Na kogo oddaliście swój głos w wyborach na urząd prezydenta RP?

Jest poniedziałek, 11 maja 2020 r. przed południem, chyba już wkrótce poznamy jakieś cząstkowe wyniki wyborów? Zawsze tak było, czy też jakaś zmiana nastała?

Ciekawi mnie na kogo oddaliście swój głos?

Napiszę wam na kogo ja nie głosowałem. Jak wiecie wybory w Polsce są tajne, nie bardzo można zdradzać tajemnice wyborcze, ale na kogo nie głosowałem, to chyba nie jest tajemnica. Przez sobotę i niedziele dużo jeździłem motocyklem.  Przejechałem 400 km na BMW R 1250 GS Adventure. To naprawdę było fajne, cisza, spokój, skupienie, piękne widoki i kwitnący rzepak. Tylko basowy warkot silnika wydobywający z wydechu niepokoił ludzi gdy przejeżdżałem przez miejscowości. Można było spokojnie pomyśleć o kandydatach.

Nie głosowałem w dzisiejszych wyborach na polityczną pacynkę wielkiego socjalistycznego przywódcy socjalistycznej części Polaków tow. Jarosława Kaczyńskiego – Andrzeja Dudę. Pan Andrzej Duda moim zdaniem jest politykiem z gatunku komicznych. Jestem przekonany, że on sam doskonale wie, że nic nie znaczy i nie reprezentuje dokładnie niczego, nie ma żadnego zaplecza, nie ma dokonań, które by powodowały, że warto wybrać go na prezydenta. Jedyny jego sukces to wskazanie przez tow. Jarosława jako kandydata w tych wyborach i poprzednich. Tow. Jarosław wskazał, bo tak wynikało z jakiejś zupełnie niezrozumiałej dla Polaków kalkulacji i stało się, pan Duda jest. Może teraz wygłaszać słowa bez treści, ograniczające się tak naprawdę do zapewniania, że socjalizm będzie trwał, a on jest strażnikiem zdobyczy socjalnych, czyli rabowania jednych i dawania innym w zamian za głosy wyborcze.

Nie głosowałem na panią Małgorzatę Kidawa-Błońską, bo moim zdaniem, pani kandydat nie ma innych dokonań niż sławny dziadek i pradziadek no i oczywiście jest z politycznego obozu przeciwnego tow. Jarosławowi. Nie słuchałem wprawdzie tego co pani kandydat nam obiecywała, więc niewiele wiem o jej programie. Myślę, że sprowadza się do tego, że jest przeciwko PiS. Wcale bym się nie zdziwił gdyby inny program nie istniał lub był taki sam jak pana Dudy, tylko innymi zapisany słowami. Pani kandydat z całą pewnością nie mówiła nic o moich prawach naturalnych, o moim prawie do broni, które wyprzedza wszelkie regulacje ręką ludzką pisane. Nic pani kandydat nie pisała, że mam prawo dążyć do szczęścia po swojemu, a rolą Polski jest dbanie aby inni mi nie przeszkadzali. Słaby, słaby kandydat, pomimo sławnych przodków.

Nie głosowałem na pana Biedronia Roberta, wiadomo z jakiego powodu. Gdyby pan Robert został prezydentem w Polsce strasznie by mi wstyd było, że Polacy wybrali chłopa co z innych chłopem się pokłada. Mi się to nie podoba, ja tego nie akceptuję i nie mam zamiaru głosować na kogoś, kto publicznie na to co ja uznaję za złe mówi dobre. Nie głosowałem na pana Tanajno, bo on jest/był od Palikota. Nie wiem kto to jest, nie wiem co nam chce powiedzieć. Nic wartościowego od tego pana nie usłyszałem. Nie chcę na pana Tanajno głosować, tak samo jak nie chcę na pana Biedronia. Dla mnie to kandydaci z jednej póki.

Nie głosowałem na pana Hołownię chociaż ten pan jest chyba trendy w internetach. Traktuję pana kandydata tak jak kiedyś lud mówi, że głosuje na jakiegoś kandydata, bo przystojny. Na przystojności się nie znam, nie rozumiem nawet tego słowa, może kobiety potrafią wyjaśnić co to znaczy. Wskazuję tylko kierunek, który ma powodować, że ktoś chciałby oddać głos na tego pana. Jak dla mnie pan Hołownia to ktoś nie wiadomo skąd, z internetu 🙂 moim zdaniem. Jedyne co o nim wiem, to to, że się z jakiegoś powodu rozpłakał, nagrał to i wstawił do sieci. Dokonanie kandydata polegające na publicznym szlochaniu jest po prostu słabe i ani to wrażliwości nie dowodzi, ani niczego rozumnego. Ten pan jest dla mnie lewicowym kandydatem, którego myk ma polegać na tym, że niby jest spoza przeróżnych politycznych układów.

Nie głosowałem na kandydata z peezel i skompromitowanego dla mnie pana Kukiza, bo to kandydat nie dla mnie. Coś on nawet mówił rozumnego, że trzeba wprowadzić dobrowolny ZUS, ale nie znając dotychczasowych dokonań tego kandydata, a znając dokonania peezel i pana Kukiza, skutecznie mnie te dokonania od głosowania na pana Kosikanika-Kamysza odstraszały. Kandydat to bez wyrazu, a ja takich kandydatów po prostu nie lubię. Do tego wydaje mi się taką ciapą, pomyślałem tak gdy jego żona na jakiejś konwencji powiedziała: chodź mój tygrysie, czy jakoś tak. Śmiać mi się wówczas zachciało, że tak żona musi udowadniać męskość pana kandydata. Oj, słabe to było jak dla mnie.

Nie oddałem głosu też na pana kandydata Mirosława Piotrowskiego, bo to moim zdaniem kandydat lewicowy, chociaż mówi o sobie prawica. Temu kandydatowi poświęciłem nawet wpis na blogu. Bardzo mi zależało aby uzyskać od pana kandydata stanowisko w sprawie dostępu Polaków do broni, bo to moim zdaniem rzetelne kryterium prawicowości i konserwatyzmu kandydata.  We wpisie napisałem: Wymyślcie coś abyśmy mogli posłuchać o broni, co o broni ma pan Piotrowski nam do powiedzenia. To taki sam papierek lakmusowy na prawicowość jak problem aborcji. Pan kandydat skutecznie milczał na moje zapytania ale znalazłem w latarniku wyborczym odpowiedzi kandydata. Z odpowiedzi na pytanie o broni wynika, że pan Piotrowski jest kandydatem lewicowym, bo jest przeciwny rozszerzeniu dostępu Polaków do broni. Takich prawicowców  o poglądach lewicowych to ja nie akceptuję w rozważaniach wyborczych.

Nie głosowałem też na pana kandydata Marka Jakubiaka  chociaż on chciał abym zwrócił na niego uwagę, bo coś tam przebąkiwał o prawie Polaków do broni. Niestety dotychczasowe doświadczenia wykluczyły moje głosowanie na pana kandydata, bo na moim blogu jest kilka wpisów o niesławnym dla mnie zachowaniu kandydata w sprawie projektu ustawy o broni i amunicji druk sejmowy poprzedniej kadencji 1692. Był posłem, mógł udowodnić swoje przywiązanie do idei konserwatywnych.

Tak się zastanawiałem o tym dlaczego na poszczególnych kandydatów nie zagłosuję, że się zmęczyłem i zatrzymałem na odpoczynek. Człowiek się męczy zastanawiać nad dziadostwem polskich polityków i odpocząć czasem musi, choćby przez kilka chwil na leśnym parkingu.

Kto mi został? Dwóch kandydatów pan Żółtek oraz pan Bosak. Dwóch osobiście poznałem. Pana Żółtka znam z czasów UPR gdy razem byliśmy w Radzie Głównej tej partii. Pana Bosaka poznałem gdzieś przelotem w Warszawie coś miałem do załatwienia i z kimś do mnie podszedł gdy się p pakowałem do samochodu na parkingu. Przywitałem się, przedstawiłem. Znajomość to żadna, ale na własne oczy widziałem, grzecznie się przywitałem i tyle.

Ci dwaj kandydaci są do siebie podobni, moim zdaniem. No nie wyglądem, a tym co opowiadają. Pan Żółtek to nawet fajny facet. Jak pamiętam spotkania z nim na RG UPR to zapamiętałem, że jara fajki jak smok i wypić lubił, nie powiem. Jestem przekonany, że z tym panem kandydatem mamy wiele wspólnych przekonań ale na pana kandydata nie zagłosuję. Nie zagłosuję, bo nie. Nie pasuje mi pan Żółtek na prezydenta RP.

Pan Bosak Krzysztof. Z panem Bosakiem to się naprawdę w wielu sprawach zgadzam. Moim zdaniem to jedyny kandydat ze wszystkich powyżej zaprezentowanych, który mówi w sposób ciekawy, zwięzły, interesujący. Chce się słuchać. Jest kandydatem wyróżniającym się spośród pozostałych kandydatów bezbarwnych. Ten kandydat mówi rozumnie o prawie do broni, o biurokracji, o podatkach. Zostawmy to co mnie do niego zachęca, napiszę co mnie powstrzymało w oddaniu na niego głosu we wczorajszych wyborach 🙂 Otóż pan kandydat Krzysztof Bosak odrzuca priorytetowy charakter relacji Polska – USA. Pan Bosak uparcie powtarza hasło o polityce wielowektorowej, co wprawdzie ładnie brzmi ale tak naprawdę są to moim zdaniem umizgi to autorytarnej Rosji i komunistycznych Chin. W moim pojęciu prawicowości i konserwatyzmu nie ma miejsca dla takiego samego traktowania relacji z USA i komunistycznymi Chinami, gdzie ludzi trzyma się w obozach koncentracyjnych. W moim pojęciu prawicowości i konserwatyzmu nie ma miejsca dla takiego samego traktowania relacji z USA i autorytarną Rosją, która wysyła służbowo panów z KGB aby skrytobójczo mordowali. To się nie mieści w żadnym kanonie wartości konserwatywnych. Mało tego, ten kanon nakazuje potępiać państwa czyniące takie zło.

No i jak widzicie miałem poważny problem. Na wybory chciałem iść. Choćby po to aby zagłosować na mniejsze zło. Rano w niedzielę dowiedziałem się, że wyborów nie będzie. Moje sumienie zostało uratowane, a ręka powstrzymana przed oddaniem głosu na kandydatów (panów/panią) mniejsze zło, z których jeden na dodatek twierdzi, że wielka jest Polska wówczas gdy jest katolicka, a ja uważam, że stan Polski jest taki jaki jest, bo Polska jest katolicka. Niczego to z wielkością nie ma wspólnego, a nawet jest to coś przeciwnego do wielkości państwa. Co by się stało z takim jak ja, którzy uznają, że Polska katolicka to przyczyna naszego upadku i klęsk?