Milwaukee – 189 zabójstw w ciągu roku, najwięcej od dekad – w dzielnicach głównie zamieszkałych przez czarnoskórych

2021-09-20 18:52 (PAP) USA/ Milwaukee – 189 zabójstw w ciągu roku, najwięcej od dekad

W Milwaukee, największym mieście w amerykańskim stanie Wisconsin, doszło w minionym roku do 189 zabójstw. Chociaż ich liczba we wszystkich dużych amerykańskich miastach rośnie, nigdzie w takim stopniu jak w Milwaukee.

Rada ds. Wymiaru Sprawiedliwości w Sprawach Karnych (CCJ) wykryła, że z 34 dużych miast, 29 miało więcej zabójstw w zeszłym roku niż w roku 2019. Ich liczba wzrosła ogólnie o 30 proc.

Spośród 19 miast liczących więcej niż pół miliona mieszkańców jak Nowy Jork, Los Angeles i Chicago – w żadnym nie odnotowano większego wzrostu przemocy niż w Milwaukee. Liczba zabójstw zwiększyła się tam w ubiegłym roku o 93 proc. w stosunku do 2019 roku.

Obecnie, ze 127 zarejestrowanymi do pierwszej połowy września zabójstwami, miasto jest bliskie wyrównania zeszłorocznego rekordu.

Jak zauważył w niedzielę dziennik „Los Angeles Times” (LAT) istnieje wiele teorii na temat tego, co napędza niebezpieczny trend. Wylicza takie potencjalne powody jak zamknięcie szkół i programów społecznych, to, że więcej ludzi nosi broń, życie stało się bardziej brutalne, a policja wycofała się z ulic, co mogło ośmielić przestępców.

Według gazety eksperci twierdzą, że znalezienie dokładnych przyczyn wzrostu przestępczości z bronią w ręku może zająć całe lata.

Jak podkreśla, do 54 proc. zabójstw w Milwaukee w zeszłym roku doszło w promieniu 30 przecznic, w północnej części miasta.

„W przeważającej części w dzielnicy zamieszkanej przez czarnoskórych głęboko zakorzeniony rasizm doprowadził do zaniedbań i ubóstwa. (…) Teraz ginie tam ponadto znacznie więcej ludzi” – ocenił dziennik.

Wyliczył, że w niektórych częściach Milwaukee 42 proc. ludzi żyje poniżej progu ubóstwa. Rodziny, które mogły sobie na to pozwolić, wyprowadziły się z północnej części miasta.

„W 2019 roku w mieście było średnio osiem zabójstw miesięcznie. Pierwsza oznaka wzrostu nastąpiła w lutym 2020 roku, kiedy jeszcze większość ludzi nie zwracała uwagi na koronawirusa. Odnotowano wówczas 18 zabójstw. Ale tendencja wzrostowa nie stała się wyraźna aż do lipca, wśród ogólnokrajowych protestów po zabiciu George’a Floyda przez policję w Minneapolis” – twierdzi „LAT”.

Zdaniem dziennika, podobnie jak w wielu innych miastach, latem i jesienią w Milwaukee rejestrowano coraz więcej zabójstw. Coraz więcej ludzi nosiło też broń.

Policja Milwaukee skonfiskowała w 2020 roku ponad 3000 sztuk broni. Oznaczało to 18-procentowy wzrost w porównaniu z rokiem 2019. Funkcjonariusze w tym samym tempie odzyskują broń w bieżącym roku.

“Ludzie mają mało cierpliwości. (…) Jest bójka i automatycznie pojawia się broń” – wyjaśnił cytowany przez „LAT” detektyw Mike Washington.

Zadziwiający wpis jak na dzisiejsze czasy. Dzisiaj gdy nie można mówić jak jest, ktoś napisał jak jest naprawdę. Oto obraz morderstw z użyciem broni palnej w Ameryce, w małej pigułce. Dowiadujemy się, że mają miejsce na niewielkich obszarach dzielnic zamieszkałych przez ludność czarnoskórą. Oczywiście to nie kolor skóry sprawia, że ktoś kogo morduje. Jednak warto wiedzieć, że używanie broni palnej do morderstw to nie sprawa przestrzegających prawa Amerykanów. To nie prawo do broni zapisane w Drugiej Poprawce sprawia, że ktoś sięga po broń i morduje. Na mój rozum to właśnie wynika z powyższej depeszy i z tego powodu tak się dziwuję.