Z cyklu broń ratuje życie: uzbrojeni bandyci napadli na farmę w RPA, jeden nie przeżył spotkania z farmerem

Trzech, zapewne wytwornych dżentelmenów, przybyło na farmę w okolicach miasta Randfontein w prowincji Gauteng w Republice Południowej Afryki. Chcieli kupić mleko…

Okazało się, że to zwyczajni bandyci, uzbrojeni w karabinki AK i przybyli nie po mleko, a z zamiarem grabieży i mordu. Zastrzelili właścicielkę farmy. Na szczęście jej syn był uzbrojony i zaczął strzelać do napastników. Wywiązała się strzelanina. Jeden bandzior padł zabity, dwaj uciekli. W pościgu za bandytami jednego udało się złapać.

Bandziory uzbrojeni w samoczynne kałaszniki, syn napadniętych farmerów z całą pewnością nie posiadał broni samoczynnej. Mógł mieć pistolet, może strzelbę, może jakiś karabin. Przewaga zbirów była przytłaczająca. Determinacja walczącego o życie praworządnego człowieka sprawiła, że bandyci przegrali to starcie.

Bezbronni byliby bezpieczniejsi. Bezbronność ofiar powstrzymałaby napastników od ataku. To postawa ofiary prowokuje napastnika do ataku. Gdyby taką radę ktoś chciał wam dawać, traktujcie go proszę jak zwykłego wariata.

(na podstawie southafricatoday.net)

Gdyby każdy kto czytuje bloga trybun.org.pl regularnie wspierał Fundację Trybun.org.pl, dużo więcej dałoby się zrobić