Adw. Roman Giertych: w służbach działa zorganizowana grupa przestępcza

2022-01-26 16:30 (PAP) Giertych: w służbach działa zorganizowana grupa przestępcza (opis)

W obecnych służbach działa zorganizowana grupa przestępcza, zajmująca się inwigilowaniem i zastraszaniem opozycji – powiedział w środę mec. Roman Giertych. Jego zdaniem celem inwigilacji jego telefonu w 2019 r. był tak naprawdę Donald Tusk, wówczas szef Rady Europejskiej.

Giertych, który – według ekspertów kanadyjskiej grupy Citizen Lab – był inwigilowany Pegasusem – odpowiadał w środę na pytania senackiej komisji nadzwyczajnej, która bada przypadki nielegalnej inwigilacji przy użyciu tego izraelskiego systemu. W obradach komisji uczestniczył zdalnie.

Na początku posiedzenia komisji jej szef Marcin Bosacki (KO) zapytał Giertycha z czym wiąże fakt inwigilowania go. Adwokat relacjonował, że o fakcie użycia wobec niego Pegasusa dowiedział się w połowie grudnia zeszłego roku od Johna Scotta-Railtona, specjalisty Citizen Lab. “Otrzymałem również informację odnośnie dat infekcji i te daty zostały określone przez Citizen Lab na od 5 września 2019 roku do początku grudnia tegoż roku” – dodał Giertych.

Mecenas przypomniał, że w tym czasie był pełnomocnikiem m.in. szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska i to ten fakt – w jego ocenie – był kluczowy jeśli chodzi o zastosowanie wobec niego Pegasusa. “Przyczyną, dla której mnie inwigilowano, była po prostu inwigilacja Donalda Tuska poprzez mnie” – stwierdził Giertych. “Reprezentowałem go w różnych postępowaniach, które toczyły się z jego inicjatywy lub innych osób. W związku z czym byłem w stałym kontakcie z panem przewodniczącym i daty tej infekcji pokrywają się z jedną bardzo istotną sprawą – w tym czasie ważyła się kwestia startu Donalda Tuska w wyborach prezydenckich” – powiedział mecenas.

Przypomniał, iż były premier ogłosił, że nie będzie ubiegał się o prezydenturę w listopadzie 2019 r. “Pewność w tym zakresie PiS uzyskał dopiero na konwencji wyborczej PO, która miała miejsce na początku grudnia 2019 roku i to jest dokładnie ten czas, kiedy zaprzestano inwigilacji mojego telefonu” – zauważył Giertych.

Wyraził przy tym pogląd, iż Prawo i Sprawiedliwość było przekonane, że Tusk weźmie udział w wyborach. “Próbowano więc ustalić rzeczy, które mogłyby służyć jako haki przeciwko niemu, bądź też próbowano ustalić moment rozpoczęcia przez niego kampanii” – mówił prawnik.

Giertych przekazał ponadto, że we wtorek otrzymał z Citizen Lab informację, że z jego telefonu “zasysano ogromne pliki różnego rodzaju informacji, dokumenty, zdjęcia”. “Nie tylko Pegasus był używany do śledzenia mnie na bieżąco, ale po prostu gromadzono dane z mojego telefonu” – dodał.

Służby – jak mówił – miały m.in. dostęp do jego skrzynek mailowych, w tym do poczty jego kancelarii adwokackiej. Niektóre z tych maili zostały – według Giertycha – przekazane później m.in. TVP. “Tak było na wiosnę 2020 r. kiedy wybuchła +afera maseczkowa+, która wzięła się od publikacji +Gazety Wyborczej+ o tym, w jaki sposób zorganizowano pewne przetargi w Ministerstwie Zdrowia (…) W momencie, kiedy ta afera się mocno rozkręciła, pojawiły się w przestrzeni publicznej, głównie z TVP, ale też w +Super Expressie+ maile moje wymieniane z moim klientem” – relacjonował Giertych.

Dodał, że korespondencja ta, wykradziona ze skrzynki należącej do jego kancelarii, posłużyła następnie za pretekst do ataku na niego i formułowania zarzutów o zdradę tajemnicy adwokackiej.

Giertych zaznaczył przy tym, iż jedną z zasad polskiego prawa jest “świętość tajemnicy adwokackiej”. “W związku z tym bajania osób, że opowiadają jak to sądy wyrażały zgody na moją inwigilację to jest po prostu zwykła nieprawda. Żaden sąd nie mógł wydać zgody na inwigilację mojej skrzynki mailowej czy mojego telefonu” – przekonywał mecenas. Ocenił, że to, co zrobiono z jego pocztą elektroniczną, to “pierwszy w historii przypadek tak rażącego naruszenia tajemnicy adwokackiej”.

Giertych powiedział również, że ma podejrzenie “graniczące z pewnością”, że Pegasus był jeszcze do niedawna używany do przeglądania jego poczty elektronicznej dzięki wcześniejszemu przejęciu przez służby loginu i hasła.

Senator KO Magdalena Kochan zapytała mecenasa o niedawny alarm bombowy, który pochodził rzekomo z telefonu jego córki Marii. Prawnik odparł, iż córka na szczęście nie została zatrzymana, ponieważ tego typu sytuacje przydarzyły się już wcześniej innym osobom. “W moim przekonaniu te wszystkie rzeczy, które się dzieją ostatnio wobec pana ministra (b. szefa CBA – PAP) Pawła Wojtunika, skandaliczne zupełnie, wokół pana senatora Brejzy i pani mec. Doroty Brejzy (…) świadczą o tym, że w ramach służb specjalnych istnieje zorganizowana zajmująca się zastraszaniem opozycji” – stwierdził Giertych.

Dodał, że ta “grupa przestępcza” od lat inwigiluje opozycję, ale także koalicję rządzącą. “Z tego PiS zrobił centrum swej władzy. Bez tego rozsypaliby się jak domek z kart” – ocenił Giertych.

Przyznał też, że to on pomaga Citizen Lab ustalać nazwiska osób, których telefony mogły zostać zainfekowane Pegasusem. Podkreślił zarazem, że jego zdaniem tylko 20 procent aktywności Pegasusa dotyczyło opozycji, zaś 80 procent obozu rządowego.

Nawiązał też do ujawnionych we wtorek przez Johna Scotta-Railtona z Citizen Lab informacji o kolejnych dwóch ofiarach inwigilacji Pegasusem – liderze AgroUnii Michale Kołodziejczaku i Tomaszu Szwejgiercie, który jest współautorem książki o b. szefie CBA, obecnie ministrze spraw wewnętrznych i administracji oraz koordynatorze specsłużb Mariuszu Kamińskim. Giertych wyraził pogląd, iż Kołodziejczak to “dosyć oczywisty obiekt zainteresowania służb”, ponieważ – jak ocenił – jego ugrupowanie może zabrać PiS część elektoratu, a 90 procent wyborców AgroUnii to dawni wyborcy PiS.

Mecenas powiedział, że posprawdzałby telefony pod kątem użycia Pegasusa na miejscu tych działaczy PiS, którzy byli np. skonfliktowani z prezesem partii Jarosławem Kaczyńskim. Jak powiedział, zrobiłby to np. na miejscu posłów PiS: Jana Krzysztofa Ardanowskiego, Anny Siarkowskiej, osób związanych z Arturem Balazsem, a także ministrów z Kancelarii Prezydenta.

Po zakończeniu obrad Komisji Bosacki poinformował, że prawdopodobnie w przyszłą środę na pytania senatorów odpowiadać będą właśnie Kołodziejczak i Szwejgiert. W czwartek o godz. 10.30 komisja spotka się z prok. Ewą Wrzosek. Ona również była przedmiotem inwigilacji za pomocą izraelskiego oprogramowania szpiegowskiego.

Prace komisji, która nie ma uprawnień śledczych, rozpoczęła się przed dwoma tygodniami. Senatorowie rozmawiali m.in. ekspertami z kanadyjskiej grupy Citizen Lab: Johnem Scottem-Railtonem i Billem Marczakiem, którzy odkryli ślady ataków Pegasusem na telefonach: Brejzy, Giertycha i prok. Wrzosek. Następnie przed komisją stawili się b. szef NIK Krzysztof Kwiatkowski, obecny prezes Izby Marian Banaś, były Komendant Główny Policji i późniejszy doradca w Departamencie Administracji Publicznej NIK, gen. Marek Bieńkowski oraz senator Brejza. (PAP)

Prawda jest taka, że nie mam wiedzy obiektywnej i nie wiem jak to jest, jednak coraz więcej przesłanek wskazuje, że coś jest na rzeczy i to bardzo poważnie.

Przyznam, że początkowo miałem takie myśli, iż pan Giertych ma coś, jak to mówią, za uszami. Polityka, wielkie pieniądze, duże wynagrodzenia – człowiek poddaje się podejrzliwości. Po raz pierwszy jednak zdziwiłem się jak sądy po próbie zatrzymania Romana Giertycha i pana Krauzego oraz innych osób stwierdziły, że nie ma nawet prawdopodobieństwa popełnienia przestępstwa i nie będzie tymczasowego aresztowania dla zatrzymanych.

Adwokatem jestem od ponad 20 lat i nigdy jeszcze nie spotkałem się z takim załatwieniem wniosku tymczasowe aresztowanie. Zapewniam, że sądy z wielką przychylnością podchodzą do najbardziej idiotycznych wniosków o tymczasowe aresztowanie. Moja ocena jest taka, że sądy jak mają ocenić materiał na korzyść lub niekorzyść osoby zatrzymanej, ocenią na niekorzyść – zawsze.

Z nieukrywanym zdziwieniem słuchałem medialnych informacji, że nie będzie aresztowania, bo nie ma nawet prawdopodobieństwa popełnienia przestepstwa. Gdyby to zrobił tylko 1 sędzia, no to bym był w stanie widzieć w tym jakiś spisek. Skoro jednak do takich samych wniosków doszło wielu sędziów, w różnych miastach w Polsce, to bardzo przepraszam, ale nawet Giertych czy Krauze nie mają takich układów, tak długich rąk i możliwości alby jednocześnie niemal, w kilku miastach skłonić sędziów do identycznych wniosków, wbrew faktom wynikającym z akt sprawy.

Skapitulowałem i na podstawie powyższego wnioskowania nabrałem przekonania, że sprawa Giertycha to jest poważny wał, ale nie Romana Giertycha – tylko zupełnie przez kogo innego uszyty.

Później pojawił się kolejny wniosek o zatrzymanie Giertycha, sprawa lexTVN i wybucha afera Pegasusa prosto z Kanady. O… to sobie pomyślałem, że ktoś trzeci wkracza do akcji aby uspokoić sojuszników z PiS. Może naiwnie, ale same to się takie sprawy nie zdarzają.

PiS wyjątkowo niewiarygodnie zachowuje się w tej sprawie i chce bagatelizować problem. Moim zdaniem ludzie uczciwi czym prędzej by powołali komisję sejmową do sprawdzenia używania Pegasusa. Nawet powinni się cieszyć z wniosku o powołanie komisji, bo przy pomocy komisji, do której dąży opozycja, mogliby skompromitować… opozycję. Oczywiście tak by było tylko pod dwoma warunkami: 1/ o ile jest czym kompromitować tj. o ile istnieją uzasadnione podejrzenia popełniania przestępstw, oraz 2/ o ile użycie systemu Pegasus było legalne i używany był przeciwko podejrzewanym o przestepstwa, a nie przeciwko przeciwnikom politycznym lub niewiernym politycznie.

Partia PiS działa zupełnie inaczej. Zdawałoby się wbrew nadarzającej się okazji pokazania jacy to są naprawdę politycy opozycji. No ale PiS nie chce komisji śledczej! Mogą w tej komisji mieć większość, mogą mieć przewodniczącego, mogą pokazać swoją uczciwość w świetle kamer, mogą skompromitować opozycję przed kamerami. Pomimo tego nie chcą, nie chcą publicznie pokazać swojej uczciwości w używaniu Pegasusa, nie chcą publicznie skompromitować opozycji przestępczymi faktami, nie chcą. Rozumiecie to?! Oni tego nie chcą! W głowie się nie mieści, że pisowscy politycy nie chcą wykorzystać takiej wspaniałej możliwości na ostatecznie rozprawienie się z Giertychem i opozycją.

To mnie ostatecznie przekonuje, że używanie Pegasusa to jednak wielka afera, której PiS chce siłowo uniknąć. Sojusznik zza oceanu uderzył w bardzo czułe miejsce, osób inwigilowanych było więcej i to nie tylko spośród znienawidzonej przez PiS opozycji. Sprawa jest poważna, żadna tam kontrola operacyjna i inne bajeczki. To nie jest tak, że pisowcy działają nieracjonalnie i nie chcą wykorzystać pojawiających się możliwości. Oni realizują inne cele niż te, które deklarują. Oni działają racjonalnie tyle, że celem ich działać nie jest zachowanie prawa i pokazanie własnej uczciwości, a ukrycie bardzo poważnych nieprawidłowości.

To moje osobiste zdanie w sprawie #aferaPegasus

at