Biblia to najczęściej cytowana Księga na moim blogu
- Autor: Andrzej Turczyn
- 26 grudnia 2020
- 1 Komentarz
W czasie świąt, które przypominają narodzenie Jezusa Chrystusa nie powinno zabraknąć akcentu świątecznego. No i proszę jak elegancko, w serwisie PAP depesza o Muzeum Biblii w Waszyngtonie. No skoro tak, to nie można tej depeszy nie wstawić na mojego pistoletowego `bloga. Biblia przecież to księga, która wprost mówi o konieczności zapewnienia ludziom prawa do posiadania i noszenia broni.
Gdy się zastanowiłem to doszedłem do przekonania, że Biblia to najczęściej cytowana Księga na moim blogu, co wcale dziwić nie powinno. Biblia jest zawsze gdzieś obok mnie, jest na wyciągnięcie ręki w miejscu gdzie piszę wpisy na bloga, jest w miejscu mojej pracy. Po Biblię sięgam każdego dnia, Biblię mam w smartfonie, Biblię mam w samochodzie, Biblia w moim świecie jest dosłownie wszędzie. Biblia ma ogromny wpływ na to co myślę i na to co robię. Biblia to dla mnie podręcznik do oceny dobra i zła, Biblia dla mnie to podręcznik cywilizacji, Biblia to księga, która bezlitośnie krytykuje wszytko to co składa się na socjalizm. W związku z tym Biblia to moja absolutnie ulubiona Księga!
Myślę, że przedstawiciele socjalistycznego świata robią co mogą aby Biblię wykorzenić z otaczającej nas rzeczywistości. Biblia to dla ich antycywilizacji wielkie zagrożenie. W Biblii są nazwane rzeczy po imieniu, zło to zło, a dobro to dobro, a tęcza nie ma niczego w Biblii wspólnego z tym, z czym chcą ci ludzie aby nam się kojarzyła. Biblia jest bezlitosna w sprawie prawdy, której dzisiaj jest coraz większy deficyt. No więc skoro tak, to świąteczny wpis jest w temacie Biblii, do której lektury zachęcam. Nawet każdemu chętnemu mogę wysłać jedną część Biblii – Nowy Testament w okładce maskującej.
2020-12-26 15:01 (PAP) Muzeum Biblii w Waszyngtonie: Jesteśmy otwarci na wszystkich: ewangelików, katolików, żydów i agnostyków
Muzeum Biblii w Waszyngtonie, któremu doradza grono ekspertów reprezentujących wiele religii, oficjalnie nie prowadzi działalności misyjnej, ale by znaleźć się w radzie nadzorczej należy podpisać „oświadczenie wiary”. „Jesteśmy otwarci na wszystkich, przychodzą tutaj ewangelicy, żydzi, katolicy, osoby niewierzące czy agnostycy” – zauważa w rozmowie z PAP Heather Bryant, asystentka kustosza.
Muzeum Biblii w Waszyngtonie – jedyna tego rodzaju placówka na świecie – imponuje rozmachem. Na sześciu piętrach oprócz 40 tys. eksponatów podziwiać można m.in. multimedialne rozstępujące się fale Morza Czerwonego czy gorejący krzew. Jest też imitacja starożytnego Nazaretu.
„Od wieków ludzie szukają w Biblii pocieszenia, pouczenia, inspiracji i nadziei. Ale co z przygodą, intrygami i rozrywką? Muzeum Biblii zaprasza Cię do poznania Biblii w zupełnie nowy sposób” – czytamy na stronie internetowej prywatnej placówki. Jej cel – jak deklarował były dyrektor muzeum Cary Summers – to „ponowne zapoznanie świata z Księgą” i „pozwolenie odwiedzającym dojść do własnych wniosków”.
Muzeum, któremu doradza grono ekspertów reprezentujących wiele religii, oficjalnie nie prowadzi działalności misyjnej, ale by znaleźć się w radzie nadzorczej należy podpisać „oświadczenie wiary”. „Jesteśmy otwarci na wszystkich, przychodzą tutaj ewangelicy, żydzi, katolicy, osoby niewierzące czy agnostycy” – zauważa w rozmowie z PAP Heather Bryant, asystentka kustosza. Kobieta podkreśla, że otwarta trzy lata temu kosztem ponad 500 mln dolarów placówka jest jedyną takiego rodzaju na świecie.
Na sześciu piętrach budynku w centrum Waszyngtonu znajduje się ponad 40 tys. eksponatów – to m.in. archeologiczne wykopaliska z Bliskiego Wschodu czy kolekcje historycznych oraz wyjątkowych egzemplarzy Biblii (m.in. wodoodporne, z obrazkami 3D czy z ilustracjami biblijnych historii przedstawionych klockami lego). Narracja prowadzona jest od początków Księgi przez dzieje judaizmu i chrześcijaństwa. Jedno piętro poświęcono historii przekazu oraz tłumaczeniu Pisma Świętego na różne języki z akcentem na protestanckie angielskie tłumaczenie Biblii króla Jakuba.
Zgodnie z danymi, przedstawionymi w muzeum najpopularniejszej książki w historii świata, w całości przetłumaczono już ją na 695 języków, a egzemplarze te zbierane są w budynku. Placówka współpracuje z organizacją illumiNations, której celem jest, by do 2033 „zapewnić dostęp do Biblii dla każdego mieszkańca Ziemi w ojczystym języku i w odpowiedniej formie”.
Jedno z pięter poświęcone jest wpływie Biblii na amerykańskie społeczeństwo, w tym popkulturę. Wchodząc do owalnego, półotwartego pomieszczenia posłuchać można muzycznych hitów, w których tekstach są nawiązania do Pisma Świętego – puszczane są przeboje Leonarda Cohena czy Freddy’ego Mercurego. Z najwyższego szóstego piętra rozpościera się natomiast widok na centrum amerykańskiej stolicy – Pomnik Waszyngtona, kopułę Kongresu oraz Katedrę Narodową. Jest też sala kinowa na 500 osób oraz sale konferencyjne, które w trakcie pandemii święcą pustkami.
Bryant przyznaje, że koronawirus spowodował zmniejszenie ruchu. W dni przed świętami Bożego Narodzenia – jak ocenia rozmówczyni PAP – widać jednak zwiększone zainteresowanie.
I tak przed wejściem do sali multimedialnej na trzecim piętrze ustawia się niewielka kolejka. Obecnie jedynie 10 osób może wspólnie uczestniczyć w blisko półgodzinnej prezentacji o Starym Testamencie. To jedna z największych atrakcji – zrobiony z rozmachem pokaz światła, dźwięku i ilustracji rozpoczyna się od biblijnej wersji stworzenia świata. Następnie słuchając narratora przechodzi się do kolejnych pomieszczeń i kolejnych opowieści z Pisma. Przy fragmentach o Mojżeszu z zaskoczenia zapala się podświetlany gorejący krzew, a gdy narrator opowiada o wyjściu Izraelitów z Egiptu idzie się w korytarzu wśród kilkumetrowej inscenizacji, przypominającej wielkie fale Morza Czerwonego. Głośny dźwięk oraz migotające światła są imponujące; nie są zalecane dla dzieci.
Multimedialne instalacje wpleciono także w tradycyjne wystawy o historii – aktorzy odgrywający role Marcina Lutra i Erazma z Rotterdamu wypowiadają z ekranów w portalach monologi.
„Jestem pod wrażeniem, czuje się jak w świecie Harry’ego Pottera, gdzie bohaterowie mogli rozmawiać z obrazami” – wyznaje PAP jedna ze zwiedzających. Starożytną inscenizację Nazaretu na wzór skansenu, tym razem bez multimedialnych akcentów, porównuje natomiast do Disneylandu. Podziwiać można w niej m.in. winnicę. Pracownicy muzeum w strojach z epoki tłumaczą gościom, z której strony powinno się czytać Torę, a także pokazują, jak wytłaczać oliwę.
Strudzeni zwiedzaniem mogą zjeść posiłek w koszernej restauracji o nazwie Manna; z jedzeniem można wyjść na taras, gdzie posadzono rośliny z Ziemi Świętej. Między piętrami zwiedzający przemieszczają się windami, które obudowane są wewnątrz ekranami, pokazującymi zmieniające się pejzaże z Izraela, Palestyny oraz Egiptu.