W Nowej Zelandii rząd zdejmuje restrykcje pomimo rekordów zakażeń. Czy to przyznanie się do fiaska w zarządzaniu pandemią?

Nowa Zelandia znosi większość ograniczeń związanych z Covid-19, w tym obowiązek szczepień i paszportów covidowych. Dzieje się to w momencie, gdy ten wyspiarski kraj doświadcza najwyższych wskaźników infekcji od początku pandemii.

Premier Jacinda Ardern ogłosiła to w środę, przedstawiając “kolejny zestaw zmian w naszych ograniczeniach związanych z COVID w Nowej Zelandii”.

Zmiany te obejmują zniesienie wszystkich limitów uczestnictwa w spotkaniach na świeżym powietrzu (“Wiemy, że przebywanie na świeżym powietrzu jest bezpieczne” – powiedziała Ardern, jakby dopiero co to odkryto) i zwiększenie limitów na spotkania w pomieszczeniach ze 100 do 200. Zniesiony zostanie obowiązek szczepień dla pracowników publicznych i prywatnych, z wyjątkiem pracowników służby zdrowia, opieki nad osobami starszymi, służb porządkowych i służb granicznych. Szczepionkowe przepustki również odejdą w przeszłość.

Ardern dokonała auto-pochwały twierdząc, że wprowadzone przez nią w marcu 2020r restrykcje (kiedy w pięciomilionowym kraju odnotowanych było w sumie pięć przypadków Covid-19), “odniosły sukces” w powstrzymaniu fali zakażeń. Ale, jak dodała, “było to również bardzo trudne”.

Z pewnością było to trudne dla zwykłych mieszkańców Kiwi, którzy zostali zmuszeni do zamknięcia się w domach, otrzymania eksperymentalnych szczepionek czy okazywania i skanowania paszportów szczepionkowych aby wejść do firm i innych miejsc publicznych. Działania pani Ardern naraziły ich też na znoszenie postępującego spustoszenia gospodarczego. Associated Press zauważa, że “turystyka międzynarodowa stanowiła około 20% dochodów zagranicznych Nowej Zelandii i ponad 5% PKB, przychody te wyparowały po tym, gdy kraj ten wprowadził jedne z najsurowszych na świecie kontroli granicznych związanych z pandemią”. (abcnews.go.com)

Według AP, w chwili obecnej Nowa Zelandia doświadcza “najwyższych wskaźników zakażeń koronawirusem i hospitalizacji od początku pandemii, ze średnią liczbą 17 000 nowych zakażeń zgłaszanych każdego dnia”. Ardern zdecydowała teraz, że nadszedł czas na złagodzenie jej rzekomo “udanych” ograniczeń.

Oczywiście twierdziła ona, że to wysoki wskaźnik szczepień (95 procent) był impulsem do podjęcia tej decyzji, ponieważ “oznacza to, że mamy teraz wysoki poziom odporności zbiorowej”.

Jednak przyjęty przez nią mechanizm rozluźniania restrykcji w okresach wzrostu liczby zachorowań sugeruje, że jej posunięcia mają więcej wspólnego z poddaniem się rzeczywistości politycznej niż z “podążaniem za nauką”. W październiku 2021r., kiedy wariant delta spowodował wysyp zachorowań pomimo siedmiotygodniowego lockdownu, Ardern nieco złagodziła swoje nakazy twierdząc, że “powrót do zerowej liczby zachorowań jest niewiarygodnie trudny”.

Teraz, przyznając jeszcze wyraźniej co naprawdę stoi za aktualną decyzją o zwróceniu Nowozelandczykom jakiegoś kawałka ich wolności, mówi: “Wszyscy byli bezpieczniejsi, ale wszyscy są też zmęczeni.”
Innymi słowy, ludzie są wściekli jak diabli i nie zamierzają dłużej tego znosić, czego dowodem był niedawny antyszczepionkowy protest przed Parlamentem. (Ardern zaprzeczyła, że protest miał jakikolwiek związek z jej decyzją, mówiąc: “Działamy, ponieważ chodzi o bezpieczeństwo, a nie dlatego że ktoś przyszedł sobie na trawnik przed Parlamentem”).

Pod względem politycznym Ardern, członkini Partii Pracy, znajduje się w podobnej sytuacji jak Demokraci w Stanach Zjednoczonych. Próbuje ona znaleźć złoty środek między odwołaniem się do wyborców, którzy mają dość jej destrukcyjnego dyktatu, a jej skrajnie lewicowymi sojusznikami którzy chcą, by jeszcze bardziej dokręciła śrubę. Jak podaje 1News, Partia Zielonych która nadal uważa, że maluchy są narażone na wysokie ryzyko zakażenia wirusem Covid-19 nazwała jej ostatnie posunięcie “zbyt pochopnym”, żądając jednocześnie “programu szczepień w szkołach”, “zapewnienia równego dostępu do szczepionek” oraz “darmowych masek N95”.

“Rząd powinien starać się wyprzedzić wirusa i zrobić wszystko co w jego mocy, aby uniknąć drugiego szczytu zachorowań” – powiedział członek parlamentu z ramienia Partii Zielonych, Teanau Tuiono.

W rzeczywistości jednak rząd niewiele może zrobić aby powstrzymać wirusa. W najlepszym wypadku może jedynie opóźnić jego ostateczne rozprzestrzenienie się wśród ludności. Surowe restrykcje wprowadzone przez Nową Zelandię były powszechnie chwalone, a mimo to odnotowuje się tam obecnie rekordowo wysokie wskaźniki zachorowań. Podobnie chwalone technokratyczne podejście Korei Południowej do wirusa nie zdołało zapobiec masowemu wybuchowi epidemii omikronu w tym kraju (dailycaller.com). Być może najlepszym rozwiązaniem, jak sugerowało wiele osób, jest pozwolić chorobie toczyć się swoim torem aż do osiągnięcia odporności stadnej. To jest dokładnie to, co prawdopodobnie nastąpiłoby w większości krajów przynajmniej rok temu, gdyby politycy nie wykorzystali ochoczo okazji do zostania dyktatorami w służbie Wielkiego Resetu.

Michael Tennant (thenewamerican.com)

tłumaczenie MR