75 lat temu Churchill użył określenia „żelazna kurtyna”

2021-03-05 06:20 (PAP) 75 lat temu Churchill użył określenia „żelazna kurtyna”

75 lat temu, 5 marca 1946 r., Winston Churchill w przemówieniu wygłoszonym w amerykańskim Fulton powiedział, że Europę podzieliła „żelazna kurtyna”, i ostrzegł przed ekspansją komunizmu. Było to pierwsze publiczne użycie tego określenia, które miało się stać symbolem rozpoczynającej się konfrontacji Zachodu ze Związkiem Sowieckim.

„Ze zgrzytem, skrzypieniem, świstem opuszcza się nad Historią Rosji żelazna kurtyna.
– Koniec przedstawienia.
Publiczność wstała.
Czas włożyć palta i iść do domu.
Rozejrzeli się.
Ale ani palt, ani domów już nie było”.

Napisał w 1918 r. rosyjski pisarz, filozof, komentator dzieł Dostojewskiego Wasilij Rozanow w poemacie „Apokalipsa naszych czasów”. W ostatnich miesiącach życia pod wrażeniem rewolucji bolszewickiej zdał sobie sprawę z gwałtownego końca dotychczasowego porządku. Jego zdaniem rewolucja i ideologia komunistyczna miały doprowadzić do kresu cywilizacji. Rozanow pierwszy użył określenia, które od 1946 r. nierozerwalnie kojarzymy z postacią premiera Wielkiej Brytanii.

„Żelazna kurtyna” pojawiła się również w lutym 1945 r. w artykule na łamach tygodnika „Das Reich”. Minister propagandy Rzeszy Joseph Goebbels w rozpaczliwej próbie podtrzymania niemieckiej woli oporu stwierdził, że „jeśli naród niemiecki złoży broń, wówczas Sowieci, zgodnie z porozumieniem zawartym między Rooseveltem, Churchillem i Stalinem, zajmą całą wschodnią i południowo-wschodnią Europę, w tym większą część Rzeszy. Nad tym terytorium zajętym przez Związek Sowiecki zapadnie żelazna kurtyna, poza którą nastąpi rzeź narodów”.

Brytyjski politolog Timothy Garton Ash powiedział, że o wyniku zakończonej trzy miesiące przed objęciem przez Harry’ego Trumana funkcji prezydenta konferencji jałtańskiej zadecydowały trzy czynniki: naiwność Roosevelta, słabość Wielkiej Brytanii i obecność sowieckiej machiny wojennej w środku Europy, u wrót upadających Niemiec. Po upadku Rzeszy zupełnie niedoświadczony prezydent Truman wydawał się rozumieć, jak katastrofalna dla przyszłego porządku świata była polityka prowadzona przez jego poprzednika. Rezultatem było oddanie połowy Europy w ręce Stalina w zamian za papierowe gwarancje przeprowadzenia tam wolnych wyborów i poszanowania suwerenności państw. W tym przekonaniu utwierdzał go jego najbliższy sojusznik zza oceanu. Po latach Churchill wspominał, że już półtora roku przed zakończeniem wojny rozumiał rzeczywisty układ sił rysujący się na przyszłej mapie Europy: „W Teheranie zdałem sobie po raz pierwszy sprawę, jakim małym jesteśmy narodem. Siedziałem tam po jednej stronie, mając wielkiego rosyjskiego niedźwiedzia z wyciągniętymi pazurami, po drugiej zaś wielkiego amerykańskiego bizona; między nimi siedział biedny angielski osioł, jedyny, który znał właściwą drogę do domu”.

Wydarzenia z maja 1945 r. wskazują, że „angielski osioł” rzeczywiście zdawał sobie sprawę z drogi, którą powinien podążać Zachód, ale nie posiadał środków do realizacji swoich planów. Między 6 a 8 maja 1945 r. na linii Waszyngton–Londyn niemal bez przerwy trwała wymiana depesz dotyczących uzgodnienia momentu wspólnego ogłoszenia dnia zwycięstwa. Zaledwie kilka dni później ton rozmów Trumana i Churchilla nie był już tak optymistyczny. 12 maja premier Wielkiej Brytanii przesłał do Waszyngtonu długą depeszę, w której wyrażał obawę przed sowieckimi wpływami w Europie. „Żelazna kurtyna zapadła wzdłuż linii frontu. Nie wiemy, co dzieje się po jej drugiej stronie” – pisał. Ostrzegał przed ogromnym ryzykiem związanym z szybkim wycofaniem zdolnych do walki sił amerykańskich z Europy.

Churchill uznał, że w celu powstrzymania komunizmu wolny świat musi działać w ścisłym porozumieniu. Postanowił wykorzystać zbliżającą się „prywatną podróż” do USA do propagowania swoich idei. Gdy zmierzał za Atlantyk, nieoczekiwane wsparcie dla jego koncepcji przyszło z Moskwy. 9 lutego 1946 r. Stalin wygłosił przemówienie, w którym rzucił jednoznaczne wyzwanie swoim byłym sojusznikom. Zapowiedział, że tylko kontynuacja forsownej industrializacji i wzmacnianie potencjału wojskowego zabezpieczą zdobycze Związku Sowieckiego przed knowaniami Zachodu. Kilkanaście dni później George Kennan, amerykański chargé d’affaires ad interim w Moskwie, mimo ciężkiej grypy sporządził depeszę, która przeszła do historii jako „długi telegram”. W analizie skierowanej do Departamentu Stanu przedstawił cele, do których dąży Związek Sowiecki, i sposoby jego powstrzymania przed dalszą ekspansją. Milcząco więc uznał, że kraje na wschód od sowieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech są skazane na długą dominację sowiecką. Tym samym położył fundamenty pod amerykańską doktrynę polityki międzynarodowej na kolejne dziesięciolecia.

5 marca Churchill przybył na kampus prestiżowego Westminster College w Fulton w Missouri. W auli tej uczelni miał wygłosić przemówienie pt. „Sinews of Peace” (dosłownie: „Muskuły pokoju”), które zapamiętano jako „mowę o żelaznej kurtynie”.

„Jest więc moim obowiązkiem postawić wam przed oczami pewne fakty w związku z obecnym stanem rzeczy w Europie. Od Szczecina nad Bałtykiem do Triestu nad Adriatykiem, w poprzek kontynentu zapadła żelazna kurtyna. Poza nią jest to, co dawniej było Europą Środkową i Wschodnią. Warszawa, Praga, Wiedeń, Budapeszt, Bukareszt i Sofia – wszystkie te sławne miasta i zamieszkująca wokół nich ludność leżą, że tak się wyrażę, w sferze sowieckiej i wszystkie, w takiej czy innej formie, podlegają nie tylko wpływom sowieckim, ale kontroli z Moskwy w bardzo wysokim, niekiedy rosnącym stopniu” – powiedział były premier. W kolejnych fragmentach podkreślił, że wpływy sowieckie sięgają też poza żelazną kurtynę. Wykluczył jednak, aby Stalin dążył do kolejnej wojny, szczególnie jeśli natrafi na zdecydowaną postawę wolnego świata, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych. „Na podstawie tego, co widziałem podczas wojny u naszych przyjaciół i sojuszników rosyjskich, doszedłem do przekonania, że niczego bardziej nie podziwiają oni niż siłę, i niczego bardziej nie lekceważą oni niż słabość, a zwłaszcza słabość militarną. Z tego powodu dawna doktryna o równowadze sił jest błędna. Jeżeli będziemy tylko mogli, to nie powinniśmy pozwolić sobie na operowanie wąskimi marginesami równoważenia sił, stwarzającymi pokusę próby sił. […] To, czego potrzeba, to porozumienie [europejsko-amerykańskie – przyp. red.], a im dłużej jest odkładane, tym trudniejsze jest do osiągnięcia i tym większe staje się zagrażające nam niebezpieczeństwo” – wyjaśnił.

„Jego wystąpienie odegrało kluczową rolę w zwróceniu uwagi na narastający problem polityki radzieckiej. Churchill w swoich notatkach i pamiętnikach pisał o żelaznej kurtynie jeszcze w 1945 r. i irytował się brakiem reakcji ze strony Stanów Zjednoczonych” – powiedział w rozmowie z PAP w 2016 r. Allen Packwood, dyrektor Archiwum Churchilla na Uniwersytecie w Cambridge.

Z wagi słów wypowiedzianych w Fulton zdano sobie sprawę niemal natychmiast. 6 marca o przemówieniu poinformowało BBC. Radio i większość brytyjskiej prasy popierały wizję trwałego sojuszu brytyjsko-amerykańskiego. Wyjątkiem była prasa skrajnej lewicy, wspierającej interesy sowieckie. „Tylko lęk i defetyzm może pchnąć nas do przyjęcia koncepcji pana Churchilla” – pisano w „Tribune”. Koncepcję sojuszu „anglosaskiego” uznawano za faktyczny demontaż ONZ. W podobnym tonie były utrzymane pierwsze wypowiedzi rządzącej Partii Pracy. Po stronie Churchilla stanęła większość prasy amerykańskiej: „Jeżeli Rosja, widząc niezdecydowaną pozycję USA w związku z mową Churchilla, chce rzucić kość niezgody między Wielką Brytanię i Amerykę – to myli się wielce. […] Lepiej niech Rosja dotrzymuje zobowiązań i traktatów – to wszystko, czego się od niej żąda” – tłumaczył „New York Times” z 14 marca.

W kontrolowanej przez komunistów Polsce pełny zapis przemówienia z Fulton znany był wyłącznie wąskiej grupie funkcjonariuszy zajmujących się polityką zagraniczną oraz specjalistom z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. To ta instytucja opublikowała w niewielkim nakładzie zapis przemówienia w niskonakładowym zbiorze dokumentów opracowanym pod koniec 1946 r. Prasa kontrolowana przez reżim skupiła się w swoich komentarzach na kilku fragmentach mowy Churchilla. Komentarze redakcji były powieleniem punktu widzenia prasy moskiewskiej: „Słowa jego przepełnione są jadem nienawiści do prawdziwych demokracji” – pisała sowiecka „Prawda”. W kolejnych dniach propaganda ZSRS roztoczyła wizję wielkiego spisku sił imperializmu przeciwko Związkowi Sowieckiemu i krajom „demokracji ludowej”. W polskiej prasie komunistycznej podkreślano także „proniemiecki ton” przemówienia premiera Wielkiej Brytanii, który zwrócił uwagę na masowe wysiedlenia Niemców z ziem odzyskanych.

W lipcu na depeszę Kennana i przemówienie Churchilla zareagował prezydent Truman. Na jego polecenie urzędnicy Departamentu Stanu przygotowali tajny raport podsumowujący łamanie przez sowietów uzgodnień z Jałty i Poczdamu. Kilka miesięcy później Biały Dom był już gotowy do podjęcia konfrontacji z ZSRS, której celem było powstrzymanie ekspansji komunizmu. 12 marca 1947 r. Harry Truman ogłosił, że celem USA będzie „pomoc dla wolnych narodów, które przeciwstawią się próbom ich podporządkowania zbrojnej mniejszości lub naciskom z zewnątrz”. Kilka tygodni później ogłoszono Program Odbudowy Europy, nazywany Planem Marshalla. Zwieńczeniem pierwszego etapu konfrontacji Zachodu ze Związkiem Sowieckim było zawarcie 4 kwietnia 1949 r. Traktatu Północnoatlantyckiego. W tym samym roku powołano pierwsze instytucje, które według Churchilla miały doprowadzić do powstania „pewnego rodzaju Stanów Zjednoczonych Europy”. dzieje.pl (PAP)

Pan Churchilla nas wykiwał realizując cele dobre dla Brytyjczyków. Moim zdaniem nie ma powodu aby się z tego powodu na niego obrażać. Obrażać się może ten, kto miał złudne nadzieje. Moim zdaniem raczej uczyć się należy od takich ludzi jak pan Churchill, jak należy prowadzić politykę własnego kraju. Sprawa złożona wiem, ale arcyciekawa.

at