Oskarżony o próbę zastrzelenia żony i teścia należał do klubu strzeleckiego

2021-12-07 16:15 (PAP) Olsztyn/ Oskarżony o próbę zastrzelenia żony i teścia nie przyznał się w sądzie do winy

Przed Sądem Okręgowym w Olsztynie rozpoczął się we wtorek proces Roberta Z. oskarżonego o próbę zabójstwa żony i teścia przy użyciu broni palnej. Mężczyzna należał do sportowego klubu strzeleckiego, broń i amunicję posiadał legalnie. W pierwszym dniu procesu nie przyznał się do winy.

Jak przypomniał we wtorek rzecznik Sądu Okręgowego w Olsztynie Olgierd Dąbrowski-Żegalski, prokurator Prokuratury Rejonowej w Lidzbarku Warmińskim 19 października tego roku skierował do Sądu Okręgowego w Olsztynie akt oskarżenia przeciwko Robertowi Z. oskarżonemu m.in. o usiłowanie dokonania zabójstwa dwóch osób przy użyciu broni palnej.

Sprawa dotyczy zdarzenia, do którego doszło 30 listopada 2020 r. na terenie jednej z posesji w gminie Lubomino. Zdaniem oskarżyciela Robert Z., działając z zamiarem pozbawienia życia teścia Ryszarda B. i żony Ewy Z., oddał w ich kierunku kilka strzałów z pistoletu, raniąc swojego teścia w rękę. Oskarżony zamierzonego celu nie osiągnął z uwagi na ucieczkę pokrzywdzonych.

Według ustaleń prokuratora małżonkowie Robert Z. i Ewa Z. wraz z dzieckiem mieszkali w domu jednorodzinnym w jednej z miejscowości na terenie gminy Lubomino.

W tym samym domu, ale z osobnym wejściem, mieszkali także rodzice Ewy Z. Początkowo relacje małżeńskie układały się poprawnie. Pasją Roberta Z. było strzelanie; należał do sportowego klubu strzeleckiego. Posiadał legalnie broń palną i amunicję, które przechowywał w domu.

W późniejszym czasie relacje pomiędzy małżonkami pogorszyły się. Ewa Z. wypominała mężowi m.in., że nadużywa alkoholu. Robert Z. zarzucał żonie niewierność. Na tym tle doszło pomiędzy nimi do kłótni, w konsekwencji której podjęli decyzję o rozstaniu.

Feralnego dnia, gdy Ewa Z. po pracy wróciła do domu, między małżonkami doszło do kolejnej kłótni. Robert Z. zażądał od małżonki, aby wytłumaczyła się ze swojego postępowania w obecności postronnej osoby. Nakazał żonie, by ta poszła z nim do samochodu, a kiedy spotkał się z odmową, sięgnął po pistolet. Wyciągnął żonę z mieszkania (popychał ją i ciągnął za włosy), a następnie – krzyczącą i wzywającą pomocy – wepchnął do samochodu.

W pewnym momencie Ewa Z. wydostała się z pojazdu i zaczęła uciekać w stronę mieszkania rodziców. Po drodze spotkała ojca, któremu powiedziała, że jej mąż ma broń palną i zaraz ich zabije. Gdy pokrzywdzeni byli już przed drzwiami mieszkania, Robert Z. miał oddać w ich kierunku kilka strzałów, a kolejne dwa, kiedy oboje wbiegli już do mieszkania. Następnie Robert Z. wsiadł do samochodu i odjechał w nieznanym kierunku.

Na Robercie Z. oprócz zarzutu usiłowania zabójstwa dwóch osób ciąży również zarzut stosowania wobec Ewy Z. przemocy w celu zmuszenia jej do określonego zachowania – wepchnięcia do samochodu wbrew jej woli.

Proces Roberta Z. rozpoczął się we wtorek. Oskarżony w pierwszym dniu procesu nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia, w których przyznał się jedynie do oddania strzałów z pistoletu, ale nie do zamiaru zabicia Ewy Z. i Ryszarda B.(PAP)

Przyznał się, że strzelał, ale nie przyznał się, że chciał zabić. Strzelał w kierunku żony i teścia i to miała być taka zabawa? Moim zdaniem pana oskarżonego czeka dłuuugi pobyt w odosobnieniu, a prawdziwym jego zamiłowaniem było nie strzelanie, a picie wódki. Moim zdaniem, oczywiście.

Kolejny bałwan, który dostał pozwolenie na broń. Nawet przez ten durny system reglamentacji pozwoleń przechodzą ludzie nieodpowiedzialni. Czy dociśnięcie systemu coś zmieni? Absolutnie nic. Moim zdaniem pan co miał pozwolenie na broń, mógł sobie taką strzelankę urządzić, bo nikt inny poza nim nie miał broni. Moim zdaniem takie przypadki prowadzą do wniosku, że należy luzować kryteria pozwoleń, aby każdy inny mógł mieć broń, a pan fantasta co strzelał bez chęci zabicia, się swoich pomysłów bał.

A tak na marginesie. Gdzie była policja, która zapewniam nam bezpieczeństwa? Nie było policji… Kolejny przypadek z cyku policja nie zapewniła bezpieczeństwa.