Nie myślcie jeszcze o tym, że wybory w USA wygrał Biden, sytuacja jest złożona i niekoniecznie korzystna dla Demokratów

Zanim przeczytacie poniższy tekst, bardzo proszę o poświęcenie kilku minut na uważną lekturę artykułu pt. Czekając na oficjalny wynik wyborów w USA… na portalu niedziela.pl. Dopiero po przeczytaniu tego tekstu przejdźcie do uważnej lektury poniższego artykułu. One się uzupełniają, ale tekst z portalu niedziela.pl powinien być wstępem do poniższych rozważań.

americanthinker.com: Duchy James’a Madisona, Alexandra Hamiltona, a już na pewno duch Bena Franklina śmieją się, ponieważ ich geniusz polegający na założeniu Kolegium Elektorskiego prawdopodobnie zostanie poddany próbie.

Mamy pokolenie urodzone w czasie w którym obywatelstwo nie jest już przedmiotem szkolnym, a miliony Amerykanów nie znają różnicy między członkiem Izby Reprezentantów a Senatorem. Zbyt wielu uważa również, że Kolegium Elektorskie jest dotowaną szkołą stanową na zachód od Omaha.

Wkrótce lewica na dobre usunie lekcje wychowania obywatelskiego z programów nauczania.

Osiągnięciem Trumpa jest otwarcie systemu politycznego na miliony które nigdy wcześniej nie głosowały, na mniejszości które po raz pierwszy dopiekły Republikanom i na więcej kobiet z ramienia partii Republikańskiej w Kongresie.

„Otumanieni” mogli nie zrozumieć zasad brutalnej, surowej władzy politycznej, manipulacji wykonanych przez lewicowców poprzez oszustwa wyborcze, umniejszanych i spłaszczanych przez media i Big Tech.  Ale wygląda na to, że zaczynają to teraz widzieć.

Demokraci ewidentnie przegięli ze swoim oszustwem.  Blogerzy publikują listy “Martwych Głosujących”.  Używane w metodach statystycznych algorytmy, stosowane do identyfikacji oszustw wyborczych w krajach trzeciego świata, zastosowane do tego głosowania pokazują masowe oszustwa.

Z każdym dniem będzie się robiło coraz mniej przyjemnie, ponieważ coraz więcej osób zgłasza się z zeznaniami o oszustwie, zdjęciami ciężarówek dostarczających karty do głosowania oraz rekordami z oprogramowania które samo zatrzymuje się w środku nocy.

Mainstreamowe media oraz Big Tech prawie jednogłośnie przekazują komunikat – “Biden wygrał, czas zewrzeć szeregi i do dzieła.”  Może i zadziałałoby to kiedyś ale teraz nie zadziała.

To nie zadziała, bo Donald Trump nie jest tylko Prezydentem.  Jak mówią niektórzy, on jest “naszym championem”. To zmienia sposób postrzegania tej kwestii, chodzi o “sprawę” a nie o wybory.

Nie ma żadnego “zwierania szeregów”, gdy pozostaje jakaś “kwestia”.  Nie po takim bezpośrednim, bezczelnym oszustwie.  Nie ma tu miejsca na żaden kompromis.

Ta dynamiczna sytuacja, powiązana z mentalnością Trumpa – “walczyć każdego dnia”, będzie bardzo trudna do przejścia.

Więc co dalej?

Oszustwa wyborcze na skalę obserwowaną w tym tygodniu są trudne do oszacowania w okresie od dzisiaj do momentu oddania głosów przez Kolegium Elektorskie.  Procesy sądowe wymagają czasu, odkrywanie faktów jest powolne.  Nie możemy ufać własnemu Departamentowi Sprawiedliwości, FBI i wywiadowi, którzy byli zamieszani w próby zniszczenia obecnego prezydenta.

Istnieją dowody prawne ale i zdroworozsądkowe.

Zdobycie dowodu prawnego może trochę potrwać, ale zdroworozsądkowy pomiar, pokazujący masowe oszustwa, jest poza schematem. A to dopiero kilka dni po wyborach. Jest jeszcze dużo więcej do zrobienia.

Biden może liczyć na 290 głosów elektorskich w tym 20 z Pensylwanii. Z dnia na dzień wygląda to coraz bardziej niepewnie, kiedy nawet władze Pensylwanii rozpoczęły przesłuchania.

Sąd Najwyższy może sprawić, że tych 20 pensylwańskich głosów będzie dla Bidena bardziej nieosiągalne niż się wszystkim wydaje.

Walki w Wisconsin, Michigan, Georgii, Arizonie, Minnesocie i innych stanach trwają dalej.

Większość tych stanów ma w obu izbach przewagę Partii Republikańskiej.

Wielu polityków stanowych to ludzie czekający na swoją szansę aby wejść do Kongresu, zostać gubernatorem lub np. prokuratorem generalnym. To są politycy, a politycy, niezależnie z jakiej frakcji się wywodzą, zawsze są zachłanni i skorzy do przyjmowania nagród.

W końcu jest także nacja „Make America Great Again” (MAGA-nation) – 71 milionów wyborców. Oni niebawem przerobią obywatelską lekcję, gdyż ich stanowi ustawodawcy mogą poświadczyć to oczywiste oszustwo wyborcze poprzez zatwierdzenie wyników aktualnego sfałszowanego głosowania, albo mogą wprowadzić własnych elektorów, albo po prostu zdecydować się na przeczekanie gorszego okresu.

Ale jest jeszcze inna alternatywa.

Przecież Ameryka nie pojawiła się wczoraj.  To był pojedynek Rutherford B. Hayes przeciwko Samuelowi Tildenowi. Nikt nie miał wystarczająco dużo głosów w Kolegium Elektorskim, więc poszli do Kongresu aby ten podjął decyzję. Historia tego co się wtedy działo jest naprawdę interesująca.

Ustawodawcy stanowi w siedmiu lub ośmiu kluczowych stanach, nie sąd ani nie gubernator, wybierają elektorów.

Kiedy „otumanieni” dowiedzą się, że ich sąsiad został reprezentantem stanu a ich agent ubezpieczeniowy został senatorem stanu i obaj potwierdzają to ewidentne oszustwo wyborcze, to czy ktoś ma wątpliwości, że ludzie bez zastanowienia chwyciliby za telefony?

Republikańska klasa polityczna naszpikowana jest farbowanymi lisami, które następnie przenoszą się do Kongresu. Takim zależy tylko na jednym: zostać wybranym.

Plotka niesie, że archeolodzy testowali kości XVIII-wiecznych polityków, aby dowiedzieć się kiedy i gdzie dokładnie “gen odwagi” zniknął z ich sekwencji genowej. Są również tacy którzy twierdzą, że taki gen mógł  nigdy nie istnieć.

Stanowe organy ustawodawcze w sześciu, siedmiu lub więcej stanach kierowanych przez republikanów mają wybór: 1/ Zatwierdzić wybory które były wyraźnie sfałszowane. 2/ Przyjąć inną listę elektorów, którzy zagłosują przeciwko „demokratycznemu”, sfałszowanemu wynikowi wyborów, lub po prostu wstrzymać się od głosu.

Pewnie niektórzy wstrzymają się od głosu, ale jeśli chociaż jeden lub dwa stany nie zatwierdzą wyników wyborów to sprawa trafia do Kongresu.

Jaki republikański polityk stanowy chce, aby MAGA-nacja postawiła go pod pręgierzem – “…Hej! Głos tego gościa posadził Joe Bidena na prezydenckim stołku!”  Tysiące uczestników wiecu Trumpa w Butler, w Pensylwanii, mówiących jednym głosem, wzywających do działania stanowych przedstawicieli i senatorów. Pomyślcie tylko, jakie to będzie zabawne!

Big Media, Big Tech, Facebook, nic z tego nie ma znaczenia dla tego szeregowego urzędnika czy senatora stanowego. Jest on dla swoich wyborców boleśnie widoczny.  Politycy stanowi widzą swoich wyborców codziennie w sklepie spożywczym, w kościele czy w Kiwanis Club.

Mówi się, że cała polityka jest w istocie lokalna. W zasadzie, aktualnie stała się nawet bardzo lokalna w związku wyborami prezydenckimi i mało prawdopodobne jest aby wielu przedstawicieli lub senatorów stanowych zdecydowało się aby 71 milionów członków MAGA-nation  wzięło ich na swój celownik.

Dlaczego nie pozwolić Kongresowi zdecydować?  Polityk dzisiaj może być bohaterem dla swoich wyborców, a już przy następnych wyborach dostać od nich nóż w plecy.

Kongres może głosować, a wtedy – jeden stan, jeden głos.  Czy to Wyoming czy Kalifornia, każdy ma jeden głos.

Dość szybko nowa wyborcza algebra zmierza od liczby 270 jako ścieżki do zwycięstwa, do 26-24 – Trump wygrywa.

Jay Valentine (americanthinker.com tłumaczenie Maciej Rozwadowski)

Moim zdaniem, które wyrobiłem sobie na podstawie zaproponowanych wam powyżej dwóch tekstów, sytuacja wyborcza wcale nie jest jednoznacznie korzystna dla pana Bidena. Powiedziałbym nawet, że pan Biden nie bardzo ma powód aby się cieszyć. Myślę też, że wcale nie okazuje radości, a kombinuje tylko jak by tu cały świat przekonać, że to on wygrał wybory.

Dostrzegam zjawisko, które polega na tym, że fakty tworzy się w przestrzeni medialnej. Istnieje coś, gdy media o tym mówią i zakorzeni się obraz w świadomości ludzkiej. Mam wrażenie, że w USA wcale zwycięstwo Bidena się nie zakorzeniło. Radość na ulicach i pikniki powyborcze pokazywane w mediach w Polsce, to tylko drobny wycinek rzeczywistości. Fakty są takie, że Ameryka jeszcze nie przyjęła do wiadomości zwycięstwa Bidena, z powodów oczywistych dla Amerykanów fałszerstw wyborczych.

Jeden z kierunków natarcia medialnej machiny propagandy polega na wywoływaniu emocji, które mają sugerować, że nie ma dowodów na fałszerstwa wyborcze. To dobre dla ludzi o intelektualiści dzieci, które za argument przyjmują to, że pani w przedszkolu mówi im coś z poważną miną. Na szczęście w Ameryce to nie przechodzi. Nawet w Polsce, która wyjątkowo jest podatna na bajki wyborcze, przedziera się narracja o nieprawidłowościach przy wyborach. Skoro pan prezydent Duda, którego wcale nie podejrzewam o jakąś wyjątkową roztropność, czeka z depeszą gratulacyjną, to znaczy że wybory w USA są naprawdę jeszcze nierozstrzygnięte.

Nam pozostaje czekać cierpliwie na werdykt… no właśnie, niekoniecznie wydany przez Kolegium Elektorów.

Gdyby każdy kto czytuje bloga trybun.org.pl regularnie wspierał Fundację Trybun.org.pl, dużo więcej dałoby się zrobić