Jakaś baba w sklepie przerażona, polski żołnierz z karabinem kupował jedzenie

Poszła se baba do sklepu po bułki i się zląkła polskiego żołnierza…, bo był z karabinem… a w sklepie byli rodzice i dzieci. Wiem, że śmiesznie, ale piszę całkiem poważnie. Gazeta Wyborcza zawiadamia o niezwykle sensacyjnej, dla lewicowego świata, sprawie Żołnierz z długą bronią w przygranicznej Biedronce. Wojsko “odradza” nagłaśnianie tej sprawy.

Baba co się wystraszyła od razu zrobiła aferę i zaczęła zdjęcia robić, wydzwaniać, zawiadamiać. O czym nas zawiadomiła? O tym, że karabin, że dzieci patrzą. “Byłam zaszokowana. W tym sklepie byli też rodzice z dziećmi, a on z bronią!” – tak opowiada Gazecie. Moim zdaniem baba ze sklepu zawiadomiła nas wyłącznie o swoich lękach, strachach, fobiach. Może wystraszona, bo myśli, że jak żołnierz ma karabin to chce ją zastrzelić, a może i dzieci? Może wierzy w mądrości przeróżnych ekspertów, że karabin to sam strzela w co popadnie? Może wierzy, że dzieci to nie mogą patrzeć na żołnierza z bronią, bo… tu nie wiem co napisać. Nie wiem czego jeszcze można się bać w sklepie, widząc polskiego żołnierza z karabinem na plecach?

Nie znam lewicowego zestawu powodów do lęku przed czymś bardzo pozytywnym. Gdybym na ten przykład ja zobaczył polskiego żołnierza w sklepie to bym przybił mu piątkę. Bym zapytał czy wszytko na granicy w porządku. Powiedziałbym mu miłe słowo, uśmiechną się dla podtrzymania na duchu, gdy jest z dala od domu, od rodziny, dzieci. Gdybym był z moimi dziećmi w sklepie to bym o wspólne zdjęcie poprosił. Popatrzyłbym na karabin, powiedział dzieciom co to za broń, jak działa, że bezpiecznie żołnierz nosi karabin. Polski żołnierz z bronią w sklepie co prawda nie jest codziennością, ale może wywoływać wyłącznie pozytywne emocje. Moje dzieci byłby zachwycone, a pewnie podobne emocje miały wszystkie dzieci, które były w tamtym sklepie.

Nie potrafię pojąć co się w ludzkich głowach porobiło, że się boją polskiego żołnierza z karabinem w sklepie?! Po mojemu to jakiś rodzaj szaleństwa, obłędu. Sam nie wiem jak to zjawisko nazwać. Gdyby powszechne się stało takie zachowanie i lud nie chciał patrzeć na wojsko polskie z karabinami, to jest tragedia. Istnieje takie zdanie Napoleona, co prawda ono mówi o czymś nieco innym, ale dla tej konkretnej sprawy je przerobię: “Naród, który nie chce karmić swojej armii, będzie karmić cudzą.” (Napoleon Bonaparte). Moja wersja jest taka: Naród, który nie chce patrzeć z radością na swoje wojsko z bronią, będzie musiał patrzeć na cudze.

fot. bialystok.wyborcza.pl