do czynienia z broną konieczną, bo przecież napad na sklep z piwem już ustał, a właściciel sklepu z piwem bez oczekiwania na przybycie policji chciał sam wymierzyć sprawiedliwość.

4 Zabicie pokrzywdzonego (zbój zostałby pokrzywdzonym) było niedopuszczalnym samosądem.

W prywatnych rozmowach prokuratorzy by przyznali rację, że rzeczywiście się bronił, co miał robić, każdy by tak zrobił. Nawet zdarzało mi się takie rozmowy odbywać, ale oficjalnie żaden by się nie odważył takie przekonania ubrać w literę prawa. To samo policjanci. Jest trup od kulu z broni palnej, musi być przestępstwo i sprawca.