Europejska dyrektywa w sprawie amunicji zawierającej ołów – znowu Czesi w opozycji do unijnego absurdu

Europejscy posiadacze broni palnej znajdują się obecnie w epicentrum trójstronnej wojny o posiadanie i używanie amunicji ołowiowej. Walka ta toczy się przeciwko ogólnoeuropejskiemu zakazowi stosowania ołowiu metalicznego (amunicji), zakazowi używania amunicji ołowiowej w środowisku lądowym oraz zakazowi nie tylko używania ale nawet posiadania amunicji ołowiowej na terenach podmokłych.

W dniu dzisiejszym (20.07.2020) miały zostać przeprowadzone głosowania nad zakazem stosowania amunicji ołowiowej na terenach podmokłych. Niestety Komisja Europejska została zmuszona do zakończenia głosowania bez rozstrzygnięcia, co wywołało szok w Brukseli, ponieważ powszechnie oczekiwano, że skoro dwadzieścia trzy państwa członkowskie wycofały już amunicję ołowiową do polowań na terenach podmokłych, a wsparcie ze strony Niemiec, Hiszpanii, Francji, Włoch i Portugalii jest przesądzone, to zakaz  ten zostanie z łatwością przegłosowany większością kwalifikowaną.

Republika Czeska miała jednak inne plany, interweniując wczoraj (19.07.2020) o 11-tej. Ten członek Komisji zakwestionował zarówno procedury internetowe stosowane w celu omówienia tej kwestii, jak i zbyt szeroką definicję terenów podmokłych. Definicję ta może w obecnej postaci zostać zinterpretowana jako obejmującą suchy ląd zawierający np. powstałą po deszczu kałużę.

Niestety, zablokowanie głosowania nie oznacza końca walki, ponieważ jest bardzo prawdopodobne, że procedury internetowe zostaną zastąpione dyskusjami bezpośrednimi i że nowe wezwanie do głosowania zostanie ogłoszone we wrześniu. Można tylko mieć nadzieję, że gdy dyskusja zostanie wznowiona, sprzeciw wobec tej dyrektywy nie tylko będzie kontynuowany, ale zostanie rozszerzony na kilka innych obszarów budzących kontrowersje, między innymi:

Propozycje zakładają domniemanie winy, które wymagałoby od myśliwych udowodnienia, że nie posiadali oni amunicji ołowiowej na terenach podmokłych, nawet jeśli stwierdzono posiadanie takiej amunicji u osoby znajdującej się poza terenem spełniającym definicję “terenu podmokłego”.

Wprowadzenie 100-metrowej strefy buforowej, która nie tylko powoduje zamieszanie, ale także może zmieniać kształt lub rozmiar w zależności od warunków pogodowych i gruntowych, zwłaszcza gdy opad deszczu zaskutkuje powstawaniem kałuż.

Zapisy, które zakazują nie tylko używania amunicji ołowiowej na samych terenach podmokłych, ale także w taki sposób gdy “wystrzelony pocisk może wylądować na terenie podmokłym”. Zapis ten jest tak niejasny, że ani myśliwi ani organy ścigania nie mogą być pewni czy faktycznie doszło do naruszenia prawa czy też nie.

Niewłaściwe wykorzystanie uprawnień Unii Europejskiej w zakresie rejestracji, oceny, udzielania zezwoleń i stosowanych ograniczeń w zakresie chemikaliów (REACH). Przepisy REACH są przeznaczone dla przemysłu, ale zamiast tego są wykorzystywane w celu uderzenia w indywidualne grupy społeczne (myśliwych).

Brak jakichkolwiek wyjątków dla wojska lub organów ścigania, które, choć nie mają znaczenia dla myśliwych, powinny jednak dotyczyć państw członkowskich. Zważywszy, że taki zakaz prawie na pewno wpłynąłby na zdolności operacyjne ich sił policyjnych i wojskowych jak również na możliwości szkoleniowe.

Można tylko mieć nadzieję, że opóźnienie spowodowane interwencją Republiki Czeskiej doprowadzi do tego, że państwa członkowskie ponownie przemyślą swoje poparcie dla tego wniosku. Jednak przy tak wielu wyrażonych już deklaracjach poparcia dla tego zakazu, wydaje się bardzo prawdopodobne, że ten front walki może wkrótce zostać utracony.

NRA-ILA (opracowanie Maciej  Rozwadowski)

Zdrowy rozsądek podwinął ogon i najwyraźniej już rozpoczął masowy exodus z kontynentu europejskiego.

Dostajemy przesyłkę z Brukseli z napisem “Nowa dyrektywa unijna”, otwieramy ją, a w środku całe bruliony zapisane biurokratyczną nowomową (lub inaczej – totalitarną staromową).

Pan myśliwy musi bronić się przed zarzutami gdy stanął w kałuży posiadając amunicję klasyczną „sztuk jeden”.

Prawnicy już głowią się jak tłumaczyć przed sądem, że płytki akwen wodny o danym kształcie i powstający w wyniku specyficznej lokalnej kombinacji pogodowej nie spełnia unijnej definicji kałuży, a zatem pan myśliwy nie jest przestępcą w rozumieniu dyrektywy. Biegli z użyciem geodezyjnych transmiterów GPS badają dynamikę zmian natężenia powstawania kałuż wykazując, czy teren spełnia definicję “terenu podmokłego” i wyznaczają strefę buforową. Chemicy badają wpływ sposobu przenoszenia amunicji ołowiowej na transmisję ołowiu z pocisku do otoczenia. Przenoszenie pocisków w sposób odkryty, na pasie i pociskiem w dół może być potraktowana jako zbrodnia przeciwko środowisku i skutkować długoletnią odsiadką.

Tak, tylko wyselekcjonowani ludzie o wyjątkowych walorach intelektualnych mogą wymyślać coś takiego. Nic dziwnego że pensja europosła to 30 000 EUR/m-c. W końcu za szeroko rozumianą „europejskość, która najwyraźniej polega na robieniu wariatów z ludzi którzy jeszcze wczoraj spełniali definicję „normalnych”,  się płaci.

No i przecież będzie trzeba coraz więcej urzędników aby to wszystko ludziom objaśniać, karykaturalne prawo jest paliwem dla ciągłego rozwoju biurokracji i tworzeniu nowych zagonów biurokratów.

Tak właśnie w EU tworzy się tzw. “wartość dodaną”, dodaje się coraz więcej ludzi do zarządzania maszyną której jedynym celem jest przejęcie kontroli nad coraz większą masą rozcieńczonego socjalem elektoratu, którego jedynym zadaniem jest wybieranie tych jedynych, właściwych zarządców. Póki co biznes się jakoś kręci, pytanie tylko jak długo to jeszcze potrwa i jak będzie wyglądała kolejna “proletariacka rewolucja”.

Patrząc na to aż się chce chwycić za klamkę i zamknąć drzwi z drugiej strony… ale… co to?… Nie ma klamki!

Maciej Rozwadowski

Gdyby każdy kto czytuje bloga trybun.org.pl regularnie wspierał Fundację Trybun.org.pl, dużo więcej dałoby się zrobić