Pistolet VIS znaleziony na strychu – zardzewiały, z zaczopowaną lufą, bez amunicji – to niebezpieczny przedmiot zdaniem Policji

Serwis PAP zawiadamia o ciekawy znalezisku historycznym:

Download (PDF, 64KB)

Na strychu znaleziono pistolet VIS. Kierowany ciekawością szukałem na stronie KPP w Świebodzinie zdjęć i znalazłem. Znalazłem zdjęcia i coś jeszcze.

Znalazłem też policyjny opis sprawy. Bardzo jest (nie)ciekawy. Bardziej smakowite fragment zaznaczyłem kolorom.

Download (PDF, 69KB)

 

Ekspertem od pistoletu VIS nie jestem, to się niespecjalnie wypowiadam publicznie w sprawie tej broni. Jednak wiem z całą pewnością, że autor policyjnej notatki jest jeszcze większym amatorem wiedzy o broni niż ja, a stara się pisać jak ekspert. Słabo mu wychodzi.

VIS z policyjnych zdjęć to nie jest VIS z 1936 roku jak napisano w policyjnej notatce. Żaden to pierwszy wypust. To VIS produkcji okupacyjnej, niemieckiej z serii C. Polskie VIS-y nie miały liter przy numerze, a niemieckie VIS-y tak. Gdyby dobrze się przyjrzeć to by się dało znaleźć na szkielecie broni niemieckie znaki odbiorów technicznych.

Drugi zestaw, moim zdaniem niezgodnych z faktami twierdzeń, to podawanie do publicznej wiadomości “informacji”, że zardzewiały pistolet, bez amunicji, z zaczopowaną lufą co widać na zdjęciu, to niebezpieczny przedmiot.

W czym mianowicie niebezpieczny? Ze względu na co niebezpieczny?

Ze względu na wagę żelaza niebezpieczny, które może spaść na palec u nogi, gdyby komuś z rąk wypadł? Niebezpieczny ze względu na histeryczny strach, który wywołuje samo słowo broń w pewnych kręgach społecznych? Tak histeria może być niebezpieczna, ale nie ten zardzewiały VIS.

Zardzewiały pistolet bez amunicji z całą pewnością niebezpieczny nie jest, no bo niby jak ma zrobić krzywdę? Nie rusza się sam, nie gryzie, nie porazi prądem. Nic nie może ten stary zardzewiały pistolet uczynić sam bez daleko idących zabiegów człowieka. Daleko idących, bo aby ten zardzewiały egzemplarz uruchomić trzeba mieć sporą wiedzę rusznikarską. Zakładam się, że 99,9% policjantów pojęcia nie ma jak ten pistolet uruchomić aby oddał strzał. Aby nie było, że jestem ądrala, ja też się na tym nie znam, nie wiem jak go oczyścić, odrdzewić i udrożnić lufę.

Kiedy my się nauczymy nie wierzyć w tego rodzaju “informacje”, których jedynym celem to siać strach przed niebezpieczną zardzewiałą bronią, która kiedyś była bronią palną.

Jedyna wartość tego pistoletu to wartość historyczna. Powinien czym prędzej trafić do jakiegoś muzeum, tam jest jego miejsce. Szczęśliwy znalazca powinien dostać dyplom za odwagę, że zdecydował się na kontakt w tej sprawie z policją. To mogło być znacznie bardziej niebezpieczne niż samo znalezisko. Przekonuje mnie o tym takie oto zdanie: “Właściwym zachowaniem wykazał się zgłaszający, który o odnalezieniu broni poinformował Policję i nie poniesie przez to żadnych konsekwencji prawnych.” Nie poniósł odpowiedzialności, a mógł…?

Cały czas myślę o tym jak zmienić tego bloga z takiego trochę krytykującego na chwalący pozytywne zjawiska. No ale kto mam to zrobić, no jak, skoro w ten dziadowski kraj trzeba walczyć o fundamenty prawny z urzędnikami.