Choroba zwana socjalistyczną władzą

W autorytarnym kolektywizmie (socjalizmie), władza i paranoja koegzystują ze sobą jak bliźnięta jednojajowe.  Każde z nich wzmacnia drugie. Gdy partia rewolucyjna zyskuje na sile, rośnie jej paranoja na punkcie zagrożenia ze strony jakiegoś “wroga”. Ta zasada psychologiczna opiera się na mechanizmie, który celnie określił Woody Allen w jednym ze swoich bon motów: “Nawet paranoicy mają wrogów”.

XX wiek oferuje dość liczne przykłady tego zjawiska: im większa jest względna władza autorytarnego reżimu i im słabsza jest opozycja, tym większa jest paranoja tego reżimu dotycząca utraty zdobytej władzy politycznej.

24 października 1917 roku Lenin przejął władzę od Rządu Tymczasowego  kierowanego przez Kiereńskiego w wyniku wojskowego zamachu stanu, który dla niepoznaki nazwał “rewolucją bolszewicką”.  W Rosji wydarzenia tego nie poprzedzało żadne powszechne powstanie. Lenin po prostu dążył do całkowitego zniszczenia politycznych wrogów bolszewików.

Lenin wprowadził Czerwony Terror, nawiązując tym samym do okresu Panowaniu Terroru który nastąpił w wyniku Rewolucji Francuskiej.  Martin Latsis, szef ukraińskiej Czeki, pisał w gazecie “Red Terror”:

My eksterminujemy burżuazję jako klasę. Nie należy doszukiwać się w aktach spraw obciążających dowodów na to, czy oskarżony wystąpił przeciwko Sowietom. Ustalcie do jakiej klasy należy, jakie jest jego pochodzenie, wykształcenie, zawód i to ma  zadecydować o losie oskarżonego. To jest właśnie istota Czerwonego Terroru.

W dzisiejszej putinowskiej Rosji autorytarne represje są normą, choć morderstwa i tortury stosowane przez FSB (następczynię KGB) należą do rzadkości.  W odpowiedzi na protesty uliczne w styczniu 2021 roku, będące wyrazami wsparcia dla Aleksieja Nawalnego, reżim Putina wszczął ponad 90 spraw karnych (4freerussia.org).

Do czerwca 2021 r. Departament Sprawiedliwości USA oskarżył ponad 450 osób o udział w zamieszkach na Kapitolu w dniu 06.01.21r.  W Waszyngtonie 1500 więźniów od miesięcy jest zamkniętych w celach więziennych po 22 godziny na dobę.  Większość z nich została umieszczona w warunkach zaostrzonego rygoru.  Wielu z nich nie było jeszcze nawet w sądzie (justthenews.com).

Represje Bidena wobec opozycji politycznej są bezprecedensowe (z jednym wyjątkiem) w historii USA, podobnie jak systematyczne łamanie przez reżim Bidena prawa do sprawiedliwego procesu i praw konstytucyjnych.  Wyjątkowym precedensem jest tutaj Alien&Sedition Act z 1798 r., które to prawo uznawało za przestępstwo wygłaszanie “fałszywych oświadczeń” krytycznych wobec rządu federalnego.

Ustawy te były bronią administracji Adamsa używaną do nękania i niszczenia Jeffersonowskiej opozycji politycznej. Ustawa o podburzaniu doprowadziła do skazania i uwięzienia wielu pro-Jeffersonowskich właścicieli gazet, którzy nie zgadzali się z rządem.

Neomarksistowska amerykańska klasa polityczna wykorzystuje media klasyczne i społecznościowe do neutralizowania i niszczenia opozycji politycznej w sposób bardziej skuteczny i elastyczny niż można to było osiągnąć wyłącznie dzięki “legalnej władzy” Deep State, a obecnie rządu federalnego.

Wiele było także przykładów taktyki państwa policyjnego, jak najazdy FBI na domy (theblaze.com).  DOJ i FBI nagłaśniają te groteskowe naruszenia konstytucji w celu osiągnięcia pożądanego efektu: politycznego zastraszenia i strachu w ogóle.

Jeśli konserwatywna opozycja może zostać zdyskredytowana i pofragmentowana poprzez skoordynowane działania FBI, kampanię szkalowania w mediach głównego nurtu i pogłoski o zainteresowaniu ze strony DOJ, to Biden może doprowadzić do sytuacji, gdy ryzyka prawnego związanego z wykorzystaniem fałszywych aktów oskarżenia będzie można w dużej mierze uniknąć (kryminalizacja jako ostateczność).

Wybitni konserwatyści z szerokim poparciem, tacy jak Rep. Matt Gaetz, Rep. Marjorie Taylor Greene, a teraz gubernator Ron DeSantis, są pierwszorzędnymi obiektami systematycznego ataku Washnigton Post i New York Times, które to gazety wspólnie wyznaczają polityczną linię amerykańskich neomarksistów.

Biden odziedziczył ogromną przewagę, której brakowało Federalistom Adamsa: zakorzenioną neomarksistowską-antyamerykańską kulturę, która kontroluje wyżyny amerykańskiej klasy politycznej: media, media społecznościowe, środowiska akademickie, kulturę i rozrywkę, a teraz także Wielki Biznes.

Etos neomarksistowski początkowo zapewnił sobie oparcie w naszej kulturze politycznej poprzez środowisko akademickie (1965).  Jak każda rozpisana na całe dekady pułapka kulturowa, ta współczesna polityczna instancja kolektywistycznej tyranii podąża za wzorem ustanowionym przez Lenina: “im gorzej, tym lepiej” – zniszczyć gospodarza od wewnątrz przez chaos, przemoc i anarchię; następnie skonsolidować władzę w totalitarną dyktaturę proletariatu (woke – theconversation.com).

Podobnie jak reżim Kiereńskiego w Rosji (luty-październik 1917), obecny demokratyczno-socjalistyczny reżim Bidena jest oczywistym etapem przejściowym w “fundamentalnym przekształcaniu Stanów Zjednoczonych Ameryki” (Obama 10/30/2008).  Ponieważ władza polityczna, a zwłaszcza kontrola totalitarna, jest pochodną kultury, amerykański neomarksizm sprytnie skupił się na zdobyciu dominującej kontroli nad wszystkimi aspektami kultury.

Używanie samego pojęcia wojny klasowej jako pierwszej ideologicznej zasady marksistowskiego programu rewolucyjnego wielokrotnie zawodziło w Ameryce w okresie od 1919 do wczesnych lat 60-tych. Od czasu objęcia rządów przez Obamę, neomarksistowska lewica – odkrywszy na nowo bolszewickie dictum o eksterminacji burżuazji jako klasy – skupiła się na rasie, klasie i płci jako narzędziach służących do wymuszenia całkowitej uległości ze strony naturalnych zwolenników i stronników amerykańskiego stylu życia.

Frontmani tacy jak Biden, Harris czy przywódcy wojskowi i “umiarkowani Demokraci” mogą odegrać przypisane im role w konsolidacji władzy przez najbardziej ekstremalne elementy reżimu w tej mieszanej koalicji niepokornych marksistów, islamistów, transgenderowych aktywistów, fanatyków klimatycznych, antysemitów, korporacyjnych socjalistów, “przyjaciół Chin”, agentów Deep State w DOJ i służbach bezpieczeństwa oraz wszelkiej maści ekonomicznych i politycznych oportunistów oraz ich kulturowych zwolenników.

Biden i Harris to osoby wielce pasujące do roli przywódców reżimu przejściowego.  Do czerwca 2020 r. stało się oczywiste, że Biden  ma zanik funkcji poznawczych i prawdopodobnie cierpi na demencję starczą.  Harris jest natomiast niepoważnym politykiem bez politycznego elektoratu – dwoje idealnych zastępców, którzy bez wahania przyjmą rozkazy od swoich ideologicznych władców marionetek.

W eseju z 2020 r. profesor Columbia Law School  Tim Wu (były urzędnik administracji Obamy) cytuje to, co stało się punktem wyjścia dla amerykańskiego neomarksistowskiego rozumienia konserwatystów: The Paranoid Style in American Politics Richarda Hofstadtera z 1964 r.

Wu z aprobatą przytacza analizę mentalności konserwatystów dokonaną przez Hofstadtera.  Hofstadter postrzega konserwatystę jako paranoika, który uważa, że “wróg” jest ‘doskonałym modelem złośliwości, rodzajem amoralnego nadczłowieka: złowrogiego, wszechobecnego, potężnego, okrutnego, rozkochanego w luksusach’.  Aby walczyć z takim wrogiem, ‘nie wystarczą zwykłe metody politycznego kija i marchewki, potrzebna jest ogólnokrajowa krucjata.'”

Jak wiele neomarksistowskich analiz politycznych, Hofstadter kieruje się paranoiczną projekcją, psychologicznym mechanizmem obronnym, w którym ego broni się przed nieświadomymi impulsami, zaprzeczając ich istnieniu i przypisując je innym, w tym przypadku opozycji politycznej.  Na korzyść profesora Wu przemawia fakt, że aktualizuje on słowa Hofstadtera: “szeregi paranoików poszerzyły się.  Jeśli w 1964 roku stanowili oni margines (skrajna radykalna prawica), to dziś tworzą znacznie większą grupę, w której skład wchodzą również lewicowe zastępy.” (superwuster.medium.com)

Dla neomarksistów kontrolujących reżim Bidena, “akcja bezpośrednia” jest konieczna w celu uprzedzenia opozycji politycznej.  Taka jest rola ulicznych bojowników, Antify i BLM.  Obie te grupy zostaną wysłane z powrotem na ulice jeśli będzie to konieczne. Dlatego założycielka BLM Patrisse Cullors (wraz z małżeństwem Obamów) pozostaje potężnym czynnikiem sprawczym w polityce Bidena.

Cullors określiła siebie i innych założycieli BLM jako “wyszkolonych marksistów”.  Wykazali się oni solidną wiedzą z zakresu wdrażania czerwonego terroru przez Lenina.  W styczniu 1918 roku Lenin stwierdził, że grabież własności burżuazyjnej jest tolerowana i wspierana jako forma sprawiedliwości społecznej poprzez zemstę  – “grabież grabieżców”.

Paranoja polityczna jest przede wszystkim zjawiskiem psychologicznym.  W miarę jak rośnie potęga tyranii, maleje potrzeba coraz większych represji.  Niemniej jednak, paranoja polityczna i ucisk społeczny wciąż rosną osiągając monstrualne rozmiary – wyczarowują wrogów z powietrza i podsycają igrzyska politycznych represji – aż w końcu nawet najwięksi zwolennicy reżimu, obawiając się o swoje życie i byt, dezerterują w bezpieczniejsze dla nich miejsca.

(americanthinker.com przygotował Maciej Rozwadowski)

Ten artykuł to pogłębiona analiza krótkiej depeszy zaprezentowanej przeze mnie we wpisie Wygrywa socjalizm – wolność w tym prawo posiadania broni palnej jest w defensywie. Czytając ten tekst uderzyło mnie spostrzeżenie, że przecież my to samo mamy w socjalistycznej Polsce PiS. PiS to partia socjalistyczna, skrajnie socjalistyczna i nie zmienia tego jej religijny charakter. Socjalizm jest moim zdaniem legitymizowany przez religię katolicką, którą wyznają masowo członkowie PiS.

Zwróćcie proszę uwagę, że sztandarowy obecnie socjalistyczny projekt PiS jest zdaniem rewolucyjnych ideologów z PiS atakowany przez “określone” środowiska. Towarzysz Jarosław Kaczyński przemawiając na ostatnim kongresie PiS stwierdził: “Musimy podjąć uchwałę o wielkiej kampanii, która będzie odkłamywała Polski Ład, bo jest on w tej chwili przedmiotem wielkiej kampanii dezinformacyjnej, można powiedzieć wielkiego hejtu”.

“Nasi przeciwnicy”, “określone środowiska”, walka klas – to mamy każdego dnia. My mamy w Polsce czerwoną totalitarną rewolucję i jestem pewny, że wcale nie przesadzam. Niestety wąska grupa to dostrzega. Sam uległem w pewnym czasie złudzeniu, że PiS coś chce zrobić dla Polaków pożytecznego. Dzisiaj mi z tego powodu wstyd – wstyd mi, że uległem bogoojczyźnianemu patriotyzmowi, którym socjalistyczna partia PiS przykrywa rewolucyjną istotę swojej działalności.

Ta marksistowska rewolucja wprowadzi w Polsce niewolę, taką zwyczajną, fizyczną. Będzie to powolne przesuwanie granic, aż do fizycznego zniewolenia włącznie. Będą milicyjne pały, będą więzienia – wszystko to będzie, bo na tym polega socjalizm. Tylko droga do tego celu będzie nieco dłuższa niż bolszewicka rewolucja w Rosji.