Lockdown w Szanghaju to jedno wielkie pasmo ludzkich nieszczęść. Dla totalitarystów nie ma to jednak żadnego znaczenia.

Niegdyś dumny Szanghaj, największe, najbogatsze i najbardziej kosmopolityczne miasto Chin, wchodzi w drugi miesiąc niemal całkowitego odcięcia od świata z powodu wirusa. Chińskie władze zaostrzają reakcję na najwyraźniej nieopanowaną epidemię Omicronu, mnożąc ograniczenia w przemieszczaniu się i wznosząc metalowe płoty wokół wielu bloków mieszkalnych i osiedli, aby uniemożliwić wszystkim przebywającym w środku ich opuszczenie. Polityka Komunistycznej Partii Chin “zero tolerancji dla covida”, która jeszcze niedawno była stałym tematem w mediach chińskich, zamieniła się w dystopijny koszmar dla dziesiątek milionów ludzi w Szanghaju i innych chińskich miastach. Całkowity brak elastyczności administracji dyktatora Xi Jinpinga doprowadził do kryzysu na skalę niespotykaną od czasów rewolucji kulturalnej.

W samym Szanghaju co najmniej połowa z 26-milionowej populacji miasta jest poddana całkowitemu zakazowi przemieszczania się, a żywność i inne niezbędne artykuły dostarczane są sporadycznie. Niepokoje, w tym niedawne starcie studentów z policją na elitarnym Uniwersytecie Fudan w Szanghaju, powodują, że miasto jest w stanie krytycznym. Tymczasem nowe lockdowny rozprzestrzeniają się po całych Chinach. Najważniejsza rolnicza północno-wschodnia prowincja – Jilin, została niemal całkowicie zamknięta na ponad miesiąc, co wywołało obawy o nieurodzaj i niedobory żywności w nadchodzącym czasie. Większość dużych miast wokół Szanghaju, w tym Hangzhou, Ningbo i Suzhou, jest również w dużej mierze zamknięta. Xi’an, duże miasto w środkowych Chinach, już raz zamknięte na miesiąc na początku roku, czeka powtórka z rozrywki w postaci nowego ogniska choroby. Niewielkie ogniska choroby są obecnie wykrywane również w Pekinie, co prowadzi do panicznych zachowań mieszkańców stolicy. Scenariusz dla Pekinu zakłada rozpoczęcie lockdownów i masowej akcji testowania, jest to kopia tego co sześć tygodni temu spreparowano w Szanghaju.

W Szanghaju pod koniec marca, na polecenie władz w Pekinie, rozpoczęto lockdown generalny. Pierwotnie miał on trwać krócej niż dwa tygodnie, jednak nic nie wskazuje na to by te wszystkie ekstremalne środki miały jakikolwiek wpływ na rozprzestrzenianie się wysoce zakaźnego wariantu Omicron. Wirus rozprzestrzenił się masowo wśród pracowników służby zdrowia i miejscowej ludności podczas zgromadzeń generowanych przy okazji obowiązkowych masowych testów. To skłoniło władze do zastąpienia osobistych wymazów z ust samobadaniem i weryfikacją w domu. Jednak wirus nadal się rozprzestrzenia, powodując dziesiątki tysięcy nowych zachorowań dziennie. Dzieje się tak najwyraźniej poprzez komunikację związaną z dostawami żywności, leków i innych artykułów pierwszej potrzeby. To z kolei było powodem tego, że władze zakazały wszelkich takich dostaw. Problem pogłębia nieelastyczna polityka rządu, który wymaga aby zamknięcie budynków trwało przez 14 dni od ostatniego zgłoszonego przypadku. W wielu dzielnicach Szanghaju życie stało się ponurą grą liczbową, zdesperowani mieszkańcy odliczają dni od ostatniego pozytywnego wyniku testu na obecność Covid w ich dzielnicy, mając nadzieję, że – jak to już wielokrotnie miało miejsce w wielu miejscach – zegar nie zostanie zresetowany przez kolejny pozytywny wynik testu.

Ekonomiczne i społeczne konsekwencje walki z covidem z dnia na dzień stają się coraz poważniejsze. Prawie wszystkie banki, porty i fabryki w Szanghaju są zamknięte, a działalność gospodarcza i finansowa została wstrzymana. Tysiące kontenerowców stoi na kotwicy u wybrzeży Chin nie mogąc się rozładować. Transport drogowy stanął w miejscu, ponieważ rząd przez wiele tygodni poddaje kierowców przyjeżdżających do Szanghaju przymusowej kwarantannie którą odbywają oni w kabinach ciężarówek. Czynsze, pensje i kredyty nie są spłacane. Palety z żywnością gniją w centrach logistycznych.

Strach który ogarnia miasto, nie jest bynajmniej związany z obawą przed samym wirusem, ludzie boją się tego co dzieje się z każdym kto uzyska pozytywny wynik testu (a zdecydowana większość przypadków Covid w Szanghaju przebiega bezobjawowo). Osoby zarażone są zabierane – w razie potrzeby siłą – i wywożone do rozbudowywanego w Szanghaju systemu prowizorycznych obozów koncentracyjnych. Nie oszczędza się małoletnich, starych i niedołężnych (www.newsncr.com). W sieci krążą nagrania wideo, na których starców ledwo mogących chodzić wyciąga się z domów, a małe dzieci separuje się od rodziców w specjalnych ośrodkach dla nieletnich zakażonych wirusem (www.nbcnews.com). Wszystkie inne usługi medyczne i stomatologiczne w mieście zostały zamknięte, co doprowadziło do nieokreślonej liczby zgonów i samobójstw wśród osób niepełnosprawnych.

Jednak mimo całego tego szaleństwa, które zostało udokumentowane przez armię amatorów, prawdziwa skala kryzysu medycznego jest daleka od wyjaśnienia. Jak dotąd Szanghaj przyznał się do mniej niż 100 zgonów z powodu Covid. Dzieje się tak dlatego, że w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych i większości innych krajów świata, Chiny nie przypisują zgonu wirusowi, chyba że osoba zarażona nie ma żadnych innych chorób. W przeciwnym razie przyjmuje się, że pacjent z objawami Covida, który cierpi również na chorobę serca, cukrzycę, chorobę Parkinsona lub inne podobne schorzenia, zmarł z powodu tych schorzeń a nie z powodu samego Covida.

Skąd taka psychoza wokół łagodnej odmiany choroby, która – jak wykazano na całym świecie – jest jedynie czymś trochę poważniejszym niż przeziębienie lub lekka grypa? Istnieją co najmniej dwa powody, z których oba są konsekwencją krótkowzroczności Komunistycznej Partii Chin. Pierwszym z nich jest niski poziom szczepień wśród osób starszych w Chinach. Wynika to po części z uzasadnionej nieufności osób starszych wobec wszystkiego co pochodzi od rządu. Wiele z tych osób pamięta przecież rewolucję kulturalną z lat 60. i 70. Wynika to również w dużej mierze z chińskich metod zarządzania pandemią, w tym nadzorowanie podawania szczepionki przez telefon komórkowy.

Rząd chiński jest niezmiernie dumny ze swojej, stworzonej przez korporację Huawei i przekształconej w czołowe narzędzie kontroli społecznej na długo przed wybuchem pandemii, sieci telefonii komórkowej. Nawet przed rokiem 2020 bardzo trudno było w Chinach cokolwiek zrobić bez telefonu komórkowego. Telefony komórkowe były potrzebne do zakładania kont bankowych i do przenoszenia pieniędzy za pomocą aplikacji takich jak WeChat i Alipay. Telefony komórkowe były niezbędne do dzwonienia po taksówki i do robienia zakupów. Jest tak ponieważ taksówki (zgodnie z polityką rządu) są na ulicach miast widokiem bardzo rzadkim, fizyczne znalezienie taksówki jest w większości obszarów po prostu niemożliwe. Tak samo wiele produktów żywnościowych nie jest łatwo dostępnych w lokalnych sklepach i trzeba je zamawiać z innych części kraju. Choć nadal możliwe było korzystanie z transportu publicznego bez użycia komórki, wprowadzenie aplikacji umożliwiających wygodny i zniżkowy zakup biletów kolejowych i lotniczych bez stania w długich kolejkach sprawiło, że podróżowanie w starym stylu stało się niepraktyczne.

Gdy pojawił się Covid, telefony komórkowe stały się ostatecznie niezbędne do robienia zakupów i poruszania się poza własnym miejscem zamieszkania. Wkrótce rozpowszechniły się zdrowotne kody QR i kody podróżne, które stały się wymagane przy wejściu do jakiejkolwiek przestrzeni publicznej, w tym sklepów i centrów handlowych, lub przy podróżowaniu środkami publicznymi innymi niż metro czy taksówka. W czasie obecnej pandemii w Szanghaju, kod QR dotyczący zdrowia jest wymagany w każdym miejscu w którym przeprowadzane są obowiązkowe testy, kod zmienia kolor na czerwony lub w inny sposób ujawnia każdy bliski kontakt z osobą zakażoną lub każde nieuprawnione przemieszczenie się poza obszar objęty kwarantanną.

Ponadto, w każdej fazie chińskiego programu szczepień do rejestracji wykorzystuje się aplikacje na telefony komórkowe, co oznacza, że osoby o nietypowych danych osobowych, takie jak obcokrajowcy nieposiadający chińskiego dowodu tożsamości, a także osoby nieposiadające telefonów komórkowych, np. osoby starsze, nie mają praktycznie możliwości zaszczepienia się. Jak we wszystkim innym w Chinach elastyczność jest tutaj zerowa: Jeśli pojawisz się w klinice, gdzie chcesz się zaszczepić lub poddać leczeniu nie mając telefonu komórkowego ani działającej aplikacji zdrowotnej, zostaniesz z miejsca odrzucony.

Drugim, jeszcze bardziej przewrotnym powodem fanatycznych wysiłków na rzecz wprowadzenia systemu “zero-Covid” bez względu na jakiekolwiek koszty społeczne czy ekonomiczne, jest polityczna potrzeba zachowania twarzy przez najwyższego przywódcę Chin, Xi Jinpinga, zwłaszcza w roku w którym rozstrzygnie się jego polityczna przyszłość. Xi jest obecnie pochłonięty pragnieniem “zjednoczenia” Tajwanu z Chinami. Ta drapieżna polityka może być także rozciągnięta na inne terytoria do których Chiny roszczą sobie prawo. Pna Xi nie może więc sobie pozwolić na utratę władzy właśnie teraz, gdy wydarzenia na świecie zmierzają w kierunku tak korzystnym dla jego planów podboju, z którymi wielce się nawet nie ukrywa. Jakiekolwiek przyznanie się do tego, że “zero-Covid” mogło się nie udać oznacza utratę twarzy, a to są gotowi skapitalizować jego równie bezwzględni przeciwnicy polityczni. Co więcej, wielu z tych przeciwników ma swoje siedziby w Szanghaju, a to oznacza że upokorzenie Szanghaju jest z pewnością politycznym policzkiem, wymierzonym w tak zwaną “frakcję Jiang” (w większości pochodzący z Szanghaju zwolennicy byłego premiera Jiang Zemina). Każdy kto zastanawia się, czy istnieją granice tego co KPCh jest skłonna zrobić Szanghajowi i innym chińskim miastom, musi jedynie przypomnieć sobie dziesiątki milionów istnień ludzkich poświęconych w XX wieku na rzecz ambicji chińskich komunistów. To i wpojona zasada nieprzyznawania się do popełnienia błędu daje pełny obraz sytuacji.

W tym kontekście wysiłki Xi zmierzające do odtworzenia kultu Mao (obejmujące nawet publiczne noszenie ubrań z epoki Mao, w przeciwieństwie do preferowanych przez jego poprzedników garniturów i krawatów) mówią wiele o prawdziwych ambicjach tego człowieka.

Niezależnie od tego, w jakim kierunku rozwinie się obecny kryzys, nie należy spodziewać się fundamentalnych zmian w Chinach. Według większości szacunków ponad 350 milionów Chińczyków jest obecnie przetrzymywanych w zamknięciu, a liczba ta wciąż rośnie. Zamiast stanowić epokową sytuację kryzysową z której należy wyciągnąć wnioski, Covid stał się dla KPCh okazją do szybkiego cofnięcia Chin pod względem społecznym i politycznym do lat 50-tych i 60-tych ubiegłego wieku. Wirus okazał się pretekstem dla powrotu do tradycyjnej dla komunistycznych Chin izolacji narodowej i totalitarnej reglamentacji każdego aspektu życia każdego chińskiego obywatela. Chiny nie zrezygnują z polityki “zero-Covid” tak długo, jak długo będzie ona realizować cele polityczne polegające na wypieraniu znienawidzonych wpływów zagranicznych i ponownym poddaniu ogromnej populacji Chin totalitarnej, podsycanej reżimową propagandą służbie.

Charles Scaliger (thenewamerican.com)

tłumaczył MR