Jeśli posiadasz broń to nie możesz nie mieć zdania i mówić, że ciebie nie obchodzi co się dzieje wokół

Niewiarygodne, są jeszcze ludzie w społeczności sportów outdoorowych i strzeleckich, którzy starają się pozostać apolityczni. Unikają oni definiowania pojęć takich jak liberał czy konserwatysta. Ci ludzie wciąż wierzą, że jeśli tylko bardzo się postarają, to są w stanie wygrać opartą na logicznych argumentach dyskusję z ludźmi których decyzje są napędzane jedynie emocjami.

Byłem upominany i radzono mi, aby nie “prowokować” tłumu przeciwników broni, czyli tych którzy chcą rozbroić praworządnych amerykańskich obywateli. Powiedziano mi, że musimy być rozsądni i skłonni do kompromisu.

Przyznam, że rozumiem źródła tego, co nazywam “chorobą rozsądku”. Wynika ona z myślenia lustrzanego (americanthinker.com). Ludzie na swoim podstawowym poziomie wierzą, że wszyscy inni na świecie myślą i zachowują się tak samo jak oni. Jeśli ktoś taki uważa się za rozsądną i racjonalną osobę to jednocześnie oczekuje, że wszyscy inni ludzie będą postępować tak samo.

Chociaż ten typ myślenia jest dziecinny i naiwny, jest jednak bardzo rozpowszechniony, szczególnie wśród tych którzy wolą nie wychodzić naprzeciw problemów ale raczej omijać je szerokim łukiem.

Przedstawię sprawę jasno, przynajmniej jeśli chodzi o moją osobę: jeśli jesteś kimś kto aktywnie lobbuje agencję rządową, czy to lokalną, stanową czy federalną, aby ograniczyć posiadanie broni palnej przez praworządnych obywateli Stanów Zjednoczonych, narażasz mnie jako osobę, moją rodzinę, moją społeczność, a w konsekwencji mój kraj.

We współczesnej Ameryce narzędziem najchętniej używanym do ochrony jednostki przed przemocą, uciskiem i tyranią jest broń palna. Setki lat temu rządy na całym świecie zdelegalizowały posiadanie mieczy przez chłopów aby zapewnić, że ci będą płacić podatki i pozostaną posłuszni jakiemukolwiek władcy. Dziś sprawa jest taka sama: trzeba rozbroić chłopów aby można było nimi spokojnie rządzić. (thetruthaboutguns.com)

Kiedy dążysz aktywnie do rozbrojenia mnie, chcesz w istocie mnie sobie podporządkować i narazić moją rodzinę na śmiertelne niebezpieczeństwo. Ten fakt czyni cię moim wrogiem.

Bill of Rights Konstytucji Stanów Zjednoczonych nie stworzył praw człowieka, ten dokument je po prostu wyliczył i potwierdził ich istnienie. Kiedy staracie się zniweczyć lub obejść Konstytucję Stanów Zjednoczonych, jak również Konstytucje poszczególnych stanów, jesteście moim wrogiem.

Udawanie, że twój wróg nie istnieje nie sprawi że tak się stanie. Ignorowanie wroga daje mu tylko czas i okazję do wzmocnienia swojej pozycji i zadania ostatecznego ciosu (thefederalist.com). Próba logicznego argumentowania w dyskusji z człowiekiem rządzonym przez emocje jest mniej więcej tak produktywna jak próba nauczenia świni łaciny. Marnuje się swój czas i jedynie wkurza wieprza.

W tym miejscu można przytoczyć dość trafną analogię kompromisu: Włamywacz włamuje się do domu i żąda, aby właściciel domu oddał mu wszystkie swoje pieniądze. Właściciel domu uparcie odmawia. Następnie włamywacz żąda dziewięćdziesięciu procent jego pieniędzy. Właściciel domu znów nie chce się podporządkować. Teraz włamywacz żąda połowy pieniędzy właściciela. Ten znów odmawia oddania choćby grosza. Sfrustrowany włamywacz mówi w końcu oskarżycielsko: “Ty po prostu nie pójdziesz na żaden kompromis, prawda?

Jak można targować się z kimś, kto chce zagrozić twojej rodzinie? Jak pójść na kompromis z osobą która chce cię podporządkować i zetrzeć twoje, nadane ci przez Boga, prawo do ochrony życia? W jaki sposób powinieneś negocjować z grupą ludzi którzy chcą obejść i uczynić nieistotnym fundamentalny dokument który uczynił Stany Zjednoczone Ameryki najwspanialszym i najlepiej prosperującym narodem jaki kiedykolwiek istniał na tym świecie?

Odpowiedź brzmi… nie ma takiej możliwości. Żadnego targowania się, żadnych negocjacji i żadnego kompromisu. Wróg jest zawsze wrogiem i im szybciej zaakceptujecie ten fakt, tym lepiej będziecie przygotowani by go pokonać.

Paul Markel (przetłumaczył dla was ze strony thetruthaboutguns.com Maciej Rozwadowski)

Wpis jest o naszej polskiej przypadłości tzw. środowiska strzeleckiego. O iluż tam mędrków, którzy uważają, że polityka to nie ich sprawa, oni tylko są w drodze na strzelnicę. Niezliczoną ilość razy czytałem dobre rady tych wybitnych filozofów, że lepiej abym nie wypowiadał się o polityce a zajął się propagowaniem dostępu do broni. Naprawdę w Polsce to częsta postawa. Trochę zobojętniałem na te głupoty. Fakty jednak są takie, że te bzdury zniechęcają innych.