Lewicowe media twierdzą, że nie można zreformować policji bez kolejnych obostrzeń w posiadaniu broni przez obywateli

Ludzie z mediów stojących po stronie zwolenników kontroli broni wykorzystują każdą okazję jaka się nadarza. Zabójstwo George’a Floyda nie wiązało się w żaden sposób z użyciem broni palnej, jednak Robert Gebelhoff z Washington Post zaangażował się w trochę prekursorskie ćwiczenie logiczne, argumentując, że nie można oczekiwać iż zreformuje się krajowe siły policyjne bez dalszego ograniczania praw wszystkich obywateli amerykańskich do broni.

Czytając jego artykuł (washingtonpost.com),  od początku widać w co się pakujemy, już na początku pada naczelne hasło wszystkich zwolenników rozbrajania cywili, czyli: Ameryka jest w środku “epidemii przemocy z użyciem broni”. Można bez problemu obalić tą gó^&*#ną  argumentację, jak było to robione już dziesiątki razy. Niewygodny fakt, którego Gebelhoff nie chce przyznać, to fakt, że Ameryka doświadcza historycznie niskich wskaźników przestępczości z użyciem przemocy w czasie, gdy liczba broni posiadanej przez cywilów zalicza kolejne rekordy (themarshallproject.org).

Ale przechodząc do konkretów:

Reforma policji i reforma posiadania broni idą w parze. Ograniczenie łatwej dostępności broni nie wyeliminuje problemów z policją w Ameryce ani nie położy kresu nieuzasadnionym zabójstwom, ale pomoże.

Mówiąc wprost, policja jest bardziej skłonna do użycia zabójczej siły, kiedy uważa, że można użyć przeciwko nim zabójczej siły. Widzieliśmy tragiczne rezultaty: Policjanci dokonują śmiertelnych postrzałów wielu ludzi, w tym dzieci, ponieważ mylą prawdziwe pistolety z zabawkami . Albo ginie dorosły facet bo trzyma telefon komórkowy. Albo młotek. Albo fajkę. Albo zapalniczkę.

Gebelhoff wskazuje, że policja czasem zabija niewinnych ludzi, bo mylą rzeczy w ich rękach z bronią. Jakie jest jego rozwiązanie?

Bardziej surowe prawo dotyczące broni, byłoby również ważnym krokiem w kierunku zmniejszenia liczby policyjnych wymian ognia i uczynienia społeczności bezpieczniejszą. Istnieje wiele dostępnych środków zaradczych – od wprowadzenia obowiązku bezpiecznego przechowywania broni palnej po wymóg posiadania licencji na jej posiadanie, to prawo wiele stanów już wdrożyło  i to może zmniejszyć liczbę ofiar śmiertelnych wypadków przy użyciu broni palnej bez naruszania praw Drugiej Poprawki.

Przepisy dotyczące bezpiecznego przechowywania nie mają dosłownie nic wspólnego z niewłaściwym zachowaniem policji lub ich błędnym rozpoznawaniem nieuzbrojonych osób. Totalnie nic. Jeśli chodzi o licencję na broń, to jest to bezpośrednie naruszenie prawa do posiadania i noszenia broni. Nie istnieje żadne inne wymienione prawo obywatelskie – prawo do wypowiedzi, głosowania, wolności religijnej – które jest uzależnione od uzyskania rządowego pozwolenia.

Wymóg uzyskania licencji na korzystanie z praw wynikających z Drugiej Poprawki jest zarówno niekonstytucyjne, jak i po prostu niesmaczne. Nie mówiąc już o tym, że posiadanie licencji na broń nie ograniczyłoby ani jednego przypadku niewłaściwego zachowania policji, ani nie zapobiegło zastrzeleniu chociażby jednej nieuzbrojonej osoby.

W kraju w którym na rynku cywilnym jest ponad 400 milionów sztuk broni palnej nie ma dosłownie żadnego sposobu na trzymanie broni z dala od przestępców i tych, którzy mogą stanowić faktyczne zagrożenie dla policjantów. Kryminaliści nie przejmują się takimi wymysłami jak pozwolenia na broń, nawet w tych nielicznych miejscach które obecnie ich wymagają (zapytaj kogokolwiek z NYPD – foxnews.com). Więc wymaganie licencji nie sprawi iż policjant będzie skuteczniej rozpoznawał czy to co akurat ma w ręku podejrzany to broń.

Pomimo tego, co obecnie czyta się w mediach, ogromna liczba policjantów w tym kraju to dobrzy ludzie, wykonujący swoją pracę najlepiej jak potrafią. Nieliczne czarne owce, jak Derek Chauvins, sprawia, że cień pada na cała frakcję stróżów prawa.

Co Robert Gebelhoff zrobiłby w celu “zreformowania” policji? On chce widzieć…

… postępujące zmiany strukturalne i kulturowe, potrzebne do oceniania złych zachowań w egzekwowaniu prawa. Powinny one obejmować demilitaryzację policji, większe inwestycje w lokalne usługi socjalne i wysiłki na rzecz pojednania narodowego w społecznościach nękanych przemocą ze strony funkcjonariuszy.

Jedno trafienie na trzy próby sukces w baseballu, ale jeśli chcesz pozytywnie wpłynąć na jakość pracy policji w tym kraju, to jest to ponura statystyka.

Demilitaryzacja byłaby zdecydowanie potrzebna (thetruthaboutguns.com). Nadmierne wykorzystywanie drużyn SWAT i używanie zdemobilizowanego sprzętu wojskowego przez policję w całym kraju jest poważnym problemem, który zwiększa napięcia wśród sił policyjnych i oficerów. Ale przekazanie jeszcze większych środków z podatków płaconych przez amerykańskich podatników na “lokalne usługi socjalne” tak samo jak ustanowienie jakiegoś dziwnie zdefiniowanego i nieczytelnego “narodowego wysiłku na rzecz pojednania” bez wątpienia nie miałoby żadnego praktycznego wpływu na zachowanie przeciętnego policjanta w czasie akcji.

Jeśli naprawdę chcemy usunąć złych policjantów z ulic  i sprawić, by wszyscy najpierw myśleli a potem działali, należy wprowadzić dwie kluczowe zmiany w systemie.

Po pierwsze, wyeliminować policyjne związki zawodowe, które chronią pracę złych funkcjonariuszy, takich jak Chauvin. Przed akcją z Floydem policjant ten uczestniczył w dwóch wymianach ognia, był przedmiotem 20 skarg i otrzymał dwa listy z naganą w ciągu 19 lat pracy. Wywalenie czarnych owiec jest trudne, jeśli nie niemożliwe… chyba że stanie się coś takiego jak sprawa Floyda.

Drugim środkiem zaradczym na złą policję jest eliminacja kwalifikowanego immunitetu. Jest to doktryna stworzona przez sądownictwo, która chroni pracowników rządowych przed osobistą odpowiedzialnością za naruszenia konstytucji. Naruszenia takie jak np. użycie nadmiernej siły. Gdyby policjanci – lub ich cywilni przełożeni w biurze burmistrza – zostali pociągnięci do osobistej odpowiedzialności za naruszanie praw obywatelskich jednostek, tego rodzaju zachowań byłoby o wiele mniej.

Jednak pan Gebelhoff z jakiś powodów nie wspomniał o tych rozwiązaniach. Dlaczego? Może po prostu nie przyszło mu to do głowy? Jednak można też przypuszczać, że nie zrobił tego gdyż te rozwiązania naruszają dwie ważne kwestie dotyczące władzy w tym kraju,. Kwestie te są  zażarcie bronione przez liberałów, są to demokratyczne, będące źródłem dużej ilości głosów związki zawodowe w połączeniu z brakiem indywidualnej odpowiedzialności.

Tak czy inaczej, recepty Gebelhoffa na jakąkolwiek poprawę postępowania policjantów poprzez ograniczenie praw praworządnych Amerykanów są nieracjonalne, niespójne i byłyby całkowicie nieskuteczne. Są one dokładnie tym, czego można się spodziewać po felietoniście Washington Post który wypowiada się na temat prawa do posiadania broni.

Dan Zimmerman (thetruthaboutguns.com opracowanie Maciej Rozwadowski)

Teza, że reforma policji bez kolejnych obostrzeń w posiadaniu broni przez obywateli w USA się nie uda, jest naprawdę głupia. Po prostu głupia, nie naiwna, nie nieprawdziwa, a zwyczajnie głupia.

Powyższe zdjęcie jest z Hongkongu, gdzie aktualnie policja pacyfikuje bardzo brutalnie protesty mieszkańców Hongkongu, którzy są zupełnie rozbrojeni. Czy ich rozbrojenie powstrzymuje komunistyczną policję przed stosowaniem brutalnej siły? Nie! Popatrzmy na polską historię, gdzie komunistyczny aparat bezpieczeństwa nie wahał się strzelać nawet do bezbronnych ludzi, którzy czegoś się od czerwonych bandytów domagali. Czy powstrzymywało ich to, że Polacy byli bezbronni? Nie! Zupełnie swobodnie i bezkarnie sobie do Polaków strzelali.

Amerykańska Druga Poprawka została wymyślona po to aby obywatel miał w ręku narzędzie aby się przeciwstawić rządowi, gdyby ten został opanowany przez tyranów. Jak można wpaść na pomysł odebrania ludziom broni pod hasłem, że od tej pory to dotychczas brutalni policjanci będą teraz łagodni? Te głupoty, które starał się uzasadnić pan z Washington Post to stare komusze wersety, tak stare jak stary jest socjalizm, który proponuje nam taki oto świetny interesi: uczciwy urzędnik zadba o  każdą dziedzinę twojego życia, tylko oddaj mu swoje pieniądze, swoją wolność i swoje bezpieczeństwo.

Rzeczywiście Ameryka jest chora na zgniłą lewicowości ale zarazem znacznie mniej chora niż my jesteśmy chorzy. W Ameryce dopiero zaczynają dyskutować nad bzdurami, które w naszym wykolejonym systemie są od dawna przyjętą normą, której nikt nie kwestionuje.