Z cyklu policja nie zapewniła bezpieczeństwa: z nielegalnie zdobytej broni palnej zastrzelił pracodawcę

2020-09-21 13:09 (PAP) Kalisz/ Oskarżony o zastrzelenie swojego pracodawcy przyznał się do winy

Bardzo żałuję, że doszło do tragedii – powiedział w poniedziałek w sądzie 54-letni Krzysztof K., oskarżony o zastrzelenie 34-letniego mężczyzny, swojego pracodawcy. Oskarżonemu grozi dożywocie.

W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Kaliszu stanął 54-latek, który został oskarżony o zastrzelenie swojego pracodawcy.

“Do tragedii nie doszło z chęci zysku, kłótni ani porachunków. Przyczyny to psychoza i prześladowanie pracowników przez właścicieli firmy” – tłumaczył przed sądem oskarżony Krzysztof K.

Do zdarzenia doszło 2 września 2019 r. na fermie drobiu w wielkopolskich Zadowicach. Tego dnia 34-letni właściciel został postrzelony w głowę. Zginął na miejscu. Jego 54-letni pracownik uciekł z miejsca zdarzenia, porzucając broń.

Policjanci zaczęli poszukiwania podejrzewanego o zbrodnię 54-latka. Na stronie internetowej kaliskiej komendy policji opublikowano wówczas dane i wizerunek poszukiwanego. Jednym ze znaków rozpoznawczych był wytatuowany na jego twarzy napis “Kocham cię Beatko”.

Krzysztofa K. zatrzymano w pustostanie przy ulicy Parkowej w Kaliszu.

Pokrzywdzony 34-latek kilka miesięcy wcześniej kupił fermę w Zadowicach, do której przeprowadził się z rodziną. Zamieszkał z żoną, teściową i dwójką dzieci, obecnie w wieku 9 i 3 lat.

W jednym z budynków gospodarczych zamieszkał 53-letni pracownik ze swoją konkubiną. Właściciel fermy i jego pracownik znali się wcześniej, obaj pochodzili z Wałcza w województwie zachodniopomorskim.

“Znaliśmy się od 7 lat. Żyliśmy w zgodzie. Mieliśmy do siebie zaufanie. Wiedziałem, gdzie trzyma broń i pieniądze. Kiedy Piotrek kupił w Zadowicach fermę za 700 tys. zł, to mnie i konkubinę zatrudnił u siebie” – mówił oskarżony.

Nieporozumienia między zamordowanym a oskarżonym zaczęły się wtedy – jak twierdzi Krzysztof K. – kiedy właściciele zaczęli dokuczać jego konkubinie, poniżać ją, a także grozić jej śmiercią.

Podczas jednej z awantur oskarżony miał stracić panowanie nad sobą. “Poszedłem do garażu i wróciłem do kurnika. Kiedy Piotrek zobaczył, co trzymam w ręku, zaczął biec w moim kierunku. Wystraszyłem się go, bo to rosły i wysportowany mężczyzna; zacząłem strzelać” – powiedział oskarżony.

Zeznał, że wystrzelił cały magazynek, oddał łącznie 7 strzałów. Kiedy poszkodowany upadł, zdjął mu z szyi łańcuch z krzyżem o wartości 15 tys. zł i uciekł z gospodarstwa. W lombardzie dostał za niego 600 zł; pieniądze miał przeznaczyć na podróż do innego miasta.

Mężczyzna nie przyznał się do usiłowania zabójstwa żony 34-latka i żądania 150 tys. zł.

“Chciał strzelić do kobiety, ale broń się zacięła” – informował po zatrzymaniu oskarżonego rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. Maciej Meler.

54-latek miał wcześniej konflikty z prawem. “Sprawca był wielokrotnie karany za rozbój z użyciem przemocy. Ustalono też, że dopuścił się czynów w warunkach recydywy, czyli po odbyciu kary co najmniej 6 miesięcy więzienia” – mówił Maciej Meler.

Podejrzanemu grozi dożywocie. (PAP)

Dzisiaj zmęczony jestem, po całodziennej drodze i nie mam siły pisać czegoś bardziej wymagającego. Zerknąłem do serwisu PAP i w sumie bez intelektualnego wysiłku można użyć powyższej depeszy do zilustrowania kolejnego przykładu w cyklu moich wpisów pt. policja nie zapewniła bezpieczeństwa. Każdego dnia coś by się znalazło aby obnażyć jak bardzo fałszywe są słowa: za bezpieczeństwo obywateli odpowiada państwo. Nie sam obywatel za swoje bezpieczeństwo tylko państwo i stosowne służby, które to państwo – służby państwowe, które to państwo powołuje. Powyższe depesza obrazuje spektakularną klęskę dla każdego kto twierdzi, że policja w tym kraju zapewnia osobiste bezpieczeństwo. Dodaję do wpisu ładne zdjęcie z celnym hasłem i uważam, że powinno przekonywać nieprzekonanych.

Gdyby każdy kto czytuje bloga trybun.org.pl regularnie wspierał Fundację Trybun.org.pl, dużo więcej dałoby się zrobić