Czyszczenie broni dla opornych

Nie lubię czyścić broni… Uważam tą czynność za pracę niewolniczą, wymuszoną na mnie jako zapłatę za przyjemność strzelania, a to akurat uwielbiam robić. Nie tylko zarabiam na życie strzelając, testując broń i pisząc o niej, ale jeszcze w nieliczne wolne dni zazwyczaj strzelam sportowo lub poluję. Od czasu do czasu w porze lunchu wyślizguję się nawet na moją przydomową strzelnicę, by dla “odstresowania” obalić kilka stalowych celów z pistoletu. Wszystkie używane pistolety muszą być wyczyszczone, więc jak na coś czego tak bardzo nie lubię, czyli czyszczenia broni, poświęcam temu naprawdę sporo czasu.

Jedną z zasad, którą staram się egzekwować, jest dbanie o broń za każdym razem gdy jest używana. Jeśli strzelam w ciągu dnia to oznacza, że po sesji strzeleckiej broń jest rozładowana, wytarta i odłożona na miejsce. Polowanie lub bardziej rozbudowana sesja strzelecka będzie niestety wymagała większego wysiłku aby doprowadzić broń do odpowiedniego stanu. Nie zawsze łatwo jest przestrzegać swoich własnych zasad. Mój syn i ja przez większość letnich weekendów bierzemy udział w zawodach Cowboy Action Shooting. Zazwyczaj na każde zawody zabieramy ze sobą co najmniej 10 sztuk broni. To są dwa rewolwery, karabin i kilka strzelb na głowę. Najbliższe zawody oznaczają około dwóch godzin jazdy, tak więc po czterech godzinach za kółkiem i długim dniu strzelania, ostatnią rzeczą jaką chce się robić gdy samochód wtacza się w końcu na podjazd jest czyszczenie broni. Jednak to ważne aby zadbać o broń zanim udamy się na zasłużony odpoczynek.

Pistolety należy rozebrać na części, a następnie użyć środka czyszczącego z rozpuszczalnikiem i wtryskiwać go kilka razy przez każdą komorę bębenka i przez lufę od tyłu do przodu. Szkielet i bębenek szorujemy szczotką nylonową nasączoną rozpuszczalnikiem, a następnie wycieramy do sucha szmatką. Broń składamy, spryskujemy środkiem antykorozyjnym, wycieramy do sucha i odkładamy.

Strzelby traktujemy podobnie, włączając w to kilka przeciągnięć sznurem do czyszczenia, który jest świetnym wynalazkiem. Nie zastąpi on tradycyjnego wyciora z łatkami i szczotkami, ale jest szybki i łatwy w użyciu do “zgrubnego” czyszczenia.

Ten “pseudo wycior” jest najzmyślniejszą rzeczą do czyszczenia luf strzelb jaką kiedykolwiek wynaleziono. Ostatnie przeciągnięcie wykonać należy przy użyciu mopa zwilżonego środkiem antykorozyjnym. Następnie wszystko należy pokryć środkiem antykorozyjnym i wytrzeć.

Niektóre rodzaje broni palnej z hartowanymi elementami nie nadają się do traktowania niektórymi środkami ochrony metalu. Używając niektórych z nich, doświadczyłem pojawiania się korozji w ciągu kilku dni. Najbardziej podatne na to wydają się być pistolety z hartowanym szkieletem. Przypuszczalnie środek antykorozyjny po prostu nie jest w stanie przeniknąć przez utwardzoną powierzchnię metalu i spływa po niej, ale to tylko teoria. Olej do broni, dobry smar i WD40 zawsze działały bez zarzutu. Chociaż podnoszą się głosy, że WD40 nie jest najlepszym środkiem do tych celów, ja używam go od lat do zabezpieczania powierzchni mojej broni przy krótkotrwałym przechowywaniu i zawsze byłem zadowolony z rezultatów. Spryskujemy nim również przynęty wędkarskie podczas łowienia pstrągów na jeziorze.

Mniej więcej co trzecie użycie, należy bardziej dokładnie wyczyścić lufę broni niż tylko użyć sznura do czyszczenia. Porządne wyszorowanie szczotką i rozpuszczalnikiem jest potrzebne do oczyszczenia z prochu i ołowiu, który gromadzi się lufie po wielokrotnym użyciu broni. Prawdę mówiąc, powinniśmy to robić po każdym strzelaniu, ale jak już mówiłem, nie znoszę czyścić broni.

O ile czyszczenie broni po długich zawodach może być uciążliwe, to po całym dniu polowania jest to już w ogóle trudne – zwłaszcza jeżeli trzeba to zrobić naprawdę dokładnie. Czasem po prostu wystarczy położyć rozładowaną broń w pobliżu niezbyt intensywnego źródła ciepła i zostawić na pewien czas, tak aby  osiągnęła ona temperaturę pokojową i uwolniła się od wilgoci i skroplin.

Jeśli rano znów będę polował, zwykle po prostu wycieram broń i trzymam ją w pobliżu źródła ciepła aby całkowicie wyschła. Jeśli była bardzo mokra lub jeśli odkładam ją na kilka dni, rozbieram ją na tyle na ile to możliwe i suszę wszystkie części, a następnie pokrywam je środkiem ochronnym do metalu. Zamek jest spryskiwany środkiem smarującym który nie będzie spływał i się kleił, a także nie będzie się żelował w niskich temperaturach.

Lufę można wtedy przeciągnąć sznurem ze środkiem antykorozyjnym lub wyciorem z łatką zwilżoną protektorem metalu, a po kilku minutach powtórzyć operację z suchą łatką. Pozostawi to mikroskopijną powłokę ochronną na wewnętrznej powierzchni lufy i nie powinno mieć większego wpływu na punkt trafienia pocisku. Mam lekką paranoję na punkcie zanieczyszczania śrutu, więc jeśli to możliwe przed ponownym polowaniem oddaję strzał kontrolny na żywo. Jeśli nie jest to możliwe generalnie nie powinno to być powodem do zmartwień.

Najbardziej niezrozumiałym aspektem czyszczenia broni jest prawidłowe czyszczenie lufy. Często robi się to niepoprawnie, a ma to kluczowe znaczenie dla żywotności broni, jak również dla celności broni. Kiedy w moim sklepie pojawia się klient z karabinem i twierdzi że broń ma problemy z celnością, pierwszą rzeczą jaką robię jest całkowite wyczyszczenie lufy. Najczęściej problem zostaje wtedy usunięty. Oddaję broń właścicielowi, a on myśli, że jestem geniuszem – w rzeczywistości jestem po prostu konsekwentny. Właściciel zawsze będzie się upierał, że wyczyścił broń, więc to nie może być problem. Wyczyścił ją bez wątpienia, ale prawdopodobnie nie we właściwy sposób. Nie kłócę się więc, tylko uśmiecham się i pozwalam mu myśleć, że znam sekretne triki pozwalające magicznie naprawić dziwnie zachowujące się karabiny.

Przy czyszczeniu dokładnym przepuszczenie przez lufę kilku przecieraków z rozpuszczalnikiem nie wystarczy. Należy wyczyścić lufę do gołej stali i usunąć cały proch i zanieczyszczenia stałe. To nie jest łatwe i często nie jest szybkie. Posiadam customowy karabin z lufą Kriegera, która jest łatwa do czyszczenia. Pomimo tego, że jest ona nastawiona na ekstremalne używanie, lufa kalibru .358 UMT jest tak dobra że rzadko się brudzi, a jeśli już to bardzo łatwo się ją czyści. Ale jest to bardzo skrajny przypadek z całego spektrum. Większość luf karabinów, szczególnie fabrycznych, jest gdzieś bliżej drugiego końca tego przedziału i ich czyszczenie wymaga więcej wysiłku. Nie jestem w stanie powiedzieć ile przecieraków lub ile machnięć szczotką będzie koniecznych do wyczyszczenia konkretnego karabinu, nikt tego nie powie. To co można zrobić, to dać kilka wskazówek jak to zrobić poprawnie i jak stwierdzić kiedy robota jest skończona.

Jeśli to możliwe należy używać sztucznego zamka i czyścić lufę broni od strony wlotowej. Sztuczny zamek jest to narzędzie, które wkłada się do komory nabojowej po wyjęciu zamka. Będzie ono pasowało do komory i wystawało poza tył broni. To zapewnia właściwe prowadzenie wyciora od strony zamka do wylotu lufy i chroni przed uszkodzeniem koronę lufy. Najlepsze sztuczne zamki nie tylko utrzymują wycior całkowicie centrycznie względem wnętrza lufy, ale także chronią komorę nabojową i wnętrze broni przed kapiącym rozpuszczalnikiem i zanieczyszczeniami.

Niektóre karabiny, np. samopowtarzalne, lever-action lub pump-action muszą być czyszczone od strony wylotu lufy. W takiej sytuacji ważne jest użycie prowadnicy, aby wycentrować wycior z otworem i chronić koronę lufy przed uszkodzeniem przez pręt wyciora. Prowadnica utrzymuje pręt wyciora wyśrodkowany względem wnętrza lufy, dzięki czemu nie styka się on z hamulcem wylotowym i nie powoduje jego uszkodzenia. Wadą prowadnicy jest to, że otwór jest zazwyczaj średnicy samego pręta, więc nie można przez niego wcisnąć łaty. Należy wtedy przesunąć prowadnicę w kierunku uchwytu wyciora zdejmując ją tym samym z wylotu lufy, łata musi być wprowadzona do otworu lufy niezależnie i wciśnięta delikatnie wyciorem. Jest to moment, w którym może dojść do uszkodzenia korony, dlatego należy zachować szczególną ostrożność przy zakładaniu łaty. Gdy łata znajdzie się już kilka centymetrów w lufie, prowadnicę można z powrotem nasunąć na hamulec wylotowy lufy. Karabin umieszczony na podstawie należy wtedy obrócić do góry nogami, aby rozpuszczalnik nie przedostał się do wnętrza broni. Należy również włożyć do środka szmatkę, aby wyłapać resztki rozpuszczalnika i zanieczyszczeń wypychane z lufy.

Łata powinna być dobrze dopasowana, ale nie na tyle ciasno, żeby trudno było ją wcisnąć w lufę. Kiedy w końcu znajdę łatkę która dobrze pasuje do karabinu z którego dużo strzelam, kupuję od razu kilka opakowań. Najlepsze są bawełniane. Aby dobrze wyczyścić karabin niestety zużywa się na jedno posiedzenie wiele łatek.

Do większości prac związanych z czyszczeniem broni powinno się używać szczotek z fosforobrązu. Nylon nie ma dobrych zdolności do szorowania, a szczotki ze stali nierdzewnej mogą zniszczyć lufę. Zazwyczaj kupuję szczotki o jeden rozmiar większy niż kaliber czyszczonej lufy. Szczotka powinna pasować do otworu wraz z łatą i powinna dobrze trzymać łatę . Preferuję mosiądz gdyż wtedy materiał szczotki jest bardziej miękki niż materiał z którego wykonana jest lufa i nie ma zagrożenia że się ona porysuje czy uszkodzi.

Chemia czyszcząca jest kluczem do czyszczenia broni i to właśnie w tym zakresie dokonaliśmy dużego postępu w ciągu ostatnich kilku dekad. Dzisiejsza zaawansowana chemia jest o wiele lepsza niż ta, którą dysponowało pokolenie mojego dziadka. Opowiadał mi on, że kiedyś aby usunąć metalowy nalot wewnątrz lufy aplikowało się do niej rtęć. Dziś mamy chemikalia które są znacznie bezpieczniejsze i prawdopodobnie bardziej skuteczne. Niemniej jednak mogą być to środki agresywne chemicznie więc stosując je należy zawsze stosować odpowiednie środki ochrony indywidualnej.

Zazwyczaj zaczynam czyszczenie lufy od standardowego rozpuszczalnika, kilkukrotnie przeciągam przez lufę łatkę nasączoną rozpuszczalnikiem, za każdym razem ją wymieniając. Każdej łatki powinno się używać tylko do pojedynczego przeciągnięcia przez lufę. Nie należy szorować, ale delikatnie przeciągać łatkę przez całą długość lufy. Można poczekać chwilę i pozwolić zadziałać rozpuszczalnikowi w lufie pomiędzy kolejnymi przeciągnięciami łatki.

Po czyszczeniu łatą, gdy w lufie ciągle jest rozpuszczalnik, należy wykonać kilka przeciągnięć odpowiednio dopasowaną szczotką również nasączoną rozpuszczalnikiem. Szczotka powinna być moczona  ponownie po kilku przeciągnięciach. (Nie zanurzaj jej jednak w butelce z rozpuszczalnikiem, gdyż to zanieczyści pozostały środek). Nie cofaj szczotki wewnątrz lufy, przepchnij ją aż do końca lufy i przeciągnij z powrotem. Po użyciu zawsze wyczyść szczotkę za pomocą sprayu odtłuszczającego. Ma to na celu zapobieganie gromadzeniu się na szczotce zanieczyszczeń mogących w przyszłości działać jak ścierniwo, a także ochronę samej szczotki, gdyż niektóre rozpuszczalniki reagują z brązem i mogą zniszczyć włosie szczotki.

Odstaw broń na kilka minut, a następnie wykonaj kilka przejść przecierakiem na sucho aby usunąć wszystkie ślady rozpuszczalnika. Następnie należy wykonać kilka przeciągnięć łatami nasączonymi środkiem usuwającym miedź. Ważne jest aby przeczytać instrukcje użytkowania znajdującą się na etykiecie środka do usuwania miedzi. W większości zaleca się, aby nie pozostawiać ich w lufie na dłużej niż 15 minut. Pozostaw czyszczoną lufę na kilka minut aby środek przereagował, następnie zastosuj czystą łatę nasączoną środkiem usuwającym miedź i na koniec przeciągnij lufę suchą łatką. Dla pewności operację można powtórzyć.

Kiedy zużyte łatki nie będą już koloru zielonego lub niebieskiego (a może to potrwać chwilę, jeśli lufa jest mocno zanieczyszczona), osusz lufę za pomocą kilku czystych przecieraków. Mosiężna szczotka może pozostawić “fałszywą” plamę na łatce w związku z czym lepiej jest w tym momencie użyć szczotki nylonowej.

Czasami metalowe opiłki mogą być uwięzione pod warstwą zapieczonych zanieczyszczeń pozostałych po spaleniu prochu. Należy je usunąć wcześniej, aby umożliwić rozpuszczalnikowi miedzi dotarcie do zanieczyszczeń metalowych. Należy powtarzać procedurę czyszczenia do momentu, aż na wyjmowanych przecierakach nie będzie niebieskich lub zielonych plam. Lufę karabinu można uznać za wyczyszczoną jeśli po pięciu minutach działania środka usuwającego miedź i przeciągnięciu kilku przecieraków, kolejny przecierak ma taki sam kolor po wyjęciu z lufy jak przed włożeniem go do niej.

Na koniec, po wyczyszczeniu za pomocą którejkolwiek z powyższych technik, należy lufę osuszyć i zastosować środek chroniący przed rdzą, przeciągając kilka nasączonych nim łatek przez całą długość lufy. Należy odczekać jakąś minutę czy dwie, a następnie przeciągnąć jeden suchy przecierak aby usunąć nadmiar środka antykorozyjnego. W ten sposób w lufie pozostanie wystarczająca ilość środka antykorozyjnego do właściwej jej ochrony. Nie wolno dopuścić do nagromadzenia się smaru w komorze nabojowej. Można ją delikatnie przetrzeć środkiem antykorozyjnym, a następnie wytrzeć do sucha przy pomocy mopa.

Przed oddaniem pierwszego strzału po czyszczeniu należy ponownie przetrzeć komorę i przepuścić przez lufę jedną suchą łatkę aby usunąć z niej wszelkie chemikalia. Pozostawi to jednak resztki zastosowanej wcześniej chemii ochronnej, co będzie działać jak smar przy przejściu przez lufę pierwszego pocisku.

Części wewnętrzne broni można najczęściej wyczyścić bez rozbierania broni. Wystarczy wprowadzić solidną ilość odtłuszczacza do każdego zakamarka broni a sam zamek wyjąć i oczyścić osobno. Nadmiar rozpuszczalnika wypłynie i będzie można go wytrzeć. Po wyschnięciu odtłuszczacza metal będzie chemicznie czysty, więc ważne jest aby pokryć go dobrym smarem (z szerokim zakresem temperatur stosowania), który również chroni przed korozją.

Zanieczyszczenia i smar mogą gromadzić się w mechanizmach broni, zamku lub zespole spustu i czasami aby je wyczyścić trzeba je rozebrać na części. Przed tą operacją dobrze jest upewnić się, że posiada się odpowiednią wiedzę aby prawidłowo złożyć wszystko z powrotem. Jeśli są co do tego jakiekolwiek wątpliwości, lepiej zabrać broń do fachowca.

Rusznikarze robią świetny biznes na ponownym składaniu broni, którą użytkownicy rozebrali do czyszczenia i nie mogli jej później złożyć. Ale nie ma w tym nic złego – w końcu rusznikarz też musi jakoś wykarmić swoją rodzinę!

Bryce M. Towsley (przełożył dla was americanrifleman.org Maciej Rozwadowski)