Otwarta wojna rosyjsko-ukraińska? Nie wydaje mi się.

Cały świat nerwowo zerka w kierunku Ukrainy. Masy rosyjskich żołnierzy biorą udział w “ćwiczeniach wojskowych” przy ukraińskiej granicy. Z dalekowschodnich obwodów przerzucane są “pułki syberyjskie”, tak jak w 1941 roku wysyłano je do obrony Moskwy.

Rosyjska propaganda podsyca w miejscowej ludności patriotyczny zapał, obwiniając samą Ukrainę, jak i zbiorowo, cały Zachód za zaognienie sytuacji międzynarodowej. Armia ukraińska, jedna z najsilniejszych w Europie, przygotowuje się do walki. Stany Zjednoczone planują wysłać 8500 żołnierzy na pomoc krajom NATO w Europie. Cięciwa jest napięta, a trzymający ją palec może się w każdej chwili ześlizgnąć. Świat zastygł w oczekiwaniu.

Wojny między krajami zawsze wybuchały z dość prozaicznych powodów. Czy to aby zagarnąć cudzą ziemię, czyjeś bogactwo, z żądzy zemsty, czy też żeby rozprzestrzeniać swoją religię, ideologię lub wpływy polityczne. Przyczyna obecnego konfliktu, niczym patchworkowa kołdra, obejmuje wszystkie te czynniki: od imperialnego pragnienia Rosji by poszerzyć swój stan posiadania, po prymitywną chęć ukarania Ukrainy za jej samowolę. Jeśli jednak trzeźwo spojrzymy na sytuację, to żaden z tych powodów sam w sobie, ani nawet wszystkie razem, nie wystarczą do rozpoczęcia działań wojennych. Nawet jeśli wojna wybuchnie i Rosja osiągnie swoje cele militarne, cena zwycięstwa będzie zbyt wysoka. Czy warto więc ryzykować pyrrusowe zwycięstwo?

Choć Rosja zawsze była gotowa płacić wysoką cenę za swoje dążenia, to czy ci którzy wygodnie usadowili się na szczytach władzy są gotowi osobiście zapłacić za te aspiracje jakąkolwiek cenę?

Kraj miernot.

Podobnie jak Stany Zjednoczone, które od roku mają dziadowski rząd, w Rosji od dawna kwitnie władza miernot. W przeciwieństwie do Ameryki nie stało się to jednak spontanicznie: Rosyjscy władcy (i nie tylko rosyjscy – przyp. MR) zawsze wybierali swoich podwładnych na podstawie posiadanego przez nich prostego intelektu połączonego z silną lojalnością. Mając tak skrojonych sługusów bezpieczniej jest rządzić.

W niedalekiej przeszłości Rosja była krajem o wybitnych osiągnięciach w wielu dziedzinach: od literatury i sztuki po naukę i technikę. Po przewrocie bolszewickim w 1917 r. przywódcy sowieccy świadomie prowadzili politykę negatywnej selekcji. Utalentowanych ludzi albo zabijano albo wypędzano. W najlepszym razie zmuszano ich do posłuszeństwa i niewolniczej służby. W wyniku takiej selekcji obniżyła się jakość ludzi, a potencjał intelektualny Rosji spadł do nieprzyzwoicie niskiego poziomu (to też jest charakterystyczne dla niektórych innych krajów Europy środkowo-wschodniej – przyp. MR).

Teraz krajem na wszystkich szczeblach rządzą miernoty. Zbiorowy współczynnik IQ ciała ustawodawczego Dumy ledwo przekracza poziom szpitala psychiatrycznego. Władimir Putin praktycznie nie prowadzi już działalności gospodarczej, przekazał rutynowe funkcje głowy państwa swoim miernym podwładnym, sam stając się kremlowskim pustelnikiem. Prawdziwa władza w kraju nie należy do niego, lecz do tych którzy mają pieniądze – oligarchów.

Jeśli większość bogatych ludzi w USA zdobyła swoje miliony i miliardy dzięki ciężkiej pracy, umiejętnościom menedżerskim i inteligencji, to prawie wszyscy rosyjscy nowobogaccy zdobyli swoje pieniądze dzięki oszustwom finansowym lub kradnąc je z rozpadającego się ZSRR. Od czasów Stalina struktura władzy w kraju jest wzorowana na mafii, gdzie wszystkim rządzi od góry “ojciec chrzestny”. Każdy sprzeciw wobec “rodziny” prowadzi albo do fizycznej eliminacji, albo do uwięzienia odszczepieńca.

Ci, którzy próbują przyjrzeć się sprawom mafii i ich majątkom, są bezlitośnie eliminowani (wielu zamordowanych rosyjskich dziennikarzy, próby otrucia Skripala, Nawalnego i innych). Ograbiony kraj od dawna nie produkuje nic poza bronią. Broń ta jest oparta na starych radzieckich konstrukcjach, a większość części i materiałów jest sprowadzana z zagranicy. Wszystkie rzekomo najnowsze systemy uzbrojenia są jedynie fikcją, mającą na celu nakarmienie iluzją naiwnego społeczeństwa.

Jedną z przyczyn tej degradacji jest to, że w Rosji pozostało bardzo niewielu wysoko wykwalifikowanych specjalistów. Utalentowani ludzie starają się znaleźć pracę za granicą i przy każdej okazji opuszczają kraj. Ogromne zyski ze sprzedaży ropy i gazu trafiają do kieszeni tych którzy są blisko koryta, a ludność dostaje tylko ochłapy ze stołu. Poziom usług socjalnych i medycznych, zwłaszcza w obliczu pandemii, gwałtownie spada, a ceny artykułów pierwszej potrzeby rosną. A jednak ludzie nadal milczą. Na razie.

Zły przykład.

Potencjalnie niebezpieczne dla rosyjskich władz jest młode pokolenie, zarażone ideami wolnomyślicielstwa i niechętne do życia po staremu, taj jak żyli ich rodzice. Nieoczekiwanie kłopoty przyszły prosto od zachodnich i wschodnich sąsiadów, gdzie ludzie przeciwstawili się korupcji swoich władz (Białoruś i Kazachstan). Takie zachowanie mogło się przenieść również na ludność rosyjską.

Oczywiście, Białorusini i Kazachowie nie są tacy jak Rosjanie, którzy przywykli do homonta a nawet je pokochali. Władcy Rosji, choć nie należą do osób o wysokiej inteligencji, rozumieją jednak że zły przykład jest zaraźliwy. Tego złego wpływu na poddanych boją się najbardziej.

Władze rosyjskie przyjmują tylko dwa możliwe rozwiązania takiego problemu: przekupić albo zastraszyć. Pierwsze: przekupić ludzi to znaczy zasypać ich jałmużną. Ale władza nie ma pomysłu skąd weźmie na to środki. Drugie rozwiązanie: roztoczyć przed społeczeństwem wizję jakiejś strasznej katastrofy. To może zjednoczyć ludzi i zamieść pod dywan wszystkie aktualne, “drobne” kłopoty. To rozwiązanie jest bardziej realistyczne: wystarczyłaby jakaś niewielka wojenka, albo przynajmniej chwilowe międzynarodowe perturbacje.

W tym celu Rosja od dawna kultywuje wizerunek wroga, który chce “zniewolić i ograbić” dobroduszny naród rosyjski. Stany Zjednoczone doskonale nadają się do tej roli. Rzeczywiście, powiedzmy Czechy czy Japonia byłyby zbyt małe aby pasować do wizerunku strasznego wroga. W pamięci Rosjan wciąż tkwią okropności minionych wojen, więc propaganda karmi ich zmyślonym strachem przed NATO, pod którego skrzydłami starają się ukryć niewdzięczni Ukraińcy. Władza wysyła więc czytelny komunikat: musimy zjednoczyć się przeciwko wrogowi, zacisnąć pasa i pokazać Europie i USA naszą silną pięść.

Mobilizacja wojskowa i koncentracja wojsk wzdłuż granicy ukraińskiej przeprowadzana jest po to, aby stworzyć iluzję zagrożenia i pokazać wszystkim, a przede wszystkim własnej ludności, że “jesteśmy gotowi”. Jednak nie da się utrzymać napiętej cięciwy łuku w nieskończoność, albo cięciwa pęknie, albo palec przypadkowo się omsknie i strzała wyleci. A wtedy będą prawdziwe kłopoty. Armia jest w stanie gotowości, ale za jakiś czas będzie miała tylko dwie możliwości: albo ruszyć do walki, albo spakować manatki i wrócić do domu. Którą z opcji wybierze?

Koszt tej wojny.

Jeśli wybiorą wojnę, to do czego ona doprowadzi? Oczywiście, nie ma sensu myśleć o wojnie atomowej – rozumieją to nawet te głąby w Dumie, choć publicznie mówią co innego. Możliwa jest tylko wojna z użyciem broni konwencjonalnej. Takie “drobiazgi” jak śmierć wielu tysięcy rosyjskich i zagranicznych żołnierzy i cywilów mało ich obchodzą. Problem jednak w tym, że cena wojny byłaby zbyt wysoka. Choćby zwykłe sankcje, jak te które już zostały nałożone, to tylko mały kłopot. Jeśli Rosję odetnie się od wysokich technologii, to Chiny zawsze zaoferują jakiś zamiennik. Jeśli, powiedzmy, wartość rubla spadnie jeszcze bardziej, to nic wielkiego – urzędnicy i tak mają już rezerwy walutowe w dolarach poukrywane w różnych republikach bananowych.

Ale jest coś co jest naprawdę przerażające dla tych w Rosji, oczywiście dla tych którzy mają i pieniądze i władzę. Zachód może odciąć system płatności SWIFT. To będzie naprawdę bolesny problem! Wszystkie ich karty kredytowe, wszystkie płatności, przelewy pieniężne przestaną działać. Nie będą mogli wyjechać za granicę z powodu sankcji, nie będą mogli nic stamtąd kupić za własne pieniądze. Miliardy dolarów zamienią się w nic – po prostu nie będzie można ich wydać. Taka cena za wojnę to już byłoby za dużo. Dlatego nie pozwoliliby na to swojemu “ojcu chrzestnemu”. A gdyby nagle stracił rozum i jednak rozpoczął wojnę, to musieliby się go pozbyć. Żadna bezpieka go wtedy nie ochroni.

Prognozy.

Rosyjskie władze potrzebują pokazać własnemu narodowi pozory zwycięstwa. “Patrzcie” – chcą powiedzieć – “NATO, USA i Ukraina przestraszyły się i wycofały. Nasze zadanie zostało wykonane, wróg ucieka i dlatego miłująca pokój Rosja może już wycofać swoje wojska z granicy.” Do tej propagandy Rosja potrzebuje ze strony NATO i USA przynajmniej drobnego ustępstwa lub jego pozorów. Gaduły z “Ministerstwa Prawdy” rozdmuchają to wszystko ponad miarę i wyśpiewają swój hymn na cześć mądrości Wodza. Wierzę, że właśnie to się stanie w najbliższej przyszłości. Nie będzie między Rosją a Ukrainą wojny w klasycznym, militarnym wydaniu.

Nie będzie też pokoju, ale to już temat na zupełnie inną opowieść.

Jacob Fraden. (www.americanthinker.com)

Jacob Fraden wyemigrował ze Związku Radzieckiego do Stanów Zjednoczonych w 1977 roku. Jego strona internetowa to www.fraden.com.

tłumaczył MR

2022-01-29 06:50 (PAP) Gen. Waldemar Skrzypczak dla “Faktu”: Ukraińcy dostali najlepszą broń

Atak Rosji na Ukrainę nie musi zakończyć się szybkim zwycięstwem sił Władimira Putina (70 l.) – przekonuje w weekendowym “Fakcie” gen. Waldemar Skrzypczak. Ocenił, że Ukraińcy dostali od Wielkiej Brytanii najlepszą broń.

Gen. Skrzypczak podkreślił, że “wsparcie, jakie otrzymało niedawno ukraińskie wojsko, może zmienić wynik ewentualnego starcia”.

“Jeśli Rosjanie by się ruszyli, to myślę, że tym sprzętem Ukraińcy urządzą im krwawą łaźnię” – przekonuje były dowódca Wojsk Lądowych, który dowodził m.in. brygadą ukraińską w Iraku.

Wyjaśnił, że Ukraina otrzymała od Wielkiej Brytanii ręczne wyrzutnie pocisków kierowanych NLAW. Jego zdaniem, “to broń idealna na takie pole walki”.

“Rosjanie nie mają systemów odpornych na taką broń przeciwpancerną i oni się tego boją. Tam będą walki na bliskie odległości i nie ma takiej możliwości, aby Rosjanie uniknęli tych pocisków” – ocenił były dowódca Wojsk Lądowych.

W “Fakcie” przypomniano, że “Ukraina ma także doskonałe amerykańskie kierowane pociski przeciwpancerne typu Javelin i własne systemy przeciwczołgowe oraz uzbrojone drony”.(PAP)