Trwa wojna o globalną dominację. Na naszych oczach układany jest nowy porządek świata.

O co toczy się gra na Ukrainie? Być może o wszystko. Poza straszliwymi ofiarami śmiertelnymi, poborem młodych ukraińskich chłopców do odpierania natarcia rosyjskich żołnierzy, napływem setek tysięcy bezdomnych uchodźców do Europy i powszechnym zniszczeniem, wojna na Ukrainie stała się bezpośrednim referendum w sprawie jakże cenionego przez Zachód “porządku międzynarodowego opartego na zasadach”.

Ten “porządek”, na Zachodzie celebrowany jako system zasad, porozumień i zobowiązań mających na celu utrzymanie pokoju międzynarodowego, jest przez państwa narodowe takie jak Chiny, Rosja i Iran głęboko pogardzany. Państwa te postrzegają “system międzynarodowy” jako nic innego, jak rodzaj więzienia regulacyjnego, które podnosi bogactwo i potęgę Stanów Zjednoczonych i Europy, trzymając w szachu potencjalnych konkurentów. Jeśli prawo międzynarodowe, handel, bankowość, rozwój technologii i dostęp do informacji wypływają z jednego źródła kontrolowanego przez Waszyngton, Londyn, Brukselę i siedzibę Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, to przywódcy państw zachodnich mają wyraźną przewagę geopolityczną nad resztą świata. Kiedy są oni jedynymi, którzy mogą skutecznie blokować i ograniczać kontrolowane przez siebie sfery życia w stosunku do postrzeganych zagrożeń dla “porządku międzynarodowego”, wówczas przeciwnicy “systemu” nie mają żadnych szans.

Konflikt na Ukrainie stał się już faktycznie wojną światową – taką, w której użyto głównie broni o charakterze finansowym, a większość terytorium o które toczy się walka, to jedynki i zera na kontach bankowych. Zamiast zamknąć przestrzeń powietrzną Ukrainy, odpowiedzią Zachodu na rosyjską inwazję było stopniowe zwiększanie sankcji finansowych wobec rosyjskiego banku centralnego i potężnej oligarchii oraz kaskadowe odcięcie Rosji od szeroko stosowanych instrumentów zachodniego “porządku międzynarodowego opartego na zasadach”. Zamiast spieszyć się z wyruszeniem w teren, zachodni przywódcy domagali się odcięcia Rosji od łatwego dostępu do systemu SWIFT (Society for Worldwide Interbank Financial Telecommunication) i ograniczenia jej możliwości upłynniania zasobów walut obcych, które mogłyby posłużyć do utrzymania wydolności rosyjskiego systemu gospodarczego.

Jeśli Zachód nie będzie w stanie zmusić Rosji finansowo do zwrócenia kontroli nad Ukrainą, to zagrozi że zasypie jej banki taką ilością “opartych na zasadach” finansowych bomb, że wartość rubla spadnie i Rosja stanie się niewypłacalna. Jeśli jednak Rosja wytrzyma tę cyfrową ofensywę, osłabi to ogólną siłę zachwalanego przez Zachód “porządku międzynarodowego”. Jeśli jednak nieustanne uderzanie Zachodu w rosyjski system finansowy przekona wystarczającą liczbę państw narodowych, że one również mogą pewnego dnia stać się celem działań wojennych opartych na “zasadach”, wówczas staje się coraz bardziej prawdopodobne, że z popiołów Ukrainy powstanie alternatywa dla obecnego systemu. Innymi słowy, nawet jeśli przemoc kinetyczna jak dotąd ogranicza się jedynie do Ukrainy, to cała globalna sieć wzajemnych powiązań instrumentów finansowych i cybernetycznych, które stanowią podstawę współczesnego handlu, znajduje się obecnie w stanie wojny.

W związku z tym pojawia się pytanie, na ile obecny zachodni “porządek międzynarodowy oparty na zasadach” jest w stanie przetrwać wyzwanie rzucone przez Rosję. Kontrola Zachodu nad międzybankowym systemem SWIFT pozwala mu na atakowanie wybranych banków rosyjskich, ale zależność Europy od rosyjskich dostaw energii ogranicza Zachód w atakowaniu instytucji finansowych, które są niezbędne do utrzymania w Europie dostępu do ciepłej wody w kranach.

Zamrażając aktywa banku centralnego można sparaliżować zdolność Rosji do importu i eksportu towarów, ale to grozi wzmocnieniem sojuszu między Rosją a Chinami, któremu Zachód od dawna stara się zapobiec. Można zniszczyć rubla, ale nie ma opcji aby zapobiec sytuacji, w której taki katastrofalny atak na rosyjską walutę doprowadzi do stworzenia cyfrowej waluty łączącej Rosję, Chiny i znaczną część Eurazji, i w efekcie uniezależnienia połowy świata od kontrolowanego przez USA “systemu międzynarodowego”. Można ograniczać zdolność Rosji do eksportowania swoich zasobów energetycznych do Europy (tym samym osłabiając europejski potencjał przemysłowy i bezpieczeństwo narodowe), ale nie można równolegle powstrzymać Chin przed entuzjastycznym pochłanianiem świeżo uwolnionych obfitych rosyjskich zasobów. Zdecydowana reakcja Zachodu, mająca na celu sparaliżowanie potęgi Rosji poprzez wsypanie piachu w tryby jej silnika finansowego, może okazać się dynamitem który zmusi Szanghajską Organizację Współpracy (SCO, największy na świecie regionalny sojusz gospodarczy i bezpieczeństwa) do całkowitego oddzielenia Eurazji od istniejącego porządku międzynarodowego.

Nie ma wątpliwości, że Rosja przygotowywała się na ten dzień, ponieważ w ciągu ostatniej dekady systematycznie zwiększała podaż złota, zmniejszając jednocześnie swoją zależność od amerykańskich dolarów. Istnieją jednak poważne wątpliwości, czy Europa właściwie przygotowała się do tej finansowej wojny światowej, skoro w ciągu ostatniej dekady ograniczyła dostawy energii przemysłowej z energii jądrowej (Belgia i Niemcy), szczelinowania hydraulicznego (Wielka Brytania) oraz ogólnie ograniczyła poszukiwania ropy naftowej i gazu ziemnego. Jeśli gospodarka światowa ma się dalej opierać na energii węglowodorowej, to oczywiście Rosja może być bankrutem, ale Europa jest goła i wesoła.

Tymczasem Stany Zjednoczone pod przywództwem Joe Bidena nie tylko nie przystąpiły do działania i szybko nie uwolniły potencjału swojego przemysłu węglowego, naftowego i gazowego, ale także nie udostępniły swoich bogatych zasobów wyczerpanej Europie. Wszystko wskazuje na to, że zamierzają podążać śladem Unii Europejskiej, goniąc za marzeniami o “zielonej” energii, stawiając na wiatraki i pozostawiając Zachód na pastwę losu swoich dawnych rosyjskich i irańskich wrogów produkujących energię. Gdyby ta rzeczywistość budziła jakiekolwiek wątpliwości, niedawna decyzja Bidena o rezygnacji z poparcia dla izraelskiego rurociągu EastMed, który dostarczałby gaz ziemny do głodującej energetycznie Europy, na rzecz podwojenia eksportu rosyjskiego gazu rurociągami przez Ukrainę, przypieczętowała los Europy.

Gdyby Zachód naprawdę chciał przeciwstawić się Rosji, to pierwszym krokiem byłoby porzucenie obsesji politycznej lewicy na punkcie zmian klimatycznych, zerowej emisji dwutlenku węgla i Zielonego Nowego Ładu. Nauczyłaby się także polegać na sojuszniku, Izraelu, zamiast nieustannie dążyć do przyjaźni z irańskim rządem, który przez cztery dekady udowadniał, że jest jej zdeterminowanym wrogiem.

Wojna tocząca się dziś między Rosją a Zachodem wykorzystuje zatem tępe instrumenty instytucji międzynarodowych jako główną broń w walce o wpływy. Co więcej, wojna ta może zadecydować o tym, które instytucje międzynarodowe przetrwają, aby móc w przyszłości tworzyć nowy system. Czy zachodni “ład międzynarodowy oparty na zasadach” utrzyma kontrolę, czy też wydarzenia które mają teraz miejsce doprowadzą do jego trwałego rozłamu? Czy obecny kryzys będzie bodźcem do stworzenia nowego systemu euroazjatyckiego, ugruntowanego przez SCO i chińską inicjatywę Belt and Road, która wyprze istniejący porządek światowy?

Czas pokaże. Jak stwierdził litewski polityk Matas Maldeikis w wywiadzie dla Breitbart London, jeśli Ukraina przetrwa kolejny miesiąc to “Putin będzie martwy”. Jeśli przyparty do muru Putin postawi wszystko na jedną kartę, to będzie to jedna z najniebezpieczniejszych sytuacji od czasu kubańskiego kryzysu rakietowego.

Dziś nie mamy dobrych opcji. Mamy do czynienia z rozgrywającą się na naszych oczach katastrofą.

J.B. Shurk (www.americanthinker.com)

tłumaczył MR