Tak! Prawo do posiadania broni jest prawem nadanym przez Boga, nie tylko Amerykanom ale i nam Polakom

Członek stanowego kongresu Teksasu Matt Schaefer stworzył wątek na Twitterze w bezpośrednim następstwie jakiejś tzw. strzelaniny Teksasie i napisał, że nie można wykorzystać “złych czynów garstki ludzi, by zmniejszyć prawa nadane przez Boga moim rodakom w Teksasie”. Lewaccy i socjalistyczni postępowcy byli  przerażeni.

Podstawowa teza w rzeczywistości nie jest trudna do obrony i jest dobrze opisana w podstawowych dokumentach amerykańskiej republiki. Istnieje naturalne prawo do samoobrony, a posiadanie broni jest nieodłącznie związane z tym prawem w nowoczesnym społeczeństwie.

Pewnego dnia w Morning Joe senator Minnesoty Amy Klobuchar powiedziała: “Patrzę na [przepisy dotyczące broni] i zawsze mówię: Czy to dotyczy wujka Dicka stojącego na zasadzce na jelenie?”. Ale to nie sedno sprawy. Druga Poprawka nie dotyczy zasadniczo wujka Dicka polującego na jelenie, ale jego zdolności do obrony siebie i swojej rodziny.

Pojęcie praw przyznanych przez Boga nie powinno być kontrowersyjne. Jest to podstawa amerykańskiego wyznania wiary, wpisanego w Deklarację Niepodległości. W preambule jest oczywiście napisane, że wszyscy ludzie “są obdarzeni przez Stwórcę pewnymi niezbywalnymi prawami”, że wśród nich jest “Życie, Wolność i dążenie do szczęścia”. Zwykle nikt nie próbuje podważać retoryki wyrażonej w tej formule.

W swoim przemówieniu inauguracyjnym John F. Kennedy powiedział, że

Te same rewolucyjne przekonania, o które walczyli nasi przodkowie, są nadal przedmiotem dyskusji na całym świecie – przekonanie, że prawa człowieka nie pochodzą z hojności państwa, ale z ręki Boga.

Karta Praw doprecyzowuje w zrozumiały sposób “niezbywalne prawa” – do życia i wolności, a wśród nich znajduje się “prawo ludzi do posiadania i noszenia broni”. Dlaczego? Ponieważ Ojcowie Założyciele słusznie wierzyli, że każdy ma nieodłączne prawo do samoobrony.

John Locke, angielski filozof, posiadający duży wpływ również na filozofię Ojców Założycieli, napisał:

Powinienem mieć prawo do zniszczenia tego, co mi grozi zniszczeniem: ponieważ zgodnie z podstawowym prawem natury, człowiek ma być bezpieczny na tyle, na ile to możliwe. Kiedy nie można uratować wszystkiego, należy preferować bezpieczeństwo niewinnych.

Jak zauważa David Harsanyi w swojej historii broni w Ameryce – First Freedom, John Adams powiedział w swojej obronie jednego z brytyjskich żołnierzy oskarżonych w masakrze w Bostonie w 1770 roku, samoobrona była “główną regułą w prawie natury”.

Posiadanie broni jest przedłużeniem tego naturalnego prawa i od bardzo dawna jest uznawane za takie w Ameryce. Prawo do noszenia broni miało głębokie korzenie w Anglii i poprzedzało konstytucję na tych terenach. Pensylwania zagwarantowała sobie prawo na wczesnym etapie. W swoim projekcie Konstytucji Wirginii z 1776 roku, Thomas Jefferson napisał: “Żaden wolny człowiek nigdy nie będzie pozbawiony możliwości użycia broni” (Jego zapis nie został przyjęty). To właśnie z tego historycznego i prawnego podłoża mamy Drugą Poprawkę. Broń pozwoliła Amerykanom bronić się i bronić swoich wolności.

Alexander Hamilton napisał w The Federalist o znaczeniu “pierwotnego prawa do samoobrony, które ma pierwszorzędne znaczenie dla wszystkich pozytywnych form władzy”. Według Hamiltona to prawo może być wykorzystane, w razie potrzeby, “przeciwko uzurpacjom władców”. Nie był to bynajmniej oryginalny pomysł, raczej powszechny. Jak ujął to wielki pisarz i reformator Noah Webster:

Najwyższa władza w Ameryce nie może egzekwować niesprawiedliwych praw za pomocą miecza, ponieważ cały naród jest uzbrojony i stanowi siłę wyższą niż jakakolwiek grupa regularnych oddziałów, które mogą być, pod jakimkolwiek pozorem, stworzone w Stanach Zjednoczonych.

To nieprawda, że Druga Poprawka rozważa posiadanie broni tylko w kontekście milicji. Wyraźnie gwarantuje indywidualne prawo do noszenia broni. Używa ono słowa “ludzie”, które pojawia się w innych poprawkach oznaczających prawa jednostki. Nie było co do tego wtedy żadnych wątpliwości. Jak pisze Harsanyi, “ani jedna dusza w rządzie tymczasowym, ani w Drugim Kongresie Kontynentalnym, ani żaden delegat na Konwent Konstytucyjny – ani żaden nowy Amerykanin – nie spierał się z ideą posiadania broni palnej”. Wielkie prawne komentarze z XIX wieku wyrażały takie rozumowanie.

Dopiero później Druga Poprawka zaczęła być uznawana zasadniczo za plamę atramentu, zanim jej prawdziwe znaczenie zostało wykopane przez uczonych z lewej i prawej strony.

(źródło politico.com opracowanie Maciej Rozwadowski)

Dosłownie trzy dni temu napisałem:

No skoro Amerykanie twierdzą, że ich prawo do broni jest prawem danym przez Boga (God-Given Right), to chyba nie pomyśli nikt, że Bóg tylko im dał to prawo, a o nas zapomniał? Moim zdaniem nam też Bóg dał to prawo. Nie inaczej. Bóg jest dla nas tak samo dobry jak dla Amerykanów. Wcale nie jesteśmy pod tym względem gorsi od nich. Tylko oni są od nas rozumniejsi i mają to od ponad dwóch wieków napisane w konstytucji i korzystają z tego prawa w praktyce. A my… a my jesteśmy jako naród dobrymi katolikami. 🙂

Moim zdaniem to zupełnie proste rozumowanie i nie można go podważać twierdzeniem, że u nich inna tradycja, kultura itp. Prawo to prawo, Bóg to Bóg, jak im rzeczywiście dał to prawo to i o nas nie mógł zapomnieć. Przecież z istoty rzeczy my Polacy jesteśmy takimi samymi ludźmi jak Amerykanie, a Stworzyciel prawami naturalnymi obdarza wszystkich jednakowo.

Jednak my się nad tym nie zastanawiamy, bo my wierzymy w państwo, w rząd i w socjalizm. Polacy co do zasady to bałwochwalcy oddający cześć rządowi, być może w jakiejś części jesteśmy nieświadomie zanurzeni w obrzydliwym kulcie bałwochwalczym, zwanym Statolatria.

Statolatria to kult scentralizowanego państwa i wszechpotężnej władzy państwowej. W ideologii faszyzmu włoskiego, statolatria stanowić miała parareligijny kult państwa, który miał na celu zlanie w jedno włoskiego katolicyzmu i szacunku dla faszystowskiego ustroju (…). Czyż to nie przypominam dzisiejszej Polski? Pamiętając jednoznaczną deklarację ważnego polskiego polityka “Najpierw państwo, a później własność i rynek” i gdy człowiek sobie uświadomi, że rządzą nami socjaliści o odcieniu narodowym, przez nich deklarowanym, to naprawdę ciarki chodzą mi po plecach. Cóż przeszkadza nazywać ich narodowymi-socjalistami?

W Polsce dzisiaj już nie mamy prawa do posiadania broni – to “na gruncie naszego prawa przywilej i wyróżnienie będące wyrazem zaufania organów państwa do obywatela.”, mamy poważne problemy z prawem do obrony, nasza własność jest zagrożona żarłocznością mitycznego Skarbu Państwa. Z tych wszystkich praw zostaliśmy obrabowani przez wyznawców rządu, władzy, państwa, które daje i zabiera, według własnego uznania. To się nazywa statolatria, choćbyśmy sobie z tego sprawy zdawać nie chcieli. Oni osobie mówią państwowcy, a tak naprawdę to kapłani w religii zwanej Statolatria.

My Polacy tym różnimy się od Amerykanów, że zamiast wierzyć w Boga objawionego w Biblii, który daje naturalne prawa, w tym prawo do posiadania i noszenia broni, wierzymy w boga – państwo, które wszystko może, które jest dobre, które się opiekuje, które daje i zabiera. W związku z tym Amerykanie mają naturalne prawa, w tym prawo do własności, do obrony, do posiadania i noszenia broni, a my co najwyżej możemy im zazdrościć obywatelskiej podmiotowości. Ich Bóg z Biblii daje, nasz polski bóg zabiera. Ich Bóg jest niezmienny, nasz bóg jest nieprzewidywalny, coraz bardziej żarłoczny i bezwzględny, bo coraz więcej mu potrzeba.